Chrystus nie mówi: „Nie grzesz, to cię nie potępię” ani „Nie potępiam cię, ale nie grzesz (w domyśle: bo wtedy potępię)”. Mówi: „Nie potępiam, teraz możesz nie błądzić”.
Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? (Łk 10,26)
Badacie Pisma, bo uważacie, że w nich macie życie wieczne, a właśnie one dają świadectwo o Mnie. I nie chcecie przyjść do Mnie, żeby mieć życie… (J 5,39-40)
Mamy zapewnienie, że wierząc Ewangelii, okazujemy się „uczniami Boga” (por. Iz 54,13; J 6,45). Że pracuje w nas, dyskretnie, lecz skutecznie, Jego inspiracja. A przecież na to samo Objawienie powołują się środowiska rozumiejące chrześcijaństwo w skrajnie różny sposób. I nie chodzi przy tym o wyznaniowe kontrowersje.
Różnice te, wbrew pozorom, nie zrywają wspólnoty uczniów jednego Słowa… Studiowane uważnie, często okazują się świadectwem troski o różne aspekty prawdy wyznawanej przez jednych i drugich. Jak wiadomo, promieniująca poprzez Ekklēsię mądrość pozostaje „rozlicznie wieloraka” (polypoikilos, Ef 3,10), a cała społeczność chrześcijan dopiero zmierza ku „jedności wiary i poznania Syna Bożego” (Ef 4,13).
Bóg jest światłem. Jeśli doświadczamy Go jako ciemnego, groźnego, to chodzi o przejście tunelem Paschy ku Światłu – którym już oddycha nasza tęsknota. Przecież gdyby światło nie było podświadomie znane, nie wiedzielibyśmy, że jest ciemno.
O wiele gorsze są rozbieżności w rozumieniu samej istoty Bożej Nowiny, która w pewnych ujęciach po prostu przestaje być sobą. Tak, niektóre wizje żądań Boga pod adresem ludzi – a co za tym idzie, domyślne wyobrażenia na temat Stwórcy – każą zatrzymać się wobec Słowa i skonfrontować z ewangelicznym pytaniem: pōs anaginōskeis? (Łk 10,26). Można je przełożyć: „jak odczytujesz?”, lub: „jak rozpoznajesz?”.
Usłyszeć Słowo spoza liter
Pytany, co prowadzi do absolutnej i ostatecznej pełni życia, Chrystus zaprasza do osobistego rozpoznania, co jest sednem przekazu Pism. Zaprasza do dialogu głębi serca z głębią Miłości (por. Ps 42,8), której Duch wykracza daleko poza literę mówiących o niej Ksiąg (por. 2 Kor 3,6). Skoro zgodnie ze starohebrajską metaforą pozostajemy obiektem życzliwej troski Boga, „owcami Jego pastwiska” (por. Ps 100,3), to drzemie w nas zdolność do wychwycenia Bożych natchnień: „owce idą za Nim, bo znają Jego głos” (J 10,4). Trzeba tylko odłożyć odgrywane role i nabyte mądrości, stanąć wobec Słowa jako „ubogi duchem” (por. Mt 5,3). Jak małe dziecko, gotowe dać się wychowywać (por. Mt 18,3).
Pismo to zapis dialogu świadomości dzieci ziemi ze Słowem z nieba. Słowo zniżyło się do poziomu tej ludzkiej świadomości, zamieszkało w niej i wychowywało ją powoli, bardzo cierpliwie. Wnikało w myśl Izraela jak meteor wchodzący w ziemską atmosferę, otoczone płomieniem wyobrażeń o bóstwach. Przebijało się przez pierworodne kłamstwo o Bogu tyranie, zazdrosnym o swą pozycję i władzę (por. Rdz 3,5) i przez wyobrażenie sędziego, który „każdego dnia się gniewa” (Ps 7,12) – żeby w końcu okazać się świadectwem o pierworodnej łasce (por. Ef 1,4-6), bezwarunkowej miłości i miłosierdziu silniejszym niż słuszny gniew (por. Oz 11,8-9).
Boskie zwierzenie, Słowo ducha i życia (por. J 6,63), drążyło ludzką percepcję ucieleśnioną w literze Pism. Było to analogiczne do objawienia się Boga Eliaszowi (por. 1 Krl 19,11-13). Izrael wyczuł tembr Bożego głosu w dziejowych burzach, politycznych wstrząsach, wojennych pożogach. Ale brutalność nie była własną cechą Słowa Pana. Ono przyszło ostatecznie w „głosie subtelnej ciszy” (qol d’mamah daqqah, 1 Krl 19,12), jako łagodny i pokorny Jezus (por. Mt 11,29). W zmaganiach o królowanie Boga zwycięskim lwem okazał się Baranek współczucia (por. Ap 5,5-6).
Rozpoznać właściwego Ducha
Jeśli ktoś przerzucając stronice Biblii czuje opór wobec przemocowego Boga – albo odwrotnie, staje się wyznawcą takiego właśnie Boga i w Jego imię walczy ze światem – to tym bardziej wypada mu wrócić do pytania Mistrza: „Jak czytasz?” (Łk 10,26). W Łukaszowym tekście spytany o to rabin rozpoznaje esencję Prawa i wyłuskuje z gąszczu reguł dwie podstawowe: kochanie Boga całym sobą (Pwt 6,5) i kochanie człowieka będącego w pobliżu jak siebie samego (Kpł 19,18). Z kolei Jezus, objawiając „imię Ojca” (por. J 17,6) – czyli Jego prawdziwy charakter – z mnogości wypowiedzi o Bogu wybiera te, które wskazują na absolutną dobroć, niezłomną życzliwość. Uczy o Kimś, kto „chce miłosierdzia, a nie ofiary” (Mt 9,13;12,7), kto „jest dobry dla niewdzięcznych i złych” (Łk 6,35), kto nie chce świata osądzić, lecz go uzdrowić (por. J 3,17).
