To musi być ten sam adres, żeby ci, co odeszli, nie pomylili drzwi, jak zechcą wrócić. Żeby trafili, żeby wrócili, żeby szukali.
Bądź dobrej myśli, narodzie mój, pamiątko Izraela. Zostaliście zaprzedani poganom, ale nie na zatracenie; dlatego zostaliście wydani nieprzyjaciołom, iż pobudziliście Boga do gniewu. Rozgniewaliście bowiem Stworzyciela swego przez ofiary składane złym duchom, a nie Bogu. Zapomnieliście o waszym żywicielu, Bogu wiekuistym, zasmuciliście też Jerozolimę, która was wychowała. Widziała bowiem przychodzący na was gniew Boży i rzekła: „Słuchajcie, sąsiedzi Syjonu, Bóg zasmucił mnie bardzo, widzę bowiem niewolę moich synów i córek, jaką im zesłał Przedwieczny. Wyżywiłam ich z radością, a odesłałam z płaczem i smutkiem. Niech nikt się nie śmieje, żem wdowa i opuszczona przez wielu. Zostałam opuszczona z powodu grzechów dzieci moich, ponieważ wyłamały się spod prawa Bożego. […] Ufajcie, dzieci, wołajcie do Boga, a Ten, który na was to dopuścił, będzie pamiętał o was. Jak bowiem błądząc, myśleliście o odstąpieniu od Boga, tak teraz, nawróciwszy się, szukajcie Go dziesięciokrotnie. Albowiem Ten, co zesłał na was to zło, przywiedzie radość wieczną wraz z wybawieniem waszym” (Ba 4,5-12;27-29).
Kościół jak wdowa…
W wieku podeszłym, nieatrakcyjna.
Zdaje się, że już bez werwy, bez energii,
Pogodzona z losem.
Lepiej już było, teraz można tylko żywić pragnienie, żeby nie było gorzej…
Obstawiona zdjęciami, na których uwieczniono chwile świetności.
Zdjęcia są w ramkach, sztywne,
Pieczołowicie odkurzane.
Spoglądają z nich postacie w uroczystych pozach i o minach uroczystych.
Nic dodać, nic ująć – idealne w swym ustawieniu,
Zatrzymany w kadrze czas świetności.
Wyretuszowany trochę, ale bez przesady,
Nie trzeba podpisywać, żeby rozpoznać.
Wdowa jest nieco majestatyczna,
Nawet jak szura kapciami, to robi to z właściwym sobie dostojeństwem.
Wciąż jeszcze budzi szacunek.
Jak matka królów…
Nawet jak patrzą nań z politowaniem, to traktują ją z rewerencją.
Przyznają jej nawet honorowe miejsca!
Słuchają z lekkim zniecierpliwieniem, jak powtarza od nowa wciąż te same historie.
Nie zaprzeczają, nawet jak nie dają im wiary.
Uśmiechają się z politowaniem nad jej sentymentem do zasad,
Szacunkiem dla pokrytych patyną czasu symboli i rytuałów,
Patetycznych formuł.
Nawet gdy wynurzenia wdowy odbierane są jako irytujące, to traktuje się je jako nieszkodliwe.
Co tam taka wdowa wie!
Krąży bez pamięci po pchlim targu, jak po oszklonej galerii.
Śmiesznie uroczysta, poważna, taka trochę zasuszona.
Jeszcze trochę i zejdzie, odejdzie, przeniesiemy jej historię do archiwum.
Świat wdowy przeminął jak zastąpione ciekłokrystalicznym ekranem szeleszczące modlitewniki.
Wdowa bywa denerwująca, kiedy zapomina, że kalendarz jest nie tylko liturgiczny.
Próbuje zagłuszyć ciszą sacrum radosne jingle bells, ale to na niewiele się zda.
Lepsza magia świąt niż świąteczny cud!
Sezonowe pozdrowienia zamiast Alleluja i takie tam, wydumki dla ubogich.
Niech wdowa sobie lepiej usiądzie i robi za dekoracje!
Pół biedy jak wdowa zna swoje miejsce, gorzej jak zapomina, że jest tylko wdową.
Zbiera te swoje zetlałe szatki i podnosi głos!
Przywołuje narrację minionych wieków, jakby co do meritum nie naruszył jej ząb czasu.
Nie przyjmuje do wiadomości, że nie wszyscy chcą jej słuchać,
Nie przejmuje się konwenansami.
Nie zraża się, że ją wyśmiewają i odrzucają.
Odchodzą, a ona wciąż swoje…
Jakby się sama prosiła o awanturę,
Jakby za nic miała to, że się od niej odsuwają,
Że ją wyśmiewają…
„Niech nikt się nie śmieje, żem wdowa i opuszczona przez wielu…”
Odeszli, przeszli, a może tylko się odwrócili.
