Jesień 2024, nr 3

Zamów

Doradca Benedykta XVI: Papież Ratzinger nie cieszyłby się z własnej kanonizacji

Benedykt XVI na lotnisku w Porto, maj 2010. Fot. Mazur / www.thepapalvisit.org.uk

Kanonizacja zazwyczaj służy pokazaniu osoby szerzej nieznanej jako wzoru do naśladowania. Papieże natomiast i tak są znani na całym świecie – mówi niemiecki psychiatra i teolog Manfred Lütz.

Niemiecki psychiatra, teolog, autor bestsellerów i były doradca kard. Josepha Ratzingera Manfred Lütz jest przekonany, że Benedykt XVI byłby przeciwny własnej kanonizacji. – Nie miałby wiele pożytku z kultu swojej osoby – powiedział na łamach austriackiego tygodnika katolickiego „Vorarlberger KirchenBlatt”. – Z drugiej strony w XX wieku połowa papieży została kanonizowana, tak więc jest to niemal dyskryminacja, jeśli jakiś papież nie zostanie kanonizowany – dodał.

Lütz swoją ostatnią rozmowę z papieżem Ratzingerem odbył 30 kwietnia 2018 roku, zamieścił ją później w książce „Benedykt XVI – nasza ostatnia rozmowa”. Wspomniał, że papież senior „był wówczas niesamowicie autentyczny, pełen humoru jak zawsze i mówił ważne rzeczy, w tym bardzo osobiste”.

Teolog zwrócił uwagę, że są historycy, którzy pozostają zasadniczo przeciwni kanonizacji papieży i ich argumenty go przekonują. – Kanonizacja zazwyczaj wynosi „do chwały ołtarzy” osobę zupełnie nieznaną na świecie jako wzór do naśladowania dla Kościoła powszechnego. Najlepszym przykładem niech będzie św. Konrad, który przez całe życie siedział na furcie klasztornej w Altötting. Papieże natomiast i tak są znani na całym świecie, a jeśli prowadzą imponujące, wzorowe życie, to wszyscy to zauważają – tłumaczył.

– Z drugiej strony papieże muszą też podejmować bolesne decyzje, które mogą nawet ranić niektórych ludzi. Tych ludzi trudno potem skłonić do zrozumienia ich kanonizacji – powiedział Lütz.

W książce opisał on taką sytuację: po rezygnacji Benedykt XVI pokazał mu na stole kilka swoich pamiątkowych zdjęć i powiedział, że może sobie wziąć jedno, ale nagle stanowczo stwierdził: „Lepiej z tym skończmy, ten kult osoby jest straszny!”.

Teolog skrytykował „zniekształcony obraz” działalności „Josepha Ratzingera-pancernego kardynała”, a później papieża Benedykta XVI. Jego zdaniem ekspertyza przygotowana w Monachium – która oskarżała Ratzingera o niewłaściwe postępowanie z księżmi oskarżonymi o wykorzystania seksualne w czasie, gdy był arcybiskupem Monachium i Fryzyngi – to część kampanii przeciwko papieżowi seniorowi (sprawa została ostatecznie umorzona).

– Prawnicy chcieli zdobyć medialny rozgłos kosztem papieża Benedykta, co im się udało. Ale w rzeczywistości wszystkie armatnie salwy nie miały żadnej treści. Nie udało im się udowodnić na podstawie akt w ani jednym przypadku, że Joseph Ratzinger miał jakąkolwiek wiedzę o przypadku dotyczącym wykorzystania seksualnego – stwierdził Lütz.

Wyznał, że „w rzeczywistości Ratzinger był osobą, która być może zrobiła najwięcej przeciwko wykorzystaniu seksualnym w Kościele katolickim”. – Zorganizowałem z nim w 2003 roku pierwszy watykański kongres w sprawie nadużyć i tam stanął on przeciwko całej Kurii Rzymskiej ze swoją wolą wyjaśnienia sytuacji – przypomniał.

Jego zdaniem po Benedykcie została zwłaszcza jego spuścizna teologiczna, która kumuluje się w jego tomach o Jezusie z Nazaretu. – Z serca był teologiem, wszystkie urzędy przyjmował niechętnie, z poczucia obowiązku – zaznaczył.

Lütz przyznał, że nawet jeśli jest zasadniczo przeciwny kanonizacji papieży, to musi otwarcie mówić o tym, że czuł u Ratzingera „zapach świętości”. – Zawsze zachowywał pogodną bezstronność, nigdy nie był zgorzkniały i nie mówił pogardliwie o innych – podkreślił niemiecki teolog.

Manfred Lütz, lekarz psychiatra i teolog, jest autorem poczytnych książek. Jego wydana w 2007 r. książka „Bóg – mała historia Największego” przez wiele tygodni znajdowała się na liście bestsellerów w Niemczech.

W 2003 r. Jan Paweł II mianował Lütza konsultorem Kongregacji ds. Duchowieństwa. W tym samym roku zorganizował on w Watykanie kongres „Nadużycia wobec dzieci i młodzieży przez katolickich księży i zakonników”.

Do 2016 r. był członkiem Papieskiej Rady ds. Świeckich za pontyfikatów trzech papieży. Od 2000 r. pozostawał członkiem korespondentem Papieskiej Akademii Życia, a od 2004 r. członkiem rzeczywistym, do której kierownictwa został powołany w marcu 2005 r., jego kadencja skończyła się w 2010 r.

Wesprzyj Więź

Po restrukturyzacji Akademii w 2017 r. został ponownie jej pełnoprawnym członkiem. 6 października 2018 r. papież Franciszek mianował go członkiem Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia.

Przeczytaj też: Benedykt XVI i „santo subito”? On sam nie byłby tym pomysłem zachwycony – Więź (wiez.pl)

KAI, DJ

Podziel się

Wiadomość

Akurat mialem okazje dwa razy byc na spotkaniach z Manfredem Lützem. Czytalem tez kilka jego ksiazek. I to kaze mi byc ostroznym, co do jego przemyslen. Odebralem go jako bardzo zrecznego mowce, ktory ma jednak ciagatki do manipulacji i zonglowania argumentami w ten sposob, zeby jego bylo na wierzchu.

To mu zręcznie odpowiedz. stawiać zarzut komuś, że jest inteligentny i trudno rozmówcy znaleźć ripostę? Ja Lutza nie znam, nie dyskutowałam z nim a mam podobne przemyślenia co do Benedykta XVI.

Ten „zapach świętości” coraz bardziej unosi się w powietrzu, odkąd kancelaria adwokacka „Westpfahl Spilker Wastl” opublikowała ekspertyzę o tuszowaniu przemocy seksualnej w archidecezji Ratzingera (Monachium/Freising) w latach 1977 bis 1982. Po co się okłamywać … i wogóle mówić o jakiejkolwiek kanonizacji, gdy w Niemczech nadal protestują przeciw jego osobie … i wybielającej publikacji Gänsweina …