Wegetarianizm i weganizm to nie herezje ani „lewactwo”, a piękne dążenie do rezygnacji z przemocy wobec życia, które jest darem Boga.
Raport „Katolicy i Boże zwierzęta. Jak wypełniamy zadanie bycia człowiekiem”, przygotowany przez zespół „Troska o Stworzenie” Kongresu Katoliczek i Katolików, jest nie o zwierzętach. Jest o nas – ludziach, którym Bóg powierzył opiekę nad Ziemią, aby ją uprawiali i doglądali Jego Stworzenia (Rdz. 2, 15).
Obecny kryzys ekologiczny jest kryzysem relacji człowieka z resztą stworzonego świata. Chrześcijańska ekologia integralna w swoich diagnozach, postulatach i rozwiązaniach chce te relacje naprawić: mówi o tym, jak zapobiegać zmianom klimatycznym, brakowi wody, zanieczyszczeniom, zanikowi bioróżnorodności, mówi o niedobrych dla człowieka i społeczeństw skutkach złego gospodarowania Ziemią. Prawie zupełnie pomija jednak w swoich zaleceniach czujące zwierzęta, które nie tylko potrzebują ekologicznej ostrożności, ale i zupełnie innego rodzaju troski niż skały, strumienie i powietrze. Potrzebują, podobnie jak my, ludzkiej wrażliwości i moralności.
Co mówią o nas, ludziach, obłąkane lisy i norki w drucianych klatkach, kurczaki z połamanymi od przerostu mięśni nogami, matki-świnie w ciasnych betonowych kojcach, anemiczne cielęta odbierane matkom-krowom zaraz po urodzeniu?
W 2021 roku w Polsce zabito ponad miliard zwierząt. Większość z nich żyła w warunkach przeciwnych ich naturze, w klatkach, w przemysłowych halach, w stresie, w cierpieniu. W ciągu roku myśliwi zabijają w Polsce około 2,5 mln dzikich zwierząt: jeleni, saren, dzików, ptaków. Wciąż na krótkich łańcuchach zamarzają w zimie na polskiej wsi głodzone psy, a mioty szczeniąt i kotów są topione lub zakopywane żywe. Nie ma tygodnia, aby nie odkryto zbrodni wobec zwierząt gospodarskich. Lisy, norki i jenoty utrzymywane są przez całe życie w niewielkich drucianych klatkach, a potem wyszarpuje się je z nich i zabija prądem.
Wciąż przed świętami Bożego Narodzenia ludzie nieumiejętnie zabijają zmaltretowane karpie. Przeciętna jednostka prokuratury każdego roku rejestruje od kilku do kilkudziesięciu postępowań karnych o przestępstwa przeciw zwierzętom, 70 proc. z nich jest umarzane. Jakie formy może przyjąć ludzkie okrucieństwo, mówią dwa bazujące na dokumentach sądowych i policyjnych raporty: „Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami” i „Bezkarni. Przestępstwa przeciwko zwierzętom” Fundacji Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenia Ekostraż. Każdy powinien je przeczytać, pamiętając, że przestępstwa zgłaszane do organów ścigania to wierzchołek góry lodowej.
Miliony czujących istot, jakże blisko nas, cały czas cierpi deprywację, uwięzienie, ból, strach. Gdybyśmy chcieli usłyszeć ich krzyk, wypełniłby on całą przestrzeń wokół nas. A jednak prawie nikt tym istotom nie współczuje, nikt nie organizuje pomocy. Są tak absolutnie wykluczone z kręgu naszej moralności, jakby nie istniały. Nie mają dostępu do naszych myśli i uczuć. Nie tylko nie broni ich prawo, ale też nie broni ich wiara ludzi w ich Stwórcę.
Biznes i nieumiarkowanie
Przerażające swoim ogromem i drastycznymi szczegółami zło ludzie robią zwierzętom świadomie, ale i nieświadomie lub pośrednio, zniewoleni umysłowo kulturą i przyzwyczajeniami. Jeśli przyczyną jest niewiedza, to w Polsce XXI wieku jest to niewiedza zawiniona. A ci ludzie to przecież w większości chrześcijanie, i choć nie różnią się w tym, jak traktują zwierzęta, od osób niewierzących, to przecież powinni być lepsi, dobrzy i miłosierni na wzór Boga, w którego wierzą.
