Jesień 2024, nr 3

Zamów

Magis: światło i sól zamiast oblężonej twierdzy

Magis w Lizbonie, lato 2023. Fot. Dominik Dubiel SJ

Uczestniczyłem w jezuickiej propozycji poprzedzającej Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie. Magis nie wyciąga młodych z otaczającej ich rzeczywistości, wręcz przeciwnie: pomaga słuchać, czym żyje świat, i w czym możemy się spotkać z innymi.

Są takie miejsca w Kościele, które sprawiają, że chrześcijańska nadzieja schodzi z wyżyn teologicznych rozważań i staje się częścią codziennego życia. Jednym z takich miejsc jest projekt Magis, czyli jezuicka propozycja poprzedzająca Światowe Dni Młodzieży. Osobisty udział w tegorocznym spotkaniu (którego hasłem było nota bene „budowanie przyszłości pełnej nadziei”) i rozmowy z jej uczestnikami dostarczyły mi sporo materiału do przemyśleń.

Niezadowalanie się przeciętnością

Łaciński przysłówek magis, który można przetłumaczyć jako „bardziej”, „więcej”, był jednym z ulubionych słów założyciela Towarzystwa Jezusowego św. Ignacego Loyoli i stał się kluczowym hasłem duchowości ignacjańskiej. Nie dziwi zatem, że na całym świecie można spotkać jezuickie wspólnoty, projekty i dzieła noszące tę nazwę. Bywa to – przyznaję – zwodnicze. Dla przykładu: w Polsce projekt, o którym piszę, często mylony jest ze wspólnotami młodzieżowymi działającymi przy jezuickich parafiach i niektórych szkołach.

Słowem magis w duchowości ignacjańskiej określa się postawę nieustannego dążenia do czegoś więcej, niezadowalania się przeciętnością. Postawa ta była bliska św. Ignacemu nie z powodu jakiejś manii wielkości, ale wręcz przeciwnie – ze względu na osobiste spotkanie z miłością i wielkością Boga. Takie doświadczenie mobilizuje bowiem do coraz lepszego odpowiadania na Jego nieskończoną miłość. Stąd, według baskijskiego świętego, człowiek nie powinien szczędzić sił, żeby uczyć się przeżywać każdą chwilę życia świadomie, stając się coraz bardziej sobą.

Nazwa projektu nie jest zatem pierwszym lepszym terminem ze słownika duchowości ignacjańskiej, lecz streszczeniem doświadczenia, pod które Magis stara się podprowadzić uczestników. Są nimi ludzie o średniej wieku ok. 25-30 lat, w większości związani z jezuickimi duszpasterstwami. Głównie studenci i młodzi pracujący w różnych dziedzinach. Spotkałem tu sporo nauczycieli, lekarzy, artystów, pracowników korporacji i wielu innych. Tym, co ich łączy, jest poszukiwanie w życiu właśnie czegoś więcej. Głównie dlatego – zamiast po prostu przyjechać na Światowe Dni Młodzieży – poświęcają ponad tydzień na bardzo intensywny i wymagający program. 

Duchowość doświadczenia

Początkowa część projektu odbyła się w Lizbonie. Pierwszy wieczór to spektakularna ceremonia otwarcia, łącząca teatr, muzykę, taniec i sztuki wizualne, nawiązująca do wspomnianego wcześniej hasła tegorocznej edycji.

Drugiego dnia Mike Martinez SJ – kubańsko-amerykański jezuita, raper, poeta i filmowiec – powiedział konferencję o odkrywaniu własnej tożsamości przed Bogiem. Jednym z kluczowych wątków wystąpienia było uwielbienie Stwórcy, do którego jesteśmy powołani jako ludzie (nawiązanie do tzw. fundamentu „Ćwiczeń duchowych” św. Ignacego). Jezuita podkreślał, że uwielbienie to nie dokonuje się jedynie w chwilach modlitwy, ale w każdym momencie, w którym dobrze wypełniamy, co mamy do zrobienia. Niezależnie, czy jest to praca, czas spędzany z ludźmi, nasza pasja czy odpoczynek. „Gloria Dei vivens homo”, chciałoby się zacytować.

