Płaczę i na przemian wybucham śmiechem, słuchając premierowego Taco. Mam wrażenie, jakby artysta zawarł na „1-800-Oświecenie” największe bolączki dzisiejszych 30-latków.
Mógłbym powiedzieć, że nie słucham hip-hopu, a już na pewno nie polskich przedstawicieli tego gatunku. Tyle że to właśnie powtarzają często osoby pozujące na intelektualistów – nie będą przecież zatrzymywać się na muzyce, której rodowód sięga blokowisk z wielkiej płyty. Prawda jest oczywiście taka, że słuchanie polskiego hip-hopu stało się dziś guilty pleasure, wiadomo też, że polscy raperzy są obecnie jednymi z lepszych poetów nad Wisłą, z jakiegoś powodu dokonują celnych analiz życia społecznego, a w dziedzinie promocji prześcigają przedstawicieli innych gatunków muzycznych, może poza takimi gwiazdami jak Sanah czy Dawid Podsiadło. Dowód: bilety na przyszłoroczne koncerty Taco Hemingwaya wyprzedały się w mig!
Nie jestem dziennikarzem muzycznym, a jednak już po pierwszym odsłuchu „1-800-Oświecenie”, najnowszej płyty Taco, stwierdziłem: „Nie no, arcydzieło, muszę o tym napisać!”. Zrobię to więc z perspektywy polonisty, a także – jak sądzę – adresata tekstów utworów Filipa T. Szcześniaka.
„Powiedz, dlaczego nie umiesz odpocząć?”
Zacznijmy od tytułu. 1-800 to prefiks darmowych infolinii w Stanach Zjednoczonych. „Oświecenie” to z kolei nazwa pewnej nocnej audycji, „leku na wielkomiejską samotność”. Koncept albumu polega na tym, że Taco odbiera telefony od słuchaczy. Każdy utwór zaczyna się od zapowiedzi i kończy podsumowaniem prowadzącego. Jako pierwszy dzwoni człowiek, który zwierza się z lęku przed powrotem do pracy – miał w niej długą przerwę, przyznaje, że „robi w muzyce”. Taco zadaje mu „pracę domową” – ma cofnąć się do momentu, kiedy praca stanowiła jego pasję. Wypełnienie tego zadania staje się osią całej płyty – słuchacz co i rusz będzie oddzwaniał, by w końcu w utworze „1000 dni” wyśpiewać swoją historię.
Pomysł z powrotem po tysiącu dniach ma wyraźny rys autobiograficzny – dzwoniącym do studia może być… sam Taco – artysta, który w 2020 roku ogłosił, że zamierza skupić się na produkcji muzyki i wspieraniu młodszych artystów. Potwierdzenie tej teorii znajdziemy w wideoklipach do utworów – autor płyty jest w nich zarówno prowadzącym audycję, jak i najczęściej dzwoniącym słuchaczem.
Raperzy zapewne parskają śmiechem, gdy ktoś próbuje traktować ich teksty jak wiersze dyskutowane w uniwersyteckich salach. Spróbujmy jednak spojrzeć na teksty Szcześniaka od strony poetyki. Oto kilka wersów tytułowego numeru:
Powiedz, dlaczego nie umiesz odpocząć?
Powiedz, dlaczego wciąż dźwigasz te hantle?
Już nie pamiętasz, jak smakuje rozkosz?
Wypełniasz kręgi piekielne jak Dante
Naturalny rytm tekstu podkręcony zostaje poprzez podanie tekstu w nienaturalnie szybki sposób. Wędrówka Dantego pojawia się zresztą nieprzypadkowo – włoski wieszcz jest jednym z najczęściej pojawiającym się w rapie pisarzy. Jego droga po kręgach nieba i piekła staje się metaforą zmiennego życia i niepewności losu.
Idźmy dalej:
Czemu poddajesz się swoim nastrojom?
„Jak był Pan dzieciakiem, też chciał Pan huśtawkę?”
Dlaczego zawsze, kiedy się spieszysz
Rączka plecaka zahacza o klamkę?
Kiedy chcesz liznąć promieni słonecznych
Urywa się kolejna żabka w firance
Dlaczego to Twoje życie to nieżyt?
Codzienność irytująco wytrąca z równowagi, sprawia, że człowiek balansuje na huśtawce nastrojów. „Nieżyt” życia pokazuje rozkład, położenie na łopatki, jak podczas tak nieszkodliwego, a uprzykrzającego dni kataru (nieżytu nosa).
Myślisz, że sufit dla Ciebie to parter?
Dlaczego już nie potrafisz się cieszyć?
Wierzysz, że uśmiechu mało co warte?
Dlaczego przestałeś słuchać albumów?
Przestałeś wierzyć w swoją dobroć
Dlaczego ciszę zastąpił Ci tumult?
