Zima 2024, nr 4

Zamów

S. Chmielewska: Nie jesteśmy Panem Bogiem

Siostra Małgorzata Chmielewska podczas spotkania Klubów „Tygodnika Powszechnego” w Mąchocicach Kapitulnych, lipiec 2022. Fot. Adam Walanus / adamwalanus.pl

Od zbawiania świata jest Jezus. Ja absolutnie nie roszczę sobie pretensji do tego, że siądę, zacznę pracować i ten świat natychmiast stanie się piękny, bo tak się nie da – mówi siostra Małgorzata Chmielewska w rozmowie z Pawłem Brolem.

Paweł Brol rozmawia z s. Małgorzatą Chmielewską – społeczniczką, prezeską Fundacji „Domy Wspólnoty Chleb Życia” – o sytuacji osób potrzebujących pomocy w Polsce oraz sensie samego pomagania. Obszerny wywiad ukazał się na autorskiej stronie dziennikarza „To nie jest rozmowa na telefon”.

Zdaniem s. Chmielewskiej w sprawie systemowej pomocy osobom z niepełnosprawnościami „potrzeba bardzo dużo”. Za skandal uznaje ona fakt, że „ogromne rzesze ludzi w Polsce żyją za 719 zł miesięcznie”. Czy wsparcie zwiększy się przy nowym rządzie? „Politycy kierują się tym, co podoba się suwerenowi. A suweren nie ma najmniejszej ochoty, przynajmniej w ogromnej większości, posunąć się trochę na ławce życia i przeznaczyć część naszego wspólnego tortu w postaci budżetu na wsparcie osób słabszych w szerokim tego słowa znaczeniu. Mam nadzieję, że nawet jeżeli nowej władzy nie uda się zrobić wszystkiego, to przynajmniej pchnie sprawy o milimetr do przodu. Kropla drąży skałę” – zaznacza społeczniczka.

Na pytanie o to, czy Kościół hierarchiczny zwraca uwagę wiernym na problemy osób potrzebujących, s. Chmielewska odpowiada: „Tutaj mamy, Houston, pewien problem. Teraz powoli, po wielu latach zaczyna się mówić w Kościele hierarchicznym o tym, że ubodzy są VIP-ami w Królestwie Bożym. Nie mam okazji śledzić na bieżąco wypowiedzi księży biskupów, ale poza bp. Zadarko, mówiącym o uchodźcach, nie słyszałam w ich oficjalnych nauczaniach jasnego stanowiska dotyczącego miejsca ubogich w Kościele. Podobnie rzecz ma się w przypadku księży parafialnych, przynajmniej tych, których homilii ja byłam świadkiem. Mówiąc o ubogich, mam na myśli osoby niepełnosprawne, bezdomne, biedne, emerytów, uchodźców etc. To są naprawdę duże rzesze ludzi. Nie ma dla nich jasnego stanowiska Kościoła hierarchicznego w Polsce. Są jednak tysiące oddolnych inicjatyw, i o tym nie można zapominać, prowadzonych przy parafiach zarówno przez księży, jak i świeckich katolików, które są inspirowane Ewangelią”.

„W pewnym momencie tzw. naziemny personel Kościoła – niecały, żeby nie generalizować – zatracił poczucie, do czego został stworzony, czyli do głoszenia Ewangelii i przypominania o Niej oraz o nauce Kościoła wiernym. Co ciekawe, duża część polityków deklaruje się jako osoby wierzące i katolicy. Kościół powinien im i innym przypominać, bo ma misję proroczą, a nie wiązać się z jakąkolwiek opcją polityczną. To niestety dzisiaj w Polsce nie funkcjonuje, nie działa” – dodaje szefowa Wspólnoty Chleb Życia.

Skąd ona sama czerpie siły? „Zawsze powtarzam swoim współpracownikom i młodym ludziom z innych organizacji pomocowych, że my nie jesteśmy Panem Bogiem. Jeżeli określamy się jako ludzie wierzący, to musimy ufać, że dziś mamy konkretnie to i tamto do zrobienia. A od zbawiania świata jest Pan Jezus. Ja absolutnie nie roszczę sobie pretensji do tego, że siądę, zacznę pracować i ten świat natychmiast stanie się piękny, bo tak się nie da. Poza tym, życie z Chrystusem uczy dystansu do siebie, uczy miłości, która nigdy niczego nie narzuca, wrażliwości, jak również pokory. To poczucie humoru bardzo często ratuje nas w sytuacjach dramatycznych. Staramy się też dostrzegać dobro w każdym człowieku. To nie jest takie proste” – mówi s. Chmielewska.

