Istnieją przypadki dobrej wojny i złego pokoju. Pacyfizm w sytuacji militarnej agresji lub wykluczenie użycia siły wobec terrorysty oznaczają wydanie ofiar przemocy na pastwę agresorów. A to sprzeczne z miłością bliźniego.
Pokój zostawiam wam, pokój Mój wam daję (J 14,27)
Pokój Chrystusa niech rządzi w waszych sercach (Kol 3,15)
Nie sądźcie, że przyszedłem przynieść pokój na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz… (Mt 10,34)
Chrystus nie obiecał nam idylli, bo sam też jej nie przeżywał. Choć nie był ascetą i nie szukał specjalnie męczeństwa, to jednak wierność wewnętrznemu światłu sprawiała, że budził wrogość ludzi niechętnych wyjściu z mroku. Jeszcze zanim na dobre posłał uczniów „jak owce między wilki”, sam wszedł do świata drapieżców jako Baranek. Asertywny rzecznik Gospodarza u wrogich dzierżawców – Książę Pokoju między „dyszącymi przemocą” (por. Ps 27,12). To się po prostu nie mogło skończyć po ludzku dobrze.
A skoro Jezus ucieleśnia drogę życia, to my również nie unikniemy zmagań: „Jeśli Mnie prześladowali, i was będą prześladować” (J 15,20). Mocne zapewnienie o podarowanym nam pokoju wewnętrznym (por. J 14,27) współistnieje z zapowiedzią, że „pokój z Bogiem” (por. Rz 5,1) nie przekłada się automatycznie na brak konfliktów. Zresztą nie tylko zewnętrznych. Z drugiej strony zmaganie z własną ciemną stroną i ze światem wielorakiej korupcji wymaga wierności temu właśnie pokojowi.
Nie z zadufania, lecz z zaufania
Niech nas Bóg broni przed podróbką pokoju, sprowadzającą się do trwania w pewności swych racji i przekreślania z góry racji bliźnich. Pokój Chrystusa to nie spokój ideologa, któremu nie psuje samopoczucia realność – złożoność sytuacji, niuanse problemów – bo pokłada wiarę w literze zasad. To nie spokój funkcjonariusza, który ignoruje dramat ludzi, bo sumienie zastąpił procedurą i rozkazem. To nie jest spokój zaślepienia, samozadowolenia i nieznającej rozterek bezwzględności.
Królewski spokój lwa będącego barankiem (zgodnie z wizją Objawienia, por. Ap 5,5-6) – czyli zwycięskiej łagodności i wytrwałości męczennika pojednania – płynie z głębi relacji z Ojcem. Gdy Boży Syn oddawał życie za odmowę potępienia nas „znieważany, nie znieważał wzajemnie, cierpiąc nie groził, lecz oddawał się Osądzającemu sprawiedliwie” (1P 2,23). Jego śmierć była ceną trwania przy odtrącających Go. Ceną rezygnacji z interwencji „więcej niż dwunastu legionów aniołów”, tłumiących bunt stworzeń (por. Mt 26,53).
Bardziej niż polemiki mniemanych ortodoksów z domniemanymi heretykami przystoi nam „synodalna” wymiana intuicji, by dać się prowadzić Duchowi Świętemu „w całą prawdę” (por. J 16,13). Powinniśmy przedkładać relację nad rację
Ukrzyżowany jest adwokatem swych zabójców (por. Łk 23, 34a). Wspomniane powierzanie się Osądzającemu sprawiedliwie nie oznacza nadziei, że Bóg Go pomści. Chodzi o to, że – odsądzony przez ludzi od czci i wiary – czerpie poczucie swej wartości i sensu swej postawy z faktu, że Ojciec Go zna i rozumie.
Wewnętrzny pokój ucznia Chrystusa, będącego przyjacielem Mistrza i powiernikiem Jego zwierzeń (por. J 15,15), stanowi pochodną doświadczenia – przez wiarę – absolutnej życzliwości, zwanej łaską. I zaufania do Bożej wierności (por. 1Kor 1,9). Jednak ten, kto naprawdę przyswaja Łaskę, zawsze podaje ją dalej. Promieniuje szczerą życzliwością. Kto duchowo doświadczył, że Bóg go dogłębnie rozumie, ten również umie być wyrozumiały. Prawdziwy pokój Chrystusa wiąże się z taką właśnie postawą.
Za wielką, ale nie wszelką cenę
Innym złudzeniem na temat pokoju Chrystusa może być przeświadczenie, że wynika z niego pacyfizm rozciągnięty na wszystkie sytuacje. Z jednej strony „twórcy pokoju” (eirēnopoioi, por. Mt 5,9) bywają potępiani w swych środowiskach jako nie dość wyraziści, za mało gorliwi, bezideowi lub niewierni. Czasem sięga się po biblijny zarzut „letniości” (por. Ap 3,16). Z drugiej – funkcjonuje też fundamentalizm pokoju, parcie na unikanie konfliktu bez względu na okoliczności.
Tymczasem prawda jest taka, że – jak trafnie zauważył prawosławny myśliciel, Władimir S. Sołowjow (1853-1900) – istnieją przypadki dobrej wojny i złego pokoju. Pacyfizm w sytuacji militarnej agresji lub wykluczenie użycia siły wobec terrorysty oznaczają wydanie ofiar przemocy na pastwę agresorów. To sprzeczne z miłością bliźniego. Nie zapominajmy, że Jezus przy spotkaniu z centurionem (por. Łk 7,1-10) nie wytknął mu wojskowej profesji. Pamiętajmy też, że Hitlera nie powstrzymano perswazją, negocjacjami ani ustępstwami.
W sytuacjach dużo mniej dramatycznych, takich jak konfrontacja sposobów myślenia, również nie można absolutyzować ugodowości. Z jednej strony uczennica lub uczeń Chrystusa, który „nie łamie nadłamanej trzciny, ani nie gasi tlącego się knota” (por. Iz 42,3), powinien – zgodnie z zasadą Ignacego z Loyoli – chcieć raczej ocalić zdanie bliźniego, niż je odrzucić. Ponieważ nikt z nas nie dysponuje pełnią racji, ale jesteśmy powołani do wspólnego odkrywania „rozlicznie wielorakiej” (polypoikilos) mądrości Boga (por. Ef 3,10;4,13), to właściwą postawą jest doszukiwanie się w wypowiedziach innych osób ziaren prawdy. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydają się błędne.
