Reagowanie ze spokojem na słowa pełne uprzedzeń, nietolerancji i wykluczenia jest chrześcijańskim obowiązkiem – mówił wczoraj w Białymstoku abp Józef Guzdek.
Metropolita białostocki abp Józef Guzdek przewodniczył wczoraj – w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski i święto narodowe Konstytucji 3 Maja – w miejscowej archikatedrze Mszy św. za Ojczyznę.
W homilii przypomniał, że słowo ma służyć budowaniu mostów pomiędzy ludźmi oraz wytyczaniu wspólnych dróg, a odpowiedzialność za nie jest niezbędnym warunkiem dojrzałej wolności.
Zaznaczył, że twórcami Ustawy Zasadniczej z 1791 r. byli wybitni mężowie stanu, których nazwał „mocarzami ducha i słowa”. – Nasi rodacy powracali do myśli w niej zawartych podczas długiej nocy zaborów i okupacji. Jedną z nich jest ponadczasowe wezwanie do łączenia wolności z odpowiedzialnością za czyny i każde wypowiedziane słowo – mówił.
– Czy o tym pamiętamy? Czy w obszarze słowa pisanego i wypowiadanego wolność bez odpowiedzialności nie jest podobna do liberum veto, które ostatecznie podkopało autorytet Rzeczypospolitej i przyczyniło się do jej unicestwienia? – pytał arcybiskup i dopowiadał: – Owszem, wolność słowa jest jednym z podstawowych praw człowieka, ale zawsze musi łączyć się z odpowiedzialnością. Nadużywanie tej wolności jest początkiem anarchii.
Podkreślił, że kłamstwo, pomówienie i oszczerstwo powodują podziały, zranienia i zamykanie się na drugiego człowieka, i to niejednokrotnie na długi czas, a jedną z największych krzywd wyrządzanych bliźniemu jest niszczenie dobrego imienia i deptanie jego godności.
– W czasach stanu wojennego internowani wołali: „Możecie nas głodzić, ale nie wolno nam ubliżać!”. Ubliżać nie wolno nigdy i nikomu – zaznaczył hierarcha, stwierdzając, że w publicznej debacie język staje się coraz bardziej brutalny, w sposób wyrafinowany raniąc i dzieląc narodową wspólnotę.
Abp Guzdek przekonywał, że przyszłość kraju, jego rozwój i pomyślność obywateli, zależą od wzajemnego szacunku i harmonijnej współpracy wszystkich. – Możemy się różnić, ale szlachetnie! Owszem, intensywność sporów może być duża, ale trzeba je toczyć tak, aby można było razem usiąść do stołu negocjacji i zaplanować wspólne działania dla dobra narodu i państwa polskiego. Reagowanie ze spokojem na słowa pełne uprzedzeń, nietolerancji i wykluczenia jest naszym chrześcijańskim obowiązkiem – wskazywał.
– Niech nam będą obce kłamstwo i obmowa, oszczerstwo, manipulacja słowem, bezpodstawne posądzenia. Jednocześnie proszę, aby nigdy nie podsycać uprzedzeń i atmosfery pogardy – apelował metropolita Białegostoku.
I dodał: – Nie eskalujmy konfliktów i sporów, ale szukając tego, co łączy, umiejmy się jednocześnie „pięknie różnić”. Nikt z nas nie ma monopolu na miłość Ojczyzny. Rezygnacja z wyniszczającej walki, w trosce o dobro wspólne w imię prawdy, jedności i harmonijnej współpracy, na tym etapie dziejów, jest naszym obowiązkiem. Odpowiedzialność za słowo jest wyrazem prawdziwej miłości Ojczyzny.
Przeczytaj też: Poprawka z romantyzmu
KAI, DJ
Bardzo bym sie ucieszyl i pogratulowal Guzdkowi, gdyby wyszedl poza slowa i pokazal w praktyce, jak potrafi sie „pieknie roznic” ze swoimi kolegami w biskupstwie. Przypuszczam jednak, ze do tego nie dojdzie…
„Nie eskalujmy konfliktów i sporów, ale szukając tego, co łączy, umiejmy się jednocześnie „pięknie różnić”. ” xd
A no właśnie. Biskupi okopali się swym bogactwem ziemskim i układem tronu i ołtarza. I nic ponad to nie widzą.
„Wolność słowa jest jednym z podstawowych praw człowieka, ale zawsze musi łączyć się z odpowiedzialnością. Nadużywanie tej wolności jest początkiem anarchii.”
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że właśnie biskupi sprzyjają ANARCHII, ze względu na brak odpowiedzialności za własne słowa. Mówią co innego, a robią co innego.