Ale też same łzy wzruszenia, litościwe spojrzenie – to za mało. Kto kocha naprawdę, otworzy swe serce przed głodnym, chorym, więźniem, przybyszem i zaradzi konkretnie jego potrzebom.
Na uroczystość Chrystusa Króla Kościół przygotował Ewangelię o sądzie ostatecznym, podczas którego źli zostaną oddzieleni od dobrych. I jedni, i drudzy otrzymają to, na co zasłużyli. Rzecz ciekawa, podstawowym kryterium tego podziału nie będzie stosunek do aktów wiary i pobożności, podejście do obowiązujących norm, postów i modlitw, ale relacje międzyludzkie.
Na wieczną nagrodę niekoniecznie zasłużą ci, którzy potrafią snuć piękne opowieści o wierze lub stanowczo, marszcząc brwi, przywoływać do opamiętania grzeszników, ale ci, dla których los ubogich, chorych, przybyszów i wykluczonych nie jest obojętny. Innymi słowy klucz do nieba otrzymają ludzie dobrzy, dla których bezinteresowna miłość, okazywanie miłosierdzia – to żaden problem.
W tej miłości ukierunkowanej na człowieka, o czym mówi dzisiejsza Ewangelia, jest dodatkowa trudność. Jezus mówi o miłości do tych, których wcale nie jest łatwo kochać: do obcych, którzy z różnych powodów pukają do drzwi naszych domów, do izolowanych od społeczeństwa więźniów, do głodnych, spragnionych i chorych (jak m.in. Oliweczka z Lublina), którzy wymagają troski i opieki. Jezus mówi więc o miłości, która stawia wymagania, wzywa do nieobojętności, każe się angażować. Same łzy wzruszenia, litościwe spojrzenie – to za mało. Kto kocha naprawdę, otworzy swe serce przed głodnym, chorym, nieodzianym, więźniem, przybyszem i zaradzi konkretnie jego potrzebom.
Jest to dodatkowo o tyle ważne, że Jezus nie tylko stawia potrzebujących w centrum Kościoła, ale On sam się z nimi utożsamia, gdy mówi: „Byłem głodny, spragniony, przybyszem…”. A zatem ci wszyscy, obok których wielu przechodzi obojętnie, są ikoną Zbawiciela. Patrząc w ich twarze, patrzymy w oczy samemu Jezusowi. Odwracając się od nich, lekceważymy Go.
Gdy Syn Człowieczy powtórnie przyjdzie, może nas czekać wielkie zaskoczenie. Uważający sami siebie za wzorcowych chrześcijan, a w rzeczywistości ludzie pozbawieni wyobraźni miłosierdzia, mogą znaleźć się w gronie tych, którzy usłyszą: „Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tego i Mnie nie uczyniliście”. A wezwanie: „Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego” może zostać skierowane do osób, które być może nie poznały Jezusa, a jednak spotkały Go w twarzy człowieka ubogiego i okazały Mu miłość.
Tekst ukazał się 26 listopada na Facebooku. Tytuł od redakcji Więź.pl
Przeczytaj też: Cierpiący to dwór naszego Króla
Znowu teologia wyzwolenia.
„Na wieczną nagrodę niekoniecznie zasłużą ci, którzy potrafią snuć piękne opowieści o wierze lub stanowczo, marszcząc brwi, przywoływać do opamiętania grzeszników, ale ci, dla których los ubogich, chorych, przybyszów i wykluczonych nie jest obojętny.”
Wszystko to bardzo fajnie brzmi, ale przecież to zaprzecza całej niemal historii Kościoła. Złote pierścienie biskupie, czy ich pałace były by pomagać biednym? Można by tu długo wyliczać te akty troski o biednych, czy przybyszów i wykluczonych – widzieliśmy chociażby z jaka „troską” i „miłością” traktowano Żydów w naszym kraju. Brakuje mi zatem słów: przepraszamy, myliliśmy się.
Bo na razie robi to wrażenie, przynajmniej na mnie, swoistego slalomu moralnego bez oglądania się do tyłu. Nie wygląda to poważnie.