Bardziej niż polemiki mniemanych ortodoksów z domniemanymi heretykami przystoi nam „synodalna” wymiana intuicji, by dać się prowadzić Duchowi Świętemu „w całą prawdę” (por. J 16,13). I nawet mając poczucie, że widzimy coś lepiej, a druga osoba jest w poznaniu wiary słabsza, powinniśmy przedkładać relację nad rację. Uczy tego nie kto inny, jak apostoł Paweł: „A my, mocni, powinniśmy znosić niemoc słabych, zamiast mieć satysfakcję” (Rz 15,1). Jednak również w synodalnym szukaniu harmonii nie wszystko będzie dopuszczalne.
Zgodnie z Pismem mamy trwać w pokoju ze wszystkimi „jeśli to możliwe, o ile zależy od nas” (por. Rz 12,18). Otóż nie sposób zachowywać pokoju z czynnym agresorem ani tolerować nietolerancyjnych. Czytamy, że Jezus – doszukujący się iskry dobra w upadłych i uwikłanych w chore sytuacje, „przyjaciel poborców i grzeszników” (Mt 11,19) – okazywał surowość bezdusznym ortodoksom oraz hipokrytom (por. Mt 23,23-27). Biblia pełna jest prorockiej krytyki nadużyć władzy, upominania się o los słabych i marginalizowanych – ubogich, wdów, sierot, migrantów. Tymczasem współcześni obrońcy prześladowanych i krytycy nieludzkiej polityki bywają oskarżani o rozbijanie wspólnoty. Mogą usłyszeć od współwyznawców, że ich głos nie służy jedności.
Jednak choć Bóg „niesie pokój dalekim i bliskim”, to zarazem „nie ma pokoju dla niegodziwych”. Gdyż oni pokoju po prostu nie chcą (por. Iz 57,19-21). Prawdziwy pokój to harmonia, więc nie nazywajmy pokojem zgody na niesprawiedliwość.
A jednak pokój, ponad pojęcie…
Nie obiecano nam komfortu, ale jesteśmy adresatami błogosławieństwa: „Pokój Boży, przewyższający wszelkie pojęcie, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie” (Flp 4,7). Gdy otwieramy się na przenikanie egzystencji Jego i naszej – na życie Chrystusa w nas (por. Ga 2,20) i na nasze bycie w Chrystusie (por. 2 Kor 5,17) – to niezależnie od wewnętrznych i zewnętrznych zmagań możemy odkryć pokój na głębszym poziomie. Kto doświadczył, ten wie, że istnieje tajemna cisza pod powierzchnią emocji, która czasem potrafi ogarnąć świadomość, a czasem tylko daje się przeczuć i chłonąć włóknami zaufania… Przedziwna, dobra cisza pełna otuchy. Subtelna, lecz tchnąca pewnością.
Żeby odkrywać w sobie ten pokój, potrzebujemy chwil przystopowania aktywności (por. Ps 46,11), momentów zamilknięcia w zaufaniu, że Bóg przeżywa nasze życie wraz z nami (por. Ps 62,6). Potrzebujemy prostego, choć niełatwego, upartego przypominania sobie, że żyjemy w objęciach dobrej Tajemnicy. Odnajdywania się w obecności Nieuchwytnego jak „nakarmione niemowlę przy swej matce” (Ps 131,2). I nie chodzi o to, żeby na sobie wymuszać spokój i poczucie sacrum. Wystarczy trwać przed Nieuchwytnym ze swym niepokojem, powtarzając spokojnie akt zaufania. Wyrównywać oddech, powtarzając w duchu święte Imię. Wytrwać tak pięć, dziesięć, piętnaście minut. A potem znów podjąć zadania, jakie niesie dzień, wrócić do zmagań.
Tak, można mieć pokój wewnątrz jaźni przeżywając pełną gamę emocji. Pokój Boży to nie apatia ani sztuczny błogostan. Można mieć pokój głębszy niż odczucia i przekraczający pojmowanie, zarazem w pełni przejmując się wszystkim, czym się przejąć należy. I wytrzymując bodźce, którym nie należy ulegać. To jest możliwe, jeśli będziemy kontemplować Jezusowy charakter i brać na serio Jego bliskość.
Nasz świat jest raczej szalony. I póki co nadal taki będzie. Jednak przy całym natłoku szaleństwa możemy się powierzać Księciu Pokoju (por. Iz 9,5), który wniknął w nasz los. Brać głęboki oddech i szeptać: „Do Ciebie należę, ratuj, bo poszukuję Twych wskazań” (Ps 119,94). A potem robić swoje, słuchając sumienia.
Tekst ukazał się na stronie wiam.pl pod tytułem „Pokój niepokojonych i zagrożonych”
Przeczytaj też: Stanowimy świątynię, która nie potrzebuje murów, by zaistnieć
„współcześni obrońcy prześladowanych i krytycy nieludzkiej polityki bywają oskarżani o rozbijanie wspólnoty. Mogą usłyszeć od współwyznawców, że ich głos nie służy jedności”
Nie mogą, tylko słyszą. Nawet tutaj, w szerokim wydaniu i sporej reprezentacji.
Papież apeluje, biskupi apelują, redaktorzy Więzi, siostra Chmielewska, artyści, intelektualiści, naczelny Rabin RP, Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów, teolodzy – i jaki skutek? Marny. U wielu, uprzedzenia silniejsze są niż chrześcijaństwo. Niestety.
@Adam
Pan dalej ogólniki
O co apelują ? O przyjmowanie wszystkich jak leci ? Do Polski 2 mln byłoby ok czy dopiero 8 mln będzie dobrze ? O jakich ilościach tu mowa i w jakim czasie ? na jakich warunkach?
Zadałem panu konkretne pytania.
Da pan radę podyskutować merytorycznie i konkretnie ?
Ja osobiście nie mam żadnych uprzedzeń. Mam także dobrych znajomych zarówno o innym kolorze skóry, o innej religii (o czym już nie raz wspominałem), innych narodowości.
Póki ktoś tu przyjeżdża pracować uczciwie a nie robić burdy, popełniać przestępstwa to skąd on jest i jak wygląda dla mnie jest zupełnie obojętne.
Obecnie pracuję z Białorusinem i Białorusinką np., bardzo fajni ludzie. Natomiast jak się okazuje za każdym razem gdy wracają do Polski to granicy, niech pan sobie wyobrazi, nie przekraczają w lesie ani w krzakach a przychodzą z tego samego kraju o którym tu mowa.
Tylko mam pewne wątpliwości co do takiej postawy jak pańska – wpuszczania migrantów w dużych liczbach bez pomysłu i planu bo pan nie podał ani jednego konkretu.
