Kościoła na pustkowiu nie nasyci samo kultywowanie pięknych tradycji, nie nakarmi go pragnienie wielkości, nie wzmocni podpieranie się możnymi tego świata, nie uratuje mnożenie aktów prawnych.
Jedna z Ewangelii proklamowanych podczas procesji Bożego Ciała mówi o tym, że Bóg zna nasz głód, nasze braki i związane z nimi cierpienia. Wie o naszym głodzie jeszcze zanim sami sobie uświadomimy, jak bardzo jest on dotkliwy. Co więcej, Pan nie przygląda się temu obojętnie. Słyszymy, jak mówi: „Żal mi tego tłumu”. Bóg jest wrażliwy na cierpienie ludzi, nie chce, by zasłabli w drodze, z głęboką troską myśli o długiej wędrówce, jaka ich czeka, by z pustkowia trafili bezpiecznie do domu.
To jednak nie głód jest problemem. Prawdziwym problemem jest przesyt. Przekarmieni dobrami, które są łatwo dostępne, przesyceni wygodą życia, tracimy poczucie duchowego głodu. Umrzemy, jeśli nie zrozumiemy, że słabniemy w drodze. Czeka nas śmierć, jeśli nie zwrócimy się do Pana z wołaniem: „Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić nas chlebem?”.
Może dlatego Jezus odczekał trzy dni, zanim postanowił dać pożywienie idącym za Nim tłumom? Może dlatego pozwala, by zaczął nam doskwierać głód duszy, który tylko On może nasycić? Może trzeba doświadczyć głodu, by pozbyć się rutyny i docenić Jego obecność w Chlebie? Może po to wyprowadza swój Kościół na pustkowie, by Jego dzieci na nowo zapragnęły tego Chleba?
Kościoła na pustkowiu nie nasyci samo kultywowanie pięknych tradycji, nie nakarmi go pragnienie wielkości i znaczenia, nie wzmocni go podpieranie się możnymi tego świata, nie uratują go wymyślne projekty ani mnożenie aktów prawnych.
Tym, co może wzmocnić Kościół na pustkowiu, jest przyznanie się do głodu, do słabości, do błędów. Wystarczy powiedzieć Jezusowi z ufnością – niewiele mamy, zaledwie siedem chlebów i kilka rybek.
On to „niewiele” tak pomnoży, żebyśmy jako Kościół nabrali nowych sił, by z mocą głosić Dobrą Nowinę utrudzonemu światu, by brać na ramiona zagubione owce i przywracać je do stada, by wyglądać powrotu tych, którzy zabrawszy swój majątek odeszli z domu, by cierpliwie czekać na dzień, kiedy ci, którzy dziś mówią: „Nie znam tego Człowieka”, powiedzą ze łzami w oczach: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”.
Tekst ukazał się na Facebooku bp. Damiana Muskusa
Przeczytaj też: Czy mamy prawo potępiać świat, który Bóg umiłował?
Przyznaje sie, ze nie ufam polskim biskupom ani na grosz. A tu bp Muskus burzy troche moj obraz tej zaklamanej i tchorzliwej grupy. A moze mi sie tylko tak wydaje?
Ksiądz biskup pisze słusznie, ale chyba zapomina że sam jest biskupem.
Co mu przeszkadza napisać o tych błędach?
Otwartym tekstem?
Skoro na szczyt episkopatu nie ma co liczyć to może odnowę po latach milczenia, półsłówków i wykrętów zaczną właśnie biskupi z dołu hierarchii?
Wiele by to znaczyło….
https://www.rp.pl/kosciol/art38578391-arcybiskup-rys-o-pedofilii-w-kosciele-pierwsza-jest-zazwyczaj-reakcja-obronna
Polecam lekturę.
Powinien sobie powiesić w pokoju portret Lutra dla nabrania odwagi 🙂
Przestańcie! Bp. Muskus to jeden z kilku odważnych biskupów w EP! Pomaga osobom wykorzystanym przez księży! Czyni to po cichu i skutecznie! Wiem to z własnego doświadczenia. Więc proszę o wiekszą rozwagę w tym, co o tym biskupie piszecie.
Czas tych co po cichu minął. Teraz by odzyskać wiarygodnośćtrzeba głośno.
Milczenia było już za wiele.
