Jesień 2024, nr 3

Zamów

Nie jesteś już sam na niespokojnych wodach życia

Franciszek podczas konsystorza, lato 2022. Fot. Mazur / cbcew.org.uk

Pan wie, że łódź naszego życia jest zagrożona przez sztormy. Zachęca nas jednak do stawienia czoła trudnościom. I w mrocznych chwilach wychodzi nam na spotkanie – mówi papież Franciszek.

Rozważanie przed modlitwą Anioł Pański wygłoszone 13 sierpnia 2023 r. w Watykanie

Dzisiejsza Ewangelia opowiada o szczególnym cudzie Jezusa: w nocy kroczy On po wodach Jeziora Galilejskiego na spotkanie z uczniami, którzy przeprawiają się łodzią (por. Mt 14, 22-33). Pytanie brzmi: dlaczego tego dokonał? Czy jako widowisko? Nie! Zatem dlaczego? Być może z powodu pilnej i nieprzewidzianej potrzeby, żeby przyjść z pomocą swoim uczniom, którzy utknęli z powodu przeciwnego wiatru? To właśnie On wszystko zaplanował, kazał im wyruszyć wieczorem, a nawet – jak mówi tekst – „przynaglił ich” (por. w. 22). Być może po to, by ukazać im swoją wielkość i moc? To nie jest takie proste. Dlaczego zatem tak uczynił? Dlaczego zechciał chodzić po wodzie?

Za kroczeniem po wodzie kryje się przesłanie, przesłanie nie natychmiastowe, przesłanie, które musimy pojąć. W tamtych czasach wielkie obszary wodne były uważane za siedlisko złych mocy, których człowiek nie potrafił opanować. Otchłanie, zwłaszcza wzburzone przez burzę, były symbolem chaosu i przypominały mroki piekieł. Zatem uczniowie znajdowali się na środku jeziora w ciemności: jest w nich lęk przed zatonięciem, przed pochłonięciem przez zło. I oto przychodzi Jezus, który kroczy po wodzie, to znaczy ponad mocami zła. Idzie ponad mocami zła i mówi do swoich uczniów: „Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie się!” (w. 27).

To całe przesłanie, jakie przekazuje nam Jezus. Oto znaczenie tego znaku: złe moce, które nas przerażają i nad którymi nie jesteśmy w stanie zapanować, wraz z Jezusem zostają natychmiast osłabione. Krocząc po wodzie, chce On nam powiedzieć: „Nie lękaj się, położę twoich nieprzyjaciół pod twoje stopy”. To piękne przesłanie: kładę twoich nieprzyjaciół pod twoje stopy: nie osoby, to nie są wrogowie, lecz śmierć, grzech, diabła, to są nieprzyjaciele ludzi, nasi wrogowie. A Jezus depcze tych wrogów dla nas.

Chrystus powtarza dziś każdemu z nas: „Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie się!”. Odwagi, bo ja jestem tutaj, ponieważ nie jesteś już sam na niespokojnych wodach życia. Co zatem robić, gdy znajdujemy się na otwartym morzu i jesteśmy zdani na pastwę wiatrów przeciwnych? Co robić, gdy ogarnia nas lęk, gdy jesteśmy na otwartym morzu, gdy widzimy tylko ciemność i czujemy się zagubieni? Powinniśmy czynić dwie rzeczy, które Jezus ukazuje nam w Ewangelii i które czynią uczniowie: wzywają i przyjmują Jezusa. W najokropniejszych chwilach, najbardziej mrocznych burzach trzeba wzywać Jezusa i przyjmować Jezusa.

Uczniowie wzywają Go. Piotr idzie trochę po wodzie ku Jezusowi, ale potem zaczyna się lękać, tonie i woła: „Panie, ratuj mnie!” (w. 30). Przywołuje Jezusa, woła Go. Piękna jest ta modlitwa, wyraża pewność, że Pan może nas uratować, że pokonuje nasze zło i nasze lęki. Zachęcam was do jej powtórzenia: Panie, ratuj mnie!

Następnie uczniowie przyjmują – najpierw przywołują, a następnie przyjmują – Jezusa w łodzi. Tekst mówi, że gdy tylko wszedł na pokład, „wiatr się uciszył” (w. 32). Pan wie, że łódź życia, podobnie jak łódź Kościoła, jest zagrożona przez wiatry i że morze, po którym płyniemy, jest często wzburzone, Pan to wie. Nie chroni nas od trudu żeglowania, ale jak podkreśla Ewangelia – zachęca swoich uczniów do wypłynięcia, to znaczy zachęca nas do stawienia czoła trudnościom, aby i one stały się miejscami zbawienia, bo Jezus je pokonał, aby stały się okazjami do spotkania Jezusa. W naszych mrocznych chwilach wychodzi nam bowiem na spotkanie, prosząc o przyjęcie, jak tamtej nocy na jeziorze.

Wesprzyj Więź

Zadajmy więc sobie pytanie: jak się zachowuję, gdy ogarniają mnie lęki, gdy przeżywam trudności? Czy idę sam, o własnych siłach, czy też ufnie wzywam Pana? Jaka jest moja wiara? Czy wierzę, że Chrystus jest silniejszy niż przeciwne fale i wiatry? Ale przede wszystkim: czy płynę wraz z Nim? Czy Go przyjmuję, czy robię Mu miejsce w łodzi mego życia – nigdy sam, zawsze z Jezusem – czy powierzam Chrystusowi ster? Niech Maryja, Matka Jezusa, Gwiazda Morza pomoże nam w mrocznych przejściach szukać światła Jezusa.

Tłum. o. Stanisław Tasiemski / KAI

Przeczytaj też: Miłość jest darem dla wszystkich

Podziel się

1
Wiadomość