Jesień 2024, nr 3

Zamów

„Zachwycało mnie że jestem”. Wiersze Cezarego Gawrysia

Cezary Gawryś. Warszawa, marzec 2022. Fot. Jakub Halcewicz / Więź

Utwory ukazały się w kwartalniku „Więź” wiosna 2023.

Przed metą

przytul przytul przytul mnie
smutny jestem tak jak pies
Ralph Kaminski

tak mało potrzebowałem
zachwycało mnie że jestem
pyłkiem we wszechświecie
ziarnkiem piasku na brzegu morza
kroplą deszczu w jesiennej szarudze
trzciną kołyszącą się na wietrze
że w ogóle jestem
przecież świat mógłby się obyć beze mnie
nikt by się nie dowiedział o moim niezaistnieniu
nikt by mego braku nie odnotował

los był dla mnie łaskawy to fakt
w dzieciństwie miałem dobrego tatę
który czuwał przy mnie całą noc
i zmieniał mi okłady na poparzonej twarzy
gdy spaliłem się w górach na zimowym słońcu
starszego brata
który nie na wszystko mi pozwalał
i nie dawał sobie wejść na głowę
mamę która w szare popołudnia
czytywała mi książki
Serce Amicisa Pojednanie Sejdżio i jej bobry

potem wiele doświadczyłem
dobrych i złych rzeczy
już myślałem że cokolwiek rozumiem
no i wszystko na nic

jak stary pies
z podkulonym ogonem
wlokę się do mety

O szczęściu (palimpsest)

miałem piętnaście lat
gdy zakochałem się pierwszy raz
M. miała głos chrapliwy kiedy się śmiała
a ja pisałem wiersze
wiem były bardzo słabe
zdarzył mi się nawet plagiat z Różewicza:
„moje wnętrze nie jest kryształowe”
M. mnie wyśmiała
i przestałem pisać

ale przedtem
pokazałem te wiersze mojej nauczycielce
spodobała jej się tylko jedna fraza:
„bo szczęście
to brudny śnieg na butach”
a to dobre powiedziała
odczytała pewnie że szczęście jest nic niewarte
jak śnieg na butach topnieje
odpada po kilku krokach

a ja dobrze pamiętam że byłem po prostu zakochany w życiu
uszczęśliwiony samym istnieniem
i kiedy szedłem ulicą Słowackiego
rozdeptując brudny śnieg
ułożyłem to zdanie
wpatrzony w swoje ubłocone buty

1962–2022

Ćwiczenia z teorii poznania

Pamięci Marii i Stefana Swieżawskich

nachodzi mnie czasem żal
za latami straconymi w młodości
na dyskusje w zadymionych kawiarniach
jeszcze przed Marcem ’68
słuchałem wykładów Leszka Kołakowskiego
niewiele z nich rozumiałem były dla mnie za trudne
potem zdawało mi się że odkryłem prawdę

na seminarium Krzysztofa Pomiana
o idei poznania bezpośredniego
wygłosiłem referat z tezą że to jak poznajemy
jest ostatecznie tajemnicą
dla mnie bomba wykrzyknął z aprobatą
sceptyk Pomian
na co nasz wydziałowy geniusz Piotr H.
wybitny znawca Husserla
tylko wydął pogardliwie wargi
H. budził mój respekt i zamilkłem
choć zdziwiło mnie gdy zaraz potem na przerwie
w rozmowie z kolegą cynicznie wyrażał się o kobietach
(a miał u nich powodzenie)

Edyta Stein była najzdolniejszą uczennicą Husserla
mistrz ją doceniał ale nie pomógł w dalszej karierze
bo była kobietą
gdy wybuchła wielka wojna
została pielęgniarką w szpitalu polowym
służąc rannym żołnierzom przywożonym z frontu
niemówiącym po niemiecku
zrozumiała że poznajemy drugiego człowieka
poprzez Einfühlung
wczucie się

moim mentorem był wtedy Profesor Swieżawski
miłośnik metafizyki św. Tomasza z Akwinu
nie boję się śmierci wyznał mi pewnego razu
kiedy wjeżdżaliśmy windą na najwyższe piętro
kamienicy przy Wiślanej gdzie go odwiedzałem
(wracał właśnie od lekarza był jeszcze w sile wieku)
czekam na nią spokojnie dodał
ale boję się umierania

oboje z ukochaną żoną Maryś dożyli późnej starości
na koniec zamieszkali w domu o dźwięcznej nazwie Tabita
najgorsze dla mnie jest to
skarżył się Profesor odwiedzającym go wiernym uczniom
że żona jest obok mnie
ale już mnie nie poznaje

Podziel się

Wiadomość