Trzeba publicznie wygłosić nowe 95 tez.
Nie przyszło Panu do głowy, że działanie biskupa „po cichu” i w tajemnicy przez współbraćmi jest kompromitacją Kościoła hierarchicznego? Jedyna nadzieja, że zostanie za rok (po ustąpieniu Jędraszewskiego w lipcu) wybrany na ordynariusza i uzyska „moc sprawczą”, lecz śmiem wątpić, czy z takimi poglądami trafi choćby do grona kandydatów „tercjo”. Obym się mylił, bo czasu coraz mniej by odzyskać choćby minimum wiarygodności …
Panie Marku , wiele osób wykorzystanych nie życzy sobie aby ich sprawy głosno zalatwiać. Prosze uszanować takie decyzje.
Zrozumiałe, że część pokrzywdzonych boi się tak zwanej wtórnej wiktymizacji i wolałaby załatwic tę sprawę po cichu. Jakkolwiek, takie rozwiązanie (odszkodowanie + non-disclosure agreement) idzie kościołowi na rękę i prowadzi to tego, że kościół nie czuje się zmuszony, aby wprowadzić mechanizmy prewencyjne. Dlatego dobrze, że przynajmniej część osób znalazła odwagę, aby wystąpić publicznie i nazwać swych oprawców i tych, którzy ich kryli, po imieniu. Działanie cichcem, uciszanie ofiar, tuszowanie – z tą tradycją chcemy wreszczie złamać. Sprawcy modlą tylko się o to, aby osoby skrzywdzone wstydziły się swej krzywdy i milczały. Z punktu widzenia psychologicznego jest to fatalne, bo w ten sposób osoba skrzywdzona z czasem zaczyna wierzyć, że jest w jakiejś mierze winna swej krzywdzie. Koniec z tym nonsensem!
Panie Adamie, nie każda osoba wykorzystana ma w sobie siłę i odwagę aby publicznie swą traumę nagłasniać! A Pan by chciał aby każda taka osoba od razu po ujawnieniu często po latach swego doswiadczenia przemocy ten fakt publicznie ujawniała , a tak się nie da. Tu działa psychika takiej osoby, która potrzebuje czasu aby to ujawnić i mówię to z własnego doświadczenia… 33 lata milczałem… nie byłem w stanie o tym mówić ale przyszedł taki dzien 4 lata temu ze coś pękło…. i zacząlem głosno mówić, wołać, przesłalem to wszystko do O.Żaka , potem do Prymasa i do ks. Studnickiego jako kierownika biura delegata.
@Tomaszu powiem nawet więcej. Kiedy człowiek decyduje się upublicznić swoją krzywdę, wymaga przygotowania psychicznego. Jakbyśmy się nie starali zawsze znajdzie się ktoś, kto krzywdę wyśmieje, skrytykuje, obwini ofiarę. Nie wolno ofiary traktować protekcjonalnie. Jeśli apelujemy do ofiar o pokazanie ran to musimy być świadomi ich bezbronności wobec tłumu.
Ja to wiem Pani Basiu. I wiedzą inni. Stąd wolą ciszę niż rozgłos.
Proszę przeczytać mój wpis poniżej Panie Russel.
Nie o to chodzi. Chodzi o głośne określenie źródeł zła w Kościele.
Abp. Ryś w tej sprawie zabrał glos publicznie, link powyzej, urzędujacy arcybiskup łódzki.
I niewiele powiedział, Nie powiedział czemu Episkopat od lat pogrążony jest w paraliżu.
Cytat: ”Jesteśmy Kościołem na pustkowiu. Wzmocnić nas może tylko przyznanie się do błędów”
No, nie czekajcie na kolejne śledztwa dziennikarskie, tylko się przyznajcie się do tych tzw ”błędów”, bo w rzeczywistości, to nie o błędy idzie, tylko o przestępstwa
Bp. Muskus dokładnie wie o co chodzi. To , że czyni po cichu wiele dobra dla nas to tego nie trzeba nagłaśniać. My o tym wiemy.
Bp. Muskus dokładnie wie jaki jest episkopat.
Minęło 2000 lat a on ciągle na pustkowiu…
Piękne słowa, ciekawe przemyślenia, kolejny zbiór do kolekcji.
