Jesień 2024, nr 3

Zamów

Członkowie wspólnoty z Teresina i Fundacji Maximilianum reagują na oskarżenia

Fot. Benjamin Balazs / Pixabay

Świeccy skupieni wokół Fundacji Maximilianum skierują w najbliższych dniach powództwo do sądu biskupiego przeciw Tomaszowi Terlikowskiemu i Pawłowi Kostowskiemu, których oskarżają o medialny lincz.

O nadużyciach w katolickiej wspólnocie prowadzonej przez księży Łukasza Kadzińskiego i Jacka Gomulskiego poinformował 1 lipca Paweł Kostowski, były jej członek. Opublikował on na YouTube film, w którym zarzucił wspólnocie, że stała się sektą, a przywódcy grupy m.in. stosują psychiczną i werbalną przemoc wobec jej członków.

Obszerny artykuł o tym, co dzieje się we wspólnocie, opublikował na łamach „Plusa–Minusa” Tomasz Terlikowski. Miesiąc temu zamieściliśmy omówienie tego tekstu, a także pierwszych reakcji nań ks. Kadzińskiego oraz Jakuba i Pauliny Sawickich – przedstawicieli członków wspólnoty, pod której adresem formułowane są zarzuty.

Wola Boża?

Sprawa ma ciąg dalszy. 26 lipca ukazała się w Onecie rozmowa Szymona Piegzy z Pawłem Kostowskim. „We wspólnocie cały czas nam powtarzano, że to, co mówią ks. Łukasz i ks. Jacek, jest wolą Bożą. Kazali mi mieszkać w domu wspólnoty, bo tak chce Bóg i tak będzie dla mnie najlepiej. Wszystko we mnie krzyczało, bym stamtąd uciekał, wbrew tej «woli Bożej». Nie umiałem rozwiązać tego konfliktu. Jedynym wyjściem wydawała mi się śmierć, o którą się modliłem” – mówi Kostowski.

Jego zdaniem to, co dzieje się we wspólnocie w Teresinie, nie jest zgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego. Twierdzi, że dowody na to przedstawił w kurii. W rozmowie z Onetem odniósł się też do kwestii zgłoszenia przez ks. Kadzińskiego sprawy przeciw sobie do prokuratury. „Mam nadzieję, że prokuratura potraktuje te zawiadomienia poważnie i że ja również zostanę przesłuchany. Przed prokuratorem nie będę musiał gryźć się w język, jak w wywiadach. W tej sprawie naprawdę jest wiele wątków do zbadania” – przekonuje.

Kostowski uważa również, że Kościół i instytucje państwowe powinny otoczyć opieką członków wspólnoty po ich ewentualnym jej opuszczeniu. „Nie możemy zostawić bez pomocy ludzi, którzy zerwali wszystkie relacje z osobami z zewnątrz, zostali skłóceni z rodziną, stracili majątki, pracę i zdrowie. Po odejściu ze wspólnoty, zostawieni sami sobie, szybko wrócą i przyznają księdzu rację, że świat na zewnątrz jest zły i straszny” – podkreśla.

„Dlaczego ingerujecie w nasze życie?”

W reakcji na wywiad Jakub i Paulina Sawiccy oraz Stowarzyszenie Opcja Benedykta wystosowali list do redaktora naczelnego portalu Onet.pl Bartosza Węglarczyka. Uważają oni bowiem, że rozmowa ta to ciąg dalszy linczu, którego dokonują na wspólnocie oraz jej duszpasterzach media. W swoim liście dezawuują argumenty podawane przez Kostowskiego oraz dziennikarskie kompetencje autora wywiadu, Szymona Piegzy.

Piszą: „Kostowski i Piegza potrafią zadbać o dramaturgię: «Modliłem się, żeby jak najszybciej umrzeć» – krzyczą w tytule. Czytelnik, który nie posunął się poza lid, widzi już oczyma wyobraźni Kostowskiego, przywiązanego łańcuchami do ściany w mrocznych lochach, tygodniami głodzonego, palonego żywym ogniem i poddawanego najbardziej wymyślnym katuszom. Jeśli jednak wczytać się w materiał, można się rozczarować”.

