Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Warszawska kuria: Grupy w Teresinie i Rokitnie nie są wspólnotami kościelnymi

Kuria Metropolitalna Warszawska przy Miodowej w Warszawie. Fot. Archidiecezja Warszawska

Księża Łukasz Kadziński i Jacek Gomulski nigdy nie byli skierowani przez ordynariuszy do pracy w tych grupach. Ich obecność tam pozostawała jedynie ich własną inicjatywą, nawet wbrew sugestiom ordynariuszy – czytamy w oświadczeniu kurii. Mimo to archidiecezja podjęła „działania wyjaśniające”.

O nadużyciach w katolickiej wspólnocie prowadzonej przez księży Łukasza Kadzińskiego i Jacka Gomulskiego poinformował 1 lipca Paweł Kostowski, były jej członek. Opublikował on na YouTube film, w którym zarzucił wspólnocie, że stała się sektą, a przywódcy grupy m.in. stosują psychiczną i werbalną przemoc wobec jej członków.

Obszerny artykuł o tym, co dzieje się we wspólnocie, opublikował na łamach „Plusa–Minusa” Tomasz Terlikowski. Zamieściliśmy omówienie tego tekstu. O reakcjach członków wspólnoty na niego pisaliśmy tutaj.

W lipcu warszawska kuria opublikowała oświadczenie ks. Przemysława Śliwińskiego, rzecznika archidiecezji, który poinformował, że rozpoczęło się dochodzenie dotyczące działalności księży Kadzińskiego i Gomulskiego. Osoby skrzywdzone zostały poproszone o zgłaszanie się do ks. Michała Turkowskiego, delegata biskupa ds. ochrony dzieci i młodzieży.

Wczoraj na stronie archidiecezji ukazało się kolejne oświadczenie, podpisane wspólnie przez księży Turkowskiego i Śliwińskiego. Dowiadujemy się z niego, że w ostatnich tygodniach „zarówno do delegata arcybiskupa warszawskiego, jak i do Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach, zgłosiło się kilkadziesiąt osób, których świadectwa, skargi oraz zeznania rzucały wciąż nowe światło na przedmiot sprawy”.

„Kuria Metropolitalna Warszawska pragnie podkreślić, że żadna z grup osób, organizujących się w Teresinie i w Rokitnie, nie jest wspólnotą kościelną, co oznacza, że nie jest stowarzyszeniem ani ruchem powoływanym formalnie w ramach struktur duszpasterskich Kościoła” – czytamy w oświadczeniu.

Co więcej, żadna z grup „nie była też nigdy objęta duszpasterstwem Archidiecezji Warszawskiej, nie działa również pod jej auspicjami. Księża Łukasz Kadziński i Jacek Gomulski nigdy nie byli skierowani przez ordynariuszy do pracy w tych grupach albo do towarzyszenia skupionym tam osobom. Ich obecność tam pozostawała jedynie ich własną inicjatywą, nawet wbrew sugestiom ordynariuszy”.

Wesprzyj Więź

Autorzy oświadczenia wyjaśniają, że „z punktu widzenia Kościoła jest to więc grupa osób, które jako pełnoletnie organizują swój sposób życia i działania. Mimo to Archidiecezja Warszawska podjęła działania wyjaśniające, ze względu na wymieniane w zgłoszeniach nazwiska księży. Ich rola i funkcjonowanie w tych grupach wymaga wyjaśnienia i reakcji władzy kościelnej”.

Przeczytaj też: Ten kto truje, ten też ratuje, czyli patologia troski

DJ

Podziel się

3
Wiadomość

Smiesznie i straszno zarazem. Przez kilkanascie lat rozwijala sie grupa religijan w diecezji i nikt z przelozonych jej nie zauwazyl. Dopiero po tylu latach pojawia sie sformulowanie: „Kuria Metropolitalna Warszawska pragnie podkreślić, że żadna z grup osób, organizujących się w Teresinie i w Rokitnie, nie jest wspólnotą kościelną”. Nasuwa sie pytanie – co przez te lata robili pracownicy kurii? Po co oni tam wogole sa? A w sieci istnieja nagrania przemowy jednego z tych ksiezy, ktory sie przechwala, ze ani „ci w Warszawie ani ci w Szczecinie” nic im nie moga zrobic, bo na nich haki…

Tak jest, brak jest radykalnych działań poszczegolnych biskupów i w tych kwestiach jak i innych i trwa to latami, nikt nie reaguje, Watykan również głowę w piasek schował! Więc jest jak jest! Wolnoamerykanka.

