Zima 2024, nr 4

Zamów

Chrześcijaństwo nie polega na poszukiwaniu złotoustych kaznodziejów

Bp Damian Muskus. Fot. Wydawnictwo WAM

Nie pozwólmy, by czyjś grzech odebrał nam Dobrą Nowinę.

Mt 23,1-12

Faryzeusze, których Jezus nie oszczędza w dzisiejszej Ewangelii, byli mistrzami w nakładaniu ciężarów na cudze ramiona. Gorliwie głosili wyśrubowane wskazania moralne, lecz sami je lekceważyli. Byli tak zapatrzeni w siebie, że nie dopuszczali myśli, iż ta postawa prowadzi do upadku autorytetu, a nawet kwestionowania treści głoszonej nauki.

Podobnych przypadków nie trzeba daleko szukać. Ludzi prowadzących podwójne życie można spotkać wszędzie – w Kościele też. Mówią o świetle Ewangelii i równocześnie pogrążają się w ciemnościach grzechu. Niektórzy obserwujący to zjawisko z tego powodu postanawiają odejść. Nie mogą znieść pouczania przez ludzi, którzy sami mają problem z wiernością.

Zwykle dość szybko demaskuje się fałszywe tony głoszącego naukę. Ale zdarza się sytuacja nieporównywalnie bardziej dramatyczna – gdy tego rozmijania się słów i czynów nie można dostrzec od razu, gdy bezkrytyczna ufność zamyka uczniom oczy. A gdy już wychodzą na jaw niegodziwe postępki „mistrza”, doświadczają bolesnych rozterek i kryzysów wiary. Co wtedy? Odwrócić się od Jezusa? Opuścić Jego Wspólnotę? Stwierdzić, że Ewangelia jest fikcją?

Jezus dziś odpowiada: „Czyńcie, jak mówią, ale nie naśladujcie ich życia”. Nie pozwólmy, by czyjaś słabość, a nawet jednoznaczne zło infekowały naszą relację z Bogiem. Nie pozwólmy, by czyjś grzech odebrał nam Dobrą Nowinę i odgrodził od Jezusa.

Pomocą jest przestroga Pana, by nie traktować ludzi jakby byli bogami. Możemy inspirować się duchowymi doświadczeniami innych, ale nie wolno przy tym zapominać, że to nie od nich zależy nasze życie i zbawienie.

Wesprzyj Więź

Chrześcijaństwo nie polega na poszukiwaniu złotoustych kaznodziejów, ale na osobistym przylgnięciu do Jezusa. Nie płomienne mowy świadczą o miłości do Zbawcy, ale życie. Dobre, uczciwe, szlachetne, ewangeliczne życie.

Tekst ukazał się 5 listopada 2023 r. na Facebooku

Przeczytaj też: W Kościele pora nam zamilknąć i posłuchać. Rozmowa z bp. Damianem Muskusem

Podziel się

Wiadomość

Jakoś mi się to nie klei.

„Chrześcijaństwo nie polega na poszukiwaniu złotoustych kaznodziejów, ale na osobistym przylgnięciu do Jezusa. ”

Czy przypadkiem sam Jezus nie był „złotoustym kaznodzieją”?
A kim byli apostołowie?

————————————————————————————————–

„Pomocą jest przestroga Pana, by nie traktować ludzi jakby byli bogami.”

Ale co zrobić, kiedy sam Kościół jest traktowany sam przez siebie jako organizacja boska, czyli stworzona przez Boga?
„Wierzę w jeden, ŚWIĘTY, powszechny i apostolski Kościół”

To teraz mamy traktować Go jako organizacje świecką? Nikt nie traktuje chyba księdza jak Boga, ale jako boskiego pomazańca już troszkę chyba tak? Czemu miałbym się spowiadać przed kimś lub słuchać kogoś, kto jest taki sam (grzesznik) jak ja?
Sakrament święcenia duchownych nie jest przecież jakimś tam kolejnym stopniem zawodowym, tylko co nieco ma wspólnego z samym Bogiem?

„Chrystus jest źródłem całego kapłaństwa: kapłani Starego Zakonu zapowiadali Chrystusa, kapłani Nowego Zakonu działają w osobie Chrystusa”
Św. Tomasz z Akwinu

————————————————————————————————–

„Nie płomienne mowy świadczą o miłości do Zbawcy, ale życie. Dobre, uczciwe, szlachetne, ewangeliczne życie.”

No to jest szalone uderzenie w dotychczasową hipokryzję KK, co innego mówimy, co innego robimy…
Pięknie, że teraz maja przemówić FAKTY, a nie SŁOWA, ale pytanie po co w takim razie jest teraz stan duchowny? Czy to ma być taka „wzorcownia” jak żyć, prowadzona przez świecki związek zawodowy samotnych kawalerów? Żyjących „szlachetnie” i ewangelicznie, choć ze starymi naleciałościami – celibatem i lękiem przed kobietami? Sukces niemal gwarantowany. 😉

Na pewno bp Muskus jest jednym z tych niewielu „dobrych” biskupow. Dlatego nielatwo jest mi to pisac. Ale jego slowa odbieram tak, jak gdyby, parafrazujac, ktos mi mowil: „Przy zdrowym odzywianiu nie mozna jesc tylko miesa, ale trzeba do tego wcinac warzywa, a rankiem najlepsze sa platki owsiane”. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto uwaza inaczej…

„Faryzeusze, których Jezus nie oszczędza w dzisiejszej Ewangelii, byli mistrzami w nakładaniu ciężarów na cudze ramiona” Często dochodzi na łamach do burzliwej dyskusji odnośnie niepodważalności dogmatów, trwałości i niezmienności nauczania. I proszę popatrzeć, ponad dwa tysiące lat temu Jezus uwypukla problem, jednocześnie tłumaczy jaki mamy mieć do niego stosunek. Tak punkt po punkcie można przykładać bez pudła, owe upomnienia do dzisiejszych faryzeuszy, którzy nadal mają je za nic, jednocześnie nazywają się obłudnie jego uczniami, naśladowcami. Znaczy jest ciągłość, jakiś fundament nieskruszony, skała na której to wszystko stoi.