I dalej pytają: „Bardzo ciekawe, co powiedziałaby prokuratura poinformowana o tych sensacyjnych zdarzeniach, czy o wątkach czysto kościelnych, które również omawiają Kostowski z Piegzą? Czyżby ich zdaniem prokuratura powinna nas wszystkich aresztować w związku z tym, że ks. Łukasz Kadziński spotkał się z ks. Piotrem Natankiem?”.

Autorzy listu twierdzą, że w ich wspólnocie nikt nikogo do niczego nie zmuszał, że pewne osoby z przynależności do niej po prostu rezygnowały, „choć jak to bywa, niektórzy odchodzili nie zawsze w pełnej zgodzie, bo różne były przyczyny decyzji o zerwaniu relacji” – przyznają.

I pytają, czy to uzasadnia odmawianie „prawa do życia w takich relacjach, jakie zbudowaliśmy?”. A także uprawnia do twierdzenia, że „władza państwowa musi natychmiast w to ingerować, a nasze dzieci należy poddać badaniom psychologicznym? A może w ogóle odebrać z rodzin? Bo panu Kostowskiemu i red. Piegzie coś się nie podoba (choć naszym zdaniem, nie za bardzo potrafią przekonująco odpowiedzieć co)? Oczekuje Pan Redaktor, że będziemy się tłumaczyć z tego jak żyjemy? Naprawdę Onet.pl czuje się upoważniony, by ingerować w nasze życie?”. 

„Wasza Eminencja zna nasze środowisko”

7 sierpnia członkowie wspólnoty z Teresina przekazali kard. Kazimierzowi Nyczowi list. Podpisały się pod nim 64 osoby, które pragną pozostać prywatne. Do publicznego reprezentowania upoważniły Jakuba Sawickiego.

Piszą w nim: „Zwracamy się do Waszej Eminencji publicznie, gdyż sprawa, w której uczestniczymy, nabrała publicznego charakteru – od kilku tygodni jesteśmy brutalnie atakowani w mediach głównego nurtu. Zarzuca się nam, że jesteśmy sektą, kobiety chodzą w długich spódnicach, a mężczyźni mają brody”.

Zaznaczają: „Oprócz tego czynione są insynuacje, mające sugerować opinii publicznej, iż nasze dzieci zagrożone są pedofilią. Pamiętamy, że Wasza Eminencja zna nasze środowisko, gdyż ks. Kardynał bywał wśród nas. Nagle dowiadujemy się, że wszyscy (zwłaszcza nasze dzieci), żyjemy w realiach opresji psychicznej i psychomanipulacji – co rozpoznał i upublicznił niekwestionowany autorytet w tej sprawie, Tomasz Terlikowski”.

Autorzy listu twierdzą, że „największym marzeniem Terlikowskiego jest znaleźć choć cień szansy na to, by przekonująco zarzucić kapłanom świadczącym u nas opiekę duchową jakieś przestępstwa o charakterze seksualnym, najlepiej pedofilię. Z dowodami chyba słabo, skoro posunięto się jedynie do stwierdzenia, iż kapłan, dawno temu, «spał z kimś w jednym łóżku»”.

Ich zdaniem księża Kadziński i Gomulski „są bez zarzutu”.

„Podlegam także prawu kanonicznemu”

Tomasz Terlikowski poinformował 9 sierpnia na Facebooku, że jeśli nie przeprosi ks. Łukasza Kadzińskiego, to duchowny zapowiada proces kanoniczny przeciw niemu.

Publicysta oświadczył, że nie przeprosi, ponieważ zgłaszają się do niego kolejne osoby, które potwierdzają prawdziwość opublikowanych informacji na temat wspólnoty z Teresina. „Mam wrażenie, że [taki proces] to byłby prawdziwy przełom. Sąd biskupi, który zajmuje się oceną, czy dziennikarz złamał prawo kanoniczne, wykonując swoją pracę i wskazując, że ksiądz łamał zasady, a kuria przez lata to kryła”.

„Jestem katolikiem i jako członek Kościoła podlegam także prawu kanonicznemu. Jeśli więc znajdzie się biskup, który zdecyduje się przeprowadzić taki proces na terenie swojej diecezji (bo by poprowadzono go na terenie mojej archidiecezji warszawskiej, szczerze mówiąc nie wierzę, ale mogę się mylić), to oczywiście poddam się ocenie Kościoła. I jeśli będzie trzeba, będę szedł aż do Roty Rzymskiej” – zapowiada publicysta.

