Znając pokorę papieża Franciszka, może okazać się, że „ustąpi on miejsca” swemu poprzednikowi. Obaj bowiem wybrali wcześniej to samo miejsce pochówku.
Napływające z Watykanu informacje o pogarszającym się stanie zdrowia 95-letniego Benedykta XVI ponownie rozbudzają dyskusję o nietypowej sytuacji, jaka powstała wskutek pojawienia się obok urzędującego papieża Franciszka nieznanej dotąd postaci papieża emeryta. Choć upłynęło prawie dziesięć lat od rezygnacji Benedykta XVI, sytuacja papieża emeryta nie została dotąd formalnie uregulowana – i to mimo ujawnienia informacji, że podobna decyzja była rozważana zarówno przez Pawła VI, jak i została potencjalnie przygotowana przez Franciszka.
Pierwsza fala dyskusji wśród watykanistów, liturgistów, kanonistów czy historyków Kościoła przetoczyła się w miesiącach tuż po ogłoszeniu abdykacji Benedykta XVI 11 lutego 2013 r. i po zakończeniu jego pontyfikatu 28 lutego. Precedensowość sytuacji powodowała wiele niejasności, począwszy od pozycji hierarchicznej i protokolarnej byłego papieża, poprzez jego tytulaturę, strój, aż po kontrowersje co do właściwego miejsca zamieszkania czy uczestnictwa w uroczystościach wspólnie z panującą głową Kościoła.
Śmierć papieża – choć „tylko” emeryta” – z pewnością da asumpt do kolejnych spekulacji na temat 266. następcy św. Piotra
Spekulowano na temat możliwości – czy nawet powinności – powrotu emerytowanego papieża do kolegium kardynalskiego, rezygnacji z papieskiej bieli, dopuszczalności pełnienia przezeń innych urzędów, działalności publicznej, a także zamieszkania poza Watykanem, w tym powrotu do Niemiec. Czas pokazał, że większość z potencjalnych problemów udało się rozwiązać.
Benedykt zachował białą sutannę, jednak zubożył ją o kilka elementów, odróżniając się w ten sposób od urzędującego papieża, zamieszkał w Watykanie, lecz poza kompleksem Pałacu Apostolskiego, usuwając się w cień poklasztornej pustelni, sporadycznie pojawia się publicznie, nie udziela się także w zwyczajowych zadaniach emerytowanego biskupa diecezjalnego, co mógłby przecież czynić na terenie diecezji rzymskiej.
Czego będzie mniej
Rysująca się na niezbyt – jak się wydaje – dalekim horyzoncie czasowym perspektywa odejścia papieża emeryta postawi struktury Stolicy Apostolskiej przed kolejnymi poważnymi wyzwaniami, nie tylko organizacyjnymi. Po raz pierwszy precyzyjne procedury regulujące działania podejmowane po śmierci papieża nie będą mogły być wprost zastosowane. Znaczna ich część wiąże się bowiem z uregulowaniem i zapewnieniem ciągłości działania Kościoła po śmierci jego urzędującego zwierzchnika oraz przygotowaniem wyboru jego następcy.
Tym razem takiej potrzeby nie będzie. Natomiast same uroczystości żałobne i pogrzebowe z pewnością będą bardziej „papieskie” niż „biskupie”, nie sposób bowiem chować zmarłego papieża tak, jak czyni się to w stosunku do zmarłych kardynałów czy też tylko jako emerytowanego ordynariusza Rzymu. Co więc stanie się, gdy Benedykt XVI umrze? Jak rozdzielą się role, komu przypadną w udziale poszczególne obowiązki?
Pierwszy szczegółowo uregulowany aspekt odejścia głowy Kościoła z tego świata to stwierdzenie i ogłoszenie śmierci papieża. W założeniu obowiązujących przepisów chodzi o stwierdzenie ponad wszelką wątpliwość i udokumentowanie faktu, że Tron Piotrowy jest pusty i rozpoczyna się okres sede vacante. Tym razem takiej potrzeby nie będzie.
Wydaje się więc prawdopodobne, że przewidziane na tę okoliczność procedury z udziałem kardynała kamerlinga, którym od 2019 r. jest irlandzki kardynał Kevin Farell, nie zostaną zastosowane, a odejście papieża emeryta zostanie zakomunikowane w godnej, oficjalnej formie, jednak niekoniecznie przewidzianej znanym dotąd ceremoniałem. Nie będzie także miała miejsca symbolizująca koniec pontyfikatu czynność zdjęcia i zniszczenia pierścienia Rybaka, który przecież od wyboru 13 lutego 2013 r. jest atrybutem papieża Franciszka.
