Zafiksowane na niechęci do przyjmowaniu imigrantów, przybywających do Polski przez Morze Śródziemne, polskie władze zdają się nie dostrzegać, że niedługo to Polska może potrzebować europejskiego wsparcia. Odmawiając solidarności – odmawiamy jej również samym sobie.
Rada Europejska ogłosiła w ubiegłym tygodniu kompromis w sprawie nowego paktu migracyjnego – czyli systemu wspólnego reagowania na wyzwania migracyjne w Europie. Polska (wraz z Węgrami) sprzeciwiła się ustaleniom, ale została przegłosowana. Wypracowany kompromis trafi teraz do Parlamentu Europejskiego, gdzie będzie dalej negocjowany, zanim stanie się obowiązującym prawem.
Wśród polskich polityków największe emocje wzbudził koncept obowiązkowej solidarności. Krótko mówiąc chodzi o to, że każde państwo członkowskie ma być zobowiązane do przyjmowania odpowiedzialności za przybyłych do UE migrantów: albo ich przyjmując do siebie, albo płacąc 22 tysiące euro (kwota ta może wzrosnąć) od każdej nieprzyjętej osoby.
To smutne, że kraj, który przyjął w ostatnim roku ponad cztery miliony uchodźców, instrumentalnie traktuje tak istotny temat. Że nie czuje się zdolny do przyjęcia 30 tysięcy osób, które również potrzebują pomocy
Co istotne, obowiązek przyjęcia nie jest obowiązkiem objęcia danej osoby ochroną międzynarodową, tylko rozpatrzenia jej wniosku azylowego, zachowując pełną suwerenność służb państwowych. Przepisy ustalają również wspólne sposoby działania, polityki i procedur dotyczących wnioskowania w UE o azyl albo deportację osób przybyłych do UE z krajów pochodzenia.
Odpowiedzią polskich włodarzy, obok sprzeciwu, jest wczorajsza deklaracja Jarosława Kaczyńskiego, aby w tej sprawie przeprowadzić w Polsce referendum.
Chichot losu
Trudno odebrać ten pomysł inaczej niż jako element walki wyborczej. Bowiem racjonalnych przesłanek ani do sprzeciwu wobec kompromisu w sprawie nowego paktu migracyjnego, ani do rozpisania referendum po prostu nie ma. Nie mówiąc już o tym, że (chichot losu) protest Kaczyńskiego dotyczy nowej polityki, która raczej prawa migrantom w Europie odbiera i obniża obecne standardy udzielania im pomocy.
To smutne, że kraj, który przyjął w ostatnim roku ponad cztery miliony uchodźców, instrumentalnie traktuje tak istotny temat. Że nie czuje się zdolny do przyjęcia 30 tysięcy osób, które również potrzebują pomocy.
Warto porównać tę liczbę do dzisiejszych realiów. Z Ukrainy do Polski przyjeżdża obecnie średnio około 22 tysiące osób dziennie. Czyli roczna liczba migrantów, o której przyjęciu w ramach unijnej relokacji mówimy, to tyle, ile przyjmujemy obecnie w niespełna półtorej doby uchodźców z Ukrainy. Dzień w dzień. Codziennie.
Granie migracyjną kartą w wyborach to nie nowość. Dobrze podgrzewa emocje. Ale czy naprawdę podgrzewania emocji nie mamy już w Polsce dość?
Wielu polskich polityków zareagowało na europejskie ustalenia z pewną butą. „Polska jest krajem, który skutecznie zarządził największym kryzysem migracyjnym po II wojnie światowej. Nie zgodzimy się na narzucanie nam absurdalnych pomysłów” – napisał jeden z polityków. „W 2022 roku Polska dobrowolnie i bez przymusu pomogła 4 milionom uchodźców wojennych z Ukrainy. […] W 2021 roku ochroniliśmy Polskę i Europę przed hybrydowym atakiem Putina i Łukaszenki na wschodniej granicy UE” – oświadczył premier Mateusz Morawiecki.
W gruncie rzeczy cieszę się, że łączy on temat paktu z wątkiem białoruskim, choć dziwię się, że nie wyciąga z tego wniosków. Nie zająknął się bowiem na temat użyteczności europejskiego paktu dla Polski.
Niebezpieczna fiksacja
Kiedy mówimy o europejskiej solidarności w sprawach migracji, mamy na myśli to, że państwa członkowie UE pomagają sobie nawzajem i współpracują ze sobą. I także to, że migracja jest złożonym fenomenem wymagającym współpracy transgranicznej.
Zafiksowane na niechęci do przyjmowaniu imigrantów, przybywających do Polski przez Morze Śródziemne, władze zdają się jednak nie dostrzegać, że niedługo to Polska może potrzebować europejskiego wsparcia. Odmawiając solidarności – odmawiamy jej również samym sobie.