Może jeszcze powrócą ci, co odeszli…
Może nie odeszli za horyzont, wciąż można ich namierzyć…
I co właściwe sprawiło, że odeszli?
– szukali Kościoła triumfu, a znaleźli wdowi grosz,
– szukali wdowiego grosza, a znaleźli przepych,
– szukali prostoty, znaleźli prostactwo,
– szukali bratnich dusz, doświadczyli pustych znaków pokoju,
– szukali świętego spokoju, znaleźli niepokój,
– szukali pocieszenia, łajano ich bez pamięci,
– szukali usprawiedliwienia, dopadły ich wyrzuty sumienia,
– szukali rady, spotkali bezradnych,
– szukali zrozumienia, doświadczyli potępienia,
– szukali ciepła, powiało chłodem,
– szukali wytchnienia, doświadczyli niepokoju,
– szukali pomocy, znaleźli obojętność,
– szukali akceptacji, spotkali wrogość,
– szukali tolerancji, znaleźli prawdę,
– szukali oparcia, okazało się kruche,
– szukali niewinności, odkryli wyuzdanie,
– szukali mentorów, znaleźli arogantów,
– szukali sprawiedliwości, powiedziano im, że nie tu,
– szukali dobrych słów, zadźwięczała ironia,
– szukali miłości, odkryli, że nie są jedyni,
– szukali rozwiązania problemów, odkryli nowe,
– szukali mądrości, znaleźli głupotę,
– szukali solidarności, doświadczyli obcości,
– szukali wyrazistości, spostrzegli szarość,
– szukali rozwiania wątpliwości, nazwano ich zdrajcami,
– szukali partnerstwa, okazano im wyższość,
– szukali miłosierdzia, znaleźli politowanie,
– szukali pokoju, zagrzewano ich do walki,
– szukali szczęścia, odkryli że jest trudne,
– szukali Prawdy, odkryli, że jest wiele prawd,
– szukali drogi, znaleźli rozstaje.
Zawrócili…
Nie znaleźli tego, co szukali?
Może źle szukali?
Może szukali za krótko i za szybko,
Bez przekonania?
Znajdowali to, przed czym starali się uciec,
Przerazili się tym, co znaleźli.
Zbuntowali przeciw temu, czego nie mogli zrozumieć,
Oburzyli się, obrazili, zacietrzewili.
Boga szukali czy ludzi?
I kto ich właściwie zawiódł?
Bo człowiek może doprowadzić do Boga i od Niego odwieść…
Kościół taki już jest…
Meandruje wśród mielizn.
I jakkolwiek nic nie dzieje się bez wiedzy Boga, to ludzie są wolni,
Przychodzą i odchodzą.
Trzaskają wdowie drzwiami, aż unosi się kurz wokół starych fotografii.
Bywają dumni, że uwolnili się spod jej kurateli.
Uroczyście obwieszczają, że drugi raz się nie nabiorą.
Mówią, że głupia, pazerna, zarozumiała i nieświęta.
Próbują się zakorzenić gdzie indziej,
Szukają idoli,
Znajdują idoli,
Sami dla siebie są idolami.
A Kościół jak wdowa…
Sprząta po włamywaczach, awanturnikach, okazjonalnych gościach i lokalnych watażkach.
Zamiata potłuczone skorupy.
Narobiło się…
Wietrzy,
Wyrzuca uschłe bukiety,
Zbiera ogarki wypalonych świec,
Zmywa zaplamione dziedzińce,
Ustawia na nowo poprzewracane sprzęty,
Otwiera zatrzaśnięte drzwi.
Trochę dla przeciągu, a trochę z nadzieją, że przechodzący zobaczą, że w środku nie jest całkiem pusto.
Ktoś się jeszcze tutaj kręci…
Wdowa nie raz już przeżywała generalny remont, kiedy lokatorzy wywracali jej dom do góry nogami.
Przeżyje kolejne zawirowania.
Będzie czekać…
To wciąż ten sam adres, nawet jak trochę się zmieniło.
To musi być ten sam adres, żeby ci, co odeszli, nie pomylili drzwi, jak zechcą wrócić.
Żeby trafili,
Żeby wrócili,
Żeby szukali,
Bo wrócą, jak będą nadal szukać…
„Jak bowiem błądząc, myśleliście o odstąpieniu od Boga, tak teraz, nawróciwszy się, szukajcie Go dziesięciokrotnie”
Rozczarowani, bo nie oczarowani.
Szukali…
Oszukano ich, czy sami się oszukali?
I jak szukać, żeby się nie oszukać?
Szukać Boga w Kościele, nie oczekując, że Kościół będzie jak Bóg…
Bo Bóg nie jest jak ludzie,
Ludzie są tylko do niego podobni,
Mogą doprowadzić do Boga i od Boga odwieść…
Ludzie nie są transparentni.
Bywa, że zasłaniają tego, kogo głoszą.