Co więcej, występując jako ucieleśnione Słowo Boga oraz Jego wierne odbicie („kto zobaczył Mnie, zobaczył Ojca”, J 14,9), daje się ukrzyżować jako „przyciągający wszystkich do siebie” (por. J 12,32). Jego odpowiedzią na brutalne odrzucenie przez ludzi jest wystawione na cios, otwarte serce (por. J 19,34). Jeśli chcemy czerpać wiedzę o Bogu i mądrość życia z Biblii, to pamiętajmy, że jej słowa wskazują na osobowe Słowo (por. J 5,39-40) – a zarówno osoba Słowa (wcielona teologia), jak i Duch, który z Niego spływa na wierzących, noszą imię Paraklētos: „wspierający, rzecznik, adwokat” (por. J 14,16; 1 J 2,1).
To ważne, żeby czytać Pismo pod kierunkiem Ducha Słowa, jako zachętę do odkrywania wszechobecnego (por. Ef 1,23) Rzecznika Ludzi. Kogoś, kto afirmuje, podnosi, uzdrawia i broni każdego. Część rękopisów Ewangelii Łukasza rozwija upomnienie Jezusa pod adresem uczniów, którzy chcieli przekląć heretyckich Samarytan (notabene okazujących wrogość ich Mistrzowi). Na sugestię, by za przykładem biblijnego Eliasza sprowadzić na niewiernych grom z nieba (por. 2 Krl 1,10), Mistrz odpowiada: „Nie wiecie, jakiego ducha jesteście” (Łk 9,55).
Bóg wyłącznie afirmuje
Ewangelia Łukasza wskazuje, że gdy Słowo otwiera umysły, wtedy sens Pism sprowadza się do przesłania o Mesjaszu umarłym za ludzi i podniesionym ze śmierci, oraz firmującym powszechne zaproszenie do zmiany myślenia (metanoia) i odpuszczenie ludziom ich pobłądzeń (hamartiai, por. Łk 24,45-47). Bóg, który w osobie Syna ucieleśnił pojednanie świata ze sobą, wręcz „włożył w nas Słowo pojednania” (2 Kor 5,19). W imię tego Słowa, czyli samego Chrystusa przenikającego nasz byt („żyjącego w nas”, por. Ga 2,20), mamy otwierać bliźnich na rzeczywistość daru przebaczenia, niezłomnej akceptacji. „W imieniu Chrystusa prosimy: Bądźcie pojednani z Bogiem” (2 Kor 5,20).
Pytanie Chrystusa: „Jak czytasz?” (Łk 10,26) dotyka więc kwestii, czy odbieram przekaz Boga w jedności Ducha z Tym, w którym „ile tylko Bożych obietnic, wszystkie są na «tak»” (por. 2 Kor 1,20). Chrystus jest żywym potwierdzeniem obietnic, nie gróźb – bo zamysły Boga wobec nas dotyczą „pokoju, a nie udręki” (Jr 29,11). Pokój, czyli harmonizacja życia, wewnętrzna równowaga i spełnienie, są przez Boga oferowane „dalekim i bliskim” (Iz 57,19), a Chrystus całym sobą potwierdza, że oddaleni od Boga mają w tej ofercie pierwszeństwo (por. Ef 2,17). Całe Jego zachowanie potwierdza deklarację: „Byłem dostępny dla tych, którzy o Mnie nie pytali, dałem się znaleźć tym, którzy Mnie nie szukali” (Iz 65,1). W Bogu nie ma „tak i nie”, gdy chodzi o akceptację stworzeń – w Nim trwa jedynie wielkie TAK dla wszystkiego i dla każdego.
Czytać Pismo tęsknotą dziecka
Tak, Boża Nowina jest tylko dobra, a barwy ostatecznej realności wyłącznie jasne. „Bóg jest światłem i nie ma w Nim żadnej ciemności” (1 J 1,5). A jeśli doświadczamy Go w naszej percepcji jako ciemnego, groźnego, gniewnego, to chodzi o przejście tunelem Paschy ku Światłu – którym już oddycha nasza tęsknota. Przecież gdyby światło nie było podświadomie znane, nie wiedzielibyśmy, że jest ciemno. Gdybym nie był stworzony do smakowania wody żywej (por. J 4,10), nie czułbym się w chwilach mroku „jak łania tęskniąca za strumieniem” (por. Ps 42,2).Tak, „gdyby Pan nie był po naszej stronie” (por. Ps 124,1), głębia jaźni nie znałaby tęsknoty, z której przecież jest utkana.
Jeśli czytam Objawienie tęsknotą serca, ubóstwem ducha, wewnętrzną dziecięcością, to odkrywam Słowo za słowami, świetlistą Ciszę. Odkrywam, że nawet jeśli życie i Pismo mówią o Bogu „tworzącym światło i ciemność” (por. Iz 45,7), to jest to właśnie przesuwanie ręką i wzrokiem po ścianie tunelu. Ale podążanie nim umożliwia fakt, że Bóg jest czystym Źródłem Światła, bez domieszek.
