Z Kościoła mnie nikt nie wyprosi, to moje miejsce. Jestem w Kościele, bo to droga mojego małżeństwa; najpiękniejsza, jaką idę – mówi mi Błażej Kmieciak. A ja całym sobą przytakuję.
Od dawna chciałem porozmawiać w „Półprzewodniku po nocy ciemnej” z Błażejem Kmieciakiem. Nie z profesorem Kmieciakiem, nie z przewodniczącym Kmieciakiem, lecz po prostu z nim jako człowiekiem i chrześcijaninem. No i porozmawialiśmy.
O tym, że urodził się niewidomy. Że uczył się chodzić, nic nie widząc. Że teraz widzi zaledwie niewielki odsetek tego, co dostrzegają widzący. Że widzi dzięki temu, iż ma oczopląs. Że – jak się okazuje – widzi dzięki… włoskiej mafii.
Słuchaj też na Soundcloud, YouTube i w popularnych aplikacjach podcastowych
O przemocowych doświadczeniach z dzieciństwa. O tym, że przez lata nie miał kontaktu z ojcem, a pojednali się tuż przed śmiercią ojca, gdy ten był pod respiratorem.
O tym, jakie napotykał trudności w organizacji Państwowej Komisji ds. Pedofilii. Jak ktoś z kręgów związanych z obecną władzą ostro przestrzegał go, by nie brał się za hierarchów, bo wtedy szybko poleci ze stanowiska. Że powiedział: STOP. Ale zapłacił za to głębokim kryzysem psychicznym…
I o późniejszej długiej drodze dojrzewania. O lękach, które przeżywał i jak je przezwyciężał. O tym, jak się zmieniał. Co się w nim zmieniało, a co trwało. O tym, gdzie wśród nocy ciemnej znajduje promyk światła.
O jego przejściach z Kościołem. O tym, co myśli, gdy patrzy na kościelną politykę, jak reaguje na pismo, w którym biskup jawnie kłamie. O tym, że już nie wierzy w sprawiedliwość instytucji kościelnych. Ale wierzy w kapłaństwo, rozumiane jako bycie blisko człowieka.
Oraz o tym, że Bóg jest dla niego bardzo konkretny, jest Kimś. Że to Bóg mówi do niego: „Keep your eyes on me”… I że o to właśnie chodzi w Kościele.
„Z Kościoła mnie nikt nie wyprosi, to moje miejsce. Jestem w Kościele, bo kocha mnie Bóg, a nie biskup. Jestem w Kościele, bo to droga mojego małżeństwa; najpiękniejsza, jaką idę” – mówi mi Błażej Kmieciak. A ja całym sobą przytakuję.
Wyszła z tego najdłuższa rozmowa ze wszystkich trzynastu dotychczas odcinków „Półprzewodnika po nocy ciemnej”. Dla mnie – jedna z najważniejszych.
Wspierajcie Podcasty nieoczywiste „Więzi” w Patronite: https://patronite.pl/Wiez
Wysłuchałem tej niesamowitej wypowiedzi Pana Błażeja Kmieciaka i bardzo Panu Błażejowi dziekuję za to co robi, co czyni, za Jego życie! Za odwagę bycia z nami , z nieumarłymi! Dziekuję równiez za odwagę przeprowadzenia tej rozmowy Panu Z. Nosowskiemu! Choć byłem niedawno wskiekły na P Nosowskiego…
Obu Panom dziękuję!
Całe szczęście, wściekłość zazwyczaj szybko mija… Dziękuję nawzajem!
Gdybym nosił kapelusz, zdjąłbym go w tej chwili i skłonił się przez Panem Błażejem Kmieciakiem.
Przyznam szczerze, że jak przystępował do pracy niesprawiedliwie oceniałem go jako frakcję „Ordo Iuris” w Komisji. Szybko jednak okazał się być człowiekiem niepokornym.
Po tym wywiadzie jest dla mnie mocarzem.
Panie Błażeju, dziękuję bardzo za pracę i świadectwo!
@ Albert: Wyrazil Pan moje mysli! Dziekuje.
Powiem Państwu – mnie osobiście najbardziej dotykają te słowa p. Kmieciaka, że doświadczył „spotkania ze ZŁEM” odnośnie tych molestowań oraz konkretnych osób, które chronią tych ludzi, w tym właśnie tych, którzy chronią złych księży.
Moje doświadczenie jest chyba podobne. Nie wiem, czy to, co teraz napiszę, nie jest herezją. Pewnie tak. Ale moje zderzenie z tym zjawiskiem, ten moment pierwszy właśnie pamiętam jako taką dojmującą myśl „Chcę wierzyć, że istnieje Bóg – wcielone Dobro. Nie mam pewności, że istnieje. Ale właśnie w tym momencie doświadczam spotkania z jakimś rodzajem ZŁA, które jest tak koszmarne, tak bezczelne, że aż nieludzkie. Nie z tego świata”.