Bardzo się cieszę, że słowem przewodnim jest teraz „miłość”, a nie „grzech”, jak do tej pory, ale wyobraźmy sobie, że np. jakiś filozof też tak sobie meandruje. Raz mówi jedno, raz coś zupełnie przeciwnego i kompletnie się tym nie frasuje. Do tego traf chce, że jego myśli kręcą się w kierunku zgodnym z oczekiwaniami społecznymi… Czy nie nazwalibyśmy go koniunkturalistą?
@ Adam: Pierscienie byly wprawdzie zlote, ale za to skromne! 🙂 A tak powaznie, to ma Pan racje. Brakuje w naszej wspolnocie koscielnej elementarnej przyzwoitosci, zeby powiedziec „przepraszam”.
Kto jak kto ale bp. Muskus powiedział PRZEPRASZAM.
@ Tomasz: Oczywiscie. Ale to byl wyjatek potwierdzajacy regule. No i mowil za innych, a nie za siebie. W podobny sposob Kwasniewski mogl przepraszac za Jedwabne…
Mowił tez za siebie! I coś o tym wiem i o tym juz tu mówiłem nie raz.
Wręcz przeciwnie. Tak właśnie mówi Ewangelia.
Ubodzy, w których jest Jezus to ci, którzy z powodu wiary są prześladowani i stają się ubogimi.
Ubodzy to tez ci , którzy materialnie nic nie mają, bezdomni, głodni, bezrobotni.
Ale nie przesadzajmy Tomasz. Chrystus to Chrystus, ubogi to ubogi, kuropatwa to kuropatwa…
W ubogim jest Jezus.
W Eucharystii, Tomasz.
Tylko w Eucharystii? Przecież Bóg jest wszędzie.
Wszędzie spotykasz Chrystusa?
Nie, Robert. Ubodzy za czasów życia Jezusa nie byli prześladowani za wiarę. Pierwsze prześladowania miały miejsce już po Chrystusie i nie dotyczyły ubogich, lecz członków gmin chrześcijańskich mających własność wspólną.
Zgoda Wojtek, ale ja pisałem o naszych czasach.
Nie, nadal nie masz racji. Pojęcie ubóstwa ewangelicznego nie zawęża się do osób, którym odebrano majątek z powodu prześladowań za wiarę.
Tacy ludzie są podstawą.
Wychodzi więc, że podstawą Kościoła są uchodźcy z granicy z Białorusią. W Polsce jedynie tam spotkasz ludzi, którym odebrano majątki z uwagi na wiarę.
Mówisz o wierze chrześcijańskiej?
Tak, o wierze chrześcijańskiej. Wielu chrześcijan z Syrii, czy Jemenu ucieka do Europy, bo odbierane są im majątki.
A, zapomniałem o tym Jezusie z Syrii, któremu udzielono medycznej pomocy.
Precyzyjniej, Robert, precyzyjniej. Udzielono mu podstawowej pomocy medycznej, po czym zamiast przyjąć wniosek azylowy nielegalnie wypchnięto go za druty. Na skutek działań polskich i białoruskich pograniczników zmarł po polskiej stronie na polu koło Klimówki.
Z samej tylko Syrii wyemigrowało prawie 2 miliony chrześcijan, nie pisz więc o tym zdarzeniu, jak o jednostkowym przypadku.
Precyzyjniej, Wojtek. Czy Issa chciał dostać się do Niemiec?
Być może. Może chciał do Niemiec, może do Francji, może do Szwecji, a może do Polski. Uciekał do Europy, bo we własnym kraju nie mógł żyć. Uciekał przez Białoruś, bo była to bezpieczniejsza droga, niż pontonem przez morze.
Był głodnym, spragnionym, nagim, przybyszem, chorym i więzionym. Ewangelicznym obowiązkiem było go przyjąć, podobnie jak innych przybyszów. Bo według Ewangelii to właśnie w takich jak on jest Chrystus.
Proszę o precyzję. Jeśli chciał do Niemiec, to był raczej zadowolony z push-backu.
