Zima 2024, nr 4

Zamów

Słownik komunałów (o faszyzmie)

Benito Mussolini pozuje obok samolotu, lata 30.

Fałszywe przekonania o dobroczynnym charakterze faszyzmu rozprzestrzenione są szeroko.

Włoskim faszyzmem interesowano się zawsze – zarówno w szerokim dyskursie publicznym, jak i węższym akademickim – ale w ubiegłym roku Mussolinim interesowano się szczególnie. W 2022 roku minęło bowiem sto lat od Marszu na Rzym (Marcia su Roma) i przejęcia władzy przez faszystów (co zresztą zostało uczczone głośnymi obchodami w miejscu urodzenia Mussoliniego, Predappio). Do tego w ostatnich wyborach we Włoszech zwyciężyli Bracia Włosi (Fratelli d’Italia) z premier Giorgią Meloni na czele – jej partia określana jest przez wielu dziennikarzy jako neofaszystowska, choć badacze akademiccy podchodzą do tego nieco sceptycznie.

Książki i artykuły o faszystowskich pozostałościach funkcjonujących we współczesnej włoskiej polityce, starające się dekonstruować nostalgię Włochów za „starymi dobrymi faszystowskimi czasami”, są produkowane na masową skalę – i z pewnością jeszcze więcej przed nami. Jedno z pytań, które notorycznie pojawia się w tym zbiorze publikacji, dotyczy zbiorowej pamięci o faszyzmie w różnych obszarach współczesnego życia. „Pobłażliwa pamięć o faszyzmie” to temat analizowany przez tak różnych autorów jak Cristina Baldassini, Luisa Passerini, John Foot czy – w sposób literacki – Antonio Scurati, autor trylogii o Mussolinim.

Nawet były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani bez skrępowania rzucił kiedyś w wywiadzie, że „Mussolini zrobił też wiele dobrych rzeczy”

Katarzyna Krzyżanowska

Udostępnij tekst

Jedna z ubiegłorocznych publikacji pisanych w tym duchu dotyczy najpowszechniejszych stereotypów, które Włosi kojarzą z czasami faszystowskimi. Książka Paula Cornera „Mussolini w micie i pamięci. Pierwszy dyktator totalitarny”, zaplanowana jako głos w debacie o stu latach od przejęcia władzy przez faszystów, tropi uporczywe mity o tych czasach, które wciąż krążą wśród opinii publicznej we Włoszech i, szerzej, w Europie (mimo przecież ogromnego wysiłku włożonego przez część Włochów w mierzenie się z przeszłością).  

Zniekształcona pamięć

Paul Corner, emerytowany profesor historii europejskiej na Uniwersytecie w Sienie, poświęcił swoją karierę naukową analizom społecznych aspektów włoskiego faszyzmu. Jego najnowsza książka, wydana przez Wydawnictwo Oksfordzkie, nie jest opus magnum raz na zawsze rozprawiającym się z faszyzmem (ma, co godne pochwały, 192 strony), ale raczej próbuje przyciągnąć nieakademickich anglojęzycznych czytelników przez wyraźną strukturę argumentu.

Książka Cornera nie zawiera nowych dowodów czy argumentów (niektóre obszary powojennej włoskiej pamięci zbiorowej są przecież dość dobrze zbadane), ale przedstawia je w sposób zwięzły i przyjazny dla czytelnika spoza Włoch. Choć Corner wyraźnie ma ambicje dotarcia do bardziej masowych odbiorców i nie używa naukowego żargonu, nie rezygnuje z aparatu badawczego i opiera się na całym korpusie badań i źródeł historycznych (nie jest to więc książka stricte popularnonaukowa). Co ciekawe, dość często cytuje uwagi lub krytykę zwykłych obywateli (odnotowane w raportach tajnej policji), a także prywatne dzienniki bliskich współpracowników Mussoliniego (co jest szczególnie interesujące w przypadku ich postrzegania Duce).

Autor zajmuje się kilkoma najbardziej popularnymi i niesławnymi narracjami dotyczącymi okresu faszystowskiego. Każdy rozdział rozprawia się z różnymi fałszami: od mitu „dobrodusznego faszyzmu”, przez mit masowego poparcia dla reżimu, po banał o „jedynym błędzie” Mussoliniego, jakim było wejście w sojusz z Hitlerem, i rzekomej modernizacji kraju pod jego rządami. W ten sposób zestawia zbyt często powtarzany dziś refren „Mussolini nie był Hitlerem, nie był Stalinem, ani Pol Potem, był »tylko« dyktatorem; a do tego zrobił wiele dobrych rzeczy” z faktami historycznymi.

