rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Ocalić może nas pamięć

Kadr z filmu „Pies i Robot”, reż. Pablo Berger, Hiszpania, Francja 2023. Fot. Materiały prasowe Best Film

Nawet jeśli nasze przyjaźnie i znajomości nie przetrwają próby czasu, dzięki pamięci pozostaną z nami na zawsze – mówi Pablo Berger, reżyser animacji „Pies i Robot”, która zdobyła Europejską Nagrodę Filmową i ma szansę na Oscara.

Diana Dąbrowska: Pana film „Pies i Robot” to adaptacja powieści graficznej „Robot dreams” autorstwa Sary Varon. Czym urzekł pana ten materiał?

Pablo Berger: Przede wszystkim sposobem, w jaki Varon eksploruje temat przyjaźni i procesu radzenia sobie ze stratą – robi to poprzez wspomnienia.

W oryginale narracja pisana jest z perspektywy osoby dorosłej. Autorka darzy psy naprawdę głębokim uczuciem. Inspiracją do napisania tej historii było zresztą osobiste i bolesne doświadczenie Varon – choroba jej psa, walka o niego, a następnie trudna decyzja o uśpieniu zwierzaka. Pisarka miała świadomość, że dokonała właściwego wyboru, uwalniając pupila od dalszego cierpienia. Całe to doświadczenie pozostawiło ją jednak w poczuciu strasznego opustoszenia emocjonalnego. W „Robot dreams” odnajdziemy ogromne pokłady czułości i miłości, ale też melancholii.

Pamiętam, jak płakałem podczas lektury komiksu Varon, mimo że rzadko mi się to zdarza. W mojej adaptacji dołożyłem kilka elementów: wyraziste miejsce akcji, humor wizualny, jak również liczne intertekstualne nawiązania do filmowej popkultury, z „Czarnoksiężnikiem z Oz” na czele.

Pierwszy raz mierzył się pan w swojej karierze z materią filmu animowanego. Było ciężko?

– Wyzwanie stanowiło znalezienie odpowiedniego języka, klucza estetyczno-wizualnego. Ale ja kocham filmowe wyzwania, co udowodniłem chociażby czarno-białą, niemą „Śnieżką” (2012). Przy „Psie i robocie” od samego początku zależało mi na klasycznej – dla wielu już staroświeckiej i niszowej – animacji rysunkowej 2D. Sam nie rysuję, więc oddałem moją wizję i serce w ręce doświadczonego ilustratora i art direktora, jakim jest Hiszpan Jose Luis Agreda.

Zależało nam na powściągliwości w podejściu do ekspresji emocjonalnej bohaterów. Na subtelności, prostocie. Trochę w kontrze do tego, co zapamiętałem z kreskówek z dzieciństwa, gdzie mamy z reguły do czynienia ze świadomą, niekiedy komiczną emfazą albo: przesadą na tym polu.

Ależ „Pies i Robot” jest przepełniony emocjami!

– Zgoda, świadomie unikaliśmy jednak skrajności, chociażby histerycznego krzyku czy płaczu bohaterów. Nasz pies i robot bardzo dużo przekazują po prostu oczami, całym rezerwuarem technik komunikacji niewerbalnej, których mistrzami byli Charlie Chaplin, Buster Keaton czy Jacques Tati. Jestem wielkim fanem ich dzieł.

Coś jeszcze stanowiło inspirację?

– Bez wątpienia bogata tradycja japońskiej animacji. Podczas pracy nad „Psem i Robotem” bardzo często szukaliśmy odpowiedzi właśnie w kulturze Japonii. Moja partnerka Yuko Harami pochodzi z tego kraju, spędziliśmy tam razem dużo czasu. Ona także jest zaangażowana w proces twórcy, szczególnie na poziomie montażu.

Mam wrażenie, że moim podejściem do sztuki filmowej rządzi hiszpańska energia i japońska dyscyplina. Wychowałem się na „Speed racerze”, „Heidi” i „Mazingerze Z.”. A już później moim światem zawładnęła niezwykła praca Studia Ghibli, geniusz Hayao Miyazakiego i Isao Takahaty. Miyazaki to absolutny mistrz, czuję się jego samozwańczym uczniem. Mój podziw najlepiej opisuje nowela z disneyowskiej „Fantazji” („Uczeń czarnoksiężnika”; 1940). Gdybyśmy mogli w niej wystąpić, Miyazaki wcielałby się w potężnego Merlina, ja zaś przywdziałbym szaty Myszki Miki.

Pozostańmy jeszcze przy temacie animacji. Ciężko jest zrealizować film, który będzie odpowiedni zarówno dla dzieci, jak i starszych widzów? Znany polski pedagog Janusz Korczak zwykł mawiać, że „nie ma dzieci – są ludzie”. Ludzie zasługujący na własne zdanie i szacunek.

– To piękna filozoficzna myśl. Staram się podejść do etykiety „animacji dla dzieci” w sposób możliwie jak najszerszy. Mam świadomość, że „Pies i Robot” to film, który największą przyjemnością sprawi kinofilom, dorosłym widzom. Będą oni w stanie rozpoznać wszystkie filmowe i popkulturowe cytaty lub aluzje, którymi naszpikowałem świat przedstawiony. Ale to nie znaczy, że „Pies i Robot” nie przemówi emocjonalnie również do najmłodszych.

