Zima 2024, nr 4

Zamów

Do brata adwokata

Błażej Kmieciak. Warszawa, styczeń 2023. Fot. Więź

Nie jest ważne, że – słysząc przeraźliwy krzyk ciszy skrzywdzonych – i ty krzyknąłeś: „Dość!”. Ważne, że to podobno sentymentalna maska.

Nie jest ważne, ile razy wyznasz wiarę w Boga w gazecie, w której religia bywa traktowana jak „głupstwo dla pogan”.
Ważne jest, że poszedłeś do wroga.

Nie jest ważne, że rozmawiasz z osobami, które, choć ochrzczone, od lat nie narzucają się Bogu.
Ważne jest, że ochrzczono cię katocelebrytą.

Nie jest ważne, że starasz się żyć tak, by o Boga cię zapytano.
Ważne jest, że nie żyjesz w bańce, w której święte odpowiedzi wszyscy już znają.

Nie jest ważne, że głośno podkreślasz, iż słuchanie o bólu zmieniło ci serce.
Ważne jest, że ktoś nazwie to przebieraniem się za liberała.

Nie jest ważne, że wypominasz instytucji specjalizującej się w głoszeniu miłosierdzia działania dalekie od wzorców, jakie Mistrz jej zostawił.
Ważne jest, że masz czelność wytykać błędy tym, którzy na seminariach i w seminariach uczyli się, że są bezbłędni.

Nie jest ważne, że Benedykt, ten Mozart teologii, i Jezusowa sekretarka Faustyna podkreślali, iż to nosiciele koloratek najbardziej biczują nam Mistrza.
Ważne jest to, że się wychyliłeś, że ośmieliłeś się spytać: „Jak tak można?!”.

Nie jest ważne, że – słysząc przeraźliwy krzyk ciszy skrzywdzonych – i ty krzyknąłeś: „Dość!”.
Ważne jest, że to podobno sentymentalna maska.

Nie jest ważne, że starasz się – jak Nauczyciel z Nazaretu, w którego ślady mamy iść – upominać o tych, którzy są bezbronni.
Ważne jest, że nie wpisałeś się w narrację osób, które zapomniały, czym jest polityka.

Nie jest ważne, że wspominasz świętego mędrca, mówisz, że nadal jest ci bliski.
Ważne jest, że miałeś czelność spytać: „Czy ten heros ducha miał jakieś wady?”.

Nie jest ważne, że czytasz Piotra znad Wisły, który mówił, by szukać swojego Westerplatte.
Ważne jest, że jesteś słaby, bo pytasz i mówisz: „nie wiem”, a po kanonizacji tak nie można.

Nie jest ważne, że pokazujesz sumienie jako najpiękniejszą nauczycielkę, która czasem zadaje trudne pytania.
Ważne jest, że dajesz odpowiedzi, które inni za ciebie uznali za błędne.

Nie jest ważne, że jak syn Miriam wychodzisz na granice, że dialogujesz z innymi niż ty sam.
Ważne jest, że podobno to parcie na szkło.

Nie jest ważne, że twoi dziennikarscy bracia w wierze wyzwali cię od mordercy świętego, zdrajcy z SB i nazisty.
Ważne jest, że w następnym zdaniu wspomną coś o sakramencie, kanonie lub stolicy, nawet apostolskiej.

Nie jest ważne, że wierzysz, mimo wszystko wierzysz, starając się w ciszy usłyszeć Słowo.
Ważne jest, że używasz słów, które być może kogoś na kurialnej kanapie wyrwały ze strefy komfortu.

*

Wesprzyj Więź

Nie jest ważne, Jerzy, co napiszemy, powiemy czy zrobimy.
Dla mnie ważne jest, że jesteś mi bratem.

Tekst ukazał się pierwotnie na profilu FB autora.

Przeczytaj także: Błażej Kmieciak, Bioetyka Kaczkowska

Podziel się

20
12
Wiadomość

Próbowałem „rozeznać” ten tekst i po wieloletnich badaniach doszedłem do wniosku, że tym adwokatem nie jest znany i lubiany mec. Jerzy Kwaśniewski z powszechnie podziwianej fundacji Ordo Iuris, wzór aktywnego świeckiego katolika, zawsze stający po stronie pasterzy.

Nie wiem, o co chodzi, ale jeśli Autorowi chodzi o to, że ten zawsze uśmiechnięty i wzmożony pan z organizacji prawniczej o nazwie do złudzenia przypominającej nazwę pewnej organizacji kościelnej wiele szkód przynosi swoją postawą, to popieram. Na przykład podrzucono mi dyskusję z youtube na profilu chyba Nowej Konfederacji. Jego wypowiedź I postawa w dyskusji absolutnie KOSZMARNA. Wcielenie molierowskiego bigota.