19 sierpnia swoje oświadczenie opublikowali ks. Łukasz Kadziński i ks. Jacek Gomulski. Informują w nim: „Osoby ze środowiska skupionego wokół Fundacji Maximilianum stwierdziły, iż w obecnej sytuacji to one przede wszystkim powinny zwrócić się do sądu kościelnego, a nie my – kapłani. Po rozważeniu wielu racji, uznajemy ich argumenty i oczekiwania”.

„[…] świeccy domagają się działań natychmiastowych – nie widzą powodów, dla których mają godzić się na publiczne stygmatyzowanie zarzutem, że są sektą. Poczuli się bardzo poważnie zagrożeni działalnością Tomasza Terlikowskiego i Pawła Kostowskiego nie tylko ze względu na swoje dobre imię, ale przede wszystkim ze względu na swe rodziny. Poczuli się pomówieni zarzutem, jakoby mieli nie dbać o swoje dzieci – aż po podejrzenie, że są one narażone na przestępstwa seksualne” – czytamy w oświadczeniu.

Księża Kadziński i Gomulski zawiadamiają w nim ponadto, że osoby świeckie skupione wokół Fundacji Maximilianum w najbliższych dniach skierują stosowne powództwo do sądu biskupiego. Zaś sami duchowni zrobią to za pewien czas, „gdy przeprowadzone zostaną przynajmniej podstawowe czynności prokuratorskie i wyjaśnimy opinii publicznej, że biskup nie będzie tu działał jako obrońca kleru przed Terlikowskim i Kostowskim, tylko zbada sprawę, czy ich zarzuty były zasadne w świetle moralnych zasad, których naucza Kościół. Odwołanie się przez katolików do oceny biskupa w takiej sprawie nie powinno być dla nikogo niczym niezwykłym”.

„To złe, gdy dziecko wie, czym jest grzech?”

Na artykuł Terlikowskiego w „Plusie-Minusie” zareagowała również listem otwartym adresowanym do publicysty członkini wspólnoty w Teresinie, która podpisała się jako „Głupia kobieta z Maximilianum, czyli Katarzyna Kozerska (bez męża i bez księdza)”. Żąda zaprzestania nagonki na swoją rodzinę. Solidarność ze członkami wspólnoty wyraził na łamach „Do Rzeczy” Marek Jurek. Oni sami na łamach pisma mówią o tym, że są „oskarżeni o normalność”, zaś to, jak media relacjonują sprawę, uwiarygodnia „rewelacje Kostowskiego”.

24 sierpnia w programie Polsatu „Interwencja” ukazał się materiał dotyczący wspólnoty w Teresinie, można go obejrzeć tutaj. Jak piszą jego twórcy do redakcji programu „zgłosiły się osoby, które nie mają kontaktu z bliskimi przebywającymi w tej grupie. Syn pani Ewy był członkiem tej grupy. Po jego śmierci kobieta musi walczyć o kontakty z wnuczką”.

W programie głos zabrali m.in. Tomasz Terlikowski, Paweł Kostowski i ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej (w programie mówił o prowadzonych przez kurię pracach badających działania duszpasterzy wspólnoty w Teresinie). Redakcja „Interwencji” chciała porozmawiać z członkami grupy. Nikt jednak nie wyraził na to zgody.

26 sierpnia jedna z członkiń wspólnoty w Teresinie, Magdalena Młynarska, skierowała do ks. Śliwińskiego list otwarty. Kobieta jest wdową samotnie wychowująca 10-letnią córkę, to o niej wypowiada się w programie Polsatu kobieta, która jest babcią dziewczynki. „Jest mi bardzo przykro, że swoimi słowami i wizerunkiem – jako przedstawiciel Kościoła hierarchicznego – wsparł Ksiądz kampanię hejtu, mającą na celu zaszczucie nas jako psychosektę, krzywdzącą własne dzieci. Od dłuższego czasu żyjemy w wielkim stresie. Jesteśmy w pełni świadomi, iż jednym z celów akcji zainicjowanej przez Pawła Kostowskiego i Tomasza Terlikowskiego jest odebranie nam dzieci – poprzez uruchomienie działań władz państwowych” – pisze Młynarska.