Z Pisma Świętego, Tradycji i katolickiego nauczania powszechnego wiadomo, że zwierzęta są kochanymi przez Stwórcę istotami, które człowiek ma traktować z szacunkiem, jako powierzoną mu w odpowiedzialny zarząd Bożą własność. Każde życie dane przez Boga jest święte. W każdym stworzeniu, także w zwierzętach, doświadczamy Bożej obecności. Wierzymy też, że wraz z całym stworzeniem zmierzamy do Królestwa Bożego, którego ideał znamy z Pisma Świętego, a naszym zadaniem, jeszcze tu na Ziemi, jest budowanie świata, w którym zbliżamy się do tego ideału, i w którym każda istota może rozkwitać.
Chrześcijanie pierwszych wieków znacznie lepiej niż my – ludzie nowocześni – rozumieli godność i miejsce zwierząt w porządku stworzenia. Wyraźnie odczuwali wspólnotę losu, wzajemną zależność, a świętość kojarzona była z miłością do wszystkiego, co żyje. W historii naszej cywilizacji bardzo długo traktowano zwierzęta hodowlane z szacunkiem i troską, choć ich udziałem zawsze był wyzysk i cierpienie, większe niż to przynależne z natury. Były jednak blisko człowieka, często żyły z nim pod jednym dachem, pozostawały ważne, wartościowe. Człowiek był do nich przywiązany, obserwował je, a przez to lepiej rozumiał i czuł ich potrzeby. Dzięki nim zbudowaliśmy naszą cywilizację.
Od połowy XX wieku człowiek uczynił jednak ze zwierząt sposób na biznes, wielki biznes, traktuje jak towar, sztucznie sprowadza je na świat i w wielkich przemysłowych hodowlach zmusza do życia wbrew ich naturze.
Co mówią o nas, ludziach, obłąkane lisy i norki w drucianych klatkach, kurczaki z połamanymi od przerostu mięśni nogami, matki-świnie w ciasnych betonowych kojcach, gdzie nie mogąc zmienić pozycji karmią swoje dzieci, anemiczne cielęta odbierane matkom-krowom zaraz po urodzeniu, gryzące metalowe okucia ciasnych budek, w których trzymane są w izolacji i niedożywiane dla bladoróżowego mięsa? Czy ktoś, idąc z dziećmi do cyrku, myśli o okrutnej tresurze pokazywanych tam zwierząt? Albo zastanawia się nad życiem papug potrzebujących wielkich przestrzeni, a zamkniętych w klatkach?
Zwierzęta w naszych czasach nie zaspokajają koniecznych potrzeb. Służą do zarabiania pieniędzy, poprzez zaspokajanie napędzanej przez biznes ludzkiej zachłanności, często wyrafinowanych zachcianek.
Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia.
Zmiany klimatyczne, zanieczyszczenia środowiska, intensywne monokulturowe rolnictwo to z kolei wyrok śmierci dla niezliczonych zwierząt dzikich. Pozbawiane naturalnych siedlisk giną z głodu, pragnienia, albo przemieszczają się i zakłócają obce sobie habitaty. Ostatni raport IPEBES ONZ mówi, że blisko milion gatunków roślin i zwierząt jest obecnie zagrożonych wyginięciem, a wiele z nich zniknie już w najbliższych dekadach.
Okrutnie traktowane bywają zwierzęta towarzyszące. W 2019 roku Polskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami objęło swoimi interwencjami 405 081 osób i 315 instytucji; w 2020 roku było to już 530 367 osób i mniej, bo 250 instytucji. W roku 2020 jedno tylko Towarzystwo Ochrony Zwierząt w Polsce przeprowadziło ok. 35 tys. interwencji dotyczących niehumanitarnego traktowania zwierząt.
Nie takiego traktowania zwierząt chciał Bóg
Co te wszystkie fakty mówią o nas, chrześcijanach? Kim jesteśmy? Dobrymi, miłosiernymi na obraz Boga, gospodarzami Stworzenia? Czy okrutnymi, bezwzględnymi oprawcami i wyzyskiwaczami?
Możemy z dużą pewnością powiedzieć, że niemal zawsze, gdy korzystamy z produktów pochodzenia zwierzęcego, bierzemy udział w czymś, co jest dalekie od wartości Królestwa Bożego i dalekie od „bycia na wzór Boga”. Z pewnością nie takiego traktowania zwierząt chciał Bóg, Chrystus z pewnością pragnął miłości i miłosierdzia dla wszystkich czujących istot.
Podobnie jak większość ludzi, katolicy wypierają jednak wiedzę o okrutnych praktykach wobec zwierząt. Robią to dla spokoju sumienia i dla własnej wygody, nie chcą rezygnować z przyzwyczajeń i tradycji nawet wtedy, gdy na szali jest cierpienie. Powiększający się dystans, jaki dzieli człowieka od zwierząt, ułatwia ignorowanie ich gehenny, a zabiegi rolnictwa i przemysłu pomagają ukryć straszliwe realia hodowli i produkcji.