Akcentowanie tego wymiaru duchowości chrześcijańskiej było szczególnie istotne w kontekście serca projektu Magis, czyli tzw. doświadczeń lub eksperymentów, na które rozjechaliśmy się następnego dnia w mniejszych grupach (15-40 osobowych). 

Idea ta została zaczerpnięta z tzw. prób, które każdy jezuita przechodzi w nowicjacie: 30-dniowe rekolekcje ignacjańskie, wolontariat w szpitalu, miesiąc w jednej z jezuickich wspólnot i praca w prowadzonych przez nią dziełach, w końcu żebracza pielgrzymka incognito, trwająca zwykle od tygodnia do miesiąca (w niektórych nowicjatach zastępowana przez inne doświadczenie, np. w Meksyku nowicjusze mają znaleźć pracę wśród najbiedniejszych szukających zatrudnienia przy granicy z USA i z niej się utrzymać). Cel jest zawsze ten sam: uczyć się odnajdywać Boga we wszystkich rzeczach, zgodnie z ideałem pobożności św. Ignacego Loyoli.

Magis
Eucharystia na Magisie. Fot. Raul Ciociani SJ

Dokładnie ten sam ideał przyświeca eksperymentom magisowym. Wśród ponad dziewięćdziesięciu różnych opcji na terenie Portugalii i części Hiszpanii były bardzo różne propozycje: od warsztatów kulturalno-artystycznych, przez wolontariaty, pielgrzymki i kursy ekologiczne, po grupki medytacyjno-duchowościowe i warsztaty psychologiczne.

Na każdy dzień przewidziany został intensywny program warsztatowy, wspólna Eucharystia, momenty na modlitwę indywidualną oraz spotkania w mniejszych grupkach i dzielenie się według metody tzw. kręgów Magis. Na czym to polega? W pierwszej rundzie mówi się o ogólnym samopoczuciu i nastroju. W drugiej dzieli się swoim doświadczeniem spotkania Boga na modlitwie i odczytywania związków tego doświadczenia z pozostałymi wydarzeniami dnia. Kolejna runda to podzielenie się tym, jakie „poruszenia duchowe” wywołały w nas wypowiedzi innych osób. Ostatnia to podsumowanie całego spotkania jednym słowem lub krótkim zdaniem.

Schemat ten pomaga w dostrzeganiu głębszego, duchowego wymiaru całej rzeczywistości, uczy wrażliwego i empatycznego wsłuchiwania się w głos Boga, który mówi do nas również przez doświadczenia innych osób, w końcu pomaga wchodzić w głębsze relacje z innymi uczestnikami eksperymentu, co w tak zróżnicowanych kulturowo grupach ma szczególne znaczenie.

Po niecałym tygodniu wszyscy uczestnicy wrócili do Lizbony, gdzie – podobnie jak w pierwszej części projektu – spędzali czas zarówno w zorganizowanych aktywnościach, jak i na nieoficjalnych rozmowach, spotkaniach, grach.

Spotkać człowieka

Jednym z ważnych momentów ostatniej części Magisu pozostaje tzw. festiwal narodów, czyli prezentacje grup na głównej scenie. Zwykle to jakiś taniec lub inna artystyczna ciekawostka prezentująca lokalną kulturę. Kilka prezentacji miało charakter bardziej zaangażowany, jak poruszający występ delegacji z Mjanmy. Młodzi pokazali stworzony przez nich film, opowiadający o działaniach ich wspólnoty na rzecz budowania pokoju, solidarności i radości, pośród wszechobecnej w ich kraju przemocy i chaosu. 

Festiwal narodów
Festiwal narodów na Magisie. Fot. Dominik Dubiel SJ

Drugi niezwykle interesujący moment ostatniej części projektu to spotkania tematyczne z zaproszonymi gośćmi. Każdy uczestnik mógł wybrać jedno z nich. Wziąłem udział w panelu z Jamesem Martinem SJ o towarzyszeniu osobom na różne sposoby wykluczanym, ze szczególnym uwzględnieniem osób LGBTQ. Amerykański jezuita zwrócił uwagę na opisane w Ewangeliach spotkania Jezusa z ludźmi, którzy według ówczesnych standardów powinni być marginalizowani w życiu religijnym wspólnoty.