Wesprzyj Więź

Dodaje ponadto: „Czy zgadza się Ksiądz z tym, że to złe, gdy dziecko wie, czym jest grzech i łaska Boża? Dlaczego Ksiądz przykłada rękę do tego, by córkę ode mnie oddzielić?”.

KJ

Czytaj też: Ten kto truje, ten też ratuje, czyli patologia troski

Podziel się

3
1
Wiadomość

Na wstępie zaznaczę, że nie znałem i nie znam nikogo z obu stron sporu. Duchowość tradycjonalistyczna nie przemawia do mnie mocno. Po tym zastrzeżeniu, mam następujące uwagi:

Czy powyższy materiał przybliża do prawdy czy tylko zwiększa kakofonię? Owszem, stara się przedstawić na ile to możliwe dwa punkty widzenia i trzeba to docenić, ale mam wątpliwości, jak należałoby, jeśli w ogóle dopóki nie ma optymalnej formuły, podnieść ten i podobne tematy.

Rzeczywiście, dysproporcja obecności w mediach jest kolosalna na rzecz jednej strony. Nie znając prawdy, od razu chce się wziąć w obronę słabszych, a sceptycyzm wobec zarzutów spontanicznie zyskuje we mnie subiektywne wzmocnienie.

O ile mogę sobie wyobrazić, że red.Terlikowski słusznie lub niesłusznie oceniając wobec jakoby biernej kurii sytuację w tym środowisku jako zagrożenie dla bezbronnych osób, zwłaszcza dzieci uznał, że musi uderzyć na alarm i stąd powstał pierwszy artykuł w Rzeczpospolitej, o tyle poruszanie tematu w telewizji które to medium nie sprzyja namysłowi i gra ze swojej natury na emocjach jest przekroczeniem akceptowalnego dla mnie obiektywnego wyjaśniania wątpliwości, zwłaszcza że wcześniej ruszyło postępowanie wyjaśniające w kurii i potrzeby dalszego bicia na alarm nie było. Reportaż sprawia wrażenie nagonki. Zrozumiała jest odmowa zaatakowanego środowiska występowania przed dziennikarzami szukającymi „mięsa”, gdyż znane są techniki manipulacji dziennikarzy telewizyjnych.

Wbrew wypowiedziom zaatakowanego środowiska, wypowiedzi rzecznika kurii ks.Śliwińskiego nie odbieram jako stronniczej, chociaż wmontowana w reportaż mogłaby tak być przez widzów odebrana. Dlatego może byłoby zręczniej, gdyby zamiast informacji o wszczęciu postępowania wyjaśniającego wobec obu księży rzecznik powiedział o postępowaniu w sprawie wyjaśnienia wiarygodności zgłoszonych zarzutów. To nie jest to samo. Jednak rzecznik nie mógł co do zasady odmówić wystąpienia przed kamerami.

Jednak z wypowiedzi obu stron z którymi się zapoznałem także poza powyżej zacytowanymi wynika, iż kuria utrzymuje kontakty tylko z jedną ze stron i to niepotrzebnie kładzie się cieniem na bezstronności kurii.

Osobom, które czują się pokrzywdzone odradzam szukanie sprawiedliwości przed sądami. To nie jest sprawa „cywilna”. Będzie tylko więcej bólu.

Katolicyzm się rozjeżdża – skrzydła są coraz większe a środka jakby mniej. Hermeneutyka ciągłości – tak podkreślana przez BXVI- nie jest wspierana za tego pontyfikatu. Przypuszczam, że konflikty na łonie KK będą narastać. Byle synod o synodalności nie doprowadził do praktycznego rozpadu kościoła na mniejsze grupy, które tylko formalnie będzie można nazwać KK.

Zadziwiające. Lider wspólnoty podejrzanej o bycie sekta(A to grupy w których lider ma prawie nieograniczoną władzę) wypowiada się na temat tego co czują i myślą członkowie jego wspólnoty. Jak się mają w tej sytuacji. Zadziwiające. Dla mnie to jest dużym argumentem potwierdzającym te podejrzenia.