Czym to się często kończy można zaobserwować w innych krajach. No ale po co ? Skoro możemy się na własnej skórze przekonać, prawda?
Moje pytania są konkretne:
– JAK przyjmować, KOGO przyjmować, ILU przyjmować i w jakim CZASIE, JAK pomagać tamtym krajom aby mniej ludzi forsowało granice etc.?
– Jak uniknąć sytuacji z takich krajów jak Szwecja?
– Kto będzie odpowiadał jeśli taka sytuacja jak w artykule nastąpi także w Polsce?
– i dodatkowo: co z tą „relokacją” o której pan pisał ? Jak pan sobie wyobraża „relokowanie” wolnych ludzi tam gdzie akurat władzy się podoba ? Siłą ? czyli ? policja i wojsko jak nie będą się chcieć „relokować” ?
Jerzy2, pytanie nie jest do mnie, ale ja chętnie i konkretnie podyskutuję, bez emocji i uprzedzeń.
Jeśli mówimy o Polsce, miejsca u nas dużo, więc nie jest ważne, czy przyjmiemy 2, 5, czy 20 milionów przybyszów. Są kraje na świecie, gdzie jedno miasto przyjęło więcej migrantów, niż cała Polska, stąd pytanie jest dziwne.
Uwaga o Białorusinach przekraczających granicę jest wyjątkowo niewłaściwa. Sugeruje, jakby uchodźcy sami z siebie wybierali drogę przez bagna, zamiast przejścia granicznego. A jednocześnie zapominasz, że także na przejściach granicznych wobec ludzi przyjeżdżających z dokumentami i wypełnionymi wnioskami polska SG już od 2016 roku stosowała przemoc i tortury (potwierdzone wieloma wyrokami ETPC). Zapominasz też, że w przypadku starania się o azyl migrant ma pełne prawo przekroczyć granicę w dowolnym miejscu, choćby skacząc przez płot. I nie popełnia wtedy wykroczenia (bo to jest ledwo wykroczenie, za które grozi max 500 zł mandatu).
Co do konkretnych pytań, odpowiedź też jest konkretna: LEGALNIE i zgodnie z przepisami prawa międzynarodowego i polskiego. Jak przyjmować? Normalnie, na punktach granicznych. A w przypadku przekroczeń „przez druty” w najbliższej placówce SG. Jest to wymóg polskiego prawa.
Co do pytania ILU, znów odpowiedź, wszystkich, którzy pomocy potrzebują. A to, czy ktoś pomocy potrzebuje, czy też nie odbywa się w toku weryfikacji wniosku. Jeśli ktoś nie potrzebuje pomocy międzynarodowej, to wówczas jest procedura deportacji.
W jakim czasie? W takim, by nie przyczyniać się do cierpień. Na pewno nie w takim, jak teraz, gdy migranci wbrew prawu są przetrzymywani w ośrodkach-więzieniach, mimo, że prawo polskie klasyfikuje takie coś jak o tortury.
A pytanie o to jak pomagać krajom, by mniej osób forsowało granice? Zmartwię cię, jest za późno. Większość przyczyn migracji pośrednio związanych jest ze zmianami klimatu. Nie zatrzymasz tego.
Co do Szwecji, czy Francji, rozwiązanie jest proste, nie można traktować migrantów jak obywateli drugiej kategorii.
Odnośnie relokacji, mniemam, że wyłącznie z niewiedzy powtarzasz mit polskiej prawicy o rzekomym zmuszaniu ludzi do czegokolwiek. Unijny formularz zawiera zwyczajnie listę krajów, do których migrant wyraża wolę bycia przeniesionym z obozów w Grecji, czy we Włoszech. I wbrew kolejnemu prawicowemu mitowi wcale nie jest tak, że każdy jak leci pisze „Germany”. Wielu zostawia puste pole, co oznacza, że wyraża chęć przeniesienia do dowolnego kraju UE, byle nie być skazanym na obóz, zdziwiłbyś się też jak wielu wpisuje Polskę. Coś takiego, jak przymusowa i siłowa relokacja, porównywana przez niektórych polityków wręcz do handlu niewolnikami istnieje wyłącznie w wyobraźni niektórych osób.
@Wojtek
” pytanie nie jest do mnie, ale ja chętnie i konkretnie podyskutuję, bez emocji i uprzedzeń.”
A pytanie jak najbardziej było także do pana, pod innym artykułem skierowałem je do pana między innymi ale zostało zignorowane. Ale ok. Przynajmniej teraz jest odpowiedź.
„Jeśli mówimy o Polsce, miejsca u nas dużo, więc nie jest ważne, czy przyjmiemy 2, 5, czy 20 milionów przybyszów. Są kraje na świecie, gdzie jedno miasto przyjęło więcej migrantów, niż cała Polska, stąd pytanie jest dziwne.”
Tym zdaniem pan udowadnia, że nie ma pojęcia o jakim zjawisku pan w ogóle pisze niestety.
Pisanie o 20 mln migrantów przy ok 38 mln mieszkańców Polski to jakieś horrendum.
„. Sugeruje, jakby uchodźcy sami z siebie wybierali drogę przez bagna, zamiast przejścia granicznego.”
To ktoś za nich wybiera tę drogę ? i płaci też za nich pieniądze ?
” A jednocześnie zapominasz, że także na przejściach granicznych wobec ludzi przyjeżdżających z dokumentami i wypełnionymi wnioskami polska SG już od 2016 roku stosowała przemoc i tortury (potwierdzone wieloma wyrokami ETPC). ”
Nie zapominam bo nie znam tych przypadków. Nie czytałem o nich. Zapoznam się.
„Zapominasz też, że w przypadku starania się o azyl migrant ma pełne prawo przekroczyć granicę w dowolnym miejscu, choćby skacząc przez płot”
Jednocześnie kraj, który sobie nie życzy przeskakiwania przez płot ma prawo ten płot podwyższać do skutku.
„Co do pytania ILU, znów odpowiedź, wszystkich, którzy pomocy potrzebują”
Wszystkich, którzy potrzebują ? A jak napłynie do Europy 400 mln ludzi to też należy wszystkich przyjąć ? O czym pan pisze ? Jakich wszystkich ?
Wie pan czym to grozi ? Ogólną biedą dla… wszystkich łącznie z tymi, którzy już w Europie mieszkają oraz przemocą bo ogólna bieda do tego doprowadzi.
Dlaczego Italia tak się broni przed przybyszami ? Przecież miejsce jest prawda ? O co im w takim razie chodzi ?