Dziękuję za tę rozmowę. Dobrze słyszeć, że są ludzie, którym zależy. Tak naprawdę.
Fix.
Doświadczenia poznania ZŁA nie da się wymazać.
Zaryzykuję stwierdzenie, że sporo o tym wiedzą skrzywdzeni.
Rozumiem, i to bardzo. A jednak idzie ktoś czasem do Niego. Mimo krzywd.
Na poziomie skrzywdzenia we wspólnocie nie da się na razie dalej spokojnie rozmawiać. Frakcje są. Trochę czasu trzeba.Widzę.
Na poziomie zwodzenia w stylu Natanka i spółki to o wiele cięższe.
I tak na poważnie.
Czyta się czasem tych mistyków. I tak nimi szasta. Na prawo i lewo.
Vianney i Pio i inni. Tu Jan, tu Teresa, a czasem i Gertruda Stein.
Ale my, każdy z nas mamy swoją Drogę z NIM.
Kobieta spowiadająca się u Badeniego. Anegdota.
Opowiada o tych komnatach od Teresy z Ávila, że w jakiejś tam się zatrzymała.
A ojciec Badeni do niej: Po coś w nią wlazła?
Dokładnie 🙂 Po co?
Noc ciemna jest naprawdę ciemna.
Nikogo tam nie ma oprócz Boga.
@Joanna Krzeczkowska
No i to jest dla mnie właśnie bardzo smutne, co Pani pisze. Że nie da się normalnie rozmawiać we wspólnocie.
To zło, o którym tutaj piszemy, jest tak oczywiste i tak złe, że tutaj akurat chrześcijanie powinni chyba być zupełnie ponad podziałami.
A tu interes instytucji jest mylony z dobrem Kościoła. I to czasem bardzo właśnie „pobożne” osoby brylują w tym.
Fix – dokładanie.
To co padło w powyższej rozmowie o świętych dłoniach i zgorszeniu:
ta zbrodnia u nich jest gorsza. Tu żona pana Błażeja krótko i wyraźnie podsumowała.
Co do rozmawiania na temat pedofilii. Ja tego nie rozumiem, tej obojętności – wierni mają przecież namacalne doświadczenie we własnej wspólnocie okropnego zła – nie widzą tego?
Jakim cudem mogą mówić o tym, że są wierzący i dbają o zbawienie swojej duszy,
kiedy odwracają wzrok od przestępstwa i skrzywdzonych. Tego nie zrozumiem nigdy.
Fix i czasem nie zgadzamy się, że tak powiem, doktrynalnie prawda?, ale tutaj widzimy wyraźnie ponad podziałami jakie to jest zło. Zarówno wykorzystanie jak i ta dyskrecja.
Zachowania perfidne, przewrotne… mroczne.
„A ojciec Badeni do niej: Po coś w nią wlazła?”
Klasyka victim blaming. „Po co tam lazła”, „Po co prowokowała”, „Czemu się tak ubrała”.
Na płaszczyźnie duchowej działa to tak samo.
Wojtek
Akurat ta anegdota z udziałem ojca Badeniego miała służyć podkreśleniu postawy wspólnoty wiernych. Wspólnota w większości cicho siedzi, bo się przejmuje własnym zbawieniem i rozwojem duchowym. Komnaty, fundamenty i inne charyzmatyczne zabawy.
Dbanie o niego, o rozwój ok – ale czy nie jest też istotne naprawienie szkód moralnych we wspólnocie, przywrócenie zaufania zranionym? – inaczej cały rozwój duchowy może zostać sprowadzony do bujania się na „mistycznych emocjach”. Może też być słusznie postrzegany jako zachowanie nie tylko niewiarygodne, ale po prostu egoistyczne.
Samo uzdrawianie wspólnoty i zajmowanie się tematem krzywdy w Kościele, jak widzimy z tej serii rozmów, prowadzi wielu rozmówców przez ciemne doliny.
Tam zaufać Bogu- to akt wiary.
Dziękuję Redakcji za cały cykl rozmów.
Joanno- niczego nie da sie wymazać, zapomnieć, mimo upływu lat. Ta przeszłość kieruje moją terazniejszością i przyszłością. Tak jest. Nie ufam tak z marszu nikomu. To zaufanie przychodzi z czasem, gdy są owoce. Nawet gdy zaufam to zaufanie zostaje zniszczone… ci, którzy mieli pomagać , się wycofali… tak wielka jest bojażń i strach przed Dzięgą… tych pewnych osób. I zostaje sie znów samemu… w ciszy… i w tej samotni, tej ciszy jest KTOŚ, Kogo w niej słychać.