Każdy z filmów, które zrobiłem, opiera się na strukturze i potencjale baśni. Zawsze chcę, żeby główna nić opowieści była na tyle przejrzysta, prosta wręcz, by mógł ją zrozumieć siedmiolatek. Zdobienia tej struktury – jej złożoność czy wręcz barokowość – trafi zaś najmocniej do miłośniczek i miłośników kina.

Pewnie pan o tym nie wie: „Pies i Robot” został wyróżniony w Polsce m.in. Znakiem Jakości Zespołu Edukatorów Filmowych. Czytamy w ich rekomendacji: „Głębia metafory, która wydarza się między psem i robotem, sytuuje film jako dzieło o charakterze wręcz terapeutycznym, inspirującym do psychologicznej pracy z nastolatkami lub rozwijaniu ich wrażliwości na problemy bycia w związkach przyjacielskich czy miłosnych”.

– To ogromny zaszczyt! Proszę przekazać Zespołowi moje podziękowania. Tego rodzaje odbiór to spełnienie marzeń filmowca. Przynajmniej ja chcę tworzyć dzieła, które będą miały uniwersalną moc. Dzieła, które przemówią do wrażliwości odbiorców i staną się narzędziem do pracy edukacyjnej. Bardzo mi się podoba, kiedy młodsi widzowie nie tylko wzruszają się na „Psie i robocie”, ale też dzielą się swoją wersją szczęśliwego zakończenia dla filmu, dalszych perypetii postaci.

Wspomniał pan o „wyrazistym miejscu akcji”. „Pies i Robot” to właściwie list miłosny dla Nowego Jorku.

– Kocham to miasto! Stanowi miejsce moich marzeń i wspomnień. W opowieści graficznej Sary Varon mamy do czynienia z bliżej nieokreśloną metropolią. A ja wiedziałam, że muszę właśnie Nowy Jork uczynić trzecim najważniejszym bohaterem filmu. Nawet mieszkanie tytułowego bohatera wzorowane jest na moim mieszkaniu z dawnych lat, łącznie z jego adresem, okolicą czy elewacją.

Pana filmowy Nowy Jork to mieszanka brzmień i obrazów z lat 80. i 90.

– Pragnąłem odtworzyć na ekranie coś na wzór symfonii miejskiej, jak to w latach 30. XX wieku czyniono z Berlinem albo Paryżem. Dźwięk jest tutaj bardzo istotny. Dużo moich wspomnień z Nowego Jorku zapisane zostało właśnie w krajobrazie dźwiękowym filmu. W krajobrazie bardzo specyficznym i skomplikowanym, w którym wszystko – aż po alarm, dzwonek, przejeżdżające metro czy grajka ulicznego – ma znaczenie.

Mój Nowy Jork składa się także z miksu gatunków – od Latino, poprzez hip hop, jazz, punk, aż po przeboje zespołu Talking Heads.

I „September”. Muzycznym lejtmotywem „Psa i Robota” staje się przebój Earth, Wind & Fire’s z 1978 roku. Europejska widownia zdążyła już zasłuchać się w tej piosence dzięki sukcesowi „Nietykalnych” (2011) Oliviera Nakache i Erica Toledano. Domyślam się, że jej użycie w pańskim filmie nie należało do najtańszych…

– Zdecydowanie nie należało, ale to musiał być „September”. Nie tylko dlatego, że po prostu kocham ten utwór. Już w pierwszej zwrotce pojawia się zasadnicza myśl opowiadanej przeze mnie historii – „Do you remember?”, „pamiętasz?”. To pytanie o pamięć: poszczególnych istot i tworzonych przez nich relacji, oraz także o pamięć kina i popkultury. A pamięć to główny temat mojego filmu.

Myślę, że jest ona ważna, że pamięć potrafi nas tak naprawdę ocalić. Być może przyjaźnie, różnego rodzaju znajomości, ostatecznie nie przetrwają próby czasu, ale to właśnie dzięki pamięci – i szacunku do tego, co wzajemnie się przeżyło – pozostają one ważne w naszym życiu. Budują nas, uzupełniają emocjonalnie. Pamięć pozwala nam iść naprzód.

Wesprzyj Więź

Pablo Berger – ur. 1963, hiszpański reżyser, scenarzysta i producent. Jeden z najciekawszych autorskich głosów w panoramie współczesnego kina hiszpańskiego. Zadebiutował w 2003 czarną komedią „Torremolinos 73”. Międzynarodowy sukces i uznanie przyniosła mu „Śnieżka” (2012), realizowana na czarno-białej taśmie jako film niemy, przepełniony motywami hiszpańskiego folkloru. Najnowszy film „Pies i Robot” to pierwsza animacja w dorobku twórcy.

Wywiad powstał dzięki uprzejmości Europejskiej Akademii Filmowej, której 36. edycja odbyła się w Berlinie 9 grudnia 2023 roku.

Przeczytaj też: Kino, portal do wieczności? Rozmowa z Pawłem Maśloną

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.