„Co do Szwecji, czy Francji, rozwiązanie jest proste, nie można traktować migrantów jak obywateli drugiej kategorii.”
aha. czyli ? jak potraktować emigranckie gangi ? jakie pan ma propozycje ?
„mniemam, że wyłącznie z niewiedzy powtarzasz mit polskiej prawicy o rzekomym zmuszaniu ludzi do czegokolwiek.”
Nie mam bladego pojęcia co jakaś „prawica” o tym mówi i nie interesuje mnie to.
Co w razie gdy za mało osób będzie deklarowało Polskę jako kraj gdzie chcą mieszkać ? EU zmusi Polskę i tych ludzi do mieszkania tu ?
Natomiast ostatnio czytałem co sądzili o swojej „relokacji” wzięci na pokład migranci przez holenderski statek między Marokiem a Wyspami Kanaryjskimi. Okazało się, że mają inne zdanie co do ich „relokacji” do Afryki.
W zasadzie mamy odpowiedzi na kilka pytań.
– JAK przyjmować: Normalnie, na punktach granicznych lub wszystkich z „zielonej granicy”
– KOGO przyjmować: wszystkich, którzy pomocy potrzebują
– ILU przyjmować: jak powyżej – wszystkich, którzy pomocy potrzebują
– jakim CZASIE: brak propozycji
– JAK pomagać tamtym krajom aby mniej ludzi forsowało granice etc.?: nie da się
– Jak uniknąć sytuacji z takich krajów jak Szwecja?:
nie traktować migrantów jak obywateli drugiej kategorii. (bez szczegółów o co chodzi)
– Kto będzie odpowiadał jeśli taka sytuacja jak w artykule nastąpi także w Polsce?:
brak propozycji
– co z tą “relokacją” o której pan pisał ? : nie ma problemu, sami migranci wybierają gdzie chcą żyć.
No niestety ale w większości z pańskimi poglądami się nie zgadzam.
Nie ma możliwości przyjmowania wszystkich jak leci odrzucając tych tylko, którzy rzekomo nie potrzebują pomocy bo któż dziś jej nie potrzebuje ?
Przyjmowanie bez żadnych ograniczeń wszystkich jest krótkowzroczne i obarcza ryzykiem braku integracji całe społeczeństwo (polityków mniej bo ci żyją z ochroną i z głową w chmurach).
Dla mnie to jakiś idealizm nie biorący pod uwagę realiów i ryzyka z tego wynikającego.
Pisząc wcześniej o jednym komentatorze, który proponował milionami przyjmować migrantów miałem na myśli właśnie pana. Dla mnie absurd w czystej postaci i demagogia niestety.
W wielu kwestiach się z panem zgadzam ale niestety w przypadku tak szerokiej akceptacji dla praktycznie niekontrolowanej migracji niestety się nie zgadzam.
Wszystko to brzmi pięknie jak się o tym pisze i nie nas to dotyczy a jak już dotyczy to tak jak jeden znajomy Francuz ze średniego miasta pytał mojego znajomego jak można uzyskać… polskie obywatelstwo bo on się już boi tam mieszkać. Mnie i mojego kumpla po prostu zamurowało co opowiadał.
Dlaczego mówisz o jakimś „horrendum”? Polska ma powierzchnię odrobinę większą, niż Włochy. A nie licząc uchodźców Włochy mają prawie 60 milionów mieszkańców, gdy Polska ma 38 milionów. Jednocześnie te same Włochy mają spory problem z wyludnianiem się całych obszarów kraju. Czemu więc tam problemu nie ma, a u nas nagle jest to „horrendum”?
Odnośnie pytania o drogę, to nie wiem teraz czy pytasz ironicznie? Oczywiście, że ktoś wybiera za migrantów drogę przez bagna. Pod lufami białoruskich karabinów. Z rozkazem, by przedzierać się przez bagno i druty, bo „tam za tym lasem są Niemcy”.
Warto się zapoznać. Bo za każdy udowodniony push-back z własnych podatków płacisz migrantom średnio po 100 tysięcy złotych odszkodowania za zbrodnie wyrządzone przez nasz kraj. Pamiętaj też, że tortury nie ulegają przedawnieniu.
Co do płotu, nie ma znaczenia jaki będzie wysoki, bo wystarczy, że migrant stanie tuż koło niego, a jest już na polskiej ziemi i Polska ma obowiązek przyjąć od niego wniosek. Natomiast jest prosty sposób, by nikt przez płot nie skakał, wystarczy normalnie rejestrować migrantów na przejściach granicznych. Bo przypomnę, że są one zamknięte od 2020 roku. A bez tego nie trzeba by się było bawić w żadne płoty.
400 milionów? Czemu nie od razu miliardów? Czy biliardów? Jak się bawimy w przesadę, to na całego lepiej. Cały Bliski Wschód to 450 milionów ludzi. Fantazje o tym, że prawie KAŻDY człowiek stamtąd chce się spakować i przyjechać można włożyć między bajki. Podobnie jak gadanie o „ogólnej biedzie”. Bieda to jest w Afryce Subsaharyjskiej, gdzie ludzie umierają z głodu.
Natomiast co do Włoch, pytanie bardzo zasadne. Włochy bronią się, bo są krajem granicznym, gdzie podobnie jak w Grecji następuje kumulacja uchodźców. Włosi wiedzą, że rozwiązaniem nie jest tworzenie obozów, bo to generuje kolejny problem. Dlatego rozwiązanie jest proste, a jest nim relokacja. Wówczas problem praktycznie znika.
Jak potraktować lokalne gangi? Nie tworzyć warunków, które tworzą gangi. A tymi warunkami jest tworzenie obozów, odcinanie migrantów od rynku pracy, edukacji, tworzenie im gett, słowem wszystko, czym Europa zawaliła jeszcze w latach 70 i 90. Dziś jesteśmy mądrzejsi.
Tak, jeśli ktoś wskazuje Polskę jako kraj, gdzie chciałby być przeniesiony, to UE ma obowiązek zmusić Polskę do przyjęcia tych uchodźców. Alternatywą jest opuszczenie UE przez Polskę. Nie można w ramach solidarności europejskiej powiedzieć „niech się Włochy same męczą, nie mój problem”. A jak Polska nie chce przyjmować, to niech płaci, proste.
Natomiast co do przykładu, to nie wiem czy celowo, czy złośliwie mylisz relokację z deportacją. Relokacja dotyczy osób przebywających w Europie legalnie. Które mogłyby podjąć pracę, edukację, czy połączyć się z rodziną w odpowiednim kraju UE, a nie spędzać lata we włoskim obozie.
