Kościół nie akceptuje żadnej przemocy, wobec kogokolwiek, a tym bardziej wobec dzieci, które są bezbronne – mówi przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Rodziny.
Po śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy, maltretowanego przez ojczyma, na Więź.pl opublikowaliśmy tekst Anny Krawczak, ekspertki Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Jej zdaniem „to klasyczna tragedia, którą nie tylko dało się przewidzieć, ale opracowano w tym celu nawet konkretne narzędzia. Wystarczy je znać i stosować”. „Dlaczego w Polsce tego nie robimy?” – pytała antropolożka.
Z kolei Katarzyna Jabłońska pisała, że „rodzina nie potrzebuje sakralizacji, ale wsparcia”. „Na pewno nie pomożemy rodzinie, budując w jej członkach (zwłaszcza w rodzicach) przekonanie, że wszelkie zło, które dotyka rodziny, pochodzi z zewnątrz” – zaznaczała.
Teraz do zabójstw dzieci w ich własnych rodzinach odniósł się bp Wiesław Śmigiel, przewodniczący Rady KEP ds. Rodziny. – To fakty straszne i szokujące – przyznał w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną.
– Katolik nie może być obojętny na przemoc wobec dzieci – podkreślił hierarcha, dodając, że obojętność prowadzi do śmierci.
Zaapelował też do wspólnoty Kościoła o wyczulenie na wszelkie symptomy, które mogłyby wskazywać, że dzieciom dzieje się krzywda. – Trzeba się rozglądać dookoła – zauważył bp Śmigiel – bowiem czasami można zobaczyć jakieś znaki czy symptomy, które powinny dawać do myślenia.
– Musimy jasno powiedzieć, że Kościół nie akceptuje żadnej przemocy, wobec kogokolwiek, a tym bardziej wobec dzieci, które są bezbronne – wskazał duchowny.
Stwierdził ponadto, że „jakakolwiek przemoc wobec dziecka pozostawia ogromne rany w jego psychice, a w przyszłości prawdopodobnie będzie generowała następną przemoc”.
Podczas zebrania plenarnego episkopatu w Lidzbarku Warmińskim przewodniczący Rady KEP ds. Rodziny omówił dokument watykańskiej Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia pt. „Droga wtajemniczenia katechumenalnego dla życia małżeńskiego”.
W rozmowie z KAI tłumaczył, że zawarte tam wskazania duszpasterskie stanowią cenną pomoc dla małżeństw. Przytoczył zamieszczoną we wstępie uwagę Franciszka, że Kościół poświęca kilka lat na przygotowanie kandydatów do święceń kapłańskich, a jedynie kilka tygodni tym, którzy przygotowują się do małżeństwa.
Przeczytaj też: Niewidzialne dzieci, polityka strachu i klęska dorosłych
KAI, DJ
Za to buskupi akceptują przemoc i wykorzystanywanie seksualne dzieci i młodziezy przez księży! Od lat ten fakt akceptują i nic z tym faktem, z tymi wydarzeniami nie robią! Co wiecej, chronią przestępców aż do śmierci !!
Mimo to Więź uznaje, że warto cytować, co to mają do powiedzenia.
Myślę że warto cytować, gdy biskup wyznania, do którego wielu z nas się przyznaje lub z którego się wywodzi, potępia przemoc, a zwłaszcza przemoc wobec dzieci. Takie stanowisko jest istotną częścią naszej linii redakcyjnej, więc cenimy każdego sojusznika w tej sprawie, nawet jeśli w innych kwestiach się nie zgadzamy.
Można tylko pomarzyć, by te słowa wypowiedział abp Dzięga skladajac dymisję….
Jaka dymisja Dzięgi? Będzie broniony przez Watykan do emerytury! Jak Skworc!
Ale czy katolik powinien być naiwniakiem, który nie odróżnia PRu od rzeczywistej postawy? Bo cała działalność KEP w ostatnich latach przeczy temu, co mówi ten człowiek. No ale – jak mi się wydaje – nie możecie ignorować biskupów, w końcu bez nich nie macie Kościoła. Pozdrowionka.
Biskup nie mówi o przemocy wobec dzieci = dla Karola źle.
Biskup mówi o przemocy wobec dzieci = dla Karola też źle.
Pozdrowienia bez szydery.
Ależ proszę naiwniakom zostawić ich naiwniaków. Będziemy rozliczali biskupów z tych deklaracji, skoro już one padły.
Może i PR, ale też przekaz, nakaz. Nie chodzi więc tylko o to co wierni pomyślą o kościele, ale też o to do czego kościół poleci się im stosować.
Słowem ten PR może przynieść dobre efekty dla dzieci w rodzinach.
Dla mnie to ważne. Nareszcie deklaracja w tej kwestii.
Fakt, nie ma tu odniesienia do krzywdy ze strony księży, ale przecież mówienie o jednej przemocy nie powinno być traktowane jako konkurencja dla mówienia o innej, kiedy obie te kwestie są palące.
Tymczasem kazania docierają też do samych dzieci. Dziecko słysząc, że przemoc nie jest dozwolona krytyczniej spojrzy też na księży.
Pytanie czy ta deklaracja pójdzie dalej i przełoży się na kazania w parafiach.