I naprawdę można by uwierzyć, że taki bp to jednak potrafi zasiać w duszy nadzieję.
A tymczasem zasadnicza różnica polega na tym, że Jezus mówił, żył tym co głosi i to czynił.
A Jego wysłannicy (tylko) mówią. To przecież nic ich nie kosztuje.
Bo sam jest episkopatem.
Nic nie wiecie o działaniach bp. Muskusa, a w Niego rzucacie gromami…
Czytam komentarze czytelników „”Więzi” i aż trudno mi uwierzyć, że to katolicy wylewają ten obrzydliwy jad i złośliwości pod adresem jednego z najbardziej prawych polskich biskupów…
Szanowna Pani,
1. To jest internet, więc nikt nie sprawdza przynależności wyznaniowej komentatorów. Zwłaszcza w przypadku osób korzystających z anonimowości (jak Pani) nie jest to możliwe. A przede wszystkim jest to niepotrzebne.
2. Od początku swego istnienia „Więź” jest dumna z tego, że czytają ją nie tylko katolicy.
3. Skąd ta wizja katolickości pisma, która zakłada, że komentatorzy na stronie www danego pisma to koniecznie katolicy?
4. Pełna zgoda do bp. Damiana Muskusa. Nieprzypadkowo jego głos tu prezentujemy.
Prawość to piękna cechą. Ale przydała by się jeszcze odwaga stanięcia ponad strukturami
Odwaga Husa, odwaga Lutra, odwaga „tak stoję o inaczej nie mogę”.
Nie przetnie się stałi bezwładu bananem…
Tę odwagę można mieć na różne sposoby. Pan ma na myśli tylko jedną formę. Są również inne, bynajmniej nie bananowe. W tej kwestii całkowicie zgadzam się z Tomaszem.
Ale jakie? Łatwo o ogólniki. ale gdzie konkrety? Zakulisowe naciski i napomnienia? Nie sądzę by wystarczyły wobec przerażonej większości miernych biskupów.
Nie wszystko musi być publiczne.
Na ciche naprawianie był czas gdy na religię chodziła większość a seminaria i kościoły były pełne kleryków i wiernych.
Wtedy jednak też milczano. Dzisiejsze milczeni przerywane tylko ostrożnymi wypowiedziami jednego czy drugiego biskupa nie zawsze decydującego o czymkolwiek to dzisiaj za mało. Cóż oneznaczą wobec donośnego głosu o wiele ważniejszych?
Zgadzam się, że to za mało. Ale ja nie o tym. Ja o tym, że istnieje rzeczywistość także pozamedialna. I dobrze o tym pamiętać.
Panie Marku a cóz moze zrobic wiecej bp. Muskus? Ma dać w zęby swoim kolegom biskupom , którzy nic nie robią dla osób wykorzystanych? Owszem, bp. Muskusowi moze by ulżyło .. ale tak On postapić nie moze. To rola Prymasa! Naciskać na tych, którzy zle czynią. I ten adres jest własciwy. Prymas Polak , Gniezno.
A bp. Muskusowi zawsze będę wdzieczny za wszystko co czyni w ciszy wobec nas. Bo to jest skuteczne.
W zasadzie nie może nic. Ale wiele wielkich zmian robili teoretycznie bezsilni. Np Muskus jest nikim wobec abp Jędraszewskiego. Gdyby jednak otwarcie nazwał źródła zła dałby nadzieję że są ludzie odważni, że Kościół to nie arka bez sternika.
Przywództwo polskiego Kościola leży od lat ma ulicy i czeka by je ktoś podniósł
Nie sądze by Episkopat go usunął. To by było samobójstwo
Prymas od kilkunastu lat jest tytułem tylko honorowym, dziwne, że pan tego nie zauważył. Jeśli w ogóle ktoś jest szefem tego towarzystwa, to przewodniczący Konferencji Episkopatu, ale raczej każdy biskup (diecezjalny) jest sobie sterem i żeglarzem. Klasyczne rozbicie dzielnicowe 😉
Mały Janio, ale prymas jest takze delegatem EP ds. Ochrony dzieci i młodziezy i jako delegat moze naciskac na swych kolegów. Fakt, w tej materii nacisku robi niewiele…
Nie musi być publiczne. Zgoda. Tyle że na razie z niepublicznego niewiele wynika.