Całe szczęście nie musisz się zgadzać z żadnymi poglądami, bo to nie są poglądy, tylko prawo międzynarodowe. A w jego przypadku osobiste poglądy nie mają nic do rzeczy. Przyjęcie KAŻDEGO potrzebującego ochrony jest OBOWIĄZKIEM Polski. Tu nie ma jakiegoś miejsca na dyskusję. A to, czy ktoś potrzebuje pomocy regulują ścisłe przepisy. To nie opinie, to prawo.
Zaś co do Francji, proponuję dokładnie zapoznać się z czego wynika problem migracyjny Francji, bo sięga on lat 70, a nie obecnych czasów. I wynikał właśnie z modelu myślenia, jaki prezentujesz, gdzie migrantów nie chciano mieć w społeczeństwie i traktowano jako balast.
A co do obywatelstwa, klasyczne francuskie porzekadło, zdziwiłbyś się, jak wielu chce np. rosyjskiego obywatelstwa. Tymczasem wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma, przecież Polacy mieszkający w Malmo (tej dzielnicy, gdzie są strzelaniny) mówią, że po zmroku czują się tam bezpieczniej, niż w Gdańsku. Czego to dowodzi? Niczego.
„Natomiast co do Włoch, pytanie bardzo zasadne. Włochy bronią się, bo są krajem granicznym, gdzie podobnie jak w Grecji następuje kumulacja uchodźców. Włosi wiedzą, że rozwiązaniem nie jest tworzenie obozów, bo to generuje kolejny problem. Dlatego rozwiązanie jest proste, a jest nim relokacja. Wówczas problem praktycznie znika.”
Czy pięknoduchowstwo jest uleczalne?
Dobrze Wojtek, że nie jesteś politykiem, chyba 🙂
„Tymczasem wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma, przecież Polacy mieszkający w Malmo (tej dzielnicy, gdzie są strzelaniny) mówią, że po zmroku czują się tam bezpieczniej, niż w Gdańsku. Czego to dowodzi? Niczego.”
Skąd Ty bierzesz te teksty?
My też jesteśmy krajem granicznym.
Co więcej – graniczymy z krajem w stanie wojny z Rosją.
A Białoruś jest jej sojusznikiem.
Jak widać – nie szkodzi dla niektórych.
@Wojtek
Trochę więcej konkretów co lubię.
ad rem:
„Dlaczego mówisz o jakimś “horrendum”? Polska ma powierzchnię odrobinę większą, niż Włochy. A nie licząc uchodźców Włochy mają prawie 60 milionów mieszkańców, gdy Polska ma 38 milionów. Jednocześnie te same Włochy mają spory problem z wyludnianiem się całych obszarów kraju. Czemu więc tam problemu nie ma, a u nas nagle jest to “horrendum”?”
„400 milionów? Czemu nie od razu miliardów? Czy biliardów? Jak się bawimy w przesadę, to na całego lepiej. Cały Bliski Wschód to 450 milionów ludzi. Fantazje o tym, że prawie KAŻDY człowiek stamtąd chce się spakować i przyjechać można włożyć między bajki. Podobnie jak gadanie o “ogólnej biedzie”. Bieda to jest w Afryce Subsaharyjskiej, gdzie ludzie umierają z głodu.”
Dlaczego piszę że to horrendum te 20 mln migrantów dla Polski (o których to pan napisał a nie ja) ? Bo nie ma fizycznej możliwości aby aż tylu ludzi zamieszkało tu dodatkowo bez konfliktów i ogólnej biedy.
O jakim miejscu i powierzchni pan pisze ? Na polach miałoby te 20 mln koczować ? Czy jest w Polsce około 5 mln pustych mieszkań, które mogliby zasiedlić ? (20 mln dzielone na 4 – załóżmy, że każda rodzina to 4 osoby przeciętnie) Nie ma ? To kto je wybuduje i za czyje pieniądze ?
Pisze pan – „jak się bawimy w przesadę”…
Tylko, że to pan zaczął „bawić się w przesadę” rzucając żarcikiem, że :
„Jeśli mówimy o Polsce, miejsca u nas dużo, więc nie jest ważne, czy przyjmiemy 2, 5, czy 20 milionów przybyszów.”
No co to jest połowa więcej ludności, prawda ?
Pan twierdzi, że dodatkowo połowa ludzi więcej w Polsce to w ogóle „nie jest ważne”. Więc dodałem do każdego kraju połowę i wszyło pi razy oko 400 mln ale przyznaję że źle spojrzałem w wyszukiwarce bo liczba ludności całej Europy szacowana jest na 746 mln ale samej UE na 447 mln więc połowa to by było nie 400 mln a 223 mln dodatkowych migrantów (bo jednak rozmawiamy tylko o UE a nie całej Europie)
Chyba, że tylko w Polsce może zamieszkać połowa więcej a np. już w Rumunii nie może ? Ja myślę, że może bo tam też jest pełno pustego miejsca, byłem i widziałem – między miastami są jakieś puste „powierzchnie” (poza tym gęstość zaludnienia to tylko 89 osób/km więc mniej niż w Polsce i we Włoszech) więc połowa więcej nie powinna sprawić problemu (około 9 mln).
Wg mnie to co pan pisze to demagogia i fantastyka.
„Oczywiście, że ktoś wybiera za migrantów drogę przez bagna. Pod lufami białoruskich karabinów. Z rozkazem, by przedzierać się przez bagno i druty, bo “tam za tym lasem są Niemcy”.”
Nie wiem o tym. Nie rozmawiałem z tymi ludźmi ani nie czytałem wywiadów z nimi więc nie wiem.
Czyli w dobie Internetu i smartfonów w każdej kieszeni nikt przed wyjazdem nie był w stanie sprawdzić w necie lub na papierowej mapie, że Białoruś nie graniczy z Niemcami ? Trochę dziwne. Gdyby to tyczyło kilku osób to bym zrozumiał ale tylu ? Dziwne ale możliwe.
„Co do płotu, nie ma znaczenia jaki będzie wysoki, bo wystarczy, że migrant stanie tuż koło niego, a jest już na polskiej ziemi i Polska ma obowiązek przyjąć od niego wniosek. ”
Czyli ten płot w ogóle jest zbędny skoro wystarczy obok niego stanąć.
To trzeba go zdemontować a wojsko i policję odesłać do domu i czekać aż ktoś się zjawi z wnioskiem a jeśli się nie zjawi w Polsce tylko w Berlinie ? Myśli pan, że Niemcy będą zadowolone ?