Corner stara się przede wszystkim odpowiedzieć na dwa pytania: 1. Jak dalece afirmacja „wielu dobrych rzeczy” dokonanych przez faszyzm odpowiada historycznej rzeczywistości?; oraz 2. Dlaczego tak wielu ludzi podziela dziś „pobłażliwą pamięć” o faszyzmie? Trzeba od razu podkreślić, że sposób argumentacji oparty na konfrontacji mitów z faktami pozwala autorowi odpowiedzieć tylko na pierwsze pytanie – co zresztą robi w bardzo przekonujący sposób. Przyjrzyjmy się najpierw błędnym wyobrażeniom o reżimie faszystowskim, które autor dekonstruuje bardziej szczegółowo, zanim przejdziemy do drugiego pytania.

Walka z włoskimi komunałami o faszyzmie to nie tylko sięganie do obiegowego dyskursu, ale też do przekonań krążących wśród elit politycznych. Wystarczy wspomnieć, że nawet cytowany w książce były przewodniczący Parlamentu Europejskiego (i obecny minister spraw zagranicznych) Antonio Tajani bez skrępowania rzucił kiedyś w wywiadzie, że „Mussolini zrobił też wiele dobrych rzeczy”. Podobnie Silvio Berlusconi, były premier, obecnie koalicjant w rządzie Meloni, w 2013 roku, w dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu uznał Mussoliniego za „dobrego przywódcę”.

W wydanej niedawno książce „Dandelions” [Dmuchawce] autorka i redaktorka TLS Thea Lenarduzzi opisuje, jakie katusze przeżywała przy słuchaniu opowieści swojej babci, w których ta operowała kliszami o faszyzmie („nawet moja babcia?!”). Lenarduzzi w którymś momencie umieszcza w widocznym miejscu w domu książkę w stylu publikacji Cornera – „Mussolini ha fatto anche cose buone. Le idiozie che continuano a circolare sul fascismo” [Mussolini zrobił także dobre rzeczy. Idiotyzmy o faszyzmie, które wciąż funkcjonują] napisaną przez Francesco Filippiego – tylko po to, by zauważyć, że pozostaje na zawsze nietknięta.

Lenarduzzi nigdy jednak nie ośmiela się wprost skonfrontować z Nonną, obawiając się protekcjonalnego zachowania skądinąd uroczej i czarującej babci. To tylko przykład tego, jak szeroko rozprzestrzenione są fałszywe przekonania o dobroczynnym charakterze faszyzmu (w tym także tych, którzy przecież doświadczyli go na swojej skórze!) i jak trudno jest wykorzenić te przekonania ze sfery publicznej i z codziennych rozmów. 

Mit i rzeczywistość

Jeden z najbardziej fundamentalnych argumentów Paula Cornera trafia w samo sedno powojennej tożsamości Włochów: dotyczy antyfaszystowskiego Ruchu Oporu i podstaw włoskiej konstytucji z 1947 roku, którą wiąże z permisywną pamięcią o okresie faszystowskim.

Upraszczając, Corner stwierdza, że mit Ruchu Oporu narodził się bez wyraźnego wskazania, przeciwko czemu ów opór był skierowany (wielu badaczy wskazuje na sprzeczności i przemilczenia charakteryzujące włoską pamięć zbiorową). Autor trafnie ujmuje ten paradoks: „istniał antyfaszyzm bez faszyzmu, teraz mamy faszyzm bez Włochów”. Interpretacja ta bierze się głównie z faktu, że pod koniec wojny wyraźnie wskazywano dobrych i złych bohaterów – jednoznacznie dobrych Włochów  i jednoznacznie złych Niemców, a sam Mussolini został zepchnięty na dalszy plan. 

Co więcej, Włosi szybko zaczęli przedstawiać się jako ofiary reżimu faszystowskiego, odrzucając  etykietkę „skwapliwych współpracowników Mussoliniego”. Włochom zdarza się postrzegać faszystowską przeszłości jako nieuniknione fatum; „nic innego nie mogliśmy zrobić” – cytuje Włochów Corner. To samo mówi babcia Lenarduzzi.

Corner wskazuje, że stereotyp Włochów jako dobrych ludzi – Italiani brava gente – uniemożliwia przypisanie Włochom jakiejkolwiek odpowiedzialności za sprawne funkcjonowanie faszyzmu (swoją drogą, stereotyp „dobrych Włochów” jest dobrze znany nauce, ale nie europejskiej publiczności, o czym świadczy pełna zachwytów nad tym odkryciem recenzja książki Cornera w „Financial Times”). Corner rozwija, że według tego mitu Włosi są po prostu dobrzy i „programowo niezdolni do życia pod złymi rządami”, więc – co logiczne – faszyzm nie mógł być tak zły.