Nie uciekaj, Bóg nie potępia
Tak, „gdyby Pan nie był po naszej stronie” (por. Ps 124,1-3), nie byłoby tej wędrówki. To ważne, żeby czytać życie i Księgi tęsknotą biedaka, bo taką tęsknotę przenika Duch Słowa. Mimo wszystkich groźnych słów Pisma samo Słowo Pana to afirmacja i oddanie – to Chrystus ukrzyżowany na przekór potępieniu. W Ukrzyżowanym tonie nasza wrogość wobec Światła, będąca samopotępieniem (por. Ef 2,16). Boży sąd, którym okazuje się krzyż, skazuje na banicję oskarżyciela ludzi (por. J 12,31; Ap 12,10). Na scenie pozostaje Lekarz życia (por. Mt 9,12).
Chrystus nie mówi: „Popraw się, bo cię potępię!”, lecz: „Ja cię nie potępiam (…) od teraz już nie błądź” (J 8,11). To bardzo ważne, JAK czytam. Przekaz Słowa nie brzmi: „Nie grzesz, to cię nie potępię”, ani „Nie potępiam cię, ale nie grzesz (w domyśle: bo wtedy potępię)”. Słowo ogłasza „pokój z Bogiem” (por. Rz 5,1): „Nie potępiam, teraz możesz nie błądzić”. Możesz nie schodzić na zgubne manowce, nie wchodzić w potępienie, bo nie jesteś potępiany przez Autora życia. Już nie uciekaj w mrok, bo Światło świeci dla ciebie i nic nie jest w stanie go zgasić (por. J 1,5).
Tekst ukazał się na stronie wiam.pl pod tytułem „Jak czytasz?”. Obecny tytuł od redakcji Więź.pl
Przeczytaj też: Nie mamy prawa zabraniać komukolwiek podążania za Chrystusem
Przyznam, że niewiele z tego pojąłem. Chyba nie dorastam intelektualnie…
„Pokój, czyli harmonizacja życia, wewnętrzna równowaga i spełnienie, są przez Boga oferowane „dalekim i bliskim” (Iz 57,19), a Chrystus całym sobą potwierdza, że oddaleni od Boga mają w tej ofercie pierwszeństwo (por. Ef 2,17). ”
Czyli jak bym szukał szybkiej drogi do spełnienia to mam raczej unikać Boga, bo wchodzę wtedy na „szybszą ścieżkę”?
Zatem czytam [Ef 2,17]
„A przyszedłszy zwiastował pokój
wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy blisko, ”
Gdzie tu jest słowo o PIERWSZEŃSTWIE? Gdzie słowo o spełnieniu?
———————————————————————————————————–
„gdyby Pan nie był po naszej stronie” (por. Ps 124,1), głębia jaźni nie znałaby tęsknoty, z której przecież jest utkana.”
Ten z kolei cytat ( o ile się orientuję) to podziękowanie Bogu za konkretne wsparcie z ciemiężcami ludu Izraela”
„gdyby Pan nie był po naszej stronie,
gdy ludzie przeciw nam powstawali”
co to ma wspólnego z tęsknotą jaźni???
Jest z niej utkana, ale by jej nie znała- niezłe masło-maślane…
—————————————————————————————————-
„Uczy o Kimś, kto „chce miłosierdzia, a nie ofiary” (Mt 9,13;12,7), kto „jest dobry dla niewdzięcznych i złych” (Łk 6,35), kto nie chce świata osądzić, lecz go uzdrowić (por. J 3,17). ”
Czytam [J 3,17]:
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. 17 Albowiem Bóg nie posłał* swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.”
Nic tu nie ma o żadnym uzdrowieniu! Zbawienie, a o uzdrowienie to chyba nie jest to samo?
Notabene: Bóg umiłował świat, który wszak… sam stworzył. Zupełne zaskoczenie.
———————————————————————————————————–
„Boży sąd, którym okazuje się krzyż, skazuje na banicję oskarżyciela ludzi (por. J 12,31; Ap 12,10). ”
„Wielkie TAK dla wszystkiego i dla każdego. Taki jest Bóg.”
Te dwa zdania są ze sobą logicznie sprzeczne.
Zdanie drugie jest zresztą same w sobie dość dziwaczne, przynajmniej na tle wielowiekowego nauczania KK. Szatan, piekło, czyściec, wieczne potępienie – te rzeczy…
Jeżeli naprawdę Bogu jest wszystko jedno, to nie jest to Bóg, którego dotąd znaliśmy. Wygląda mi to na piarowy ruch promocyjny w obliczu masowego ubytku wiernych. Przystąpcie do nas, zobaczcie jak tu fajnie i w promocji dla nowych klientów gwarantujemy zero wymagań i fatygi.
Ten dobry i miłosierny Bóg (o dziwo!) wysłał na ukrzyżowanie swojego syna by zbawić człowieka, ale zaraz potem czytam, że:
„Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca, bo oskarżyciel braci naszych został strącony, ten, co dniem i nocą oskarża* ich przed Bogiem naszym.”
Ap 12,10
czyli Jezus ginie by strącić szatana w otchłań i umożliwić Ojcu zdobycie upragnionej władzy nad światem. „Troszkę” mi się to gryzie ze sobą. Pikanterii daje fakt, że szatan to także twór Wszechmogącego…
Adam,
Tak. Tymi cytatami to możemy się przerzucać jak świadkowie Jehowy.
Ładne nawet mieli te książeczki.
Fizycznie rzecz ujmując, to co robimy źle, nie jest rzeczywistością Boga.
On nas takimi nie zna. On nas inaczej stworzył.
