Jesień 2024, nr 3

Zamów

Ks. Boniecki o Turowiczu: Robił wrażenie człowieka, który zawsze ma czas na rozmowę

Jerzy Turowicz, 1994. Fot. Mariusz Kubik / Wikimedia Commons

Wiedział, w których miejscach musi być niezłomny, a w których niezłomność nie ma sensu – pisze w „Tygodniku Powszechnym” ks. Adam Boniecki.

25 lat temu zmarł Jerzy Turowicz, twórca i długoletni naczelny „Tygodnika Powszechnego”. Na łamach pisma wspomina go ks. Adam Boniecki.

„Mieszkałem długo, jako młody ksiądz, w jego domu. Gdy rano wychodziłem do kościoła, Turowiczowie spali. Myliłby się ten, kto by twierdził, że Jerzy (nie mówię o pani Annie, ta zwykle wstawała wcześniej) spał długo, po prostu nie budził się wcześnie. Długo siedział wieczorem. Najpierw szedł (szli) gdzieś, np. do Piwnicy pod Baranami, na film, wernisaż, koncert czy na jakieś spotkanie, dopiero po powrocie (to już była noc) zasiadał do czytania prasy z różnych krajów (co wówczas było nie lada wyczynem). Nie tylko czytał (w różnych językach), ale starannie wycinał teksty, które mogły okazać się kiedyś przydatne. Robił to zawsze, spokojnie, starannie. Podpisywał, wkładał do teczek. Nie wiem, do której godziny to trwało, ale wiem, że wyjście wieczorem nie oznaczało zwolnienia z tej conocnej czynności” – stwierdza marianin.

„Imponował mi wieloma rzeczami, ale szczególnie – szerokością zainteresowań. Robił wrażenie człowieka, który zawsze ma czas na rozmowę” – pisze ks. Boniecki. „Jerzy był człowiekiem dobrym, więc nie chciał nikogo ranić. A przecież dobrze wiem, że byli ludzie, nawet współpracownicy, których znosił z niejakim trudem. Niech ich imiona pozostaną tajemnicą. Bo, jak sądzę, oni sami nawet się nie domyślali, że mu ciążą. Wręcz przeciwnie”.

Jego zdaniem wielkość Turowicza widoczna jest w dziele redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. „Nie zadawał redaktorom tematów, a jeśli, to wyjątkowo i rzadko. Nie gasił ludzi, to fakt, jednak – pomijając nawet liczenie się z cenzurą – nie był skłonny do akceptacji na łamach wszystkiego. Może najbardziej przywiązywał wagę do niektórych tekstów, które mogły zdecydować o losie naszego pisma w PRL. Wiedział, w których miejscach musi być niezłomny, w których niezłomność nie ma sensu” – zauważa duchowny.

Wesprzyj Więź

Sylwetkę Jerzego Turowicza na łamach „Więzi” kreślił Andrzej Friszke: „Pragnął oddzielić katolicyzm od ideologii politycznych, zwłaszcza nacjonalizmu. Pisał, że dekomunizacja to przede wszystkim odbudowa demokracji i państwa prawa”.

Przeczytaj też: Turowicz był tylko jeden. Rozmowa z Józefą Hennelową

DJ

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.