Nie można argumentować, opierając się jedynie na autorytecie Tradycji. Nie sądzę, by było to prawdziwie katolickie stanowisko – mówi „Tygodnikowi Powszechnemu” John Milbank.
Wyolbrzymionym sporom pomiędzy katolickimi liberałami i tradycjonalistami, teologicznym argumentom na rzecz święcenia kobiet i pontyfikatom ostatnich trzech papieży poświęcona jest rozmowa Piotra Popiołka z Johnem Milbankiem – najwybitniejszym współczesnym teologiem i filozofem anglikańskim, jednym z twórców nurtu „radykalnej ortodoksji”, który odgrywa ważną rolę we współczesnej debacie postsekularnej. Tekst wywiadu ukazał się w „Tygodniku Powszechnym”.
„W Kościele katolickim w Anglii widać zaskakująco podobną niechęć do systemu parafialnego, która łączy się z nadmierną centralizacją i biurokratyzacją. Po części dlatego, że po prostu nie ma wystarczającej liczby księży, ale to nie jest jedyny powód. Podobnie też nie dostrzega się możliwości drogi środka w debatach między liberałami a konserwatystami, co prowadzi do tego, że «konserwatyzm» i tradycja są źle rozumiane” – zaznacza Milbank.
W wypowiedzi anglikańskiego teologa pojawia się myśl o wykrzywionym rozumieniu chrześcijańskiej Tradycji. Niewłaściwe jej pojmowanie dokonuje absolutyzacji teologicznego konsensusu z danej epoki oraz zatarcia realnych historycznych zmian i różnorodności, jakie na przestrzeni dziejów były w sposób oczywisty obecne wewnątrz Kościoła.
„Wiadomo, że Kościoły wschodnie zawsze zezwalały na małżeństwa duchownych i na rozwody, podczas gdy Kościół zachodni zezwalał długo na małżeństwa duchownych i nadal zezwala na to w niektórych przypadkach. Zatem twierdzenie, że wszystkie te kwestie są czymś nowym, jest zgoła nieprawdziwe”. To według Milbanka sprawia, że współczesna dyskusja wokół statusu par jednopłciowych i święcenia kobiet jest jak najbardziej uzasadniona i samo jej podjęcie nie jest tożsame z przyjęciem skrajnego stanowiska.
Jak wskazuje teolog, nasze pojmowanie tradycji jest nazbyt ograniczone, zarezerwowane do odruchu niechęci wobec wszystkich zmian, jakie przypisujemy od wieków Kościołowi w jego konfrontacji z rozwojem nowoczesności. Milbank jest przekonany, że twórcza dyskusja z nowoczesnymi prądami, uznanie – choćby częściowe lub polemiczne – eksponowanych przez nie obszarów ludzkiego doświadczenia w niczym nie przeciwstawia się duchowi chrześcijaństwa.
Przykłady takiego dialogu możemy znaleźć w historii Kościoła: „Nie chodzi o to, czy jesteśmy tradycjonalistami, czy postępowcami, ale bardziej o to, jakiej nowoczesności chcemy. Ciągle ignorujemy elementy romantycznego lub renesansowego dziedzictwa, które promowało inny sposób bycia nowoczesnym – bardziej chrześcijański”.
„W tej tradycji znacznie większy nacisk kładziono na dynamizm ludzkiej kultury i dynamizm natury oraz sposoby, w jakich są one ze sobą powiązane. […] A jednak te tradycje mogą być całkowicie ortodoksyjne i przyjmować, że wszystko istnieje poprzez uczestnictwo w boskim akcie miłości i daru, który jest ostatecznie trynitarny, oraz że wcielenie przewiduje zstąpienie i ponowne zjednoczenie wszystkiego w Bogu” – tłumaczy anglikański intelektualista.
Przeczytaj też: Sebastian Duda, Królestwa Bożego nie ma na mapie świata
KG