Kościół – w znaczeniu zarówno wspólnoty, jak i instytucji – jest na to w praktyce obojętny. Jego członkowie, duchowieństwo i świeccy wierni, nie wiążą tego, jak traktowane są zwierzęta, z przesłaniem Pisma Świętego, ani ze swoją wiarą. Wbrew zmianom w nauczaniu powszechnym – podkreślającym coraz bardziej wartość, integralność i wewnętrzną współzależność całego stworzonego przez Boga świata – nadal w Kościele dominuje podejście skoncentrowane wyłącznie na człowieku, tylko na jego dobru i na jego zbawieniu.
Wbrew temu, jak dużo dziś wiemy o zwierzętach, o tym jak bardzo są do nas biologicznie i psychicznie podobne, chrześcijańska praktyczna moralność ich nadal nie obejmuje. To budzi zdumienie i niechęć do ludzi Kościoła u osób wrażliwych na los zwierząt. Nie bez racji. Chrześcijański antropocentryzm w naszych czasach jest zwykłym ludzkim egocentryzmem i brakiem miłości. Lub wielkim zaniechaniem wiedzy.
Niestety, brakuje działań, które mogłyby to odmienić. Brakuje nowoczesnej rodzimej myśli teologicznej dotyczącej zwierząt, a wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego nieśmiało podnoszące tę sprawę, czy myśl teologów zagranicznych, nie są polskim katolikom znane.
W rezultacie edukacja kleryków, sióstr zakonnych, katechetów nie dotyka tej problematyki. Poza ogólnym wskazaniem na lekcjach religii, że okrucieństwo wobec zwierząt jest złe, nie spotykamy się w Kościele z nauczaniem w sprawie nadużywania przez ludzi władzy nad nimi. Wiernym absolutnie obca jest więc refleksja nad relacjami Bóg – człowiek – zwierzę, zwłaszcza, że sami duchowni nie dają tu przykładu. Katolicy nie znajdą też inspiracji w katolickiej prasie dostępnej w parafiach czy na katolickich portalach internetowych.
W rachunkach sumienia dla dzieci pojawia się pytanie o dręczenie zwierząt, ale już bardzo rzadko w rachunkach sumienia dla dorosłych. Katolickie święta i uroczystości wiążą się ze wzmożoną konsumpcją produktów zwierzęcych, co sankcjonuje sposób ich pozyskiwania, a przez to, że te obyczaje są tak silną normą społeczną, nie poddaje się ich żadnej refleksji. Fakt, że wielu księży poluje, a za powodzenie polowań odprawiane są Msze św., daje zwykłym wiernym przyzwolenie na myślistwo dla rozrywki. Marszy w obronie zwierząt nikt nie błogosławi.
Konieczna przemiana serca
Zmiana myślenia o braciach i siostrach zwierzętach, objęcie ich współczuciem, odejście od pełnego arogancji wyzysku, powstrzymywanie ludzkiego zła szczegółowymi moralnymi wskazaniami, są koniecznością we współczesnym Kościele. Na wszystkich jego szczeblach.
Potrzebne jest otwarte nazwanie wszystkich grzechów człowieka w odniesieniu do zwierząt, wszystkich zwierząt. Powinno się głośno mówić o moralnych aspektach produkcji zwierzęcej, rozrywki z udziałem zwierząt i ich wykorzystywania w badaniach. A także – o konsekwencjach tych nadużyć dla ludzi i środowiska. Naprawa naszego stosunku do zwierząt jest konieczna nie tylko bowiem z powodów etycznych, ale także z powodów ekologicznych i dla dobra najbardziej intelektualnie rozwiniętego zwierzęcia, czyli człowieka.
Absolutnie konieczna jest zmiana w edukacji duchownych w zakresie moralności w odniesieniu do zwierząt. Musi to być edukacja, która nadąża za współczesną wiedzą z zakresu biologii, etologii i psychologii zwierząt
Aby ten kolejny etyczny krok chrześcijaństwa był możliwy, niezbędne jest, by Kościół nauczający uświadamiał wiernym, że dobre traktowanie zwierząt to fundamentalny, wynikający z wiary, nakaz moralny. Nie stanie się to jednak bez pogłębienia teologiczno-moralnej refleksji nad stosunkiem człowieka do czujących zwierząt, uwzględniającej współczesną wiedzę o ich doznaniowości i potrzebach.