Polska nie radzi sobie z tym, co się dzieje na polsko-białoruskim pograniczu. Codziennie kilkadziesiąt, czasem kilkaset osób przybywa do Polski. Przez dwa lata wymuszonego przez Białoruś kryzysu nie udało się go zatrzymać, ani nawet spowolnić, mimo budowy sławetnego i kosztownego muru, a także mocno kontrowersyjnej polityki państwa godzącej w prawa człowieka.
Wręcz przeciwnie – nieuregulowana imigracja narasta, co przecież doprowadziło w ubiegłym tygodniu do rozmów polsko-niemieckich o możliwości przywrócenia kontroli granic (ostatecznie do tego nie doszło). Czy politycy zapomnieli, że w UE Polska jest krajem granicznym? Czy w polskim interesie nie zawiera się możliwość liczenia na pomoc innych państw?
A moglibyśmy być liderem
Pamiętam gorycz Greków w 2015-2016 r., gdy po zmianie rządu w Polsce nasz kraj nie wywiązał się z wcześniejszej deklaracji przyjęcia 6 tys. osób w ramach dyskutowanej wtedy relokacji uchodźców. Polska nie przyjęła wówczas ani jednej osoby i dziś rząd się tym chlubi.
Warto tu dodać, że w środę, 14 czerwca 2023 roku, u wybrzeży Peloponezu nagle zatonęła łódź, która przewoziła na pokładzie od 400 do nawet 750 migrantów. Wciąż trwa akcja ratunkowa. Ocalały 104 osoby.
Gdy zaś za wschodnią granicą mamy toczącą się wojnę, a sytuacja w dwóch innych sąsiednich państwach jest wysoce nieprzewidywalna, perspektywa tego, że europejska solidarność będzie potrzebna Polsce, nie jest przecież wydumana.
Premier RP ma rację w jednej sprawie – ostatni rok dał Polsce, a na pewno Polkom i Polakom niezwykłe doświadczenie pomocy uchodźcom. Wręcz unikalne. Moglibyśmy być liderem dyskursu migracyjnego w Europie, gdybyśmy tylko własne doświadczenie potraktowali serio, w sposób dojrzały. Gdyby celem rozmowy o migracjach był wspólny dobrostan nas wszystkich. Nie najbliższe wybory.
Przeczytaj też: Polska traktuje osoby na granicy z Białorusią jak zło wcielone. Co jest do zmiany natychmiast?
I co z tego że nie ma racjonalnych przesłanek?
Racjonalność jest dla nieNaszych, dla elit, dla Żydów.
Polski lud jako ta dzieweczka z Mickiewicza ma serce i myśli nienawistnym i przerażonym sercem….
Kryzys migracyjny jest mocno pogmatwany, nie wystarczy być anty-PiS żeby wiedzieć jak będzie dobrze. Z jednej strony nie mogę pogodzić się z tym, żeby człowiekowi w potrzebie odmówić pomocy. Z drugiej strony rozumiem, że w Afryce jest dziś kilka dziesiątek milionów potencjalnych uchodźców. Trudno nie dostrzegać że kraje o długiej tradycji podejmowania dość racjonalnych decyzji sobie z tym nie radzą, bardzo naiwnie myśleć że my sobie łatwo damy rade. Mam też problem mechaniczną relokacją uchodźców. Przecież to są ludzie, mamy ich zamykać w więzieniach żeby siedzieli na miejscu ?
Unia niestety nie pomogła nam z Ukraińcami, ani finansowo, ani organizacyjnie, nie ma więc żadnego prawa czegokolwiek nam narzucać w sprawie tzw. książąt Sahelu. Zresztą gdzie jest granica wydolnosci dla 350 milionowej Europy? Mamy przyjąć całą Afrykę i bliski Wschód? Nikt o tym nie mówi, ale przecież jest oczywiste, że wszystkich przyjąć się nie da. Jaka polityka w takim razie? Nie wiem. Mam jednak przeczucie, że zmierzamy ku ekologiczno-imigracyjnemu samobójstwu UE.
Owszem, finansowo pomogła – wystarczy sprawdzić. A cała awantura jest o ok. 2000 osób rocznie, które – jeśli nie spełniają kryteriów – można odesłac.
40 euro na ukrainskiego uchodzcę… gratuluję Pani Mewo.
40 euro za jednego uchodzce wojennego z Ukrainy dała unia….
Swoją drogą to jak nazwać takie zróżnicowanie? Ukraińskich uchodźców Unia „wycenia” na 40 euro, a tych z Afryki czy Azji na 22 tys. euro. Dla mnie to czysty rasizm.
Unia dała w sumie (według rządowych oświadczeń z lutego br) 900 ml zł. Jak Pan policzył te 40 ero na osobę to nie wiem, bo duża część tych co przyjechali w 2022 wyjechała dalej (sa w całej Europie od Irlandii po Hiszpanię), a część wróciła na Ukrainę.
