Autorka fotografuje siebie i swoich bliskich w sposób wydobywający z relacji rodzic–dziecko to, co trudne, wymagające zmagania, naznaczone codziennym chaosem, ale przez to też przemieniające.
Rodzicielstwo śliskości jako rodzicielstwo na skalę swoich możliwości postulowała kilka miesięcy temu podczas debaty „Więzi” medioznawczyni, a prywatnie mama trójki dzieci, Magdalena Bigaj. Nazwa pochodzi od prześlizgiwania się, aby jakoś przetrwać. Dorzucam od siebie rodzicielstwo lepkości, rodzicielstwo rozsypki i rodzicielstwo zależenia… ba! wręcz zalegania. Jeszcze mniej chlubne, ale może i Czytelnikom bliskie? Nie w ideach, ale w realiach bliższe od rodzicielstwa bliskości?
Gdzieś w tych właśnie rejonach życiowego doświadczenia sytuują się zdjęcia Marty Kieli-Czarnik z projektu Siewki, których wąski wybór prezentujemy w tej odsłonie Galerii „Więzi”. Nie znajdziemy wśród nich standardowych ujęć zadowolonej rodziny, dobrych do pochwalenia się przed znajomymi lub wykorzystania w tekście „Jak być najlepszą mamą na świecie. To zajmie tylko dwie minuty”. Autorka fotografuje siebie i swoich bliskich w sposób wydobywający z relacji rodzic–dziecko to, co trudne, wymagające zmagania, naznaczone codziennym chaosem, ale przez to też przemieniające.
Specyficzna dziecięca dynamika i spojrzenie na świat krzyżują się tu z dorosłą perspektywą, stając się źródłem delikatnego humoru, zabarwionego absurdem. Jak pisze Kiela-Czarnik na swojej stronie internetowej, bycie rodziną daje siłę, „a jednocześnie wzajemne oddziaływanie, nieustanne styczności tworzą w nas odkształcenia. Nasze światy przenikają się. Mam szansę obudzić w sobie dziecięctwo i zapomnieć o roli matki, gdy wmieszam się w grupę moich dzieci i poznaję świat razem z nimi. One mają okazję towarzyszyć blisko mojej dorosłości. Dialog między nami trwa”.
Wyczuwalna podskórnie ciemniejsza, dramatyczna strona cyklu Siewki staje się lepiej uchwytna w kontekście słów autorki, które przytoczone zostały przy okazji wystawy w Instytucie Fotografii Fort: „Napisałam: «Nie chciałam mieć rodziny». To zdanie jest w czasie przeszłym. Teraz to jest zbyt silna więź. […] Ten projekt wyrasta ze zdziwienia tym, co się dzieje. W końcu doświadczam dzieciństwa, którego nigdy nie miałam”.
Ewa Kiedio