Strasznie samouwielbiający i samouspakający tekst. No i ten passus: „nie jest ważne, Jerzy, co napiszemy, powiemy czy zrobimy.” To jest pisane na poważnie?
Czyny i słowa nie są ważne? To co jest?
Braterstwo to fajna rzecz, ale to nie jest chyba plan maximum, tylko dopiero podglebie i zaczyn, właśnie, koniecznych SŁÓW i CZYNÓW?

Ten Pan (Autor) stara się wybielić w naszych oczach, usprawiedliwiając swoją konformistyczną postawę w czasach przewodniczenia komisji. W rzeczywistości – moim zdaniem – bohaterstwa w jego postępowaniu nie było, raczej cały czas lawirował by wilk był syty i owca cała. Za bardzo się bał (utraty stanowiska, pieniędzy, Bóg wie, czego jeszcze – w dzisiejszych czasach całe rodziny są uzależnione od kaprysów władzy), by się wychylić i głośno, zdecydowanie wziąć stronę Nieumarłych w ich walce o sprawiedliwość z KK i organami państwa. Bardzo przepraszam, ale dla mnie to żaden bohater, raczej taki Alfrid Lickspittle z filmowej adaptacji Hobbita, który czuje wiatr zmian i szybko zmienia stronę, mając nadzieję, że kupimy tę narrację.

Pochwaliłem tutaj kilka dni temu wywiad Autora dla Wyborczej. Ale nie pochwalam powyższego sposobu zabrania głosu. Jest to bardzo głęboko wyrafinowany sposób odmawiania swoim adwersarzom praw obywatelskich w debacie. Przez dobór najbardziej niesprawiedliwych zarzutów dyskredytuje się wszystkie zarzuty. Każde plemię ma tematy trudne dla drugiego plemienia o których chce rozmawiać, a nie chce rozmawiać o tematach trudnych dla siebie. Dla „plemienia otwartego” takim tematem są np. mankamenty tzw. komisji Terlikowskiego. Jej bezbłędność jest broniona niczym „tamto” plemię broni bezbłędności Kościoła w dochodzeniu nadużyć seksualnych popełnionych przez duchownych. Z powyższego wpisu wnioskuję, że Autor jest zamknięty na takie niewygodne dla siebie tematy, niestety. No, co przydarza się chyba prawie każdemu, mi też.

Bardzo proszę o to by nie tracić z oczu celu.
Skrzywdzeni są najważniejsi. Proszę nie robić z siebie męczennika.
Co oni mają powiedzieć, i jaki komunikat otrzymują, że panu było niewygodnie?

No tak, to chyba najważniejszy komentarz. Ja w ogóle nie rozumiem tego tekstu. To jest jakaś „poezja”? Jeśli tak, to bardzo słaba. Bardzo, bardzo słaba. Przy całym szacunku dla autora i jego roli, ale co to ma dać.

I czy adresatem jest Jerzy Kwaśniewski? Nie rozumiem, jak mi bóg niemiły.

Więź
„Czy wszystko trzeba precyzyjnie dopowiadać? Kto miał zrozumieć, zrozumiał. Choć zapewne się nie zgodził.”
Jestem zwolennikiem przejrzystości.
Też gracie tematem. I trzymacie stronę. Tylko tego nie widzicie. Albo…
„Czy trzeba precyzyjnie dopowiadać” Raczej tak. No bo co wiedzą czytelnicy?
W tym świecie dziennikarskim też się ugrywa tematy. Coś o tym wiem.
Ale skąd? Hm.

Niestety. Odwaga lub strach i asekuracja. Pozwy wiadomo też bolą. Finansowo.
I co publikujemy? Każda strona tak ma. Gazeta.
Myślicie tylko, że piszecie obiektywnie.
Nie. Warto rozmawiać. Prześwietlać własne intencje.
Dlatego czytam w wielu miejscach. Synteza.
I daleko nam do rozmowy. Ale miło jest wymienić bez hejtu opinie.

Ogólnie postawa prof. Kmieciaka jako przewodniczącego Komisji pozytywnie mnie zaskoczyła i zdziwiłem się, że zrezygnował z kierowania nią. Moim zdaniem jego tłumaczenia są wymówką: on ma habilitację w dyscyplinie nauki prawne, na pewno by sobie poradził. Nie wiem, jakie były prawdziwe przyczyny rezygnacji…
A odnosząc się do artykułu: „Nie jest ważne, ile razy wyznasz wiarę w Boga w gazecie, w której religia bywa traktowana jak „głupstwo dla pogan”.
Ważne jest, że poszedłeś do wroga” – chyba najlepiej by było, gdyby szefem tej komisji był zadeklarowany ateista. Ja wiem, że Komisja nie bada tylko przestępstw kleru, ale ta część jej działalności jest najbardziej kontrowersyjna i wybranie na jej przewodniczącego byłego współpracownika Ordo Iuris było kontrowersyjne.