Ekologia integralna musi włączyć troskę o wszystkie zwierzęta w swoje cele i działania. Ekologia przemilczająca sytuację zwierząt i relacje z nimi człowieka nie jest ekologią integralną.
Absolutnie konieczna jest ponadto zmiana w edukacji duchownych w zakresie moralności w odniesieniu do zwierząt. Musi to być kształcenie, które nadąża za współczesną wiedzą z zakresu biologii, etologii i psychologii zwierząt. To także kształtowanie duchowości nawiązującej do najlepszych wzorów z początków chrześcijaństwa, mającej piękne wzory w osobie św. Franciszka i wielu innych świętych. Tylko odpowiednio przygotowani, rozumiejący i czujący problem duchowni czy katecheci mogą w tej sprawie formować sumienia i wrażliwość wiernych.
Co to znaczy „panowanie człowieka”?
Potrzebne jest jednoznaczne uściślenie, co w dzisiejszych czasach oznacza w Katechizmie Kościoła Katolickiego wyrażenie „potrzebne zadawanie cierpień zwierzętom lub ich zabijanie” oraz co to są „rozsądne granice” eksperymentów medycznych. Niezbędne są zatem prace nad zmianami w zapisach Katechizmu dotyczącymi traktowania zwierząt.
Podkreślane w ekologii integralnej odchodzenie w Kościele od rozumienia „panowania człowieka”, jako nieograniczonego korzystania ze świata, powinno zawsze obejmować rezygnację z wyzysku i systemowej przemocy wobec zwierząt. Królestwo Boże obejmuje przecież zwierzęta, dobroć wobec nich jest więc czymś nieodzownym w naszej drodze do zbawienia.
W materiałach pomocnych w rachunku sumienia, kierowanych zarówno do dzieci, jak i do dorosłych, grzechy w stosunku do zwierząt powinny być konkretne nazwane (np.: torturowanie, więzienie, pozbawianie możliwości realizacji naturalnych potrzeb, obojętność na zło wyrządzane zwierzętom, itd.), podobnie jak możliwe zadośćuczynienia (np. jałmużna na rzecz zwierząt, opieka nad zwierzętami bezdomnymi, okresowe powstrzymanie się korzystania z produktów pochodzenia zwierzęcego, itp.).
Katolicy, którzy bezpośrednio mają do czynienia ze zwierzętami lub od których zależy sposób ich traktowania, nie mogą przyczyniać się do ich krzywdy, niezależnie od wiążących się z tym interesów i korzyści. Producenci i dystrybutorzy powinni kierować się wysokimi standardami etycznymi, zapewniając zwierzętom życie zgodnego z ich potrzebami, bez bólu i cierpienia, także cierpienia psychicznego. Powinni też domagać się zmian w prawie tak, aby zabezpieczało ono dobro zwierząt i chroniło je przed nadużyciami ze strony człowieka.
Osoba prawdziwie religijna, kochająca stworzenie na wzór Boga, nie powinna polować czy uprawiać rybołówstwo dla przyjemności, bo zabijanie jest zaprzeczeniem miłości.
Codzienne wybory
Bardzo ważne są codzienne wybory, w sklepie, w rozrywce, gdyż każdy taki wybór jest wyborem moralnym. Etyczne konsumenckie decyzje przyspieszą proces przechodzenia z rolnictwa przemysłowego na gospodarowanie moralne i zrównoważone.
Przewodnicy duchowi powinni zachęcać wiernych do zmniejszenia lub rezygnacji ze spożywania produktów pochodzenia zwierzęcego, także dla ich własnego dobra. Wegetarianizm i weganizm to nie herezje ani „lewactwo”, to piękne dążenie do rezygnacji z przemocy wobec życia, które jest darem Boga. To także działanie w interesie przyszłości całej ludzkości. Kto czuje się na siłach, powinien dążyć do całkowitej rezygnacji z produktów zwierzęcych, a ci, którzy z różnych względów nie mogą tego zrobić, powinni korzystać z produktów, które pochodzą z gospodarstw dbających o dobrostan zwierząt.
Niezbędne jest, by Kościół nauczający uświadamiał swoim wiernym, że dobre traktowanie zwierząt to fundamentalny, wynikający z wiary, nakaz moralny
Parafie, zakony, szkoły katolickie powinny rezygnować z produktów pochodzących z intensywnych hodowli zwierząt i zawsze dawać możliwość wyboru diety roślinnej.
Do poprawy losu zwierząt przyczynią się też bojkotowanie przemysłu rozrywkowego wykorzystującego zwierzęta (wspomniane cyrki, pokazy itp.), sportu wyczynowego z udziałem zwierząt, walk zwierząt, a też nieinwestowanie w fundusze związane z nieetyczną przemysłową hodowlą.