Prawdą o nas nie jest to, co robimy wbrew Bogu.
To się rozsypie w proch w konfrontacji z Nim.
Naprawdę. A ON jest.
Ok, a teraz na język współczesny.
Innym słowami – to nie przetrwa. Jest nicością. Zatem liczy się co robimy z Nim.
Jak mechanika kwantowa – obserwowana z czułością – ta rzeczywistość istnieje.
ON czuwa.
A z tymi świniami dziś i demonami to spory skandal ekologiczny i ekonomiczny.
Prawda? Jak tak można:)
Serdecznie przepraszam za te długaśne cytaty. Już nie będę.
Widocznie naiwnie, jako jedyny zweryfikowałem artykuł i przeczytałem cytaty z Biblii do których się odwołuje. Zupełnie zapomniałem, że nikt serio już takich rzeczy nie robi. Naiwnym…
„Fizycznie rzecz ujmując, to co robimy źle, nie jest rzeczywistością Boga. On nas takimi nie zna.”
Ciekawa koncepcja. Komu i po co zatem taszczył tablice z Dekalogiem, skoro to kompletnie nie Jego rzeczywistość?
Bóg nie zna człowieka, z jego wadami, grzechami, upadkami? Dosyć bluźniercza teza. Podziwiam odwagę.
Adam i doprecyzuję:
„Nie chodzi o te modlitwy o uzdrowienie.
Prawda? Ja też tego nie rozumiem.”
Nie rozumiem tego tłumnego udziału w takich modlitwach.
A zbawienie można traktować jako uzdrowienie z grzechu,
to pewnie autor miał na myśli.
Ale jak Pan tak zacznie dzielić słowa,
to można komentować w nieskończoność.
„Bóg nie zna człowieka, z jego wadami, grzechami, upadkami? Dosyć bluźniercza teza. Podziwiam odwagę.”
Co do tego co Bóg zna. Wyjaśnię. Nie bluźnię 😉
Bóg rzecz jasna widzi zło i wie co człowiek wyprawia.
Ale nie taki był Jego zamysł względem nas.
Stąd moje zdanie, że nas takimi nie zna.
My też czasem o kimś mówimy, kiedy nas zawiedzie:
no ja go nie poznaję.
Czego nie należy chyba brać dosłownie, prawda?
Pozdrawiam i może kiedyś uda się więcej porozmawiać.
Zadaje Pan dobre pytania.
Tylko komentarze, to nie miejsce na katechezę 😉
Nie, nie jest Pan jedyny.
Ale takie jest moje doświadczenie. Komentują, krytykują.
dam tak się już przyzwyczaiłam, że mnie tu ktoś za coś objeżdża, że wczoraj nie poczytałam poważnie tego Pana komentarza. Uznałam za czepianie się. Nadrabiam zaległości.
Tak – można wybrać życie bez Boga i Go nie rozpoznać. Można Boga odrzucić.
A poznajemy się w relacji. Nie na podstawie wiedzy. Nawet najbardziej cennej.
Czy Pan studiuje anatomię ukochanej osoby, by się w niej później zakochać?
Chyba nie.
A „Zatem czytam [Ef 2,17]
“A przyszedłszy zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy blisko, ” Gdzie tu jest słowo o PIERWSZEŃSTWIE? Gdzie słowo o spełnieniu?”
Adam. Brawo. Nie ma. Dopiero dziś mam czas, by wyraźniej odpisać.
Bo o panu Kicie to już kiedyś pisałam. … Wyraźnie. To on mi pomógł też wyjść z Kościoła. Rozmyć wiarę.
https://wiez.pl/2022/10/11/wnuki-soboru-zadaja-pytania-marek-kita/
„Kościelne nieposłuszeństwo obywatelskie”
https://www.facebook.com/wiez.info/videos/245302537032184/
Minuta 6.30 – 7.30. Tu wypowiedź pana Marka Kity o ludziach zostawiających Kościół.
Niewiele. Minuta.
I absolutnie nie czynię tutaj Pana Kity odpowiedzialnym za moją tamtą już podjętą przecież decyzję. Chcę tylko uświadomić jak bardzo czasem ktoś wypatruje takiej okazji i znaku,
by potwierdzić sobie decyzję, którą już podjął w sercu. I się z niej rozgrzesza.
A tu słyszy od teologa, że coś opuścił, ale teolog nie jest pewien czy Kościół.
A zatem moje święte oburzenie mnie do tego uprawnia do usytuowania się poza Kościołem.
To tak dla świadomości. Tak wtedy myślałam.
Teraz już nie.
A teraz Adam:
„„Innymi słowy to fałsz i szkodliwy mit o ludziach opuszczających Kościół, a zachowujących tajemnicę żywego Boga lub doświadczających żywego Boga, a odwróconych od Kościoła, choć na pewno niektórzy z nich mogą świadomie cierpieć z powodu tego rozdwojenia przeciwstawnych pragnień.”
Trafiłam na nie w lipcu tego roku. Jakoś przypadkiem.” Robert Forysiak – jego komentarz.
———————————————————————————————————–
„gdyby Pan nie był po naszej stronie” (por. Ps 124,1), głębia jaźni nie znałaby tęsknoty, z której przecież jest utkana.” A tu akurat to Panu polecam – Głębia przyzywa głębię. Psalm 42.