W debacie tvp kandydat Hołownia o tym murze mówi:
„Bo to właśnie za rządów tej ekipy przez ten mur na granicy, którego sensowności nikt nie kwestionuje (sic! – podkreślenie moje) przenika jak się okazuje 20 tysięcy nielegalnych imigrantów tylko w ciągu tego roku. (…) A pan Kaczyński powinien nam odpowiedzieć nie tylko co zrobić żeby Syryjczyków było w Polsce mniej (sic! – podkreślenie moje) ale co zrobić żeby tu wreszcie było więcej Polaków”
Wydawało się, że taki postępowy a popiera i mur i zatrzymanie napływu migrantów. I twierdzi, że nikt (sic!) nie kwestionuje sensowności tego muru. Może nie wie, że wystarczy obok niego stanąć ?
„Bo przypomnę, że są one zamknięte od 2020 roku. A bez tego nie trzeba by się było bawić w żadne płoty.”
Zamknięte ? To jak ci moi znajomi Białorusini co kilka m-cy dostają się do Polski (mają legalną pracę) ? teleportacja ? Wjeżdżają i wyjeżdżają jak im się podoba.
„Podobnie jak gadanie o “ogólnej biedzie”.”
Tu nie wiem czy chodzi panu o biedę w tych krajach, z których migranci przyjeżdżają czy o tą , o której ja pisałem.
Jeśli o tą co ja pisałem to podkreślę bo może się nie rozumiemy: tej biedy jeszcze nie ma ale jak pan wpuści dodatkowo 20 mln ludzi (obojętnie kogo) do Polski (czyli połowę więcej!) w zbyt krótkim czasie to ta bieda nastanie. Bez obaw. Konflikty także się pojawią.
A propos Włoch pisze pan bardzo niekonsekwentnie więc te fragmenty dam obok siebie:
„Natomiast co do Włoch, pytanie bardzo zasadne. Włochy bronią się, bo są krajem granicznym, gdzie podobnie jak w Grecji następuje kumulacja uchodźców. Włosi wiedzą, że rozwiązaniem nie jest tworzenie obozów, bo to generuje kolejny problem. Dlatego rozwiązanie jest proste, a jest nim relokacja. Wówczas problem praktycznie znika.”
„Jednocześnie te same Włochy mają spory problem z wyludnianiem się całych obszarów kraju. Czemu więc tam problemu nie ma, a u nas nagle jest to “horrendum”?”
To jak to jest ? Z jednej strony Włochy „mają spory problem z wyludnianiem się całych obszarów kraju” więc jak najbardziej potrzebują wg pana milionów migrantów ale z drugiej strony „bronią się, bo są krajem granicznym”.
Dziwne. Po co się bronią skoro potrzebują tych ludzi ? A do 30 mln chyba jeszcze daleko (wg pańskiej teorii, że połowa migrantów więcej na kraj to „nie jest ważne”) a poza tym mają… sporo powierzchni…
Pytanie retoryczne: czy ludzie mieszkają „na powierzchni” czy w mieszkaniach ?
Poza tym przecież jak pan pisze:
„Włosi wiedzą, że rozwiązaniem nie jest tworzenie obozów, bo to generuje kolejny problem. ”
To po co je tworzą ? Niech dadzą im mieszkać na tej mitycznej dużej powierzchni.
Skoro tworzą obozy to jak pan sam pisze a propos Szwecji:
Tworzą warunki do powstawania gangów.:
„A tymi warunkami jest tworzenie obozów, odcinanie migrantów od rynku pracy, edukacji, tworzenie im gett, słowem wszystko, czym Europa zawaliła jeszcze w latach 70 i 90.”
A przecież podobno „Dziś jesteśmy mądrzejsi”
Czyżby Włosi nie byli jednak mądrzejsi ? Jeśli są to dlaczego tworzą obozy ? Nie widzę tu żadnej nowej „mądrości” i żadnego uczenia się na błędach z lat 70 i 90 niestety.
„Natomiast co do przykładu, to nie wiem czy celowo, czy złośliwie mylisz relokację z deportacją. Relokacja dotyczy osób przebywających w Europie legalnie.”
Nie mylę. Wiem czym to się rożni.
Pytam o taki case: co w razie gdy będzie zbyt mało ludzi deklarujących chęć przebywania w naszym kraju ale Unii nie będzie to na rękę? Zmusi ich do mieszkania tutaj ? Nie zmusi bo czy tak czy siak stąd odejdą.
Pisze pan, że takie jest prawo. A np. w Australii prawo jest takie z tego co czytam:
„Osoby poszukujący azylu, które przybędą do Australii nielegalnie na pokładzie łodzi, nigdy nie otrzymają zgody na osiedlenie się – te słowa wypowiedział w 2013 roku Kevin Rudd, premier Australii. Okazało się, że to nie tylko deklaracja, ale twarde prawo, które jest egzekwowane z pomocą wojska, policji i służb imigracyjnych.”
„Kluczem do sukcesu w walce z nielegalną imigracją w Australii był Pacific Solution wdrażany w latach 2001-2007 i następnie ponownie od 2012 roku. Jest program rządowy którego zadaniem było wyłapywanie łodzi z nielegalnymi uchodźcami, którzy pojawiali się w pobliżu wybrzeży australijskich. Z czasem pojęcie „pobliżu’ się znacznie rozszerzyło, bo jednostki floty zatrzymywały przewoźników coraz dalej na oceanie. Osoby znajdujące się na łodziach były wysyłane do obozów przejściowych na wyspie Nauru, wyspie Manus, która należy do Papui Nowej Gwinei oraz Wyspie Bożego Narodzenia, która jest pod jurysdykcją rządu w Canberze.”
Czyli jednak to prawo może być inne. Wystarczy je zmienić lub wypowiedzieć to, które Polska zaakceptowała.
Z kolei kandydatka Scheuring-Wielgus wspomina o modelu kanadyjskim czyli ograniczonych ilościach migrantów w odpowiednim czasie.
Wg pana z kolei model najlepszy to „przyjmować wszystkich i skądkolwiek kto potrzebuje pomocy”.
W ogóle jak się pana czyta w tym temacie to wynika z tego, że: nie ma żadnych eksplozji, zabójstw, wojny gangów w Szwecji tylko „pewne problemy”, nie podpala nikt aut we Francji, nie ma gwałtów w Niemczech, większość rzeczy o których się mówi i pisze to zmyślone lub „prawicowe” itd. itp. a w ogóle to wina Europejczyków jeśli takie zjawiska występują.
Dla mnie to co pan pisze o tych ilościach etc. to czysta i niebezpieczna fantazja. Niestety obawiam się, że zgodna z prawem (nie znam go dokładnie, przyznam się szczerze), które moim zdaniem należy jak najszybciej zmienić.