@ Lukasz: Sluchalem kilku wywiadow z prof. Kmieciakiem. Odnioslem wrazenie, ze jest on odwaznym i uczciwym czlowiekiem, ktory nie szuka wymowek dla swoich decyzji. Mysle, ze to bylo powinno byc tez jednym z najwazniejszych kryteriow dla wyboru przewodniczacego tej komisji. Ateista czy wierzacy – to schodzi wtedy na drugi plan…

Prof. Kmieciak zrezygnował z bycia przewodniczącym Komisji, bo w obecnej sytuacji potrzeba do pełnienia tej funkcji dużej wiedzy prawniczej. A on jest dr hab. nauk prawnych, więc raczej tę wiedzę ma. Zresztą zawsze można się doradzić specjalistów. Dlatego jakoś to tłumaczenie nie przemawia do mnie.
Odwaga i uczciwość są najważniejsze i prof. Kmieciak te warunki spełnia. Zrozumiałem z tego artykułu, że wypomina mu się, że jest wierzącym, a „atakuje Kościół”. Gdyby był ateistą, nikt by tak nie pisał. I z drugiej strony: jako byłemu współpracownikowi Ordo Iuris niektórzy mogą mu zarzucać (niesłusznie) przychylność „stronie kościelnej”. Ateiście nikt by takich zarzutów nie robił.

Nie jest ważne, że – słysząc przeraźliwy krzyk ciszy skrzywdzonych – i ty krzyknąłeś: „Dość!”. Nie wiesz ilu z nich życzy sobie abyś medialnie krzyczał. Może szkoda gardła. Niezawisłe sądy zazwyczaj dają wiarę im a nie duchownym, nawet jeśli ci pierwsi konfabulują. Złoty plaster odszkodowań skutecznie leczy urazy z zamierzchłej i bliższej przeszłości dopychając przy okazji i tak grube portfele prawników , tych z przemysłu molestowania budowanego w Polsce na licencjach irlandzkiej i amerykańskiej.

Jakie odszkodowania? Jakie? Od kogo? Temat tabu dla wszystkich biskupów! Nie widzą i nie chca widziec, wiedzieć ze sie je wypłaca w Niemczech, Francji, USA. Biskupi wolą tulić swe bogactwa do serca niz ludzi ! Nas i innych świeckich mają gdzieś! Bo swieccy siedzą cicho! Nie reagują! Nie wywalają i to w sposób dosłowny skompromitowanych biskupów i skompromitowanych wielu proboszczów!! Wiec jest jak jest! Bo nie ma reakcji na zło wieloletnie biskupów!

@Łukasz i nie tylko.
Ateiście zarzucono by również, że atakuje Kościół. I że jest wybiórczy.
I jak różne tu komentarze mamy. Również moje.
Ja widzę jak temat jest wykorzystywany szeroko. Niestety.

Link do petycji fundacji „ Dajemy dzieciom siłę” do wszystkich polityków partii wyborczych, by w swoim programie uwzględnili konkretne działania na rzecz ochrony dzieci.
Prewencja.
https://fdds.pl/powiedz-stop-krzywdzeniu-dzieci.html

A kto słuchał tego wywiadu ten wie, że Marta Titaniec mówiła, że również dyrektorzy szkół nie za bardzo są zadowoleni, kiedy ktoś ujawnia krzywdę. Działania prewencyjne. Minuta 8.37.
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2023-04-10/marta-titaniec-w-programie-gosc-wydarzen-ogladaj-od-1920/

Może wiele osób w przeróżnych instytucjach woli by skrzywdzeni siedzieli cicho.
Wtedy nie ma kłopotu. Dlatego warto położyć wszystkie ręce na pokład.
Są też fałszywe oskarżenia. Ale nie jest to przemysł.
I też pytanie na ile i jak działać w mediach.

To pytanie zadaję również sama sobie

I wierzę, mimo tego, że czasem piszę w emocjach i przejęta,
że poradzimy sobie z tym tematem, i mimo tego, że na razie wygląda to jak chodzenie po omacku.
Wierzę, że już zapoczątkowany proces przyniesie dobre owoce.

Warto, by się tym tematem nie okładać z prawa i z lewa. Nasz ksiądz, wasz ksiądz.
Nasz papież, wasz papież. Nasz polityk, wasz polityk itp. Albo licytować kto ma więcej.

Osoby skrzywdzone nie są żadną partią czy stroną.