…
„Ten z kolei cytat ( o ile się orientuję) to podziękowanie Bogu za konkretne wsparcie z ciemiężcami ludu Izraela”
“gdyby Pan nie był po naszej stronie, gdy ludzie przeciw nam powstawali””
Adam, no nie jeden abp i bp robi ostatni zajazd na Litwie dzięki interpretacjom w stylu dawnego Izraela. Można się na tym przejechać mocno. Izrael to dobrze zna 🙂
Dzięga cytat – jak trzeba, to się wyinterpretuje odnośnie Chrystusa Króla ;).
—————————————————————————————————-
„
“Uczy o Kimś, kto „chce miłosierdzia, a nie ofiary” (Mt 9,13;12,7), kto „jest dobry dla niewdzięcznych i złych” (Łk 6,35), kto nie chce świata osądzić, lecz go uzdrowić (por. J 3,17). ”
Czytam [J 3,17]:
“Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. 17 Albowiem Bóg nie posłał* swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.” Nic tu nie ma o żadnym uzdrowieniu! Zbawienie, a o uzdrowienie to chyba nie jest to samo?””
Nie chodzi o te modlitwy o uzdrowienie. Prawda? Ja też tego nie rozumiem.
„Notabene: Bóg umiłował świat, który wszak… sam stworzył. Zupełne zaskoczenie.”
Adam. Ale w raju ludzie powiedzieli Bogu nie chcemy tego świata, który stworzyłeś.
Będziemy decydować sami. Rozłam.
———————————————————————————————————–
“Boży sąd, którym okazuje się krzyż, skazuje na banicję oskarżyciela ludzi (por. J 12,31; Ap 12,10). ” “Wielkie TAK dla wszystkiego i dla każdego. Taki jest Bóg.”
Te dwa zdania są ze sobą logicznie sprzeczne.
„Zdanie drugie jest zresztą same w sobie dość dziwaczne, przynajmniej na tle wielowiekowego nauczania KK. Szatan, piekło, czyściec, wieczne potępienie – te rzeczy…”
…
Adam. Bogu NIE JEST wszystko jedno. Ale pan Kita pisze tak, by dużo rzeczy pogodzić, sama mam go ochotę zapytać – dlaczego? To prowadzi poza Kościół, a nie do Niego. Wiem coś o tym.
„ szatan to także twór Wszechmogącego”…, który się zbuntował.
Pan też może się zbuntować. Nie polecam.
Adam, ponieważ wiara i powtórzę to z o. Badenim OP, to jest whisky on the rock, a nie lemoniada.
Nawet jeśli niektórzy chcieliby z niej zrobić lemoniadę i żelki Harribo.
Przepraszam. Prawda kosztuje.
Joanna Krzeczkowska nick rzecz jasna
Joanno, dziękuję za odpowiedź, choć nie wiem czy zrozumiałem ją należycie.
Piszesz ,że pan Kita pomógł ci wyjść z Kościoła. Naprawdę?
Co do whisky i lemoniady – była tu niedawno krucjata, jak to nawet kieliszek alkoholu jest bezwzględnie zły i niszczący, więc oczywiście wybieram … whisky. 😉
Ukłony.
u Biga jest wielkie ontologiczne TAK dla wszystkiego. co jest bytem, ponieważ został on (wszelki byt) stworzony przez Boga. Natomiast zło / grzech jest brakiem dobra, i de facto z ontologicznego punktu widzenia jest to niebyt, dla którego nie ma Bożej afirmacji, jako dla ujęcia / zmniejszenia dobra. Nie da rady wypić z pustej szklanki i zjeść z pustego talerza. Ba, z pustego to nawet i Salomon nie naleje. 😉
u Boga miało być oczywiście, sorry za literówkę… (proszę Moderację o poprawienie)
Problem w tym, że Biblia nie za bardzo przejmuje się ontologią Arystotelesa i uznaje zło za byt stwarzany przez Boga i który pozostaje w dyspozycji Boga.
Hitler był niewątpliwie bytem, zatem Bóg jest w tym wypadku także na TAK?
Bóg nie ma afirmacji dla niebytu – kolejna sensacyjna wiadomość. Pytanie pomocnicze: szatan jest niebytem, czy jak?
Bo jeśli JEST, to Bóg jest na Tak, a jak go nie ma – to na Nie- z tego przynajmniej tak wynika. Ma to sens?
Zło/grzech NIE JEST brakiem dobra – to chyba oczywiste? Bo, czy wystarczy nie grzeszyć, by czynić dobro? No właśnie…
I po to Bóg zesłał jedynego syna na śmierć, bo ten NIEBYT dotąd rządził Światem?
„oskarżyciel braci naszych został strącony, ten, co dniem i nocą oskarża* ich przed Bogiem naszym.”
Niebyt może kogoś oskarżać? Niebyt można strącić? Wolnego…
Jezus nie potępia kobiety w J 8,1-11, bo nie ma takiej możliwości. Po odejściu jej oskarżycieli i świadków Jezus nie może powiedzieć niczego innego, jak „ja cię nie potępiam”. Potępienie cudzołożnicy mogło odbyć się wyłącznie w bardzo określonych warunkach. Jezus stosował tę wykładnię, stąd taka reakcja.
Jak to jest ograniczać Boga, możesz o tym więcej opowiedzieć, jak to się robi?
Joanna, wiesz, jest nawet o tym dogmat z czasów Chalcedonu. Wedle tego dogmatu Jezus z Nazaretu jest Bogiem wcielonym, jako w pełni człowiek. Przyjęta przez niego natura ludzka sprawia, że jest człowiekiem w pełni podlegającym swojemu człowieczeństwu. I to nie tylko biologicznie, na przykład że podlega odczuciu głodu, czy można go nawet zabić, ale też w pełni kulturowo. Bóg wcielił się w żydowskiego rabina z I wieku, który przestrzega przepisów prawa mojżeszowego. Widać taki miał zamysł.