Ludzie, którzy za wskazaniami Chrystusa wierzą, że należy chronić słabych, małych i pokrzywdzonych, powinni być tacy dla wszystkich czujących istot, nawet kosztem własnych samoograniczeń. Tak jak kiedyś byli w awangardzie stanowienia praw człowieka, tak teraz pora jest, aby stanęli w obronie praw zwierząt.
Ludzka moralność rozwija się cały czas, coraz więcej wiemy i rozumiemy na naszej drodze do chcianej przez Boga harmonii i pokoju w Stworzeniu. W końcu „stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych” (Rz 8,19-23). Bez zaprzestania krzywdzenia zwierząt ludzkość nigdy nie wyzbędzie się agresji, chęci dominacji i zła.
Raport „Katolicy i Boże zwierzęta. Jak wypełniamy zadanie bycia człowiekiem” został stworzony przez Barbarę Niedźwiedzką przy współpracy z Barbarą Bik, Grażyną Derlagą, Barłomiejem Gardolińskim, Małgorzatą Hanzl, Andrzejem Kozielskim, Grzegorzem Pieńkowskim, Martą Saratowicz, Joanną Zatylną
Przeczytaj też: Zwierzęta – nasi mniejsi bracia
DZIĘKUJĘ za ten ważny tekst!
Kto nie szanuje zwierzęcia, ten z reguły nie uszanuje też człowieka. Kto kopnie psa na ulicy, ten za zamkniętymi drzwiami nie będział szanował i swojego dziecka, które jest równie bezbronne i nie jest wstanie zwerbalizować swoich potrzeb i praw. Empatia to nie jest coś, czym możemy dysponować wybiórczo. Osobiście zawsze byłem przeciw antropocentryzmowi. Każde stworzenie – czy człowiek czy zwierzę – nie chce cierpieć. I to powinniśmy uszanować. Ostatnie badania naukowe udawadniają, że nawet rośliny czują. Tak więc nie dowartościowujmy się, odbierająć wszystkiemu wokół nas zdolności do uczuć. Nie staniemy się przez to więksi. Wręcz przeciwnie.
I ja dziękuję. BARDZO.
Rośliny nie czują tak jak czują zwierzęta. Jak można porównać ziemniaka do inteligentniej istoty, jaką jest zwierzę. Czy wbijając sobie nóż w dłoń, odczuwamy to samo, co krojona marchew? Żeby przestać krzywdzić i uszanować zwierzęta, trzeba w pierwszej kolejności przestać je jeść.
KULTURA!
Każdy ma prawo jeść to, co chce i nie jeść tego, czego nie chce. Dlatego nie komentuję faktu, że ktoś jest wegetarianinem czy weganinem – jego wola, jego sprawa. Tylko, że TEGO SAMEGO WYMAGAM dla siebie! Jem mięso i oczekuję, że ten fakt zostanie uszanowany. Artykuł można przeczytać lub nie, ale gdyby ktoś mi takie wywody przy jedzeniu wygłaszał – dostałby ostrą odprawę.
Pozdrawiam.
W tych językach na temat praw zabrakło jednego: zwierzęta też powinny je mieć jako żywe, czujące i inteligentne istoty.
Kultura!
Każdy ma prawo urodzić dziecko, które chce i nie urodzić tego, którego nie chce. Dlatego nie komentuję faktu, że ktoś jest pro life – jego wola, jego sprawa. Tylko, że tego samego wymagam dla siebie! Mam za sobą dwie aborcje i oczekuję, że fakt ten zostanie uszanowany. Artykuł można przeczytać lub nie, ale gdyby ktoś mi takie wywody wygłaszał kiedy byłam w niechcianej ciąży – dostałby ostrą odprawę.
Pozdrawiam
A zupełnie na serio: widać, że nie przeczytałeś/aś artykułu i kompletnie nie rozumiesz ludzkich motywacji do niejedzenie produków odzwierzęcych.
Wskazówka: nie chodzi o to, żeby zrobić ci na złość i zakazywać rzeczy dla ciebie przyjemnych. Co byś powiedział o gościu, który katuje swojego psa, bo lubi jak jęczy z bólu i przerażenia?
Po takich artykułach nabieram jeszcze większej ochoty na pieczonego kurczaka lub rybkę. Jutro wypełnię zadanie bycia ludzkim drapieżnikiem, wrr.
Robercik, z ciebie taki drapieżnik jak z raka ogier 🙂
też prawda 😉
Dziekuję ! Potrzeba więcej takich głosów, bo chyba każdy kto sprawę bliżej zbada, milknie ze zgrozą i na poważnie mysli o odejściu od „mięska”.
