Zima 2024, nr 4

Zamów

Benedykt XVI: Mój testament duchowy

Benedykt XVI podczas ostatniej audiencji ogólnej, 27 lutego 2013 r. Fot. Mazur / catholicnews.org.uk

Od sześćdziesięciu lat towarzyszę drodze teologii i widziałem, jak upadają pozornie niewzruszone tezy, które okazywały się jedynie hipotezami. Widziałem i widzę, jak z plątaniny hipotez wyłoniła się i na nowo wyłania racjonalność wiary – napisał papież w dokumencie opublikowanym po jego śmierci.

Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej opublikowało testament duchowy zmarłego papieża Benedykta XVI. Publikujemy ten tekst poniżej w całości.

Gdy o tak późnej godzinie mojego życia spoglądam wstecz na dekady, przez które wędrowałem, widzę przede wszystkim, jak wiele mam powodów do wdzięczności. Dziękuję nade wszystko samemu Bogu, dawcy wszystkich dobrych darów, który obdarzył mnie życiem i przeprowadził przez różnorodne zamęty; który zawsze mnie podnosił, gdy zaczynałem się osuwać, który zawsze na nowo dawał mi światło swojego oblicza. Z perspektywy czasu widzę i rozumiem, że nawet ciemne i uciążliwe fragmenty tej drogi służyły mojemu zbawieniu i że właśnie w nich prowadził mnie dobrze.

Dziękuję Bogu za całe piękno, którego mogłem doświadczyć na różnych etapach mojej drogi. Wszystkich, których w jakiś sposób skrzywdziłem, proszę o wybaczenie z całego serca

Benedykt XVI

Udostępnij tekst

Dziękuję moim rodzicom, którzy dali mi życie w trudnych czasach i za cenę wielkich wyrzeczeń swoją miłością przygotowali mi wspaniałe gniazdo, które do dziś promieniuje przez wszystkie moje dni jako jasne światło. Przenikliwa wiara mojego ojca nauczyła nas, dzieci, wierzyć i stała mocno jako przewodnik pośród wszystkich moich osiągnięć naukowych. Serdeczna pobożność i wielka życzliwość mojej matki pozostają dziedzictwem, za które nie mogę jej wystarczająco podziękować. Moja siostra służyła mi bezinteresownie i pełna życzliwej troski przez dziesiątki lat. Mój brat zawsze torował mi drogę jasnością swoich sądów, mocną stanowczością i pogodą ducha. Bez tego jego stałego poprzedzania mnie i towarzyszenia nie byłbym w stanie znaleźć właściwej drogi.

Z głębi serca dziękuję Bogu za wielu przyjaciół, mężczyzn i kobiety, których zawsze stawiał u mojego boku; za współpracowników na wszystkich etapach mojej drogi; za nauczycieli i uczniów, których mi dał. Z wdzięcznością powierzam ich wszystkich Jego dobroci.

Chciałbym też podziękować Panu za mój piękny dom u bawarskiego podnóża Alp, w którym mogłem raz po raz oglądać blask samego Stwórcy. Dziękuję mieszkańcom mojej ojczyzny, że pozwolili mi wielokrotnie doświadczać piękna wiary. Modlę się, aby nasz kraj pozostał krajem wiary i proszę was, drodzy rodacy, abyście nie dali się odwieść od waszej wiary.

Wreszcie dziękuję Bogu za całe piękno, którego mogłem doświadczyć na różnych etapach mojej drogi, ale szczególnie w Rzymie i we Włoszech, które stały się moim drugim domem.

Wszystkich, których w jakiś sposób skrzywdziłem, z całego serca proszę o wybaczenie.

To, co powiedziałem wcześniej o moich rodakach, mówię teraz do wszystkich, którym została powierzona moja posługa w Kościele: Trwajcie mocno w wierze! Nie dajcie się zmylić! Często wydaje się, że nauka – z jednej strony nauki przyrodnicze, z drugiej badania historyczne (zwłaszcza egzegeza Pisma Świętego) – ma do zaoferowania niepodważalne spostrzeżenia, które są sprzeczne z wiarą katolicką.

Podcast dostępny także na Soundcloud i popularnych platformach

Byłem z daleka świadkiem zmian w naukach przyrodniczych i widziałem, jak rozpływały się pozorne pewniki sprzeczne z wiarą. Okazywały się nie nauką, lecz interpretacjami filozoficznymi, tylko pozornie należącymi do nauki – tak jak wiara, oczywiście w dialogu z naukami przyrodniczymi, uczyła się lepiej rozumieć granice zakresu swoich twierdzeń, a tym samym swoją rzeczywistą naturę.

Od sześćdziesięciu lat towarzyszę drodze teologii, zwłaszcza biblistyki, i widziałem, jak wraz ze zmieniającymi się pokoleniami upadają pozornie niewzruszone tezy, które okazywały się jedynie hipotezami: pokolenie liberałów (Harnack, Jülicher itd.), pokolenie egzystencjalistów (Bultmann itd.), pokolenie marksistów. Widziałem i widzę, jak z plątaniny hipotez wyłoniła się i na nowo wyłania racjonalność wiary. Jezus Chrystus jest naprawdę Drogą, Prawdą i Życiem – a Kościół, przy wszystkich swoich niedoskonałościach, jest naprawdę Jego Ciałem.

Wesprzyj Więź

Na koniec pokornie proszę: módlcie się za mnie, aby Pan przyjął mnie do wiecznych mieszkań, mimo wszystkich moich grzechów i braków. Ku wszystkim powierzonym mi osobom dzień po dniu płynie moja serdeczna modlitwa.
Benedictus PP XVI

KAI

Przeczytaj też: Pierwszy krzyknął, że król jest nagi

Podziel się

4
3
Wiadomość

„Od sześćdziesięciu lat towarzyszę drodze teologii, zwłaszcza biblistyki, i widziałem, jak wraz ze zmieniającymi się pokoleniami upadają pozornie niewzruszone tezy”

Chętnie bym zobaczył upadek tych „niewzruszonych tez”, inny niż próba zatkania sobie uszu i udawania, że czegoś nie ma.
Na Harnacku opiera się niemal cała dzisiejsza biblistyka, a jego metoda historyczno-krytyczna jest obowiązującym narzędziem w badaniu Biblii. Jak wiec można mówić, że „upadł”? Podobnie z Jülicherem. Chyba tylko 'biblistyka nienaukowa”, czyli takie potoczne posługiwanie się Biblią, by udowodnić jakieś swoje własne ahistoryczne tezy nie korzysta obecnie z Jülichera.
Co do Bultmanna, to jedynym sposobem, w jaki katolicka egzegeza próbowała sobie z nim radzić, to próby zamykania ust biblistom katolickim, którzy w Bultmannie widzieli wartość. I to zamykanie było wyłącznym „dziełem” Ratzingera. Nie był to więc żaden triumf nauki, czy racjonalnej teologii, a jedynie wykorzystanie własnej władzy do postawienia na swoim.

Na tle wymienionych „biblistyka” Ratzingera wypadała koszmarnie. Ktoś to kiedyś pięknie nazwał, że sprawia ona wrażenie pisania poważnej rozprawy naukowej wyłącznie w oparciu o komentarze do „Małej Biblii w obrazkach”, którą dostawaliśmy do ręki w zerówce.