Nikt nie może być zadowolony z push backu, którego efektem była śmierć. Push back w orzecznictwie ETPC traktowany jest jako tortury.
Poza tym to prosta geografia, push backi odbywają się w stronę Białorusi, nie Niemiec. Legalna droga do Niemiec prowadzi przez Polskę. To Polska ma obowiązek rozpatrzyć wniosek azylowy migranta, a migrant zmierzający do Niemiec przez Białoruś ma obowiązek złożyć wniosek w Polsce.
Przecież on nie umarł od push-backu, co ty wypisujesz?
Zmarł od push-backu. Był wcześniej w szpitalu, z którego został wywieziony i przepchnięty przez linię graniczną do lasu. Zgodnie z polskim prawem już za coś takiego powinny zostać postawione zarzuty zagrożone karą 5 lat więzienia. Jest nadzieja, że po zmianie władzy nastąpi rozliczenie procederu na granicy, a winni funkcjonariusze zostaną ukarani.
Dziękuję za taką dyskusję.
Może czas żeby w kościele katolickim zaczęto czytać biblię bo podaje się fragmenty wyrwane z kontekstu i oszukuje ludzi Jezus powiedział kto słów moich słucha I wierzy temu który mnie posłał ma żywot wieczny I nie stanie przed sądem lecz przeszedł ze śmierci do żywota ewangelia Jana 5;24 a zasłużyć można na nagrodę czyli pozycję w niebie i Jezus oraz apostołowie powtarzają kilkadziesiąt razy że zbawienie jest z łaski przez wiarę Boży to dar nie z uczynków aby się kto nie chlubił efezjan 2 8-9
Czy Jezus i Apostołowie nie czynili dobrych uczynków wobec ludzi? Jezus nie uzdrawiał? Apostołowie nie uzdrawiali? Dawali to co mieli od Jezusa, Jego dary a jednym z nich był dar uzdrawiania. A więc czynili dobre uczynki.
Ale Paweł ma dużo racji, Tomasz. Uzdrowienia albo były z litości albo służyły jako znaki. Nie były wskazywaniem drogi, bo tą jest wiara.
Uzdrowienie niewidomego.
„Jezus dowiedział się, że tak potraktowano uzdrowionego, więc odszukał go i zapytał:
—Czy wierzysz Synowi Człowieczemu?
A kto to jest, Panie? Chcę Mu uwierzyć.
Masz Go przed oczami—rzekł Jezus. —Właśnie z tobą rozmawia.
Tak, Panie! Wierzę—odrzekł i pokłonił się Jezusowi.
Przyszedłem na ten świat po to, aby go osądzić—kontynuował Jezus—aby niewidomi przejrzeli, a widzący oślepli.
Usłyszeli to stojący w pobliżu faryzeusze i zapytali:
Czy to nas masz na myśli? Czy to my jesteśmy ślepi?
Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu—odpowiedział Jezus. —Ponieważ jednak twierdzicie: „My widzimy”, trwacie w grzechu.”
Z Ewangelii wg. Św. Jana.
No właśnie Tomasz, Chrystus mówi o duchowych ślepcach i „widzących”, a fizyczny ślepiec posłużył jako figura . Czy Ty tego nie widzisz?
Uzdrowienie fizyczne również prowadzi do wiary .
Tak, ale to nie zależy od samego uzdrowienia. Dlatego wielu uzdrowionych przez Jezusa nie poszło za nim wtedy ani później.
Robert, według przekazów tradycyjnych każdy, kto został uzdrowiony następnie został uczniem Jezusa. Część tych przekazów jest legendarna, dlatego nie są dziś eksploatowane.
W całym NT jest tylko jeden przykład uzdrowionych, którzy nie tyle nie uwierzyli, co nie wrócili złożyć pokłonu Jezusowi, dotyczy to historii 10 trędowatych. Sama historia opisana w Ewangelii Łukasza nie dotyczyła jednak tematu łaski i wiary, lecz wyższości pogan nad Żydami w duchu teologii pawłowej. Tu nawiązując do niedawnej dyskusji, właśnie tam, w Łk 17,18 masz wprost określenie Samarytanina jako αλλογενης, czyli poganin. To jakbyś nadal chciał się upierać, że Samarytanie nie byli w oczach Jezusa i jego uczniów uznawani za pogan.