Dlaczego ma coś wiecej wyniknąć jutro?
A skąd Pan wie, że niewiele wynika? Może wynika więcej, tylko właśnie (z różnych powodów, nie z lęku bynajmniej) nie mówi się o tym publicznie?
Dlaczego? Bo zmian nie widzę. Tylko nadal widzę bezradność i milczenie.
Nie jestem w stanie uwierzyć, że coś tym bardziej jest im bardziej tego nie widać.
Aż takim platończykiem nie jestem…..:-)
Panie Marku a ile dobra robi po cichu O. Adam Żak! Dyrektor COD w Krakowie. Tam spływa bardzo duzo zgłoszeń! Bardzo dużo! I Ojciec Żak pomaga i to bardzo skutecznie! Ale no własnie – bez rozgłosu.
Jak prowadzić tu rozmowę gdy niea możliwości technicznej odpowiadania na posty pod postami?
Nieprawda Panie Marku, niepokornego biskupa mozna spacyfikować, wysłać na jakąś uczelnię zachodnią i na parę lat spokój. Aby obudzić biskupów, krzyczeć muszą zacząć świeccy! I to ogromna ilość świeckich , nie parę osób. Ale świeccy siedzą cicho… i jest jak jest.
Żadnych pikiet pod kuriami… żadnegl zabierania głosu w Świątyniach.. żadnego wchodzenia do budynków kurialnych i żądania spotkania z biskupem miejsca… nic takiego się nie dzieje…
@Marek2 poza red. Nosowskim, co najmniej dwie (a może więcej) osoby z tego forum, świeckie, wystąpiły wprost do przedstawicieli kościoła, a także z takimi współdziałają na rzecz pokrzywdzonych. Czasem poza wytykaniem zaniechań warto poświęcić czas i zobaczyć działania oraz się w nie włączyć.
Joanna pisała o spotkaniach z pokrzywdzonymi w Łagiewnikach. Konferencje są ogólnodostępne, ale ludzie nie chcą poświęcić czasu, żeby je obejrzeć choćby na YT. A potem piszą, że „nikt nic nie robi”. Każdy robi na co mu odwaga pozwala.
Rozbicie dzielnicowe byłoby, gdyby nie było papieża.
Na jakie dzielnice? Oddzielone Wisłą?
Marek2 .napisał:
„Na jakie dzielnice? Oddzielone Wisłą?”
Oddzielone wpisami innych komentatorów. Odpowiedziałem na komentarz małyjaniego ,ale moja odpowiedź umieściła się w nieodpowiednim miejscu.
Papież daleko 🙂
Tomasz, za pikietę pod kuriami można w Polsce dostać zarzuty obrazy uczuć religijnych.
Zabieranie głosu w świątyniach czyli naruszanie przebiegu Mszy to już obraza uczuć do kwadratu.
Panie Tomaszu, może być Pan pewny że prokuratorzy Ziobry w takim przypadku zrobili by z Pana lewaka i satanistę….
A spacyfikowanie bp Muskusa byłoby grubą sprawą, która mogła by może coś zmienić (choć niekoniecznie). Ale z każdej Elby można wrócić. Może na dłużej niż na 100 dni…
Panie Marku, w pewnej małej parafii w Szczecinie , ludzie wstają i zabierają głos! I to mimo krzyków proboszcza aby kupować goscia niedzielnego. Wstają z ławki i zabierają głos a u Was? Tez są tacy odważni?
@Tomasz
Nie po to Ziobro zaostrza prawo by ludzie mówili. Jeżeli proboszcz tej parafii wezwie policję ci odważni będą mieli problemy.
@Basia
„Czasem poza wytykaniem zaniechań warto poświęcić czas i zobaczyć działania oraz się w nie włączyć.”
W zasadzie słusznie. Tylko po co? By biskupi z zadowoleniem odnotowywali ciągłą aktywność świeckich bez względu cokolwiek będą mówić i robić? To ta sama sytuacja co w przypadku dziecka matki/ojca alkoholika/alkoholiczki które przyprowadzi do domu pijanego rodzica, zdejmie i wypierze zanieczyszczone wymiocinami ubranie, położy do łózka itp. Rodzic tym bardziej może pić bo wie że dziecko przejęło już odpowiedzialność.