Tu nie ma co myśleć. W XXI wieku jedzenie mięsa nie jest nikomu potrzebne. Zapraszam na grupę na FB Co jedzą polscy weganie. Polecam Jadlonomię do kulinarnych przepisów na początek, albo wpisać w google „wegańskie przepisy” i zobaczyć, ile tego jest.
A co z arktycznymi Eskimosami?
@Robert Forysiak
Jedzą tyle ile trzeba. Nie produkują ponad miarę do puszek. Ten szacunek do zwierząt widać w kulturach łowieckich. Takich na poważnie. Nie z Biedronki.
Nikomu osobiście nie odmawiam prawa do jedzenia czegokolwiek. To jest osobista decyzja. Proszę się więc niepotrzebnie nie podniecać … bo później mógłby jeszcze ten kotlecik stanąć Państwu w poprzek.
Właśnie sobie ostentacyjnie zjem schabowego, albo marchewka ma głęboki świat uczuć.
Ok. A innej refleksji nie ma?
Mam się omotać tak, by nie połykać przypadkiem owadów i przepraszać trawę jak po niej chodzę?
Problemem jest na pewno przemysłowa hodowla zwierząt i to że naprawdę ze względów zdrowotnych nie musimy jeść aż tyle mięsa.
I wiele innych kwestii – bardziej złożonych niż taka polaryzacja.
My nie hodujemy obecnie zwierząt – my je produkujemy jak meble i zapałki. Na wielką skalę.
O to chodzi w tym artykule.
Do refleksji.
„Mam się omotać tak, by nie połykać przypadkiem owadów i przepraszać trawę jak po niej chodzę?”
Po pani, Joanno spodziewałbym się więcej niż tworzenie absurdalnych sofizmatów rozszerzenia.
@Szymon.
Powinnam poprawić ten komentarz, ponieważ pisałam go wtedy, kiedy powyżej było mniej komentarzy i jedni już tutaj deklarowali chęć jedzenia zaraz mięsa, a inni otwierali tu oczy na świat uczuć roślin.
Stąd tak sama spolaryzowałam temat niby żart (muszę zatem potrenować te żarty) :
„Właśnie sobie ostentacyjnie zjem schabowego, albo marchewka ma głęboki świat uczuć. Ok. A innej refleksji nie ma?”
@Szymon Teraz powyżej już sporo innych zdań i komentarzy więc taki update. Ale na początku były tylko takie mocno kontrastowe.
A to zadnie z kolei było taką reakcją z absurdu o uczuciach roślin, że zaraz to nic nie będziemy jeść:
„Mam się omotać tak, by nie połykać przypadkiem owadów i przepraszać trawę jak po niej chodzę?”
A to jest to co myślę ja i mam nadzieję zabrzmi jasno:
„Problemem jest na pewno przemysłowa hodowla zwierząt i to że naprawdę ze względów zdrowotnych nie musimy jeść aż tyle mięsa. I wiele innych kwestii – bardziej złożonych niż taka polaryzacja.
My nie hodujemy obecnie zwierząt – my je produkujemy jak meble i zapałki. Na wielką skalę. O to chodzi w tym artykule. Między innymi.”
Mam nadzieję, że wyjaśniłam.
Bóg tak stworzył świat, że są w nim drapieżniki – zwierzęta, owady, rośliny – żywią się mięsem swoich ofiar, które zabijają dość okrutnie i podstępnie.
Aż dziwne, że nie ma o tym w powyższym artykule ani słowa, przecież w skali roku giną miliony owadów, robaczków, ptaszków, rybek, sarenek i wszelkiego innego żywiołu -:)
Tak oto istoty stworzone przez Stwórcę, żywią się innymi istotami stworzonymi również przez Stwórcę. Uświadmianie lwa, że w gazeli jest cząstka Bożej obecności nie przyniesie skutku. Rzeczony Lew nie przejmie się również faktem, że każde życie jest święte, bo ponad święte życie gazeli przekłada swoje własne i swojego potomstwa.
W tym sensie może byłoby lepiej apelować do ludzkich sumień o nie marnowanie jedzenia, o nie przejadanie się, o poszukiwanie żywności (w tym mięsa), gdzie chów i dalsze procesy są prowadzone etycznie. Jest jeszcze do omówienia problem nadzoru państwowego, mądre i egzekwowane ustawy dotyczące chodowli, wytwarzania i obrotu żywnością.