Zero pomysłów jak integrować tych ludzi (tym bardziej takich ilości!), aby uniknąć, jak pan pisze eufemistycznie, „pewnych problemów”.
Pozdrawiam
@Wojtek
I jeszcze coś „z życia” a nie z fantazji:
Wioska Upahl – 500 mieszkańców, budowany ośrodek na razie na 250 osób czyli połowa ludności dotychczasowej (jak pan twierdził połowa więcej to nie żaden problem)
„- Nie mamy wolnych gruntów i budynków, brakuje nauczycieli, nie ma wystarczającej liczby policjantów i lekarzy. Dokwaterowuje się kolejne osoby, a przecież każdy musi iść do lekarza, dzieci muszą iść do szkoły czy przedszkola, a tymczasem sytuacja wygląda tak, że mamy więcej mieszkańców, ale do dyspozycji taką samą liczbę lekarzy i nauczycieli. Nie mogę zrozumieć tego złudzenia rządu w Berlinie, nie mogę zrozumieć tych przemówień minister spraw wewnętrznych, która mówi „damy radę”, że osiągnęliśmy teraz coś historycznego. (…) Dodam, że my jako przedstawiciele Rady Niemieckich Powiatów i ja, od miesięcy domagamy się, abyśmy mieli skuteczną ochronę granic na granicy zewnętrznej Europy, z całą infrastrukturą, która uchroni Unię Europejską przed niekontrolowaną migracją.”
Nie ma wolnych gruntów i budynków ? a pan pisze, ze jest „powierzchnia”. No tak, pola, tylko także czyjeś. A może tylko w tej gminie nie ma budynków wolnych a wszędzie indziej są ? To po co relokować ludzi tam gdzie ich nie ma zamiast tam gdzie są ?
Domagają się „skutecznej ochrony granicy zewnętrznej Europy” (sic!). A granica polsko-białoruska jaka jest ?
„- Budowa ośrodka dla uchodźców w wiosce Upahl jest konsekwencją tego, że trzeba opróżnić nasze hale sportowe, w których nocują imigranci, bo te hale są potrzebne dzieciom i młodzieży. Postanowiłem nie przeznaczać więcej naszych hal sportowych w przyszłości do kwaterowania uchodźców, aby nie zaognić sytuacji w naszym lokalnym społeczeństwie, choć oczywiście budowa tego ośrodka w Upahl wywołała też falę oburzenia i protestów. Akceptacja wynosi zero i to jest problem. ”
„- Nie możemy wpuszczać ludzi bez końca. Proszę zobaczyć, jak wygląda sytuacja. W zeszłym roku w całych Niemczech zbudowaliśmy 22 000 mieszkań socjalnych, a 14 000 zostało zburzonych. Czyli na plusie mamy 8 000. O ile wiem, co miesiąc do Niemiec przyjeżdża 30 000 osób. Więc coś jest nie tak.”
I znowu zdrowy rozsądek: nie można wpuszczać ludzi bez końca!
„W ubiegłym roku 250 000 osób wniosło o azyl. 43 proc. wniosków zostało odrzuconych, powody były różne, formalne lub po prostu nie było powodu, by azyl przyznać. Ale statystycznie tylko co dziewiąta osoba została deportowana, w Pana okręgu jest jeszcze gorzej.”
Pańska teoria niestety leży: wpuszczać tych co potrzebują pomocy po sprawdzeniu kto jej potrzebuje… a co z odrzuconymi wnioskami ? nic, dalej większość mieszka na koszt innych tam gdzie przyjechali… czyli de facto nie ma żadnej selekcji kto może zostać bo pozostają prawie wszyscy, którzy przyjeżdżają bo deportacja to marzenie jak poniżej:
„- O deportacji raczej mowy nie ma. U nas, w ubiegłym roku, 600 osobom odrzuciliśmy wnioski. A tylko trzy osoby zostały deportowane. ”
Trzy osoby na 600!
„- Inna rzecz: rozmowy, tzw. wywiady z przybyszami do naszego kraju, powinien prowadzić BAMF, czyli Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców. Chodzi o to, aby dowiedzieć się, skąd ludzie pochodzą, co tu robią itd. Ale tak się nie dzieje. Ludzie przyjeżdżają, po dwóch tygodniach są rozdzielani, nawet jeśli zupełnie teoretycznie nie mają szansy na przyznanie statusu. I można by odnieść wrażenie, że rok 2015 czegoś nas nauczył, ale nie, nie nauczył nas, i słabo to widzę w przyszłości.”
Czyli znowu – pańska teoria o „byciu mądrzejszym” niestety leży.
„Muszę zapytać, co Pan robi z ludźmi, którzy nie mają szans na pobyt w Niemczech?
– Ci ludzie czekają, nie wiem na co, ale dla mnie ważne jest, aby nie zachęcać tych ludzi do przyjazdu. Powiem jasno, trzeba skończyć z bogatym systemem socjalnym, który niestety wielu przyciąga. Szczególnie tym, którym wnioski odrzucono, należy ukrócić pomoc socjalną. Bo sytuacja jest niepokojąca.”
I znowu przynajmniej jakaś propozycja: Nie zachęcać ludzi do przyjazdu. Skończyć z bogatym socjalem, który przyciąga.
„- Ci ludzie nie mogą tu pozostać, nie wolno im pracować, otrzymują pomoc finansową i zajmują miejsca, które należałoby przeznaczyć dla uchodźców, którzy naprawdę potrzebują naszej pomocy. Docierają do nas ludzie, którzy szukają schronienia przed wojną i oni powinni otrzymać od nas wsparcie, ale jest wiele osób, które przybywają do Europy, wiedząc, że mamy tu dobry system socjalny. Dlaczego przemytnicy tak dobrze zarabiają? Bo właśnie przekonują ludzi, że warto udać się do Europy, bo tam jest łatwiej.”
Czyli ci co nie powinni tam wgóle być zajmują miejsca tym, którzy faktycznie by go potrzebowali.
„- W naszym przypadku 30 procent uchodźców i imigrantów pracuje, 70 procent nie pracuje. Powody są różne. Jednym z nich jest to, że części nie opłaca się pracować, bo pomoc socjalna jest na tyle dobra, że nie opłaca się wychodzić z domu. Drugim problemem jest brak lub słaba znajomość niemieckiego. ”
całość wywiadu:
https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-kryzys-migracyjny-w-niemczech-lokalny-polityk-wskazuje-rozwi,nId,7082870
Zamiast ideologicznych teorii o wpuszczaniu wszystkich naprawdę warto zapoznać się z czym się wiąże niekontrolowana praktycznie migracja w takich ilościach. Warto zejść na ziemię.