Do Polski wjechalo z Ukrainy ponad 8 milionów obywateli Ukrainy, na dzis zostało w PL okolo 1 miliona 400 tys Ukrainców.
Unia pomogła zarówno finansowo, jak i organizacyjnie.
Po drugie, „Unia” niczego nie narzuca, temat jest realizowany w parlamencie europejskim, przez demokratycznie wybranych posłów.
Po trzecie, ludność Unii Europejskiej to niecałe 500 milionów, Europy 750 milionów. Nie wiem skąd wziąłeś sobie 350 milionów. Ludzi na Bliskim Wschodzie jest wszystkiego 450 milionów, więc nawet jakby wszystkich sprowadzić do Europy, to nadal się zmieścimy. A przecież wszyscy nie chcą tu nawet przyjeżdżać. Szacunki ONZ mówią o około 20 milionach do 2040 roku. Taką ilość Unia Europejska jest w stanie przyjąć z pocałowaniem ręki.
Unia pomogła, no bez zartów!
To po co ta przymusowa relokacja ? Niech się lokują tam gdzie chcą… z pocałowaniem ręki.
Ależ tu nie chodzi o lokowanie, tylko rozpatrywanie sytuacji poszczególnych osób i podejmowanie decyzji, czy ich odesłać, czy dac im prawo pobytu (a kryteria są dosyć ostre). I jakoś nikomu nie przeszkadza, że w ostatnim czasie sprowadzono do Polski (do pracy) 135 tys. osób (także z krajów muzułmańskich)…
@Wojtek
„Po trzecie, ludność Unii Europejskiej to niecałe 500 milionów, Europy 750 milionów. Nie wiem skąd wziąłeś sobie 350 milionów. Ludzi na Bliskim Wschodzie jest wszystkiego 450 milionów, więc nawet jakby wszystkich sprowadzić do Europy, to nadal się zmieścimy. ”
W czym się „zmieścimy” na litość boską ? w tym żeby nie przyjąć 100% ludzi, którzy mieszkają w Europie ? Serio ?
Uważa pan że gdyby przyjąć 450 mln ludzi do Europy to „się zmieścimy” ? w czym ? we wspólnej nędzy ? to na pewno.
I o jakim Bilskim Wschodzie pan pisze ? To poważnie ? Tylko z Bliskiego Wchodu do Europy ludzie docierają ? To jakieś marzenia czy mrzonki ?
Może by pan doliczył do tego jeszcze przynajmniej mieszkańców północnej Afryki lub krajów bardziej na południe ?
Absurd goni absurd. Ekonomia !
Jak to nie ma racjonalnych przesłanek? Przecież straszenie emigrantami, co to roznoszą zarazki i do tego jeszcze mogą być (o zgrozo!) innej wiary – świetnie dotąd działało! To jest bardzo przemyślane i racjonalne przedsięwzięcie. Gra na najgorszych instynktach to abecadło polityki., a my mamy na swoim terenie arcymistrzów tej dyscypliny.
Można uderzyć w czułe struny.
Każdy ma takie.
Dziękuję za Pana komentarz.
Tytuł brzmi trochę śmiesznie: „Nie ma racjonalnych powodów do referendum(…) ”
Nie ma racjonalnych powodów do demokracji?
Zgadzam się. Co innego referendum (które może pójść nie po myśli PiS), a co innego konkretny sposób krytyki unijnej polityki migracyjnej. Niestety często pomysły referendów obnażają niechęć krytyków nie tylko do nadziei politycznych, jakie z referendami wiążą konkretne ugrupowania, ale także do samego „szokującego” faktu że, uwaga, człowiek za czymś lub przeciw czemuś zagłosuje.
Dodać trzeba że za PiSu w ub roku oficjalnie przyjęto ponad 130 tys imigrantów z krajów muzułmańskich dane dostępne są na stronie MPiPS
Z jednego tylko Uzbekistanu 33 tysiące. Ale prezes Kaczyński drze mordę (sorry, ale bardziej oględnie nie jestem tego w stanie wyrazić) o relokację 2 tysięcy uchodźców…
Zresztą, być może to zadziałała heglowska „chytrość ducha w dziejach” i trzeba było partii w gębie mocno antyimigracyjnej, żeby uczynić z Polski kraj masowej migracji? Tak jak np. w Grecji tylko mocno lewicowa Syriza mogła poddać się dyktatowi „Trojki” KE, EBC i MFW i uratować kraj przed bankructwem.
Fascynujące reguły „akceptacji” ma cenzor „Więzi”. Ciekawe, jak może patrzeć lustro, wykonując taką pracę. Wyrazy współczucia.
