Nie wolno milczeć, nie wolno być obojętnym. Milczenie i obojętność rozzuchwalają zło – mówi bp Damian Muskus.
Krakowski biskup pomocniczy Damian Muskus przewodniczył wczoraj liturgii stacyjnej w bazylice Najświętszej Trójcy w Krakowie. W homilii wygłoszonej w dominikańskiej świątyni przyznał, że ludzi, którzy nie potrafią łączyć nauczania i życia, a głoszonej Ewangelii nie odnoszą do siebie, można spotkać „na nizinach Kościoła i na jego szczytach”.
– Dobitnie i wydawałoby się gorliwie głoszone Słowo wydobywa się niekiedy ze zdemoralizowanego serca. Wezwanie do życia w prawdzie wychodzi z ust, którym nie jest obca fałszywa mowa. A pochwałę miłości nierzadko wyśpiewują zawistni ludzie – wymieniał, oceniając, że takie postawy to „współczesny faryzeizm w czystej postaci”.
Biskup podkreślał, że nie dziwi się ludziom, którzy – obserwując takie postępowanie nauczycieli wiary i moralności – gorszą się, a nawet postanawiają odejść z Kościoła. – Trudno im znieść pouczanie przez tych, którzy sami siebie nazywają nauczycielami, a mają problem z wiernością i prawdomównością – uzasadniał.
– Nie pozwólmy, by czyjaś słabość, a nawet jednoznaczne zło infekowały naszą relację z Bogiem. Nie pozwólmy, by czyjś grzech popsuł nas smak Dobrej Nowiny – apelował krakowski biskup pomocniczy. Dodał, że chrześcijaństwo nie polega na poszukiwaniu „złotoustych kaznodziejów i przewodników”, ale na osobistym przylgnięciu do Jezusa. – Nie płomienne mowy i deklaracje świadczą o miłości do Zbawcy, ale życie. Dobre, uczciwe, szlachetne życie w prawdzie – zaznaczył.
– Każda sytuacja, gdy zawodzą nauczyciele i mistrzowie, jest też dla nas przypomnieniem ważnej lekcji, że to nie w ludziach, choćby najmądrzejszych i najbardziej uduchowionych, powinniśmy szukać nauczycieli i mistrzów. Jezus mówi nam dzisiaj: jeden jest Ojciec. I jeden jest Mistrz – dodał bp Muskus.
Wspomniał także o obowiązku reagowania na niespójność nauki i życia głoszących oraz ich obojętność na krzywdę ludzką, zamiłowanie do kłamstwa, wyniosłość. – Rozum podpowiada, że nie wolno milczeć, nie wolno być obojętnym. Milczenie, obojętność rozzuchwalają zło – zaakcentował duchowny.
– Zamiast więc zajmować się rozszerzaniem filakterii i wydłużaniem frędzli u płaszczów – swoich i cudzych – róbmy wszystko, by żyć w prawdzie. Strzeżmy swego serca, by nie zamieszkała w nim pycha – apelował. – Pycha zaślepia, uzdalnia do manipulacji, rodzi kłamstwo. Pycha wbrew okolicznościom i twardym dowodom każe walczyć o ocalenie twarzy, o oddalenie od siebie odpowiedzialności – zauważył, zachęcając, by rozwijać w sobie „zbawienną pokorę, szczerość i dobroć”.
Przeczytaj też: Wielki Post, czyli walka z wiatrakami?
KAI, DJ