@Tomasz
Zastanawiam się czasem, czy to jest tylko polska specyfika, że pokrzywdzony zaczyna mieć wrażenie, że zostaje sam? Okropne to. Tym bardziej, że znam osobiście osoby i to z tej diecezji, którą Pan tu przywołał, które bardzo przeżywają tę demoralizację, jaka tam się dzieje.
Przedziwne zachowanie, jakby absolutnie nic się nie stało.
Gdyby instytucja zadziałała jakoś odgórnie, stanowczo, dała znak. A tu – jakby nic. No i co tu myśleć o tym?
Sądzę jednak, że nie jest to efekt działania tylko tych „na górze”.
Ludzie świeccy częstokroć są uciszani przez tzw. „pobożne i wpływowe niewiasty”, które koleżance jednej czy drugiej powiedzą, żeby „nie myślała za dużo”, a w ogóle to powinna być „cicha i pokorna”.
I tam też, w tych właśnie „wspólnotowych mobbingach”, w postępowaniu tych pań „wspierających biskupa w tych jakże trudnych momentach” widzę również przyczyny panoszenia się ZŁA.
W Szczecinie świeccy milczą, nawet jesli wiedzą też milczą. Pana słowa to potwierdzają.
Od lat w Szczecinie i diec. szczecińskokamieńskiej jestesmy sami i nie dotyczy to tylko obecnego bp…. Dzięgi, jego poprzednicy byli tacy sami! Jakimi słowy nieżyjacy bp. Kaminski sie odzywał do O. Marcina Mogielskiego? W straszliwych i skandalicznych! I tacy są polscy biskupi, niestety większość! Ani VELM nie działa ani… Ewangelia! Nic nie działa! I tak samo czynią niestety delegaci ds. ochrony dzieci i młodziezy! Bo są podlegi swoim biskupom! I przed orkiestrę nie wyjdą.
My jestesmy tematem Tabu! Ma być cisza! O nas ani słowa! Żadnej pomocy, jakiejkolwiek nie mówiąc juz o odszkodowaniach! W tym temacie absolutna cisza ze aż w uszach dzwoni!
Nie widzą co czynią episkopaty na zachodzie, gdzie jest pomoc, są odszkodowania! W Polsce nie ma nic!
Tomasz,
Trudno czyta się Twoje słowa, o tej samotności.
Co do Twojej diecezji – to krótko mówiąc – hucpa jakich mało. I niestety jest tak jak piszesz – ludzie mogą zawieść. Ten strach – pytanie co pozwala niektórym jak pan Błażej przekuć strach w odwagę?
Trwanie przy Bogu. Wiara i Jego Zmartwychwstanie, pokonanie krzyża.
ON jest wierny i nigdy nie zawodzi.
@Tomasz
Tak. Mnie to też smuci.
Tzn.niektórzy próbujã nie milczeć, no I to, co ich spotyka jest tak deprymujące, że się wycofują.
W delikatnym uciszaniu ich niestety biorą udział również inni świeccy. Komuniści mówili o znaczeniu tzw. „użytecznych”. Przykro mi to mówić, ale mam wrażenie, że w tym „polskim modelu” (nie)radzenia sobie z kryzysem molestowań w Kościele „użyteczni” zaangażowani świeccy niestety biorą też udział.
Joanno, Panie FIX- ja juz nie mam sił… wiele, wiele nocy przepłakałem. I tak tu jest jak Wy piszecie i ja piszę, wielu świeckich wie co tu było i… nadal jest! Są tacy proboszczowie, których pewne parafie obejmują ognisko br. Alberta w Szczecinie gdzie Dymer chłopców wykorzystywał i ci pewni proboszczowie! mówią na kazaniu niedzielnym iz takich wydarzeń w Szczecinie nie było! Że to atak na Kosciół! Iz tylko pedofilia, pedofilia! Tu jestesmy sami od ponad 34 lat! Księża szczecińscy i z diec. szczecińskokamieńskiej o nas nie mówią, nikt nas nie szuka , zero jakiejkolwiek pomocy, dobrego słowa… nic. Nas nie ma , NIE ISTNIEJEMY.
@Tomasz
Koszmarnie smutne jest to, co Pan tu pisze, Panie Tomaszu. Co gorsza, mogę jedynie potwierdzić, że klimat taki właśnie jest, bo też jest mi znany.
Piszę, mówię jak jest. A nas jest tu wielu.
też dziękuję za rozmowę i ważne świadectwo. Oby więcej takich rozmów i artykułów, które pokazują dojrzałą motywację świadomej przynależności do Kościoła. Że nie jest tak, jak – tu cytat nieco trywializujący sprawę – 'oni myślą, że my chodzimy do kościoła dla księży’…