Czasem trochę zazdroszczę, ale niedługo. Zaraz myślę: „A czy chcesz się zamienić? A czy wiesz, co się dzieje w czyjej duszy?”. I myślę, że chyba nie ma człowieka, który by chciał się z drugim zamienić. Każdy się już do siebie przyzwyczaił.
W 1922 roku Janusz Korczak wydał książkę „Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą”. Ksiądz Jan Twardowski nazwał ją po latach „arcydziełem literatury”. W 2005 roku w Bibliotece „Więzi” ukazało się jej nowe wydanie.
O, Boże nasz i Panie, robię, co mogę. Niewiele mogę, więc i niewiele robię. A Ty wiesz, o Boże, że wszystko sumiennie.
Nie mogą wszyscy być najmądrzejsi. Każdy według swoich sił, więc i ja też, o Boże nasz i Panie. Myślę, że najważniejsza rzecz, rzetelnie, uczciwie. Żeby przynosić pożytek, żeby nikogo nie ukrzywdzić. Ja myślę, że jak się swoich obowiązków pilnować, to jesteś zadowolony, o Boże i Panie.
Wiem, że nie tak znów dużo daję, więc i nie żądam wiele. Czasem trochę zazdroszczę, ale niedługo; zaraz myślę: „A czy chcesz się zamienić? A czy wiesz, co się dzieje w czyjej duszy?”. I myślę, że chyba nie ma człowieka, który by chciał się z drugim zamienić. Każdy się już do siebie przyzwyczaił.
Czasem się rozgniewam, jeżeli mi się coś nie powiedzie. No i cóż? Przebaczasz, o Boże, wielkim grzesznikom, więc i mnie chyba przebaczysz.
Nieduże są moje grzechy, nieduże ci cnoty. Pomyśli się czasem nie tak, jak trzeba. Ale głównie: żeby nie było krzywdy ani szkody. Gdyby człowiek miał więcej przyjemności w życiu, a mniej zmartwień, może byłby lepszy. Choć kto wie? Jeżeli tak już jest święta Twoja wola, więc tak pewnie lepiej dla ludzi.
Nie wiem, czy dobrze się modlę, ale chyba wszystko jedno, co człowiek mówi, byle mówił, jak myśli, szczerze, prawdziwie.
Co prawda, nie mam ja znów tak wiele do powiedzenia. Bo co? Opowiadać te swoje różne kłopoty nie przystoi. Pomyślisz, że się skarżę. Prosić znów, to wygląda, że się dopominam. A cóż Ci może człowiek powiedzieć, czego byś sam nie wiedział, Boże nasz i Panie.
Ot, baję ja sobie, żeby z kimś porozmawiać. Mówi się, że góra z górą się nie zejdzie, a człowiek spotka się z człowiekiem. Ale z jakim człowiekiem? Bo nie z każdym warto mówić, nie z każdym można mówić. Tak się trzeba pilnować, żeby nie powiedzieć czego niepotrzebnego, a i to się zdarzy, że ci wykręcą kota ogonem. Bo ludzie to tak potrafią. A z Tobą, o Boże i Panie, można tak po prostemu. Ja nawet myślę…
Ale może już przestać? Co ja ci tam będę klichcił nad głową. Pewnie Ci się znudziło już moje gadanie? A zresztą czasu nie masz pewnie…
Ale to takie przyjemne, o Panie, wszystko Ci powiedzieć, powierzyć…
Pierwotnie tekst nosił tytuł „Modlitwa człeczyny”. Obecny tytuł od redakcji Więź.pl
Przeczytaj też: Cóżem Ci, Boże, zawinił, że teraz właśnie Cię zbrakło?
“Ur. 1878 lub 1879, zm. 1942 w obozie zagłady w Treblince.”…
“Zginął wraz ze swoimi podopiecznymi na początku sierpnia 1942 roku w Treblince.”… Nie zm. … , Nie zginął… , tylko zostal zamordowany wraz ze swoimi podopiecznymi !!! O Boze, widzisz i nie grzmisz !!!