Warto czytać ze zrozumieniem. Przeciwstawianie wiary uczynkom dotyczy prawa mojżeszowego, a nie uczynków jako takich. Ujęcie sola fide wynika z odczytania tekstu historycznego we współczesnym kontekście, co jest błędem.
Przepraszam, czy mój komentarz zostanie opublikowany?
Nawet nie wiemy, jaki komentarz… Atak botów, które w tych dniach wysyłają do nas tysiące spamowych komentarzy, uniemożliwia normalne moderowanie. Część komentarzy znikła nieodwracalnie. Zastanawiamy się nad całkowitym wyłączeniem komentarzy.
αλλογενης – poganin? Wojtek, zajrzyj do:
THE SPIRIT AND THE ‘OTHER’ : SOCIAL IDENTITY,
ETHNICITY AND INTERGROUP RECONCILIATION IN LUKEACTS
Aaron J. Kuecker
Tak, to słowo oznacza poganina. Dosłownie, allos = inny, genos = naród. Ten sam trzon ma używane zamiennie w Biblii słowo gentiles, tłumaczone często jako „narody”.
W NT słowo użyte jest w dwóch miejscach. Pierwsze to wspomniane, drugie w kazaniu na Górze, gdy Jezus mówi, byłem obcym (przybyszem) a przyjęliście mnie.
Więcej przypadków masz w ST.
αλλογενης ma w prawie mojzeszowym zakaz spożywania paschy. Hiob lamentuje, że jest dla bliskich jak poganin. Izajasz pisze o nawracających się poganach. Ezechiel, że żaden poganin nie wejdzie do przybytku Pana.
Co do publikacji, której tytuł podajesz, polecam przeczytać ją uważnie. Autor wprost podaje tam jak postrzegano Samarytan (jako pogan, którzy powierzchownie wyznają Jahwe tylko z uwagi na ataki lwów, które Bóg może powstrzymać) a następnie podaje jak Łukasz ich traktuje z uwagi na spisanie Ewangelii i Dziejów już w sytuacji nawrócenia Samarii.
Mylisz pojęcie obcego, czyli nie-Żyda z pojęciem wierzącego w bożki. Odsyłam do nauczania Jezusa o poganach u św. Mateusza.
Niczego nie mylę. Określenie αλλογενης stosowane jest w Biblii również wobec wyznawców Jahwe. Choćby w Księdze Rodzaju, gdzie jest mowa o niewolnikach Abrahama, którzy wierzyli w Boga, ale byli poganami.
Właśnie dałeś tego dowód tym przykładem.
Kompletnie nie rozumiem o co chodzi w tym komentarzu. Bo nie zakładam, że skończyły się argumenty i próbujesz mnie obrażać?
Teraz to ja nie rozumiem, zwłaszcza ostatniego zdania.
W takim razie proszę byś wrócił do argumentów merytorycznych, albo przyjął moje argumenty.
Ale skoro chcesz wrócić do argumentów, to proszę wyjaśnij mi, jaki miałeś na myśli fragment, w którym Chrystus mówi o sobie jako „przybyszu”? Niekojarzę takiego, jeśli chodzi o mowę na górze. Możesz go precyzyjnie wskazać? Znam inny fragment z Mt 25, a w nim użyte jest słowo „xenos”, czyli obcy.
Wojtek, nie pierwszy raz na tym forum galopujesz tak w dyskusji, że w końcu sam niechcący dostarczasz jakiegoś argumentu adwersarzowi. Tak też się stało powyżej, reszty się domyśl, bo nie lubię grać roli belfra.
Fakt, mój błąd z drugim użyciem w NT. Pozostaje więc nam ST, gdzie αλλογενης jednoznacznie określa pogan. A jednocześnie to określenie nie wyłącza z grona wyznawców Boga. Podobnie z przywołanym przez ciebie ξενος, które również użyte jest na określenie wyznawcy Jezusa.