Klepsydra robi nie szum, a łoskot
– rapuje Taco. Sięga po motyw przemijania, ale takiego, które przychodzi jakby w złym momencie. Przemijamy pośród hałasu, bo przecież nasza generacja nie ma ani chwili, by odpocząć. Dręczona pośpiechem, pracą ponad siły, doświadcza wypalenia i rezygnacji.
Pojawia się głos prowadzącego audycję:
I znowu mamy przyjemność się słyszeć
Nie wiem ile minęło od ostatniej audycji
Nie macie wrażenia, że czas płynie coraz szybciej?
Dzwońcie, nawet jeżeli Wam nie pomogę – porozmawiajmy
Dwa ostatnie wersy rezonują i z moim doświadczeniem. Przeżywam nie tylko galop, w który wprawił mnie czas, ale także potrzebę, by porozmawiać z kimś o własnych przeżyciach.
„Starczy nam życiowych schodów”
W moim zdaniem finałowym utworze (piszę „moim zdaniem”, bo nie jest to ostatni numer na płycie, choć stanowi niejako odpowiedź na pytania z utworu pierwszego) Taco śpiewa:
[Skąd pan jest?] STM, także nie jestem z bloku
Ale wychował mnie Eldo, Joka, Pezet i Sokół
F.I.S.Z., Emade, Łona, Webber… więc będę
na zawsze wdzięczny, że mi przyszło zostać częścią hip-hopu
Jestem pod wrażeniem Hemingwaya. Na nowej płycie nie kryje on, że pochodzi z zamożnej rodziny, że nie jest przedstawicielem świata bloków. Potrafi jednocześnie przyznać, że przed nim byli muzycy – o zgoła innym doświadczeniu życiowym – którzy zainspirowali nie tylko Filipa, jak i całe pokolenie młodych.
Spojrzenie wstecz na swoją karierę to zresztą kolejna oś znaczeniowa albumu. W nieco parodiującym utwór Grzegorza Turnaua kawałku „Cichosza” Taco rapuje wraz z Otsochodzi. Od pierwszych słów nawiązują do kultowych numerów polskiego rapu. Ale nie po to, by wywołać wspomnienia. Raczej, by przyjrzeć się swojemu wnętrzu:
Starczy nam życiowych schodów, Boże, poważnie wolimy windą (wolimy windą)
Jak z kompletnym nieznajomym stoimy milcząc, widzę, że boli go real talk (real talk)
Nikt nie rozmawia w tym mieście
Płacisz dwie stówy za sesję (Po co?), żeby kłamać terapeucie?
Potem kłamiesz ciągle też na necie, żyjesz od dekady w metaversie
Jak ci brakujе ziomka, to mu napisz „siema tęsknię”
Zrobisz mu dzień tym pewniе
I znowu w samo sedno: rozpad relacji, zakłamane życie pełne psychologizowania, a dalej wzmianka o używkach, sztuczności i nakładanie masek. Ludzie mają odwagę niszczyć swoje życie, a nie mają jej, kiedy powinni poprosić o pomoc, lub gdy w kontakcie z drugim człowiekiem muszą przyznać, że odczuwają samotność.
Te wzruszające refleksje raperzy kończą zabawnym stwierdzeniem: „A ja Ci mówię, że to nie był Grzegorz Turnau, bo Grzegorz Turnau nie śpiewa o siłowni”.
„Jesteś sumą wszystkich linijek w excelu”
To nie wszystko. W kawałkach „Pakiet platinum” i „Mix sałat” Hemingway punktuje mroki konsumpcjonizmu. Wszystko dzisiaj jest na sprzedaż, kupić można nawet wiersz u najlepszego poety w kraju, sprzedającego wers za tysiąc złotych (jestem prawie pewien, że to akurat nie jest fikcja literacka…).
Za serce najmocniej chwyta zwrotka brawurowo zarapowana przez Darię Zawiałow w drugim z przywołanych utworów:
Jesteś sumą swych organów i hormonów
Każdej rany, która winna jest powodu
Czemu zawsze od komedii romantycznej
Jest tak blisko w twoim życiu do horroru
Chciałbyś więcej mieć diamentów niż popiołu
I dlatego znów uciekasz od mozołu
I dlatego znowu w klubie wziąłeś pixę
I wyglądasz jakbyś nie miał oczodołów
Jesteś sumą swoich wszystkich PLN-ów
Jesteś sumą wszystkich linijek w excelu
Jesteś białym prochem na dnie neseserów
Jesteś mentalnością twoich starych z PRL-u
Uderza szczególnie ostatni wers. Bardzo chcemy dziś uciec od, za przeproszeniem, kultury zapierdolu, by po kolejnym przepracowanym tygodniu złapać się na jednym: neoliberalne bajania, że „pracowaliście 16 godzin dziennie i teraz macie bogactwo” wciąż znajdują wyznawców, jako pokolenie wchodzimy w te same koleiny co dekady temu nasi rodzice. A przecież nie musimy być dalej trybikami w rzężącej machinie kapitalizmu. Nie musimy?