I jeszcze jedna rzecz w odniesieniu do pamiętnego artykułu Piotra Ciompy.
Uważam, że dobrze się stało, że został opublikowany, bo naświetla inny problem.
Otóż hasło to jedno, a definiowanie to drugie.
Pan Ciompa z pewnością podpisał by się pod tą deklaracją, a przecież nasze opinie są bardzo odmienne.
Rzecz nie w tym, że ktoś godzi się na przemoc, rzecz w tym, że inne zachowania uważa za (nie)przemocowe. Co więc z tego, że wszyscy chórem powiemy nie przemocy skoro co innego będzie to dla nas znaczyło.
Jak mój kolega mawiał: ja alkoholu nie piję, ale piwko…
Słowem, potrzeba nie tylko hasła ale też wytłumaczenia ze strony kościoła definicji.
Przecież publikowaliscie tu artykuł Ciompy o tym, że bicie dzieci wcale nie musi być zle
To była polemika z naszym materiałem, opatrzona od razu polemicznym komentarzem autora z Laboratorium „Więzi”.
Pana tez byśmy czasem na tej zasadzie chętnie opublikowali, tylko musiałby Pan porzucić anonimowość (chyba że w wiarygodny sposób dowiemy się, dlaczego musi Pan strzec swej anonimowości)
O tym, czy bicie katolików nie musi być zawsze złe, skoro podkreślają wciąż jak ważne jest dla zbawienia doświadczenie cierpienia?
Z potencjalnymi autorami – zwłaszcza początkującymi – ustalenia czynimy w bezpośredniej korespondencji. I na tym kończymy ten wątek.
Prawo do polemiki jest istotną częścią etyki dziennikarskiej. A na polemikę odpowiedzieliśmy.
Panie redaktorze, biskupi nigdy nie potępili wykorzystanywania dzieci i młodzieży ani za prl ani teraz!! Obłuda! Gdzie jest Ewangelia u biskupów przez te wszystkie lata? Wyparowała?
Za deklaracją powinny iść konkretne czyny. Oczekuję chociażby otwartego odcięcia się przez biskupa od „katolickich” portali i mediów, które bronią „klapsów” jak niepodległości. Czy choćby na taki symboliczny gest mogę liczyć?
Pytam retorycznie.
Tego typu wypowiedzi niczego nie zmieniają, niczego nie rozwiązują, a tylko wkurzają.
„– Katolik nie może być obojętny na przemoc wobec dzieci ”
To zdanie wydaje się zupełnie proste i oczywiste, a z drugiej strony jest szokiem. To organizacja mieniąca się od dwóch tysięcy lat moralnym drogowskazem dopiero teraz do tego doszła?
Korczak sto lat temu(!) pisał wprost: „Kto uderza dziecko, jest oprawcą”.
Biskup jest świetny w czczej gadaninie, stawiam dolary przeciw orzechom, że żadnego konkretnego działania nie będzie: „zacznij od siebie, będziesz w niebie”, […]
„Kościół nie akceptuje żadnej przemocy, wobec kogokolwiek… ”
W wielu instytucjacj kościelnych stosuje się przemoc psychologiczną i duchową i zjawisko to jest powszechnie akceptowane przez biskupów (przykład pierwszy z brzegu: Stow. Wiosna). A to dlatego, że często wiąże się to z jakimiś wymiernymi korzyściami jakie z tego czerpią (np. jakiś tam ksiądz dyrektor zyskał rozległe znajomości w świecie biznesowym i jest w stanie załatwić dla diecezji wiele rzeczy za pół darmo – to wystarczy żeby miał parasol, moralność schodzi na drugi plan). Mówienie, że Kościół nie zgadza się na przemoc wobec kogokolwiek, to mydlenie oczu. Kler jest w stanie zapewniać w różnych tematach, bo przecież mówienie nic ich nie kosztuje.
Taki przykład- Dymer i wykorzystywane przez niego dzieci. Parasol ochronny Dzięgi i jego poprzedników trwał do śmierci Dymera.
https://www.gosc.pl/doc/8341297.Uczestnicze-we-wspolnocie-Kosciola-to-haslo-nowego-programu
Przeczytajcie te słowa! Szok kompletny! Nie prawda , nie odnalezienie wykorzystanych, nie pomoc im a ożywienie wiary…. jak? Jakim cudem? Bez prawdy? Bez odnalezienia tych zniszczonych przez księży?
Ale o co chodzi? Przecież pan też „uczestniczy we wspólnocie Kościoła”, uczęszcza na msze, przyjmuje sakramenty, uznaje autorytet papieża, uważa, że bez kapłana nie ma Eucharystii.
Z tym autorytetem papieza to Pan przesadził i to mocno. I prawdą jest iż bez kapłana nie bedzie sprawowany Sakrament Eucharystii. I to nie ma nic wspólnego z tymi „programami duszpasterskimi”…, które wymyslają biskupi.
Czy z tego zdania mozna wyciągnąćwniosek, że skoro , że Janiak, Głódź czy Dzięga akceptowali przemoc wobec dzieci, nie są katolikami?
Ich zachowanie, tuszowanie wykorzystywania dzieci i młodziezy to jest postawa antyewangeliczna! Wbrew nauce samego Jezusa. Wnioski wyciagnijmy sami. I to nie tylko ci trzej… jest ich wielu.