W kolejnych krokach Corner dowodzi fałszu tego mitu: reżim faszystowski był reżimem totalitarnym (uznaje go nawet za pierwszy w historii), ponieważ zakazywał opozycji politycznej, używał siły do rozstrzygania sporów i akceptował bezkarność faszystów wobec prawa. To, że Hannah Arendt nie włączyła włoskiego faszyzmu do swojego klasycznego studium o reżimach totalitarnych, jest dla Cornera jedynie dowodem na atrakcyjność mitu faszystowskiego.

Argumenty Cornera ukazujące rzeczywistość okresu faszystowskiego można podzielić na: mity o dobrodusznym faszyzmie, mity o modernizacji i polityce społecznej, mity o samym Mussolinim. Po pierwsze, jak stwierdza autor, jedną z największych nieobecnych charakterystyk w opisach reżimu faszystowskiego jest przemoc. Jak zauważył Emilio Gentile, gdy porównuje się faszyzm i nazizm, ten pierwszy oceniania się jako reżim łagodny, gdyż ten drugi kojarzy się z największym możliwym złem. W ten sposób faszyzm zaczyna być postrzegany jako „mniejsze zło”, a przemoc przypisywana jest jedynie krótkiemu okresowi poprzedzającemu Marsz na Rzym (lub, jak ujmuje to Corner, dla niektórych współczesnych Włochów „mniejsze zło staje się żadnym złem”).

Kwestionując te wyobrażenia, autor przedstawia przegląd cech opresyjnego i totalitarnego reżimu, jaki zapanował po przejęciu rządów przez Mussoliniego. Zdaniem Cornera faszystowska przemoc miała wyraźne podłoże klasowe. Faszystowskie szwadrony z inspiracji wielkich właścicielki ziemskich atakowały robotników – właściciele obawiali się utraty kontroli politycznej w obliczu zwycięstw socjalistów w wyborach lokalnych. Do tego wciąż niedoceniana jest rola włoskiej policji politycznej: PolPol (Polizia Politica) i OVRA (założonej przed niemieckim Gestapo) to dwie główne instytucje odpowiedzialne za prześladowanie ludności cywilnej.

Corner podaje kilka przypadków osób skazanych na surowe kary po wyrażeniu łagodnej krytyki reżimu (na przykład człowiek, który nazwał swoją świnię Mussolinim, został w krótkim czasie skazany na pięć lat, powszechne były zsyłki antyfaszystów w odludne tereny – przypomnijmy choćby Carlo Leviego skazanego na confino). Co więcej, teza o masowym konsensusie, twierdzi Corner, jest wykorzystywana przez włoskich polityków ze wszystkich obozów ideologicznych jako forma samouspokojenia: skoro wszyscy popierali reżim podczas ventiennio (dwudziestu lat faszyzmu), to po co robić wokół tego zamieszanie? Autor dekonstruuje tę tezę, pokazując złożoność poparcia dla faszyzmu (jego wymiar religijny, klasowy i polityczny/represyjny).

Po drugie, autor przywołuje mit „dobrych rzeczy”, które zrobił faszyzm: przede wszystkim reform społecznych, w tym meliorację gruntów i nadanie ziemi posiadaczom ziemskim (bonifica) i ustanowienie systemu emerytalnego. W rzeczywistości, jak stwierdza autor, większość zmian gospodarczych po prostu nastąpiła w okresie faszyzmu, a nie z jego powodu.

Znów widoczne jest rozróżnienie klasowe – pierwszym zadaniem faszyzmu było obniżenie płac robotników, jednoznacznie pogarszające ich sytuację ekonomiczną; towarzyszyło temu stłumienie wszelkich protestów pracowniczych. Co więcej, architektura polityki społecznej istniała już przed Mussolinim, podczas gdy za jego rządów reformy były opracowywane fragmentarycznie i faworyzowały tylko niektóre grupy społeczne (takie jak wielcy właściciele ziemscy). Do lat 40. zrealizowano tylko połowę projektów melioracji. Corner podsumowuje tę część, wskazując na tak częstą dla faszyzmu rozbieżność między projektem a jego realizacją, podczas gdy w pamięci zbiorowej zapamiętuje się jedynie wielki projekt. 

I wreszcie Mussolini – napiętnowany i stracony przez Włochów – po wojnie szybko stał się ponownie obiektem kultu. Do początku lat 50. XX wieku, zauważa Corner, „popularne magazyny publikowały artykuły o Duce i jego rodzinie”, Mussolini stał się więc niemal celebrytą. Mit Mussoliniego składa się z kilku elementów: że „gdyby tylko wiedział”, co dzieje się wewnątrz jego partii, powstrzymałby to; że jego „jedynym błędem” było opowiedzenie się po stronie Hitlera; że był „wielkim kolonizatorem” Afryki Północnej i miał zmysł dowodzenia wojskiem.