W zamian czytam apele do mojej katolickiej moralności, żebym nie jadł mięsa. No, sorry, jem mięso, bo lubię, ale jem umiarkowanie. Wogóle jem od wielu lat tylko dwa posiłki dziennie (bez podjadania pomiędzy). A dziś piątek – jadłem sielawę – pyszna rybka -:)
Zresztą – sam Chrystus jadł ryby i zachęcał pozostałych do konsumpcji, więcej – rozmnożył ryby właśnie . . . hmm . . . i wino -:)
. . . . .
ps. o rozmnożonym chlebie chciałem nie wspominać, bo chleb to węglowodany, więc zdecydowanie ograniczam -:)
Człowiek drapieżnik, hehehe… Upoluj chociażby mysz rękami i zębami, zjedz na surowo. Człowiek poluje… na promocje w Biedronce. 😀
Bo człowiek to inteligentny i wygodny drapieżnik. Po to wymyślił hodowlę i dystrybucję, by polować dziś w Biedronce 😉
@Robert Forysiak
Artykuł pokazuje patologię tej hodowli/produkcji.
Ten komentarz pokazuje tylko jak nie da się czasem pokonać stron.
Ponieważ skoro ja jestem za innym traktowaniem zwierząt, to na pewno od Olgi Tokarczuk i GW.
Człowiek inteligentny to rozmawia.
Inny się tylko okopuje na wygodnej pozycji.
Dotyczy to każdego – jak rozmawiasz, oto jest dobre pytanie.
Od prawa do lewa.
Bardzo lubię zwierzęta i zależy mi na tym, by traktowano je z empatią. I śmieję się z ludzkiego przebóstwiania własnej chromej wrażliwości. A śmiać jest zaprawdę warto, Joanna, a jak się śmieję, to nie rozmawiam, co łatwo zauważyć.
I dodam.
Jestem za dyskusją na temat tego jak traktujmy zwierzęta. Produkcja, cyrk i inne.
A i zanim Panowie zjedzą kolejnego schabowego tudzież pieczonego kurczaka – albo wzruszą się nad pietruszką – może lepiej będzie sobie porozmawiać bez stereotypów, które już tu się ładnie zarysowały w innych komentarzach.
Polecam rozmowy. A rozmowy poza forum to już kosmos.
Ale kto mnie będzie słuchał…
Pani Joannao – tutaj nie chodziło mi o wzruszanie się nad pietruszką. A raczej o ogólnie spotykane odmawianie wszystkiemu poza człowiekiem zdolności do emocji, na którą swoją drogą wskazywał już Charles Darwin. Proszę więc nie spłycać. W erze pluralizmu każdy podejmuje swoje decyzje. I ja jestem daleki od tego, aby dyktować innej osobie, ile tego schabowego i z jakiej produkcji. Mnie tak naprawdę nie interesuje, czym inni ludzie zapełniają swoje wnętrze. Próbuję znaleźć dla siebie osobiście właściwą drogę i żyć z innymi w zgodzie. Chyba byłoby smiesznym, żeby każdą wspólną kolację z przyjaciólmi zaczynąć od wykładu. W moim kręgu znajomych szanuje się różnorodne podejscie do tematu i wybiera taką restaurację, w której każdy ma prawo do wyboru. I to jest właśnie ta „KULTURA!”, której ktoś wcześnie słusznie się domagał.
Adamie2
Leseferyzm. To też już było. Tu nie chodzi, by każdemu pozwolić na to co mu się głowie roi.
Tu wolność, tam swawola. Człowieka święta wola.
„W erze pluralizmu każdy podejmuje swoje decyzje.
I ja jestem daleki od tego, aby dyktować innej osobie, ile tego schabowego i z jakiej produkcji.„
Jest Pan jednak gotów formułować inne wyraźne deklaracje.I komuś pisać diagnozy.
Z tego powodu najpierw z forum poszłam sobie – Vaya con Dios, a póżniej wróciłam, ponieważ wzruszył mnie Pana komentarz o Korczaku – wróciłam na forum, a miałam już sobie odpocząć.
https://wiez.pl/2023/05/08/stefan-chwin-sekularyzacja/
„Mnie osobiście na początek wystarczyłby humanizm Korczaka, żeby ten świat stał się lepszym … Wszystko zaczyna się od szacunku do dzieci. Autorytawny system wychowania nierzadko jest emocjonalnie zaniedbujący … i skutkuje niekończącym się łańcuchem “krzywdzących skrzywdzonych” (“hurt people hurt people”). Więc w tym zakresie życzył bym sobie najwięcej reform …”
A tu akurat o tej produkcji mocne słowa i co i nic, zero wzruszenia?
„ile tego schabowego i z jakiej produkcji.”
