Jeśli miłość do Boga wyrażana jest tylko rytualnymi gestami, a bliźniego postrzegamy jako kogoś, kto nam w tych rytuałach przeszkadza, zamieniamy się w okrutników – mówił wczoraj w Krakowie bp Damian Muskus.
W niedzielę, 21 stycznia, w krakowskiej bazylice jezuitów odbyło się centralne nabożeństwo Krakowskiego Tygodnia Ekumenicznego, które zgromadziło przedstawicieli różnych wyznań chrześcijańskich.
Homilię wygłosił krakowski biskup pomocniczy Damian Muskus OFM. Odwołał się w niej do przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Jego zdaniem, kapłan i lewita, którzy minęli obojętnie nieznajomego leżącego przy drodze, są przykładem osób, które uważają, że miłość człowieka może stanowić konkurencję dla miłości do Boga.
– Tymczasem Jezus mówi, że najdoskonalsza pobożność nie zastąpi codziennej dobroci. Miłość Boga nie istnieje bez miłości człowieka – podkreślał kaznodzieja. – Jeśli miłość do Boga wyraża się tylko w wiernością przepisom i rytualnymi gestami, a drugi człowiek postrzegany jest jako ten, kto w tym przeszkadza, zamieniamy się w okrutników – przestrzegł.
Według niego, kapłan i lewita w człowieku potrzebującym pomocy zobaczyli „problem, niefortunną komplikację dla swoich planów”, a nie osobę cierpiącą i zagrożoną śmiercią. – Religijna wrażliwość nie otworzyła im oczu na ludzkie rany. Ona je zamknęła – skwitował.
– Czy nasze wyznanie, wartości i poglądy mają jakieś znaczenie, gdy rany się jątrzą i sprawiają ból? Dla miłosiernego Samarytanina ważne było tylko to, by uratować cierpiącego – zauważył hierarcha.
Zaznaczył ponadto, że Samarytanin, zanosząc poszkodowanego do gospody, „poszerzył krąg dobra”, tworząc wraz z jej właścicielem „wspólnotę miłosierdzia ponad podziałami, wbrew stereotypom i bez względu na przynależność kulturową czy religijną”. – Jeśli więc chcemy naśladować Pana, iść i czynić podobnie jak On, róbmy dobro razem, razem opatrujmy ludzkie rany i zamiast wciąż wpatrywać się w różnice, twórzmy wspólne przestrzenie miłości w obolałym świecie – apelował bp Muskus.
Zwrócił również uwagę, że miłość przychodzi z nieoczekiwanej strony, bo dla wielu współczesnych kapłanów i lewitów religia nie jest już relacją z Bogiem i ludźmi, a „więzieniem własnych przekonań i schematów”. – Gdy więc leżymy poobijani własną słabością i grzechem, bliscy zwątpienia i śmierci, może się okazać, że miłosierdzia nie okażą nam ludzie, którzy powinni być ekspertami od chrześcijańskiej miłości, a ktoś, po kim zupełnie się tego nie spodziewamy, ktoś, kto jest nam obcy mentalnie czy kulturowo – mówił krakowski biskup pomocniczy.
Jak dodał, tylko ktoś, kto „doświadczył łagodnego dotyku Jezusa, miłosiernego Samarytanina”, będzie umiał „iść i czynić podobnie”, a więc „nieść nadzieję, opatrywać rany, współczuć z bezsilnymi, pielęgnować bliźniego w potrzebie, budować mosty” i w ten sposób oddawać chwałę Bogu.
Homilię w czasie nabożeństwa wygłosił również ks. Bartosz Norman z Kościoła Polskokatolickiego. Duchowny przyznał, że spotkania ekumeniczne gromadzą niewiele osób. Zastanawiał się, czy modlitwa o jedność jest powszechna wśród wierzących, we wspólnotach i parafiach. – Nowy Testament można streścić jednym słowem: miłość. Kto jest chrześcijaninem, nie może mieć nienawiści na ustach i w sercach – podkreślał. – Kościół jest jeden, to my ludzie się pokłóciliśmy – dodał.
Kapłan zaapelował o modlitwę, by każdy chrześcijan zrozumiał, że jesteśmy jedno w Chrystusie. – Nie ma innej nadziei dla nas. Nie zaprzestawajmy wspólnej walki o jedność chrześcijan. Warto! – zachęcał.
Tegoroczny Tydzień Modlitwy o Jedność Chrześcijan przygotował zespół ekumeniczny z Burkina Faso, wspierany przez lokalną wspólnotę Chemin Neuf. Odbywa się on pod hasłem „Będziesz miłował Pana, Boga swego… a swego bliźniego jak siebie samego”.
Przeczytaj też: O Bogu, który prowadzi do człowieka
KAI, DJ