Nie będzie także potrzeby podejmowania decyzji przez Kolegium Kardynalskie oraz wykonywania szczególnych kompetencji przez dziekana Kolegium Kardynalskiego i kamerlinga Świętego Kościoła Rzymskiego. Zadania i obowiązki tych dwóch dostojników, kluczowe w wielu aspektach podczas sede vacante, w wypadku śmierci papieża emeryta bądź nie zaistnieją w ogóle, bądź ograniczą się do czynności liturgicznych i symbolicznych gestów.
Nie będzie potrzeby przejmowania jakiegokolwiek zarządu przez kardynała kamerlinga (który podczas wakatu Stolicy Świętej jako jeden z nielicznych zachowuje swoje uprawnienia do wyboru kolejnego papieża). Papież emeryt nie sprawuje żadnej władzy, a w przeznaczonym na jego mieszkanie dawnym klasztorze Redemptoris Mater jest tylko lokatorem.
Kolegium Kardynalskie nie będzie musiało zajmować się organizacją uroczystości żałobnych i pogrzebu. Zwykle na początku kardynałowie muszą decydować o czasie i sposobie przeniesienia ciała zmarłego papieża do bazyliki św. Piotra, aby mogli go pożegnać wierni. Tę część obowiązków organizacyjnych z pewnością przejmą właściwe instytucje watykańskie, w szczególności Prefektura Domu Papieskiego i Urząd Papieskich Ceremonii Liturgicznych. Będą musiały wyznaczyć termin pogrzebu oraz przygotować szereg przewidzianych ceremoniałem czynności podejmowanych po śmierci papieża. W każdej sprawie decydujące słowo będzie miał oczywiście papież Franciszek.
Obrzędy przygotowania
Można przypuszczać, że ze względu na tradycję i przez szacunek dla przywiązania Benedykta XVI do liturgii i ustalonych zwyczajów zachowane zostaną obrzędy towarzyszące przygotowaniu ciała zmarłego do pogrzebu i złożeniu do trumny. Nie kłóci się ze statusem papieża emeryta ani zwyczaj umieszczania ciała w potrójnej trumnie, ani dokumentowania pontyfikatu poprzez umieszczenie w trumnie wraz z ciałem wybitych podczas pełnienia papieskiego urzędu monet (czy jak to było w wypadku Jana Pawła II – medali).
W trumnie znajdzie się też z pewnością Rogito – notarialny dokument opisujący życie i najważniejsze dokonania oraz nauczanie zmarłego papieża, podpisywany także przez świadków: dostojników sprawujących najważniejsze urzędy Stolicy Apostolskiej.
Na koniec twarz zmarłego zostanie nakryta białym welonem, a trumna zamknięta. W obrzędach tych zwykle biorą udział kardynał kamerling, sekretarz stanu, prefekt Domu Papieskiego, archiprezbiter bazyliki św. Piotra.
Podobnie jak złożeniu do trumny ciała Jana Pawła II towarzyszył abp Stanisław Dziwisz, w wypadku papieża Benedykta będzie tam jego długoletni sekretarz, a w ostatnich latach powiernik i opiekun, abp Georg Gänswein.
Miejsce spoczynku
Nie ulega w zasadzie wątpliwości, że Benedykt XVI spocznie w tradycyjnym miejscu pochówków papieży, czyli w znajdujących się w podziemiach bazyliki św. Piotra tzw. Grotach Watykańskich. Od czasów Piusa X zostali tam pochowani wszyscy zmarli papieże – łącznie spoczywa w nich 23 spośród 264 zmarłych następców św. Piotra.
Co ciekawe, od kilku już lat uwagę pielgrzymów zwiedzających Groty zwracają dwa charakterystyczne miejsca, znajdujące się po prawej stronie centralnej kaplicy, skierowanej ku tradycyjnemu grobowi św. Piotra. Pierwsze z nich to pusta od 2011 r. boczna apsyda, w której do beatyfikacji znajdował się grób Jana Pawła II, a przed nim w tym samym miejscu – również do chwili przeniesienia ciała na poziom bazyliki w 2000 r. – spoczywał Jan XXIII.
Prawie naprzeciw natomiast, w pobliżu grobu Pawła VI, od 2016 r. znajduje się nowy, marmurowy sarkofag, podobny do tego, w jakim złożono ciało Jana Pawła I. Jak spekulowano, oba te miejsca zajmą Benedykt XVI i Franciszek. Tymczasem okazało się, że – jak zaczęto żartować za Spiżową Bramą – może dojść do „konfliktu” między pontyfikami.