Ale przecież gdzie indziej okazuje Pan mocną wrażliwość.
I prosi, by nie reglamentować prawa do modlitwy.
Ja naprawdę chciałabym odpocząć wiec napiszę w wersji polskiej:
Z Panem Bogiem
Kiedyś pewnie wrócę 🙂
Pani Joanno, ja jedynie mogę opowiedzieć o moim osobistym podejsciu, ale nie zabronić jeść innym czegokolwiek. Mnie boli, gdy cierpią zwierzęta, ale osobiśćie nie czuję potrzeby, aby dokształcać innych w zakresie psychologii zwierząt. To nikogo nie przekona, kto lubi kurczaka i rybkę. Dajmy sobie nawzajem spokój. P.S. Niemniej cieszę się, że jest zainteresowanie tematem / niezależnie od reakcji poszczególnych komentatorów.
Tu taki ciekawy artykuł, dotyczący inteligencji … ośmiornicy. https://www.nhm.ac.uk/discover/octopuses-keep-surprising-us-here-are-eight-examples-how.html Okazuje się, że dorównuje ona, jeśli nawet nie przewyższa, inteligencję psa. Ośmiornice posiadają zdolność do śnienia, rozpoznają ludzkie twarze, regularnie planują swe działania, używają narzędzi, aby osiągnąć swój cel. Jeszcze niedawno wszystko to było negowane … Wiec warto się nad tym przez chwilę zastanowić, czy tylko nam Pan Bóg dał rozum … Swą niewiedzę można oczywiście efektownie zakrywać wymachując udkiem kurczaka, rybką lub obiema na przemian.
Dziękuję za Pana komentarze – nie ukrywam, że zachęcają mnie one do refleksji i zastanowienia się na otaczającym nas światem. Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję. Nie wiem, czy do końca zasłużyłem, bo te moje komentarze to zaledwie paprotki, które wyrósły w cieniu pięknego drzewa, którym jest tekst pani Niedźwiedzkiej.
Zwierzęta od dziecka były moją wielką pasją, i to właśnie one pomogły mi w ciężkich chwilach zachować wiarę w to, że ten świat jest piękny.
Dziękuję i serdecznie Pana pozdrawiam
[…] Proszę nie zaglądać innym do talerza, a zwłaszcza nie próbować dorabiać do swoich poglądów ideologii.
Przypominam, jak już ktoś przede mną – sam Chrystus jadł mięso i absolutnie nie ma w tym nic złego.
Tak jakby Pani nie dorabiała do swoich 😉
Jeszcze jedno pytanie: A jakie mięso jadł Chrystus, bo osobiście sobie nie przypominam?
„Z Pisma Świętego, Tradycji i katolickiego nauczania powszechnego wiadomo, że zwierzęta są kochanymi przez Stwórcę istotami, które człowiek ma traktować z szacunkiem, jako powierzoną mu w odpowiedzialny zarząd Bożą własność. Każde życie dane przez Boga jest święte. W każdym stworzeniu, także w zwierzętach, doświadczamy Bożej obecności.” Czy wg Autorki dotyczy to również szczurów, myszy, karaluchów, bakterii chorobotwórczych i wielu innych niewinnych stworzeń, które człowiek uznaje za szkodniki i gatunki inwazyjne? Może deratyzacja, dezynsekcja, dezynfekcja, terapia antybiotykowa jest grzechem?
@Addam Deratyzacja, dezynsekcja, dezynfekcja, terapia antybiotykowa … Ależ jak najbardziej … Proszę dalej bez umiaru rozsypywać i rozpylać wszelkiego rodzaju trutki, ddt, glyphosate i inne herbicydy, dezynfekować się od zewnątrz i wewnątrz. I zobaczymy, co z tego wyniknie …
Tak na serio … Deratyzacja nie zawsze jest konieczna, jeśli otoczenie jest posprzątane i nie ma dostępu do pokarmu. Mówię z doświadczenia. Po posprzątaniu podwórka, myszy, które się tam zalęgły, znikły w ciągu kilku dni i nie powróciły. Co do insektycydów, to proszę przeczytać o stopniowym wymieraniu pszczół i ptaków wskutek zatrucia tymi substancjami … W przypadku antybiotyków o wielolekoopornych szczepach bakterii, które wychodowaliśmy z powodu nadmiernego korzystania z antybiotyków, karmienia nimi zwierząt itd … Z tymi substancjami trzeba bardzo ostrożnie. Człowiek bez zdrowej flory bakteryjnej to z reguły człowiek, który choruje chronicznie … Dysbioza bakteryjna to poważny problem …