Oczywiście, Jezus po ludzku mógłby stwierdzić inaczej, niż w prawie. I po ludzku musiałby mierzyć się z konsekwencjami. Takie uroki pełnego człowieczeństwa, które dobrowolnie przyjął.
To było lekko w żarcie.
Wojtek nie ograniczaj Boga tym naukowym podejściem.
O to mi chodziło w komentarzu.
On rozrywa bukłaki również dzisiaj – ale nie mam na myśli akurat lobby na rzecz LGBT.
Chodzi o to, by nie ograniczać działania Boga przez nieufność lub takie przeuczenie, że ON nie mógł czegoś, bo albo musiał tak, bo – to mnie rozbawiło.
Przecież rozerwał te całą koncepcję rabina, uczył inaczej była o tym mowa: nowa nauka z mocą. Nie uczył jak uczeni w Piśmie.
Darował winy – tym to już podpadł.
Tylko Bóg sam jeden mógł je darować, a tu paralityk tak uzdrowiony.
Wojtek, Boga nie da się ograniczyć.
Wybrał kenozę na Swoich warunkach, nie Twoich.
Uwierz.
Joanna, o każdym bardziej popularnym rabinie uczniowie pisali, że jego nauki były inne niż wszystkie, że nauczali z mocą, że przemawiali od Boga. Jezus na tym tle nie wyróżniał się jakoś zbytnio.
A co do kenozy, zgoda. Wybrał sobie taką, gdzie poruszał się w ramach prawa i obyczajów Izraela. A w ramach tych obyczajów i prawa NIE MÓGŁ ich naruszyć. Mówiąc o jakiejś wyjątkowości zdarzenia z kobietą cudzołożną nie ma tu nic nadzwyczajnego, zwykłe nawiązanie do ówczesnej teologii.
No ale dobra, spytam. Na czym polegała ta „nowa nauka” Jezusa? Wprowadził jakąkolwiek nową zasadę, której ktoś przed nim nie wprowadził? Pytam konkretnie o Jezusa z czasów jego działalności, nie późniejszej teologii pawłowej.
Wojtek. Krótko.
Paralityk. Odpuszczanie grzechów. Tylko Bóg sam może. Oburzenie. Pan szabatu. Kłosy.
Ciało moje jest pokarmem, a wino krwią.
Trudna jest Twoja mowa, któż może jej słuchać.
Małżeństwo jedno ciało + relacja uczniów bezcenna – nie warto się żenić.
I’m your Huckleberry. Pozdrawiam.
🙂
Joanna, paralityka uzdrowił też Piotr. Jezus wielokrotnie mówi, że każdy mógłby czynić cuda, gdyby miał wiarę. Podobnie z odpuszczaniem grzechów. Jezus jako człowiek odpuszczał grzechy na tej samej zasadzie, co apostołowie napełnieni Duchem.
Z kłosami i szabatem cytat z Hillela.
Obrzędy misteryjne na pamiątkę były typowe dla wielu grup tego okresu.
W przypadku małżeństwa Jezus cytuje nauki Szammaja.
Znam ten dogmat i również spory wokół niego i rozłamy. Po co tak pouczasz.
Pouczam, bo zadajesz pytanie, na które odpowiedź przynajmniej w teorii chrześcijanie powinni znać.
A jeżeli to było pytanie retoryczne?
Retorycznego pytania nie formułuje się w formie prośby, bym coś opowiedział.
Tym bardziej, że znając dogmat i związane z nim spory wiedziałabyś, że obraz, który przytaczasz, czyli Jezusa, który niby wszystko może, bo jest Bogiem na Ziemi, jest błędny i został na Chalcedonie odrzucony.
Wojtek nie sądziłam, że aż tak nie dostrzegasz. Tikkun olam.
Tak, ale Chrystus jako Syn Boży nie miał obowiązku stosowania tej wykładni. I dlatego zaznacza, że i On nie potępia. Rezygnuje z przywileju Syna Boga, by iść drogą syna człowieczego. Tak samo było w przypadku chrztu janowego, czy w prawie płacenia podatku na świątynię.
Syna Bożego żadne prawo mojżeszowe nie obchodziło, więc rozważanie jest bezpodstawne. Podobnie jak stwierdzenie potępienia, nie dotyka ono działania Syna Bożego, tylko stricte przepisów rabinackich. Na potrzeby tej parykopy moglibyśmy w ogóle zapomnieć o boskości Jezusa, bo niczego ona w tym przypadku nie zmienia.
Wojtek, ja myślę, że na potrzeby swoich stwierdzeń, w ogóle zapominasz o boskości Jezusa. Co to obchodziło Jezusa, zostało wyrażone w MT, 22, 34-40. A nie o stwierdzenie potępienia (prawo człowieka) a o same potępienie (prawo Syna Bożego) tu chodzi.
Masz rację, ponieważ boskość Jezusa dla jego ziemskiej misji była nieistotna, dotyczyła tylko sytuacji zmartwychwstania, nie nauczania.
A nauka z przywołanego fragmentu nawet nie jest nauką Jezusa, tylko przywołaniem wykładni prawa według rabbiego Hillela. Hillel nie musiał być Bogiem, by zaproponować taką interpretację, tak samo nie potrzeba było boskości Jezusa, by mógł Hillela przywołać.
