Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek wystąpił w sprawie Krzysztofa Kononowicza do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Urzędu Ochrony Danych Osobowych oraz Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
13 października w programie TVP „Sprawa dla reportera” Elżbieta Jaworowicz przedstawiła przypadek Krzysztofa Kononowicza – dawniej słynnego kandydata na prezydenta Białegostoku, dziś bohatera poniżających dla niego samego filmów na YouTubie. Publikowane od kilku lat nagrania z jego codziennego życia subskrybuje obecnie blisko 150 tys. osób. Materiały te mają w sumie milionowe odtworzenia.
„Oglądanie ludzkiego poniżenia i innych form przemocy obecnych w patostreamach cieszy się w Polsce popularnością niespotykaną w innych krajach. Obcowanie z tymi treściami prowadzi do upośledzenia empatii” – komentowała na naszych łamach prezeska Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa Magdalena Bigaj, pisząc o fenomenie Kononowicza i tzw. patotreści.
W sprawie Kononowicza zareagował rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek. Jak podało wczoraj Biuro RPO, Wiącek wystąpił do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Urzędu Ochrony Danych Osobowych oraz Prokuratury Rejonowej w Białymstoku. Według rzecznika „patostreaming narusza ludzką godność i prawo do prywatności”.
Jak czytamy na stronie RPO, zaniepokojenie rzecznika wzbudziło publiczne udostępnienie wizerunku Krzysztofa Kononowicza w nagraniach i przedstawianie go „w sposób bardzo niekorzystny, wprost pozbawiający godności. Treści nagrań często mają charakter wulgarny, przemocowy, a przede wszystkim uwłaczający godności tej osoby”. Co więcej, „osoba, której nagrania dotyczą, nie jest świadoma sytuacji, w jakiej się znajduje. Media podkreślają jej zależność od zarządzających kanałem i portalami społecznościowymi oraz nieświadomość zysków uzyskiwanych przez udostępniających jej wizerunek”.
Wiącek przypomina art. 30 konstytucji: „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela”; „jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.
Rzecznik ma „poważne wątpliwości” co do upublicznienia wizerunku Kononowicza i do tego, by „skuteczną podstawą przetwarzania danych osobowych w opisanym przypadku mogła być zgoda tej osoby”. Zwraca się do prezesa UODO Jana Nowaka o wszczęcie postępowania administracyjnego w przedmiocie naruszenia przepisów o ochronie danych osobowych.
Kolejna wątpliwość rzecznika dotyczy tego, czy TVP, emitując program Jaworowicz, nie naruszyła art. 18 ust. 1 ustawy z 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji. Zgodnie z tym przepisem audycje i przekazy nie mogą propagować m.in. postaw i poglądów sprzecznych z prawem, moralnością i dobrem społecznym. Wiącek prosi przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego o zbadanie tej sprawy.
Rzecznik praw obywatelskich wystosował także pismo do Prokuratury Rejonowej w Białymstoku. W jego ocenie „patostreamerzy naruszają nie tylko dobra osobiste osób występujących w publikowanych nagraniach, ale także zagrażają dobrom ogólnospołecznym. Wówczas zastosowanie znajdują przepisy prawa karnego, przewidujące odpowiedzialność za czyny zabronione. Wielu czynom realizowanym w ramach patostreamów przypisać można bowiem charakter chuligański”.
Biuro RPO, DJ
Przeczytaj także: Ela Sałata. O dorosłych, którzy zepsuli dzieciom internet
Bardzo dobrze, że ktoś chce coś zmienić, ale moim zdaniem pochopnie. Pochopnie, bo że złych tytułów prawnych. Jeśli Kononowicz nie ma oświadczenia o niepełnosprawności intelektualnej to prawdopodobnie sam udostępnia swój wizerunek za zgodą i ma do tego prawo. To nie jest taka sama sytuacja jak chłopca co jadł „czekoladki”, bo w tamtym przypadku sam chłopiec występował przed sądem jako ofiara (miał przekonanie, że został oszukany oraz nie wiedział, na ile osób to zostanie udostępnione) do tego miał oświadczenie. Jak wiadomo tamta sprawa skończyła się wyrokiem. Tu nie widzę najmniejszych szans wygrana procesu z tego tytułu. Wystarczy, że Kononowicz zadeklaruje, że jest świadomy, a to gra kabaretowa. Nikt kabaretów w Polsce nie zabroni. Następny problem to pismo o programie. Również nie ma sensu. Program naświetlił problem, A nie transmitował filmik, zgłoszenie naruszałoby wolność mediów. Jakkolwiek „Sprawa dla reportera” jest audycją nieudolną i wymaga natychmiastowych zmian. No i ostatnia kwestia: co w zamian? Bo narazie osoby jak Kononowicz (niekoniecznie niepełnosprawne) nie mają na co liczyć. Są nie tylko wykluczone społecznie ale też zwyczajnie biedne, bo zawody, które mogą wykonywać są groszowe, a pomoc żadna. Co to więc za „obrona godności”, kiedy ją już odebrano? Powiem brutalnie (nie popierając sytuacji) te kilkaset złotych zmienia sytuację tego człowieka na lepszą. I to jest najczęstsza obrona patostreamerów, w której widać braki państwa. Co boli bardziej- wykpienie wizerunku czy brak środków na życie? To właśnie bieda popycha tych ludzi do zgody na udział. Oraz własne poczucie ego, wagi, co jakoś tu przegapiono. Oczywiście patostreamer realnie dorabia się na cudzej niedoli zarabiając krocie. Byćmoże zarobki szefów powinny być dostępne zatrudnionym? Tymczasem najwięcej mogłyby zrobić platformy streamingowe i przepisy obciążające je za treści (tylko czy kraj stać na proces z YT? Wątpię.)