Ojciec Martin nie postulował żadnych rewolucji doktrynalnych. Po prostu przypomniał sposób postępowania Chrystusa, który powinien być punktem odniesienia dla Jego uczniów: spotykać człowieka tam, gdzie się obecnie znajduje w swoim życiu, i pomagać mu nawiązać relację z Bogiem na tyle, na ile jest w stanie w danej chwili. Otwierać przestrzeń do bezpośredniego spotkania Stwórcy ze swoim stworzeniem. 

„Jesteście solą ziemi, jesteście światłem świata”

W hymnie tegorocznego spotkania pojawia się odniesienie do Jezusowych słów o byciu solą ziemi i światłem świata. Myślę, że ta biblijna metafora najlepiej oddaje istotę programu Magis.

Projekt ten daleki jest od mentalności oblężonej twierdzy, w której tworzymy sobie własny kościelny mikrokosmos, oddzielony od „zepsutego świata”. Magis nie wyciąga ludzi z otaczającej ich rzeczywistości, wręcz przeciwnie: pomaga stać twardo obiema nogami na ziemi. Słuchać, czym żyje świat, co jest ważne, na co pozostaje wrażliwy, jakim językiem mówi. Zamiast to potępiać, mamy szukać, co w ważnych dla świata tematach okazuje się elementarnym dobrem, na gruncie którego możemy się spotkać z innymi.

James Martin SJ
James Martin SJ na Magisie. Fot. Dominik Dubiel SJ

Towarzyszenie wykluczonym, troska o naszą planetę, współczesna popkultura i wiele innych zagadnień, to kwestie, które leżą chrześcijanom na sercu. Nawet jeśli w świecie bywają wymieszane z poglądami, które z naszej perspektywy nie prowadzą człowieka do pełni życia. 

Rolą soli nie jest jednak zastępowanie jedzenia, ale wyciąganie i podkreślanie tego, co w smaku potrawy najlepsze, oraz chronienie przed zepsuciem. Podobnie światło nie ma innych oślepiać, ale pomagać wyraźniej widzieć rzeczywistość wokół nas. Zgodnie z tym obrazem chrześcijanin pomaga dostrzegać światu Boga, który jest bliski, kocha i daje wolność; Boga, który objawia się w twarzy drugiego człowieka, zwłaszcza słabego i bezbronnego, oraz we wspólnocie, również wspólnocie celebrującej Jego misteria. Chrześcijanin pomaga światu szukać prawdy, dostrzegać piękno i cieszyć się dobrem. 

Wesprzyj Więź

W takim duchu odnajdywania Boga w całej rzeczywistości były prowadzone codzienne modlitwy ignacjańskim rachunkiem sumienia, do tego nawiązywały homilie, konferencje i spotkania. Mocno wybrzmiewało to w dzieleniu się młodych podczas kręgów Magis i zwykłych rozmowach przy posiłkach.

Wielu uczestników kończyło projekt z pragnieniem, żeby coś z tego stylu przenieść na swoją codzienność, do ich miejscowych Kościołów, które autentycznie kochają, jednak nieraz czują się przytłoczeni ich instytucjonalną ociężałością i odklejeniem od życia. Nawet jeśli z tego entuzjazmu ostanie się tylko jakaś niewielka cząstka, zaryzykuję twierdzenie, że „budowanie przyszłości pełnej nadziei” nie było jedynie chwytliwym hasłem. Na własne oczy widziałem, jak słowa stają się ciałem.

Przeczytaj też: Boski posmak codzienności

Podziel się

4
1
Wiadomość

akoś po tych aferach duszpasterskich nie umiem się odnieść bez wątpliwości.
A jak w tym hurra coś się pomija?
Magis. Czym jest pycha tak naprawdę ? jakim przekonaniem, którego się trzymamy?
Towarzyszącym tak wielu zakonom.

A może się puścić i zobaczyć co zostaje? Niepopularne. Raczej w buddyzmie to przeczytałam.
Pema Cziedrym. Usuń spod nóg.
I zobacz co zostanie.
Pokora.