Celne spostrzeżenie. Taka odruchowa „uzurpacja” jest dość charakterystycznym zachowaniem ludzi, którzy z rozmysłem zdominowali (wręcz podporządkowali sobie) jakąś grupę, niekoniecznie nawet sformalizowaną w postaci stowarzyszenia, klubu itp. Oni w pewnym momencie przyjmują za oczywistość, że są jej mózgiem, sumieniem i głosem, więc jakiekolwiek publiczne wypowiedzi czy samodzielne działania innych członków grupy są co najmniej zbędne, jeśli nie niepożądane. Dwukrotnie w swojej pracy zawodowej miałam do czynienia z takimi środowiskami, niezwiązanymi z Kościołem, i ich „liderami”. To były sytuacje trudne.

@Joan,
Takiej chorej obrony przed światem złym z definicji warto się strzec, a jak ją odróżnić, kiedy to czasem podgrzewanie żaby.
Dobre pytanie.
Wolność to jednak narzędzie sprawdzenie czy daję radę: Bez danej grupy, bez danej osoby, bez danej religijności.
Tam poza nimi naprawdę dalej Kościół. Wielki i piękny.
Lepiej się do niczego nie przywiązywać oprócz Boga.
I mniej ufać ludziom, a więcej Jemu.

@Joanna Krzeczkowska „ Nie pokładajcie ufności w książętach
ani w człowieku, u którego nie ma wybawienia.” Bo dobrze jest czasem zmienić parafię, zobaczyć jak w innej. Oczywiście trudne jak nie mieszka się w mieście, ale kiedy jest nam za dobrze to czasem nie jest dobrze.

Cała ta obrona przypomina manewr uprzedzający. Ale nikt się chyba nie spodziewał, że organizacja zareaguje inaczej. Oskarżenia są ciężkie, ale wobec nich, oraz relacji byłego członka na temat wizyt Nycza, uważam, że powinien się tym zajmować ktoś z zupełnie innej części Polski.

Przepraszam, ale proszę zajrzeć do źródeł i sprawdzić, czy ta wypowiedź odnośnie tego co „czują i myślą” nie jest powtórzeniem tego, co oni sami wierni świeccy wcześniej podali do wiadomości.
Bądźmy przyzwoici i ściśle trzymajmy się tego, co nam przedstawiono. Źródła są dostępne.
Dziwi mnie też, że nikogo nie niepokoi działalność publiczna p. Pawła Kostowskiego. Mnie niepokoi, podobnie jak zelocka gorliwość red. Terlikowskiego. Może mam krótką pamięć, ale pamiętam, jak red. Tomasz Terlikowski z taką samą gorliwości głosił kiedyś tezy, z których się wycofuje. Nie odmawiam nikomu prawa do zmiany zdania. Nie o to mi chodzi. Niepokoi mnie otoczka tej zmiana, pewien emocjonalnego stwiania innych pod ścianą. Dziwię się też, że właśnie tu nikogo to specjalnie nie przejmuje. Mnie przejmowało niegdyś, przejmuje i teraz. Ten emocjonalny ton wyższości osłabia każdą argumentację. A co do p. Kostowskiego – pamiętam oświadczenie p. Katarzyny Nowak, ofiary pedofila od Chrystusowców, która swego czasu odcięła się od działalności p. Kostowskiego i pisała na swoim Fb, że została przez niego potraktowana instrumentalnie, że działał za jej plecami pod pozorem pomagania jej, że nadużył jej zaufania, itp. Naprawdę nikt tego nie kojarzy?
Nie znaczy to, że on może nie mieć racji, ale znaczy, że należy do jego działań podchodzić z dużym dystansem.

Wojtek, pytam serio i bez złośliwości – może Ty będziesz wiedział i dobrze będzie jak napiszesz – w końcu nie tylko Paweł M. w tym Kościele – jaki jest status prawny na przykład kwakrów czy mormonów lub purytan w Stanach? Jak dalece można sobie grać we własnym prawie wiary? Jak daleko można kogoś zniewolić w ramach sekty – niesekty? albo w imię swojej wiary – niewiary?