Z przykazań, które są wyrazem poszanowania ludzkiej wolności i troski Boga o nasz los, zrobiliśmy maszynerię do wymuszania chrześcijańskich zachowań – pisze o. Wacław Oszajca w „Tygodniku Powszechnym”.
Nowy felieton o. Wacława Oszajcy w „Tygodniku Powszechnym” dotyczy sumienia, grzechu i poczucia winy.
Jezuita zauważa, że w Kościele doszło do przejaskrawienia: „Liczymy i ważymy, ile razy, w jakich okolicznościach, z jaką intencją, z jaką świadomością te przykazania przekraczaliśmy. Z czasem ta kazuistyka zaczyna coraz mocniej doskwierać, męczyć, wreszcie nudzić”.
„Czasami tylko w nocy, kiedy nie wiadomo dlaczego nie można zasnąć, wyłażą jakieś dawne słowa, czyny, myśli, zaniedbania, i męczą człowieka do białego rana. Bywa, że już nie tylko nocą, ale i w dzień ta przeklęta karuzela złych wspomnień zgrzytając i zacinając się, coraz szybciej wiruje” – czytamy.
„Patrząc z perspektywy paru dziesiątków lat, muszę powiedzieć, że to nie kto inny, ale my, katecheci, kaznodzieje, a zwłaszcza spowiednicy tę piekielną machinę w ludzkich sumieniach uruchomiliśmy. Nie licząc się z przekonaniami wiernych, z przykazań, które przecież są wyrazem poszanowania ludzkiej wolności i troski Boga o nasz los, zrobiliśmy maszynerię do wymuszania chrześcijańskich zachowań” – podkreśla o. Oszajca.
Co robić? Idąc za wskazaniami Ignacego Loyoli, jezuita radzi, by namysł nad sobą i rachunek sumienia zaczynać od poszukiwania dobra. Ostatecznie „odnajdując w myślach, słowach i czynach to, co dobre, na tle tegoż dobra zobaczymy też zło, ale zobaczymy je we właściwych wymiarach i we właściwym świetle”.
Przeczytaj też: Sumienie. Autonomia, a nie dowolność
DJ