Do audycji zaproszono kilku gości: Dawida Podsiadłę, Daria Zawiałow, Rumaka, Otschochodzi, schaftera, OKI’ego. Współgrają oni z Taco w doświadczeniach, o których rapują, współgrają także z moimi odczuciami. Ujmująca jest ich szczerość.
„A Ty w czym szukasz szczęścia?”
Na koniec jeszcze jeden wątek – zmagania Taco z Bogiem. Zainspirowały mnie dwa momenty na albumie, podejmujące poniekąd ten temat. We wstępie do świetnego utworu „Gelato” słyszymy:
– Halo, halo? Z jakim problemem Pan dzwoni?
– Aaa… Pod koniec tygodnia jadę na wakacje…
– To w czym problem?
– Że to już. Czekałem na nie od tak dawna, a to już. Z chwilą, gdy wyląduję, moje wakacje zaczynają się kończyć. Czy to nie łamie panu serca?
– Szanowny panie, ale wszystko przemija, czy zatem (no tak) nic nie zasługuje na pełnię naszego szczęścia? (Eee) Czyli nie da się w życiu być szczęśliwym, nawet przez minutę, nawet przez sekundę?
– Zrobiło mi się strasznie smutno.
Szczęście i jego ulotność można potraktować jako zagadnienie metafizyczne, świadectwo czasu, czyli potęgi, kształtującej nasze życie. W dodatku w następnych wersach raper mówi wprost o spieraniu się z Duchem Świętym.
Jeszcze głębiej w metafizyczne rozważania Taco wchodzi w utworze nawiązującym do hitu Edyty Bartosiewicz „Może to coś zmieni?”:
A Ty w czym szukasz szczęścia? W zmrożonych wódkach, w skrętach?
Czy w zdrowych tłuszczach, w węglach? Nie jesteś sobą bez szluga w zębach?
Bez tego nowego iPhone’a, bez tego nowego Samsunga w rękach?
Codziennie nas kuszą od nowa, a kiedyś starczyła nam stówka w święta
Szukamy szczęścia, podczas gdy „codziennie” coś nas kusi „od nowa”, łudzi obietnicą wystarczalności.
Słuchaj też na Soundcloud, YouTube i w popularnych aplikacjach podcastowych
Bóg wprost pojawia się w jednym z dialogów prowadzącego ze słuchaczem:
P: Oj, to nie wesoło.
D: Nie wesoło, à propos: na weselu byłem, wódeczki, naleweczki, bimberek.
P: No zabawa, panie Marku.
D: Zabawa, ale zauważył pan, czego nie wymieniłem?
P: Wina.
D: Pana Boga.
P: Mhm.
D: Gdzie w tym miejsce dla pana Boga?
P: Ale chwila, Jezus też pił wino.
D: Proszę pana, Jezus może i się napił kieliszek do kolacji, ale potem, proszę pana, chodził po wodzie, a nie wjeżdżał w nią hulajnogą elektryczną.
P: No tak.
D: Pan posłucha, co ta młodzież wyprawia.
Co młodzież wyprawia, to sami Państwo posłuchają, ale – wbrew mainstreamowym zapowiedziom usuwania Boga z życia – polski hip-hop znów ma profetyczną intuicję. Tak, o miejscu Boga w ludzkim losie warto pomyśleć.
Kończąc, chciałbym zwrócić się bezpośrednio do Taco Hemingwaya. To może mało profesjonalne i niebywałe w recenzji, ale zbyt ważny to dla mnie krążek, by zakończyć go jakimś okrągłym zdaniem o arcydziele czy wpływie na całą generację.
Panie Filipie, słuchając Pańskiej płyty, miałem wrażenie, jakby mnie Pan doskonale znał. Może to efekt pracy wielu marketingowców i wstrzelenia się w idealny moment na rynku z idealnym materiałem. Chcę jednak wierzyć, że odkrył Pan przed nami trochę samego siebie. Płyta „1-800 Oświecenie” nie tylko zrobiła mi dzień. Ona do mnie wraca, niepokoi, wzrusza i rozśmiesza. Wytrąca z samozadowolenia. Dziękuję!
Przeczytaj też: Sanah: niedoszłym chłopakom do sztambucha
1-800 to prefix wszystkich darmowych infolinii w USA a nie jakiś numer dla osób które chcą popełnić samobójstwo. Ratunku… co za „dziennikarstwo”…
Ma Pan rację, dziękujemy za zwrócenie uwagi i przepraszamy, że wcześniej tego nie zauważyliśmy.
Pozdrawiamy
Więź.pl
Super recenzja, dzięki, uśmiałam się i sięgam po ten krążek
Taco zaistniał w mojej świadomości umieszczeniem 8 gwiazdek w teledysku i w ten sposób wszedł na stałe w rynsztok. Ciekaw jestem, czy Państwu to nie przeszkadza. Pozdrawiam
Jednak trochę „wiernopoddańcza” recenzja, brak krytycznego pazura, a doczepić jest się do czego, jak choćby nieco wtórnego charakteru płyty Taco