A w NT to „ethnokoi” jest określeniem poganina, więc nie bez powodu „allogenes” odróżnia Samarytanina, zapewne w zastosowaniu już jako neologizm znaczeniowy.
Przeczytaj uważnie publikację, na którą się powolywałeś. Żaden neologizm, tylko nawiązanie do ksiąg prorockich.
Ja też cię proszę, żebyś przeczytał zamiast manipulować. Autor tylko odwołuje się do historycznych znaczeń terminu w ST i zaznacza wyraźnie, że użycie tego terminu przez Łukasz jest wyjątkowe i ma unikalne znaczenie, sytuujące Samarytan między Izraelitami a poganami.
Ale ten termin nie jest wyjątkowy. Jest używany w Septuagincie, czyli ledwo w I wieku p.n.e., a więc nie ma podstaw, by Łukasz korzystający z tego tłumaczenia nadawał temu słowu odmienne znaczenie. Do tego w podobnej epoce mamy nauki Gamaliela na temat Samarytan, których Gamaliel „awansem” chciał uznać już nie za pogan, co za sojuszników. Nauki rabinackie wspominają o wzajemnych napaściach Samarytan i Żydów na siebie właśnie z powodu uznawania tych pierwszych za pogan. Podobną postawę prezentują apostołowie, chcący podpalić wieś samarytańską za brak gościny.
Termin nie jest wyjątkowy. Kto powiedział, że jest? Różnica czasowa między LXX a Św. Łukasz to wystarczająca podstawa do takiej hipotezy. Próbuj dalej.
Hipoteza bez żadnych podstaw, bo Łukasz bezpośrednio wykorzystuje motyw z Septuaginty.
Cały Twój wywód jest i tyle ahistoryczny, że uznanie Samarytan za odszczepieńców, a nie pogan to czasy po Jezusie i Łukaszu.
Nie ma takiego fragmentu u Izajasza. Jest fragment o cudzoziemcach i tego terminu samo używa się w dowolnych przekładach św. Łukasza.
No a odniesienie do rozumienia Samarytan jako pogan w okresie II Księgi Królewskiej też chybione, bo ich monoteizm jahwistyczny był rozwojowy.
Na razie twój wywód jest dziurawy. Ja natomiast jedynie przedstawiam uznane tezy naukowe, ale mimo wszystko miło mi, że mi je przypisujesz. Liczę, że przedstawisz przesłankę na bezpośrednie użycie tego zwrotu i jego znaczenia hsitorycznego z Septuaginty – tak jak analogicznie przykładowo zostało zrobione w przypadku fragmentu Izajasza 49,6. To mamy argumentację, iż Łukasz zaczerpnął wprost ten cytat z greckiego Izajasza (łącznie z terminem etnes) w Dziejach 13, 46-47, zob. Litke, Luke’s knowledge of the Septuagin: a study of the citations in Luke-acts, 1993
Owszem, Łukasz zaczerpnął termin od Izajasza, gdzie Izajasz mówił o poganach. Wprost Izajasz używa tego zwrotu na określenie poganina, który następnie się nawraca.
Inne przykłady bezpośredniego użycia tego słowa w Septuaguncie masz w Księdze Ezechiela i dwukrotnie w Księdze Hioba. W każdym przypadku słowo dotyczy pogan.
Co do rabinicznej wykładni o Samarytanach, masz komentarz do II Księgi Królewskiej rabbiego Szlomo Icchaki, który wprost mówi, że Samarytanie byli poganami, nie wyznającymi Jahwe.
Przepraszam, gdzie jest mój komentarz?
@Robert Forysiak
Zamieszcza Pan tu kilka, albo i kilkanaście komentarzy dziennie. Na pewno więc wielokrotnie widział Pan nasze wyjaśnienia, że nie jesteśmy w stanie i nawet nie usiłujemy być w stanie moderować tych komentarzy non stop. Czasem przerwy są krótsze, czasem dłuższe, jak dzisiaj. Dla nas w „Więzi” świat zdecydowanie nie ogranicza się do komentarzy na Więź.pl. Jest też inne życie…
Ok, ok…