A jeśli, jak pan twierdzi, prawo nakazuje przyjmować wszystkich to należy to prawo zmienić i to w nagłym trybie bo kraje Zachodu już nie chcą przyjmować tylu ludzi. Nie ma takiej fizycznej możliwości.
I pytanie retoryczne (bo na mało które pan odpowiada): ile czasu wytrzymają ludzie w tych obozach bez prawa do pobytu zanim wyjdą na ulice ?
Jerzy,
„Nie ma wolnych gruntów i budynków ? a pan pisze, ze jest “powierzchnia”. No tak, pola, tylko także czyjeś.”
Gratuluję konsekwencji w myśleniu o własności jako wartości. Tak jak w przypadku etyki seksualnej wychodziłeś od bycia właścicielem swego ciała, tak tutaj stosujesz tą samą optykę ochrony własności w pojęciu szerszym. Dbanie o dobrostan swojego ciała, swojego domu/mieszkania, swojego kraju – to logiczna sekwencja.
@Małgorzata
Nie zrozumieliśmy się.
Ja nie mam problemu z faktem, że to czyjeś grunty. To zawsze można dogadać, odkupić czy cokolwiek.
Chodzi o to że to puste pola(sic!)
Mieszka się w mieszkaniach/domach a nie koczuje na polu a tych brak!
Ten polityk wyraźnie powiedział- nie ma wolnych budynków.
Co do etyki seksualnej. Tak każdy jest właścicielem swego ciała, pani także.
Dziwi mnie ten Francuz z średniego miasta, bo mam tam rodzinę i znajomych (u których bywam) także w mniejszych miejscowościach (i mieszkają tam ludzie z innych krajów, od Azji po Afrykę) i takich zapytań nie słyszałam. Oczywiści są problemy w większych miastach (głownie na ich obrzeżach), ale nocą w Paryżu czułam się bezpieczna. W Polsce też różnie się dzieje a przemocy dokonują raczej nasi rodacy (zwłaszcza w dniach rozgrywek piłkarskich).
@Mewa
„Dziwi mnie ten Francuz z średniego miasta, bo mam tam rodzinę i znajomych (u których bywam) także w mniejszych miejscowościach (i mieszkają tam ludzie z innych krajów, od Azji po Afrykę) i takich zapytań nie słyszałam. ”
Co w tym dziwnego ? Ja też słyszałem takie zapytanie dopiero jeden raz w życiu. O czym to świadczy ? Tylko o tym, że akurat w tym mieście ten człowiek nie czuje się bezpiecznie wieczorami. Jeśli mówi nam, że boi się wyjść do kina z żoną wieczorem to już jest dziwne. Czy inni mieszkańcy tego miasta też tak się czują ? Pojęcia nie mam.
W Polsce policja nie radzi sobie nawet z konfliktami sąsiedzkimi… polecam obejrzeć parę reportaży. Co by było gdyby napłynęło tu 20 mln migrantów ? Jak twierdzi Wojtek taka ilość „nie jest ważna”. Zapewne by ogarnęli sytuację…
„ale nocą w Paryżu czułam się bezpieczna. ”
Mieszkałem w tym mieście sporo czasu i powiem tak – zależy gdzie, o której godzinie, zależy jakie akurat nastroje „na mieście” panują. Różnie bywa.
Jak ktoś idzie tylko pod atrakcję turystyczną to nie ma większego zazwyczaj problemu. także chodziłem po Paryżu nocą , potrafiłem z pół miasta tak przejść ze znajomym. Wszystko zależy. Ale po prostu wiedziałem gdzie można tak spacerować po nocy bezpiecznie.
W Paryżu, nie wiem czy pani widziała, oddziały CRS z długą bronią patrolują nawet w tunelach metra.
Wydaje się, że na ten moment gorzej jest właśnie w Szwecji, tych eksplozji i strzelanin jest coraz więcej z roku na rok. Prawdopodobnie wyjdzie wojsko na ulice. Mam nadzieję, że sobie poradzą i rozwiążą ten problem.
Jerzy,
„Nie zrozumieliśmy się.”
To nie były gratulacje z przekąsem.
Zgadzam się z tokiem Twojego myślenia. Co do pustych pól – to nie ma takowych w sensie, ze nie jest tak, że nie mają właściciela. Jeżeli są państwowe, to budowa domów obciąża obywateli, tak samo jak socjale dla migrantów. Stąd cały dylemat, bo Państwo nie ma swoich prywatnych pieniędzy. I ci co szanują prawo własności i znają jego wagę chcą racjonalnego podejścia rządu. Ale o to trudno, bo racjonalność związana jest z faktem dysponowania swoją własnością.
Własność prywatna jest kluczową kwestią społeczną, w skali mikro (własność ciała) aż do makro (terytorium).
Wojtek, szczerze – dwa lata temu dokładnie pisałam teksty podobne na pewnej grupie patronów – dodawałam zdjęcia z Meksyku i płotu i odnośnie zdjęcia ilustrującego, dziewczynka z pluszakiem była – plus dołączyłam nawet dziewczynkę w czerwonym płaszczyku z Listy Schindlera i książki Ligockiej – ale teraz patrzę inaczej, szerzej – również na sprawę Pawła M. Dzięki między innymi komentującemu tu zgadnij komu? Świat jest bardziej złożony, a piękne idee w praktyce to ciężka praca. Warto za własne idee wziąć odpowiedzialność.
Czasem czas dorosnąć.
„Zdjęcie małej Ayrin z Iraku przytulającej pluszowego misia, którego dostała od polskich pograniczników, obiega internet.”
Tak. Internet wiele rzeczy obiega.
Mam dość tego portalu. Jesteście jednostronni, fałszywie moralni i zwyczajnie zaślepieni ideami, które najzwyczajniej przyniosą nam szkodę.
Jutro będzie bardzo ważny sprawdzian braterstwa.
Dowiemy na ile działa pokój miedzy ludźmi, a na ile wezwanie do dżihadu.
Mam ogromną nadzieję, mimo bestialstwa, że porozumienia między religiami przyniosą owoce. Spokoju.
Jeśli nie to znów polecam film o ISIS.
Breadwinner.
https://www.youtube.com/watch?v=SnpBc8YvGpk&t=3s
Żyjemy na większym świecie niż nam się wydaje.
Warto przekraczać granice – trochę w innym sensie niż tylko ich forsowanie.