Corner kawałek po kawałku dekonstruuje te mity, wskazując na zbrodnie, jakich dopuścił się reżim i Mussolini: prześladowania ludności żydowskiej istniały już przed związaniem sojuszu z Hitlerem; Mussolini zachwiał międzynarodową stabilnością, atakując Etiopię i przeprowadzając masakrę mnichów w Debre Libanos w 1937 roku; Włosi zaatakowali Grecję kontynentalną i stosowali brutalne represje w Jugosławii. Najwyraźniej nie był to tylko „jeden błąd”. 

Ale jest „ale”

Oczywiście, zawsze jest coś, co można skrytykować. Aby adekwatnie odpowiedzieć na drugie pytanie postawione na początku książki (dlaczego mit dobrodusznego faszyzmu jest tak trwały), autor powinien był przeprowadzić inne badania, być może bardziej psychologiczne lub socjologiczne, niż te oparte na źródłach historycznych.

Choć Corner poświęca wiele czasu na dekonstrukcję mitów, nie zajmuje się bezpośrednio źródłami współczesnej popularności faszyzmu. Znalezienie przyczyn zniekształconych form pamięci jest innym zadaniem niż udowodnienie rozbieżności między mitami a rzeczywistością. Te ostatnie Corner przekonująco rozwija: Włosi są przedstawiani jako ofiary faszyzmu, a nie ofiary Mussoliniego (aby zachować reputację tego ostatniego), a antykomunistyczny komponent faszyzmu był ceniony w czasach zimnej wojny. 

W końcówce książki autor podaje wyjaśnienie popularności faszyzmu mimo braku podania przekonujących dowodów: rzekomo wynika ona z pragnienia stabilności w niepewnych czasach, a Mussolini jest przedstawiany jako ucieleśnienie silnego, sprawiedliwego przywódcy, który wie, co dobre dla obywateli i potrafi im to zagwarantować.

Ten psychologiczny powód jest zbyt ogólny (lub nawet sam jest komunałem), aby mógł być zaakceptowany jako wyjaśnienie bardzo złożonego zachowania społecznego. W dodatku na swoich końcowych stronach Corner pisze, że „ci, którzy wciąż są pobłażliwi wobec faszyzmu i zachwyceni mitem Duce, powinni otworzyć oczy. (…) Jeśli spojrzą uważnie i zastanowią się trochę, mogą nawet odkryć, że wiele z tego, co myślą o Mussolinim (…) tak naprawdę wcale nie dotyczy Mussoliniego” (s. 210-211, podkreślenie moje). To dlatego odpowiedź Cornera opisana w kategoriach psychologiczno-socjologicznych ma charakter czysto intelektualny: gdyby tylko ludzie mieli więcej refleksji, zmieniliby zdanie.

Opowieść Lenarduzzi jest pod tym kątem bardzo pomocna: wnuczka nie jest w stanie rozmawiać o faszystowskiej przeszłości z drogą babcią; czy można sobie w ogóle wyobrazić, że mówi ona do Nonny: „zastanów się głębiej nad swoimi przekonaniami”?

Widać też, że książka Cornera zakłada pewien stopień wiedzy historycznej: autor nie proponuje chronologii wydarzeń, które miały miejsce podczas ventiennio, ale przechodzi bezpośrednio do dekonstrukcji mitów. To sztywne, selektywne podejście jest oczywiście uzasadnione architekturą argumentów (mit-fakt, projekt-rzeczywistość) i zwięzłością, ale z drugiej strony materiałowi merytorycznemu brakuje czasem kontekstualizacji.

Podbój Etiopii podsumowany jest jako „głębokie rozczarowanie”, ale nie jest rozwinięte, na czym to rozczarowanie polegało; zjawisko antysemityzmu jest tylko krótko wspomniane przy omawianiu zamordowania 7 tys. włoskich Żydów (można by prosić o bardziej szczegółowe analizy). Do tego Corner wielokrotnie wspomina o badaniach opinii publicznej przeprowadzonych na zlecenie Mussoliniego, co aż prosi się o odpowiedź, jak te materiały wpłynęły na działania Duce (lub dlaczego je zlekceważył, jeśli tak było).

Wesprzyj Więź

Corner nie zajmuje się znaczeniem tych mitów dzisiaj: nie wspomina o współczesnej włoskiej opinii publicznej ani o jakimkolwiek odrodzeniu faszystowskich mitów – wspomina jedynie o ich trwałości. Jego książka nie zajmuje się politycznym manipulowaniem pamięcią zbiorową przez współczesnych włoskich polityków. Wielka szkoda.

Tekst został oryginalnie opublikowany na stronie Review of Democracy

Przeczytaj także: Nogi Stalina. Nagle okazało się, że komunistyczna Albania nie była ostoją wolności

Podziel się

2
Wiadomość