Jak to nieistotne? Dla kogo? Szatan w swych bezpośrednich lub pośrednich kuszeniach wyłącznie odnosi się do boskości Chrystusa. Dla przeciwników Jezusa najważniejsze są jego „bluźnierstwa”. Uczniowie idą za Jezusem, nie dlatego że uważają go nauczyciela, ale za Mesjasza i Syna Bożego.
Znów nie masz racji. Szatan w kuszeniu nie odnosi się do boskości Jezusa, tylko do jego człowieczeństwa (głodu, bezpieczeństwa, pragnienia władzy). Także pojęcia Mesjasza i Syna Bożego nie są tytułami boskimi. „Synem Bożym” jest każdy Izraelita, a mesjaszy za czasów Jezusa było kilkudziesięciu. A sam Mesjasz nie ma być Bogiem, tylko trzaskać szczęki wrogom.
„A jeżeli to było pytanie retoryczne?”
Nie , to absolutnie nie wyglądało jak pytanie retoryczne. Mnie pouczanie Wojtka bardzo się podoba, bo sporo się mogę dowiedzieć. Dziękuję.
To było pytanie retoryczne Adam, chyba wiem co piszę.
Napisałam tak ponieważ Wojtek w swoich komentarzach jakoś dziwnie decyduje co Bóg może, co wie, a czego nie oraz co mógł i nie mógł Jezus, bo był tylko rabinem.
Za to ten niedobry święty Paweł przeszkadza. I jego teologia. Bardzo to w sumie ciekawe.
Zatem Jezus był rabinem, który jednak zmartwychwstał (albo nie – nie wiem jaką wersją dysponuje Wojtek), a Paweł założył dzisiejsze chrześcijaństwo.
W wersji rzecz jasna wypaczonej, ponieważ gościowi się tylko coś pod Damaszkiem zdawało.
Tak. Może się pan, Panie Adamie dużo dowiedzieć jak i z wielu innych stron internetowych i opracowań biblistów. Ale nie ma to nic wspólnego z wiarą = ufaniem Bogu.
https://gaylifecoach.pl/coaching/co-naprawde-biblia-mowi-o-homoseksualistach/
Coś tego było już na forum, prawda?
Akurat dziś Słowo o ofierze Izaaka…
Akeda.
„Wojtek w swoich komentarzach jakoś dziwnie decyduje co Bóg może, co wie, a czego nie oraz co mógł i nie mógł Jezus”
Wojtek ani słowa nie pisał o tym, co wie Bóg. Pisał o Jezusie, konkretnej osobie, zanurzonej w swoim czasie i w regułach, które go wtedy obowiązywały. Z tego co wiem, były one (te reguły) dość rygorystycznie przestrzegane. Jestem absolutnym laikiem w tych zagadnieniach, ale uwagi Wojtka maja dla mnie spory sens.
„Zatem Jezus był rabinem, który jednak zmartwychwstał (albo nie – nie wiem jaką wersją dysponuje Wojtek), a Paweł założył dzisiejsze chrześcijaństwo.
W wersji rzecz jasna wypaczonej, ponieważ gościowi się tylko coś pod Damaszkiem zdawało.”
Dokładnie tak!
Ukrzyżowany rabin, z tego co nam wiadomo, nie chciał zakładać żadnej nowej religii, co najwyżej zreformować tę, do której należał. (Wojtek, mylę się?)
I nagle na scenę , jakieś 35 lat po śmierci jednego rabina (Jezus), wkracza kolejny rabin (Saul/Szaweł) , który nieoczekiwanie dostaje OBJAWIENIA. Chwile potem (znaczy za kilkadziesiąt lat ) ROZPOCZNIE SIĘ pisanie Nowego Testamentu. Tak wygląda to „zakładanie chrześcijaństwa” przez Jezusa.
No, przynajmniej tak mnie uczono…
A co do Zmartwychwstania Jezusa, to nawet polscy katolicy, jakoś tak, nie za bardzo w to wierzą. Większość, o dziwo! – nie.
https://www.fronda.pl/a/47-procent-polakow-wierzy-w-zmartwychwstanie-a-w-smierc-na-krzyzu-o-procent-wiecej,32795.html
Panie Adamie za dużo by prostować.
Nawrócenie Pawła pod Damaszkiem 35 rok po Chrystusie.
Najstarsze pisma powstają w latach 50 I wieku.
Przyjmuje się obecnie, że powstawały od 25 do kilkudziesięciu lat po Chrystusie.
Co do reszty to popularny trend by dyskredytować Pawła i tak dalej.
Jak już mówię – to nie miejsce na prostowanie tylu potocznych opinii na temat Kościoła Katolickiego.
Ale fakt wychodzi nam wtedy Jezus Niechrystus jak u Augustyniaka i innych.
Pozdrawiam
„Przyjmuje się obecnie, że powstawały od 25 do kilkudziesięciu lat po Chrystusie. ”
Po śmierci Chrystusa dokładnie. Errata 🙂
„Panie Adamie za dużo by prostować.”
Jeżeli Pani nie ma czasu, to może ja sam poprostuję i powyjaśniam?
Najstarsze pisma NT pochodzą z lat 50-120 po Chrystusie, a nie „w latach 50 I wieku”. Wojtek już dokładniej to precyzuje.
Proszę mi podać, gdzie to ja dyskredytuję św. Pawła? Wszak wręcz przeciwnie -dodaję mu zasług i splendoru.
Ja nie podaję potocznych opinii, tylko dane statystyczne.Jakby Pani chciała je prostować, to są wszak FAKTY?