Gest Piłata. Umywanie rąk.
Czyli sprawami Kościoła zarządza dziś prasa I inne media. Tylko one mogą wywołać jakąkolwiek zmianę. Wygląda na to że wewnętrzne struktury Kościoła są zamulone lub po prostu martwe.

Jeżeli źle się czuję w jakiejś wspólnocie, to odchodzę, a nie domagam się jej zniesienia. Nie przeszkadza mi, że inni się w niej czują dobrze i nie staram się zniszczyć sensu ich przynależności tylko dlatego, że ja go tam nie znalazłem. Kampania przeciw Maximilianum to przykład braku tolerancji w klasycznym rozumieniu tego słowa. Tak uważam ja, który nie znam nikogo z tej wspólnoty, a ich tradycjonalizująca duchowość zupełnie do mnie nie przemawia i po obejrzeniu ich youtubów sądzę, że nie wytrzymałbym z nimi tygodnia. Zostawcie ich w spokoju, jeśli to ludzkie, to się samo rozpadnie.

Ciekawa jest ta Pańska logika – informację o oświadczeniu kurii, w którym mowa, że prowadzone jest postępowanie kanoniczne w oparciu o świadectwa, skargi i zeznania kilkudziesięciu osób, nazywa Pan „kampanią przeciwko Maximilianum”…

Chociaż sam zacząłem tę „kampanię”, to rozumiem perspektywę pana Piotra. Wynika to trochę z powściągliwości kurii w określeniu, jak ta cała sprawa wygląda z perspektywy Kościoła oraz ze sprawności propagandowej moich dawnych przyjaciół.

O swoich motywacjach mówiłem publicznie, więc nie ma potrzeby, żebym to powtarzał. W wywiadach staram się nie mówić o najcięższych zarzutach ze względu na ostrożność procesową, ale myślę, że za kilka tygodni te sprawy staną się bardziej zrozumiałe dla opinii publicznej.

@Piotr
Ciekawa koncepcja…

„Nie przeszkadza mi, że inni się w niej czują dobrze i nie staram się zniszczyć sensu ich przynależności tylko dlatego, że ja go tam nie znalazłem.”

Nie wiem czy zdaje pan sobie sprawę ale w tym momencie usprawiedliwia pan każdą możliwą sektę…

Załóżmy, że jest jakaś sekta (a było ich sporo i są nadal) która stosuje psycho-manipulacje, orgie, stosuje przemoc, szantaż etc. Załóżmy, że w niej jestem i po jakimś czasie stwierdzam, że „źle się czuję (…) to odchodzę”
Wiem obiektywnie, że tam dzieje się zło no ale przecież (zgodnie z pańską logiką) „Nie przeszkadza mi, że inni się w niej czują dobrze i nie staram się zniszczyć sensu ich przynależności tylko dlatego, że ja go tam nie znalazłem.” – więc nigdzie tego nie zgłaszam.

Co to za etyka ? Na pewno chrześcijańska ? Serio ?

Tu ma pan opisane kilkadziesiąt (sic!) zgłoszeń nadużyć a pan dywaguje o jakimś „nie przeszkadzaniu”
Litości!

A mi się zdaje, że pan Piotr dokonuje jakiejś ekwilibrystyki z sobie tylko znanych pobudek.
Gdyby starannie oglądał materiał wiedziałby, że motywacją by upublicznić sprawę przez opuszczającego grupę, była obawa o zdrowie psychiczne i bezpieczeństwo tak słabszych członków, jak i dzieci. Od początku wspominał też o wielu pokrzywdzonych.
Dodatkowo, są przesłanki by zapytać, czy treści przekazywane w grupie są zgodne z nauczaniem kościoła, a więc kościół ma obowiązek zająć stanowisko.

Zdecydowanie się zgadzam. Perspektywa Gamaliela dziwnie znika ze świadomości liberalnej.
Inna rzecz, że urzędnicy kurialni tak naprawdę nie napisali nic nowego. O ile dobrze pamiętam nikt nie twierdził, że to środowisko jest urzędowo „kościelne”. Wydaje mi się, że raczej wprost przeciwnie.

Pojawia się pytanie czy księża powinni mieć wolność prowadzenia grup zrzeszających wiernych bez akceptacji kurii, czy jednak posłuszeństwo jakiego kościół wymaga przenosząc na inną parafię, powinno też dotyczyć prowadzenia jakichkolwiek grup, kościelnych lub niekościelnych.
Jeśli ksiądz chce prowadzić klub wędkarski to powinien mieć do tego prawo, ale jako 24/7 przedstawiciel kościoła, jedynie za wiedzą kościoła i po sprawdzeniu jego bezpieczeństwa „duchowego” (czyli, że nie dzieje się tam nic zdrożnego).
To oświadczenie jest trochę „po obejdzie”.