Nie ma takiej głupoty, której nie próbowaliby przemycić jako głos Wszechmocnego!
Sakralizują własne interesy, oczekiwania i idee,
Bywają niewolnikami własnych pomysłów,
Pragną rzędu dusz.
Przemawiają autorytarnie, nie ciesząc się autorytetem.
Zapominają, że ich światło może być jedynie odbite.
Ustawiają się w kolejce do nienależnych im hołdów.
Im bardziej chcą być ważni, tym bardziej stają się śmieszni,
Pół biedy, że śmieszni,
Gorzej, że im bardziej przydają sobie powagi, tym mniej poważnie traktują drugich.
Bogaci sobą napawają się własnym głosem.
Mówią głośno, ale trudno ich usłyszeć.
Jakby mówili tylko do siebie…
Szukają dziesięciokrotnie ci, co szukają uporczywie
I sami dają się odszukać.
Może i zawiedzeni, ale nie zatraceni,
W końcu oczarowani nawet jak rozczarowani.
Oczarowani Bogiem.
Trochę trwało zanim odkryli, że Bóg może wystarczyć.
Ludzie ich nie rozczarują, nie mają takiej mocy!
Tacy potrafią znaleźć Boga pod „warstwą” ludzi,
Pod stertą własnych złudzeń i oczekiwań,
Pod balastem roszczeń i pretensji.
Zaszaleli!
Uznali własny adres za tymczasowy,
Zostawili wszystko, czego tak kurczowo się trzymali,
Odkryli bogactwo grosza,
Wrócili z groszem.
„Ten, co zesłał na was to zło, przywiedzie radość wieczną wraz z wybawieniem waszym”.
Uboga wdowa ma tylko grosz i aż grosz,
Wdowi grosz to wszystko.
Oddać wszystko to oddać to, kim się jest.
Bogactwem człowieka jest to, że jest.
Nic nie da, jak go nie ma…
Tyle go jest, ile daje.
Bogactwem Kościoła są ludzie,
Ludzie ubodzy,
Ludzie u Boga,
Boży ludzie…
Przeczytaj też: (Nie) wierzę w Kościół
Świetny tekst. Nie można jednak zapominać o funkcji czasu – człowiek ma tylko kilkadziesiąt lat życia. Jeśli mu w jakiejś dziedzinie nie idzie kilka lat- nie powinien marnować reszty życia na tę dziedzinę.
Kościół miał jakieś 1800 lat na przygotowanie dobrej oferty dla ludzi. Skoro tego nie zrobił – sam sobie jest winien, że traci klientów.
Pozdrawiam.
Bardz dobry artykuł, dziękuję.
Jeżeli mówimy o kościele, to wielu z nas myśli o urzędnikach kościoła, tych którzy winni być pasterzami nas, wiernych. I do takiego postrzegania kościoła odnoszą się moje uwagi.
Niestety, zbyt wielu pasterzy popełnia grzechy wołające o pomstę do nieba i nijak nie ma zamiaru usiąść do porządnego rachunku sumienia, a zadośćuczynienie Panu i bliźniemu poszło całkowicie w zapomnienie.
”Kościół jak wdowa…”
Niestety, ale na własne życzenie.
”Uśmiechają się z politowaniem nad jej sentymentem do zasad . . . ”
Zasady są notorycznie łamane przez tych, którzy je głoszą, więc ten sentyment i te zasady, to tylko na papierze i w ustach.
”Odeszli, przeszli, a może tylko się odwrócili.
Może jeszcze powrócą ci, co odeszli…
Może nie odeszli za horyzont, wciąż można ich namierzyć…
I co właściwe sprawiło, że odeszli? . . . ”
Siostro, na pytanie co sprawiło, że odeszli, kilka wersów niżej, dosłownie chwilę potem Siostra daje odpowiedź:
” szukali niewinności, odkryli wyuzdanie . . . ”
Niestety, ale to bardzo dobra odpowiedź jest.
”To wciąż ten sam adres, nawet jak trochę się zmieniło.
To musi być ten sam adres, żeby ci, co odeszli, nie pomylili drzwi, jak zechcą wrócić.”
Żeby wrócili musi się zmienić bardzo dużo i wiele wskazuje na to, że niezbyt szybko to się stanie.
”Uboga wdowa ma tylko grosz i aż grosz,
Wdowi grosz to wszystko.”
No, gruba przesada z tym wdowim groszem, zwłaszcza jak się wspomni zakonnika udającego się w podróż swoim ulubionym maybachem.
Ale oczywiście widzę piękno Kościoła: Msza Święta, Sakramenty, adoracja w ciszy, wielu księży wierzących, odnoszę nawet wrażenie, że zdarzają się wierzący biskupi, co oznacza, że ta łódź Piotrowa jeszcze płynie 🙂
Szczęść Boże Siostro 🙂
Prześliczne!