Już bowiem w 2016 r. papież Franciszek miał przekazać archiprezbiterowi bazyliki św. Piotra, kard. Angelo Comastriemu, że pragnie być pochowany w miejscu, w którym spoczywał Jan XXIII. Natomiast w sierpniu 2020 r., gdy Benedykt XVI zachorował po powrocie z podróży do Ratyzbony, media informowały o istnieniu jego duchowego testamentu. To tam właśnie, wg Petera Seewalda – biografa papieża Ratzingera – ma znajdować się jego wola bycia pochowanym w dawnym grobie Jana Pawła II, z którym Benedykt czuje się bardzo związany.
Jak będzie? Znając pokorę papieża Franciszka, może okazać się, że „ustąpi on miejsca” swemu poprzednikowi.
Liturgia pogrzebowa
Liturgii pogrzebowej papieża w przypadku sede vacante przewodniczy dziekan Kolegium Kardynalskiego. W przypadku papieża emeryta oczekuje się, że uczyni to jego następca. Obserwując szacunek, jaki Benedyktowi XVI od początku okazuje papież Franciszek, nie ma chyba wątpliwości, że będzie chciał to uczynić.
Przeszkodą może stać się jednak stan zdrowia. Dokuczający Franciszkowi ból kolana powoduje, że już od kilku miesięcy w wielu liturgiach zastępuje go właśnie urzędujący dziekan Kolegium Kardynalskiego, kard. Giovanni Battista Re. Jest więc prawdopodobne, że to on będzie przewodniczył głównym uroczystościom, w tym pogrzebowej Mszy.
Papież Franciszek w takim wypadku najprawdopodobniej osobiście odprawi obrzędy ostatniego polecenia i pożegnania (ultima commendatio i valedictio), jak to zwykł był czynić żegnając zmarłych w Watykanie kardynałów. Z kolei procesji do miejsca wiecznego spoczynku powinien przewodniczyć kardynał kamerling. Również w tym przypadku, jeśli kondycja mu na to pozwoli, przewodnictwo może objąć Franciszek.
Co się natomiast nie wydarzy? Nie wejdą w życie regulacje konstytucji apostolskiej Universi Dominici Gregis o wakacie Stolicy Apostolskiej i wyborze biskupa rzymskiego. Kolegium Kardynalskie nie będzie musiało zbierać się i wykonywać swoich obowiązków formalnych i decyzyjnych. Kardynałowie przybędą do Rzymu jedynie po to, by oddać hołd zmarłemu papieżowi i uczestniczyć w jego pogrzebie.
Nie będzie novemdiales, czyli okresu przygotowania do rozpoczęcia konklawe. Nie będą odbywały się kongregacje ogólne, nie będzie wystąpień de eligendo pontifice. Nie będzie też „wystąpień programowych” i emocji związanych z interpretowaniem wypowiedzi, homilii, wywiadów kardynałów uważanych za papabili. Choć czy na pewno?
Spekulacje o sukcesji po papieżu Franciszku, podsycane czy to informacjami o jego stanie zdrowia, czy też o podpisanym dokumencie o abdykacji na wypadek poważnej niedyspozycji, trwają już od jakiegoś czasu. Opiniotwórcze, zwłaszcza włoskie, pisma już kilka razy publikowały analizy i rozważania o szansach niektórych purpuratów na zostanie 266. następcą św. Piotra. Śmierć papieża – choć „tylko” emeryta” – i zgromadzenie w kościelnej centrali być może wszystkich potencjalnych kardynałów elektorów z pewnością da asumpt do kolejnych spekulacji także w tej materii.
Na koniec warto wspomnieć o „cywilnym” aspekcie śmierci każdego papieża, który jest przecież suwerenem Państwa Miasta Watykańskiego i istotną postacią na światowej scenie politycznej. Także w tym porządku śmierć papieża emeryta będzie postrzegana inaczej. Nie będzie raczej chybione przyrównanie pogrzebu byłej głowy Kościoła do uroczystości towarzyszących odejściu nieurzędujących już najważniejszych światowych polityków. Można więc spodziewać się dużego zainteresowania i udziału delegacji z wielu krajów świata, choć status emerytowanego papieża może wpłynąć na rangę wysyłanych do Rzymu reprezentacji. Na tę ostatnią wpływ mogą mieć także publicznie dyskutowane kontrowersje wobec niektórych aspektów pontyfikatu Benedykta XVI.
Z pewnością obserwacja świeckiego aspektu nieuchronnie nadchodzących wydarzeń może być ciekawym materiałem analitycznym.
Przeczytaj także: Nieświęta świętość Kościoła. Teologia Josepha Ratzingera
Żeby tylko takie problemy miał Kościół Rzymsko-Katolicki…
Jakby to było cudownie.
Wszystko się wali a tu takie rozmyślania…