To właśnie dotyczy sytuacji „przychodzę do kościoła dla Chrystusa a nie dla księdza”. Tylko że ksiądz/biskup nadal uważa że jest dobrze bo ludzie przychodzą i na tacę rzucają. Zresztą w Kościele nie istnieje próg alarmowy. Czy chodzi 30% czy będzie 10% czy 5% to żadna lampka się nie zapali, syrena nie zawyje. Zawsze będzie na kogo zrzucić winę.
Jak w tej powiastce o facecie który wypadł z 10. pietra i mijając 5. krzyczy: „Na razie wszystko w porządku”!
To najlepiej milczeć Panie Marku, cisza i koniec. Super!
Wyjść. I nie wracać. Na to Ziobro jeszcze paragrafu nie wymyślił.
Demonstracyjne wyjście też mogłoby być zakwalifikowane jako złośliwe przerwanie mszy. A na to już jest paragraf. Wystarczy odpowiednio zawzięty prokurator i uległy sędzia.
Panie Marku i gdzie pójdę? Tyle razy to mówiłem… nie wróciłem do Koscioła Jezusa dla biskupów i księży, wróciłem dla Niego bo to ON mnie odnalazł po ponad 33 latach, choć cały czas ON był przy mnie.
Rzeczywiście sytuacja trudna. Można poszukać innego kościoła, innego proboszcza, ale wtedy i tak każdy przychodzący utwierdza hierarchię w przekonaniu że jeszcze nie jest tak źle, że wciąż można milczeć i ukrywać przed światem różne grzechy, że wierni i tak przyjdą mimo wszystko.
Taki jest los religijnej (o mało co) polskiej monokultury. Każdy monopol deprawuje, a monopol roszczący sobie prawo do jedyności bycia Kościołem deprawuje szczególnie…..
Wszyscy jestescy Kosciołem , ten Kosciół tworzymy, Pan też. Mimo , iz to nie nasz Koscioł a Kosciół Jezusa, Który sam go powołał do istnienia. Nie jestem w nim dla jakiegokolwiek proboszcza.
Ale każdy z nas przychodząc na mszę do dowolnego kościoła utwierdza biskupów w przekonaniu że jest dobrze, że nic nie trzeba zmieniać.
Kwadratura koła. I tak źle i tak niedobrze.
Rozwiązania nie widać.
@Marek2 – popieram. Nie należy wspierać kościelnej patologii – w różnych jej formach i przejawach.
Nie dla biskupów i proboszczów przychodzi się na Mszę swiętą. To nie jest Eucharystia ustanowiona przez biskupów. Panie Marku, proszę zacząć inaczej mysleć. Mi się to po latach ! udało.
„To nie jest Eucharystia ustanowiona przez biskupów.”
Zauważ, że mówisz tak, bo tego nauczyli Cię właśnie biskupi. Jezus nie założył instytucji kościelnej. K-ł powstał z inicjatywy św Pawła, intuicyjnie wybrał go jako środek dla swego szczęścia. Przeredagowanie tekstów biblijnych pod założony cel to nie problem. Zatem nie wiesz jak było na początku i jaka była prawdziwa opowieść o Jezusie.
Tropem ku poznaniu prawdy są zachowania ludzi stojących w opozycji do władzy K-ła. Najlepszym przykładem jest oddolna społeczność Katarska ludzi wolnych i szlachetnych, żyjących innym przesłaniem Jezusa, przesłaniem pokoju, równości, wysokim statusem kobiety.
Wielki Czwartek – ustanowienie sakramentu kapłaństwa i Eucharystii.
To ustanowili tez ludzie. Cała doktryna K-ła jest dziełem człowieka, nie Jezusa. Przesłanie Jezusa zostało zinterpretowane przez konkretnego lidera w określony sposób i przekazywane za pośrednictwem kolejnych przedstawicieli instytucji, z pokolenia na pokolenie.
Pierwotna interpretacja wydarzeń zw z Jezusem dziś już nie jest przekonująca, bo jej przekaziciele stali się niewiarygodni. Wytraciła swoją energię. To nic niezwykłego czy dramatycznego. To etap i kończy się w odpowiednim momencie, w czasie, gdy człowiek jest już gotowy na reinterpretację wydarzeń sprzed 2 tysiecy lat.