Jesień 2024, nr 3

Zamów

„Krzyk jest prośbą o spokój”. Wiersze Bartosza Suwińskiego

Utwory ukazały się w kwartalniku „Więź” wiosna 2023.

Fiaska

Ona prowadzi samochód, on zmienia stację, podgłaśnia,
syntezatory brzmią dekadą, w której się rodzili,
w powiatowych miastach oddalonych od siebie o dziesiątki kilometrów.

Dziś odbywają podobną drogę, blisko w dystansie:
ona za kółkiem, on patrzy na nie wiadomo co, patrzy, żeby nie widzieć,
podobnie jak ona jedzie, żeby odległość pokonywać rozczarowaniem.

Słowa nie chcą się pojawić i wtedy on myśli:
są ryby, które wypuszcza się po złowieniu do wody,
są tłuszcze oblepiające rury, powodujące zatory rur,

są kamienie, które już nie parzą,
dłonie pochowane po różnych kieszeniach,
ogniska bez śladu, smużki, prochu.

Ale jeszcze jadą obok siebie, na zakupy.
Jeszcze płacą tę samą cenę, jednak czas chce się nią podzielić.
Na stacji paliw zabrakło ropy, obojętne jest im to i cała reszta.

Ona parkuje, wysiadają, on podnosi klapę bagażnika, chwyta torby
i wtedy ona myśli: jesteśmy inni, niż byliśmy, wtedy to było wtedy,
czy dzieci to jedyne, co mamy wspólne, poza kredytem i obowiązkami?

Jesteśmy w miejscu, w którym nikt nie okazuje słabości.
Krzyk jest prośbą o spokój. Niechęć daje szansę na bycie niezauważonym.
Wydaje się, że obejdą się bez niepotrzebnych słów. Świat wciąż mówi: weź mnie.

Z prochu w proch

Muzyka widm, które nie poznają swoich cieni.
Nocy niezapadającej na świt.
Smutku liczonego morgami nieużytków.
Rozbijających się o skały bryzgów.
Znikających w zmierzchu rąk, torujących sobie drogę w ciemności.
Dymu gnanego wiatrem, z ostatniego paleniska, przy życiu.
Niepokojącego pomieszania widoków.
Muzyka skrybów, szukających swoich inkaustów.
Rezonująca szaleństwo skrytości.
Muzyka nocnego pokutnika odpędzającego strzygi.

Ciasnych pętli zawiązanych przez mgły.
Nocy wartych świtu, niepamiętających światła.
Wbiegających w mrok, rysujących w powietrzu pętle.
Syku ogarka, kiedy dopala się jasne.
Psalmów, których smutek nigdy nie opuścił domu.
Muzyka dróg donikąd, stających się przeznaczeniem.
Prochu w proch.
Muzyka na granicach pustki.
Wody szukającej swojej topieli.
Krawędzi, o którą rozbił się krzyk.

Pętla

Ciasna, zawiązana przez mgły;
maszerujące ciszą po słowie wojsko.

Wrona dziobie czarne ziarno,
choć światła nie szuka.

Rosa pod butem, z rozwiązanym
ciężarem dążenia.

Tlen nie jest od tych
ani od tamtych.

Grawitacja wypisała się
i przeszła do innej klasy.

Bez nauczycieli, bez uczniów,
bez mroku, bez gwiazd.

Podziel się

Wiadomość