Nagradzając Zytę Rudzką za powieść „Ten się śmieje, kto ma zęby”, wyróżniamy istotną, angażującą czytelniczo prozę, fikcję tak porywającą, że odpowiada na pytania zadawane realności.
1 października Zyta Rudzka zdobyła Literacką Nagrodę „Nike” 2023 za powieść „Ten się śmieje, kto ma zęby”. Publikujemy laudację wygłoszoną przez prof. Ingę Iwasiów, przewodniczącą jury:
Najpierw wybraliśmy dwadzieścia bardzo dobrych książek, żeby po dyskusjach położyć na jurorskiej wadze siedem z nich. Każda rezonuje ze współczesnością i daje się opisać przy mocy wielu kryteriów, przechylających szalę raz ku jednej, raz ku siódmej.
Dziś nagradzamy Weryzm. Po wahaniu zapisuję to wielką literą, choć słownikowe znaczenie, wskazujące na technikę odwzorowania rzeczywistości, dałoby dobry napęd interpretacji powieści Zyty Rudzkiej – wszak jej postacie i ich środowisko zdają się podobne do czegoś znanego, sąsiedzkiego. Wystarczyłoby wejść do miejskiego zakamarka, w poprzek dzielnicy, by rozpoznać scenerię. W podupadłych zakładach rzemieślniczych czeka na nas Weryzm, ten pisany wielką literą – mocna, suwerenna kobieta, bez ceregieli wykonująca swój fach – strzeżenie, czesanie, żegnanie.
Pisarka naciąga i puszcza dla nas sprężynę monologu wewnętrznego męskiej fryzjerki, odbywającej brawurową, żałobną wędrówkę. Stawką jest skompletowanie trumiennego przyodziewku dla dżokeja, niewiernego męża, który wrócił do wspólnego niegdyś łóżka, by umrzeć w cierpieniach. Planem akcji –pójście po bazarach, znajomych, szafach i intymnych wspominkach.
Wera opowiada swą biografię w chwili, gdy awans społeczny – przeprowadzka do stolicy, zdobycie zawodu, dobre zarobki, oparte na namiętności małżeństwo – zamienia się w ekonomiczną degradację. Na tym etapie prawie wszystko, co miało materialną wartość, zostało jej odebrane lub przez nią spieniężone. Bieda nie odbiera ani apetytu na porządną stypę, choćby odbytą w pojedynkę, ani na godność. Porządne buty do trumny są niezbędne, zwłaszcza dżokerowi. Groteskowa brawura czyni z wdowy płaczkę wiedzącą, co się ostatecznie liczy.
„Ten się śmieje, kto ma zęby” przetwarza schemat bajki i brzmi nie tylko stomatologiczną przypowieścią – od tytułu, przez kolejne wyjścia z domu, odwiedziny u znajomych, w zakładzie pogrzebowym i w przeszłości. Przez powiedzonka, dosadne frazy, wyprzedaże i scenki Wera odtwarza życie, zmysłowe i wielowątkowe. Jedna żałoba pozwala odbyć inną, po kochance.
Zyta Rudzka opisuje bowiem świat miłości, w którym erotyczna swoboda trafia się często, a zakazy dotyczą opłakiwania. Nie seks bywa „niewłaściwy”, lecz brak emocjonalnego umiarkowania. Wera jest nieromantyczna, za to wytrwała. Uparcie zaczyna kolejny dzień, wściekle odpowiada na przeciwności. Nie odczuwa nostalgii, raczej zakłócenie prawa własności do tego, co ciężko zapracowane. W narracji Rudzkiej kupowanie i tracenie są mocno powiązane z wysiłkiem fizycznym, co przywraca bezpośrednią wartość materii.
Historia Wery jest wywrotowa, ponieważ nie próbuje wzruszać, przekonywać, edukować, uwodzić pięknem. Ciągnie za sobą i popędza, by nagle zwalniać i otwierać kolejne zaplecza, magazyny i nieokiełznane, idące z trzewi wątki. Zahacza po drodze wiele figur, które mijamy często obojętnie, i dopuszcza nas do konfidencji z nimi. Wyostrza widzenie i słyszenie.
Efekt Werystyczny osiąga Zyta Rudzka dzięki narracyjnej odwadze i konsekwencji. Nie zostawia bohaterki i nie zestawia jej z jakąkolwiek nadrzędną, oceniającą instancją. Ryzykuje to, że ją odrzucimy, bo kobiety wściekłe nie pasują do gorsetu. W tym ryzyku czytam powieściową ideę i uznaję mistrzostwo – róbcie, co chcecie, Wera dopełni dzieła.
Nagradzając Zytę Rudzką za powieść „Ten się śmieje, kto ma zęby”, wyróżniamy istotną, angażującą czytelniczo prozę, fikcję tak porywającą, że odpowiada na pytania zadawane realności.
Przeczytaj też: Stawka większa niż Nobel