Adam,
Ale jest Pan dociekliwy. Fakt nieściśle napisałam. Miałam na myśli, że najstarsze powstają, czyli ZACZYNAMY liczyć powstawanie pism NT, koło 50 roku po Chrystusie i mniej więcej powstają do 110 – 120.
Za to Wojtek pisze tak:
„Joanna, nie ma możliwości, by Ewangelie powstały 25 lat po Jezusie, najwcześniejsza możliwa data to 110 rok, bo dopiero wtedy pojawiają się pierwsze wzmianki o istnieniu tych pism.”
Widać różnicę?
Dyskredytowanie Pawła nie polega na „podziwianiu” jego kreatywności tylko podważaniu tego co głosił.
Stara śpiewka.
Adam, gdybyśmy mieli robić możliwą rekonstrukcję wydarzeń, to najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że Jezus wpisuje się w szeroki nurt judaizmu rabinicznego I wieku, jest mu nie po drodze z Świątynią, jakoś podpada Rzymowi (prawdopodobna teza, że z apostołami planował, lub został oskarżony o próbę podpalenia świątyni), zostaje ukrzyżowany. Jego gmina kontynuuje misję w Jerozolimie jako stronnictwo rabiniczne. Z jakiegoś powodu (Objawienia, wyrachowania, przekonania, czy sprytnego planu) Paweł postanawia głosić Jezusa we własnej wersji jako boskiego Chrystusa. Dopiero po pierwszym sukcesie udaje się do Jerozolimy, by skonsultować, czy ewangelia którą głosi, to ta sama, co głoszą apostołowie. Wbrew pierwotnej intencji zaczyna głosić zhellenizowaną wersję poganom. Z powodów praktycznych doprowadza do zniesienia obowiązku obrzezania i stosowania prawa mojżeszowego. Przekonuje do tego apostołów i Jakuba.
Joanna, nie ma możliwości, by Ewangelie powstały 25 lat po Jezusie, najwcześniejsza możliwa data to 110 rok, bo dopiero wtedy pojawiają się pierwsze wzmianki o istnieniu tych pism. Współcześnie odrzuca się też tezę, że przed spisaniem Ewangelii istniał przekaz ustny, powtarzany w gminie.
Jak Adam słusznie zauważył, nie mówię, co mógł Bóg, tylko co mógł Jezus. I na litość, nie próbujmy tu dziecięcych gierek, że „przecież Jezus był Bogiem”, bo już ustaliliśmy że poruszamy się w rozumieniu jakie daje Chalcedon.
Co do Pawła, to nie mam zamiaru prostować tu chochołów, które tworzysz, polecę sięgnąć do NT, gdzie wprost jest mowa, że Paweł głosząc nie miał nawet pewności, czy jest to ta sama Ewangelia, którą głoszą apostołowie. I dopiero po założeniu swoich Kościołów Paweł udaje się do Jerozolimy, gdzie chce ustalić wspólną wersję. Ale okazuje się, że wersja Pawła jest odmienna, dlatego następuje zmiana doktryny, pod wpływem sukcesów Pawła. I co ciekawe, spisane później Ewangelie mówią już językiem Pawła, rzekomo nakazując apostołom iść na cały świat, a nie szukać owiec z domu Izraela. Tylko jakoś apostołowie o tym nie wiedzieli, póki nie poznali Pawła.
Krótko. Wojtek w życiu się nie dogadamy.
Masz swoje tezy czy hipotezy, proszę bardzo. Chalcedon mówi o dwóch naturach. Nie jednej.
Nie mam zamiaru tu z Tobą dalej filozofować.
To dobre na konferencje gdzie spierają się różni bibliści.
Tak, ponieważ wśród nich też są różne kręgi i szkoły.
Całe życie można na tym spędzić, który co powiedział i gdzie, co napisał czy opublikował.
Twoje hipotezy nie są prawdą objawioną, a tak je przedstawiasz,
to może być mylące dla wielu osób.
Chalcedon mówi o dwóch naturach, które nie ulegają zmieszaniu. Ale widzę, że uparcie próbujesz zrobić z Jezusa bogoczłowieka, a to tak nie działa.
Nie Wojtek, znów nie tak. Nie tak myślę.
Ale Ty lubisz pisać tak jakbyś wiedział.
Ja nie mam pojęcia dlaczego mi zarzucasz robienie bogoczłowieka.
Osoba i natury dwie, bez zmieszania i bez rozdzielenia.
Pełen Bóg i pełen człowiek. Zjednoczony.
To jest Chalcedon.
A Ty chcesz zrobić tylko człowieka z Jezusa, takie jest moje zdanie.
I wtedy pisać, że był tylko rabinem.
I tak w następnym komentarzu napiszesz tego swoją parafrazę.
Szkoda czasu. Pozdrawiam
https://wdrodze.pl/article/czy-jezus-wiedzial-ze-jest-bogiem/
Jedna Osoba i dwie natury. Aby było dokładnie.
W takim razie proste pytanie, czy Jezus stojąc wówczas przed kobietą oskarżoną o cudzołóstwo mógł zmienić przymierze i naruszyć tym samym prawo?
Podpowiem, nie mógł.
Wg autora „… od teraz już nie błądź” znaczy „… teraz możesz nie błądzić”. To tak, jakbym starszemu synkowi powiedzial „teraz mozesz nie bic braciszka” albo „teraz mozesz nie bawic sie zyletka”. Od bujania w intelektualnych oblokach mozna stracic zdrowy rozsadek.