Podkreśla również, że ona i jej współpracownicy bardzo dużo otrzymują od mieszkańców prowadzonych przez sienie domów. „To nie jest tak, że my tylko dajemy. Uczymy się od nich wielu rzeczy. Zatem, mówiąc pół żartem, pół serio, jeżeli przychodzi do naszego domu nawiedzona grupa modlitewna i zaczyna śpiewać ludziom, którzy są w naprawdę dramatycznych sytuacjach, «Alleluja, Bóg cię kocha», to mnie naprawdę szlag trafia. Jeśli jednak przychodzą i chcą ich wysłuchać, pobyć razem z nimi, to wtedy są w stanie dostrzec heroizm, życzliwość naszych mieszkańców, ale też zobaczyć, jak oni praktykują swoją wiarę mimo niesprzyjających okoliczności”.

Wesprzyj Więź

S. Chmielewska przyznaje, że doświadcza „niełatwej, ale radości”. „Jeżeli przychodzi do nas człowiek tak brudny, że trzeba skrobać z niego nieczystości, kompletnie otumaniony, uzależniony i po roku pracuje już u nas jako opiekun lub kucharz, to odczuwamy niesamowitą satysfakcję. My bardzo często jesteśmy świadkami zmartwychwstania” – mówi.

Przeczytaj też: Przestańcie wreszcie nas krzywdzić. Siostra Chmielewska po skandalu w Dąbrowie Górniczej

DJ

Podziel się

6
5
Wiadomość

@ Robert Forysiak: Ja zrozumialem to w ten sposob: Siostra Chmielewska z pozycji swojego przebogatego doswiadczenia pracy z odrzuconymi dosc krytycznie ocenia obecny rzad i wyraza nadzieje, ze w nastepnym znajda sie ludzie, ktorzy dostrzega potrzeby najbardziej biednych. A hierarchia Kosciola polskiego zupelnie pomija kwestie ubogich i uchodzcow w swoim programie.

A Pan wie, ile wynosiły świadczenia dla osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w 2015?

” jeżeli przychodzi do naszego domu nawiedzona grupa modlitewna i zaczyna śpiewać ludziom, którzy są w naprawdę dramatycznych sytuacjach, «Alleluja, Bóg cię kocha», to mnie naprawdę szlag trafia.”

To zdaje się jest piękna metafora obecnej sytuacji w naszym KK.

Może nie wszyscy nasi kapłani, ale chyba większość ma usta wypchane frazesami. Nie do końca własnymi, ale płynącymi, z jak to nazywam gotowców, odczytywanych z ambony. Jesteśmy raptem kilka dni świecie zmarłych. Specjalnie tak to określam, bo w tym czasie nie myślimy o świętych kościelnych, ale o tych naszych bliskich którzy odeszli. Na okoliczność wiele czasu media poświęcają sprawom organizacyjnym, ale i temu ile to nas kosztuje. Pewna babcia w wywiadzie mówi. W tym roku skromniutko, wiązanki , znicze, wypominki dla księdza, w sumie prawie 400 złotych. Przechadzając się po cmentarzach, rzeczywiście tanio babci wyszło. Doliczmy jeszcze amortyzację nagrobka, opłaty cmentarne, sprzątanie, sporo się nazbiera. Na bogato powiedziałbym. Czy zmarli tego od nas oczekują? czyż nie lepiej choćby połowę tych pieniędzy przelać na konta hospicjów, albo takim S. Chmielewskim? Tydzień temu w mojej parafii wielka pompa, biskup przywiózł relikwie JP II. Opowiadam znajomemu, a ten zdziwiony, że dopiero teraz, u nich już dowieźli pół roku temu. Bo i wiecie rozumiecie, są sprawy ważne i ważniejsze. W sumie to my godzimy się na to co nam oferuje Kościół czy władza polityczna. Jedni tłumaczą sobie to wszystko zwyczajnie głupio a inni jeszcze głupiej, tak nas po katolicku zaprogramowano.

I jeszcze jedna rzecz. Kiedy różne grupy zgłaszały się z roszeniami do rządu PiS, ja mówiłem sobie: spokojnie, są ważni i ważniejsi, są potrzebujący mniej i bardziej – ustawcie się w jakąś kolejkę, ustalcie hierarchię ważności. Ale co tam, każdy widział tylko siebie. Czy Małgorzata Chmielewska widzi to dopiero teraz?