Na głoszenie tu Pańskiego poglądu, że „KAŻDY taki 'imigrant’ to włamywacz” (dokładny cytat ze skasowanego komentarza) na pewno miejsca tu nie będzie. Z powodów dość oczywistych…
A to dlaczego? Prawda w oczy kole? Potraficie odróżnić biedaka, który zgłasza się po pomoc od takiego, który kradnie w sklepie? Na absurdalny pogląd o „zafiksowaniu na niechęci do imigrantów” (dokładny cytat) jakoś się miejsce znalazło… Ale najważniejsze, że uważacie, że wasze „poglądy” są jedynie słuszne i inne trzeba cenzurować – jak Trybuna Ludu.
Proszę Pana, to dość proste: można u nas wygłaszać poglądy, nie wolno siać nienawiści do innych. Krytyka przejdzie, nienawiść nie.
Proszę Pana, każdy cenzor uważa, że poglądy jego adwersarza są z pewnych względów niedopuszczalne – przyczyna jest nieważna. Według Pana ja „sieję nienawiść”… A może ten artykuł sieje nienawiść do rządu? Pan uzurpuje sobie prawo do rozstrzygania, kto sieje nienawiść – jak Trybuna Ludu w PRL.
Akurat Ewangelia i nauka Kościoła katolickiego dość precyzyjnie uczą, czym jest nienawiść. To są nasze kryteria.
Imigranci s ą różni – to nie tylko – jak Pan pisze biedacy – ale często ludzie wykształceni i doświadczeni w swoich zawodach. Kraje kolonialne doświadczyły takich problemow wczęsniej, czego przykładem jest chociażby to, ze premierem GB jest hindus, a w Szkocji pakistańczyk. We Francji jest tez trochę polityków z dawnych kolonii, nie mówiąc już o lekarzach. A kradną w sklepach na potęge głownie swoi…. Swoja droga dziwi mnie ta niechęć do obcych/potrzebujących w podobno katolickim kraju.
Nie pisałem, że imigranci to „tylko biedacy” – niestety, co pisałem się Pan(i) nie dowie, bo cenzor Więzi skasował. To może puści… O imigrantach spróbuję w drugiej odpowiedzi 🙂
Szczególnie my chrześcijanie z wielkim zapałem czyniliśmy i nadal czynimy ziemie sobie poddaną. Inne religie i obce nam kulturowo nacje, też mają w tym segmencie ogromne zasługi. Nie chce się nad nikim znęcać, dlatego tylko wspomnę o zdewastowaniu zasobów naszej planety. Zatruta woda, zdegradowane i wyjałowione ogromne obszary rolnicze. Jasne, że politycy nie zajmą się umierającymi rzekami, suszą, pustynnieniem ogromnych obszarów. Na wybory kto by z tym szedł. Ludzie do życia potrzebuję wody i chleba, opuszczają tereny gdzie tego nie znajdą. Nic tego nie zatrzyma. Przyjdą do nas, czy nam się to podoba czy nie. Przyniosą ze sobą swe zwyczaje i religie. Będą używać wszystkich dostępnych im środków by się tu utrzymać, łącznie z tymi uznawanymi przez nas za niecywilizowane. Obecny system polityczny promuje miernoty bez zasad, więc nie ma znaczenia, kto rządzić będzie. Sprawy potoczą się własnym tokiem, a my ekscytować będziemy się dalej polityczną mydlaną operą.
do Piotr: Nie widzę tu nienawiści do rządu, najwyżej krytykę. A krytykować – i to nie tylko rząd – może każdy/ Chyba, że jsteśmy w Rosji (bo tam nie można)
Rząd może krytykować każdy (jak widać), ale już imigrantów nie wolno (jak widać). Do dyskusji o imigrantach w ogóle nie doszło: cenzor Więzi kasuje komentarze nieprzychylne polityce importu imigrantów, niekoniecznie nawet samym imigrantom, bo arbitralnie uznaje je za „sianie nienawiści”. Tak sobie uznaje i koniec… A, przepraszam, nie „tak sobie” – twierdzi, że taką ma interpretację Ewangelii 😀
Owszem, pisał Pan: “u wybrzeży Peloponezu nagle zatonęła łódź, która przewoziła na pokładzie od 400 do nawet 750 migrantów” – czy pomyślała Pani, dlaczego ta łódź WYRUSZYŁA? Ano dlatego, że jej pasażerowie wiedzieli, że granica UE jest zniszczona – państwa tych granic nie strzegą, ale każdego “Herzlich willkommen”; tymczasem KAŻDY taki “imigrant” to włamywacz – przekracza nielegalnie granicę, której przekraczanie jest zabronione.
Powtórzmy Pańską tezę: każdy taki imigrant to włamywacz.
Za wypieranie się własnych słów: druga żółta kartka. Niestety, musi Pan zejść z boiska.