Chcemy rozliczyć się z przeszłością. Deklarujemy pełną przejrzystość i determinację w dotarciu do prawdy – czytamy w oświadczeniu przełożonych Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Laskach.
Wczoraj w „Dużym Formacie” ukazał się reportaż Aleksandry Szyłło, w którym dawni wychowankowie Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Laskach mówią o przemocy fizycznej, która ich spotkała ze strony pracujących tam wówczas sióstr zakonnych.
Dziś rano władze ośrodka wydały specjalne oświadczenie. Publikujemy je w całości:
Jesteśmy głęboko przejęci i ogromnie zasmuceni doniesieniami medialnymi opisującymi historie kilku chłopców przebywających w naszym ośrodku wiele lat temu.
Deklarujemy pełną przejrzystość i determinację w dotarciu do prawdy o wydarzeniach z tamtych lat i w wyjaśnieniu każdej z opisanych sytuacji.
Chcemy rozliczyć się z przeszłością, aby teraźniejszość i przyszłość była dla naszych Podopiecznych czasem pełnym pięknego wzrostu, profesjonalnej opieki, rozwoju w życzliwej i dobrej atmosferze oraz poczucia bezpieczeństwa.
Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby Ośrodek dla osób wymagających szczególnej opieki i troski był miejscem pełnym wsparcia.
W naszych placówkach nie ma żadnej zgody na sytuacje opisane w reportażu. Pracownicy zatrudnieni na etatach pedagogicznych muszą mieć ukończone przynajmniej studia podyplomowe z zakresu tyflopedagogiki. Nasze szkoły przechodzą regularne kontrole kuratorium. Współpracujemy ze wszelkimi podmiotami odpowiedzialnymi za edukację dzieci. Chcemy zachować najwyższe standardy ośrodka opiekuńczo-wychowawczego we wszystkich wymiarach działalności.
Żadna z osób wymienionych w reportażu nie przebywa już obecnie na terenie ośrodka i do czasu wyjaśnienia sprawy nie będzie miała dostępu do kontaktu z wychowankami w żadnej z naszych placówek.
Podjęliśmy kroki w celu skontaktowania się z Bohaterami reportażu. Jesteśmy otwarci na kontakt z osobami, które chcą nas poinformować o jakichkolwiek wydarzeniach z przeszłości. Zapewniamy pełną dyskrecję i anonimowość.
s. Judyta Olechowska
przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża
Paweł Kacprzyk
prezes zarządu Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi Stowarzyszenie
Elżbieta Szczepkowska
dyrektor Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych im. Róży Czackiej
KAI, DJ
Przeczytaj też: Coś, co przeradza się w przemoc, to nie jest miłość
No, no… Laski. Jeśli się to potwierdzi to kolejny mit miejsca poza złem będzie do weryfikacji. Szkoda by było, bo był/jest piękny.
Myślę, że na całym świecie trudno byłoby znaleźć jakiekolwiek „miejsce poza złem”.
Ale Laski się wydawały być takim miejscem.
Jeżeli przyjąć, że miejsca „poza złem” nie istnieją, to ten mit Lasek należy nazwać szkodliwą iluzją.
Upadają kolejne mity- Laski, dominikanie…
Już upadły, albo dopiero upadną. Do wyliczenia można dodać wspólnotę Droga o. Edwarda Konkola. Skandale seksualne nie ominęły wspólnoty z Taize.
Jean Vanier z L’Arche. Z mojego własnego podwórka ks. Orzechowski z Wawrzynów.
Dlatego coraz trudniej jest mi uwierzyć w słowa obrońców wiary, gdy mówią, że skandale to tylko czarne owce, a jest przecież tylu wspaniałych księży. Tylko gdy takiemu zaufasz, to zaraz okazuje się, że to była fasada.
O co chodzi z ks. Orzechowskim z Wrocławia? Tylko nietypowe dla księdza cechy charakteru czy jakieś poważniejsze zarzuty wobec niego się pojawiły?
Moim zdaniem w tym jest sporo racji, że skandale to głównie czarne owce a jest wielu wspaniałych księży. Tylko, że jeżeli wspaniały nie reaguje na łajdactwa czarnej owcy, nie tylko niereagujący degeneraci z episkopatu, to po prostu przestaje być wspaniały. Zobaczymy jak sobie Laski poradzą.
Pracowałam w internacie chłopców w Laskach od września 1979 r. do maja 80r. Szanuję prawo każdego wychowanka do subiektywnego spojrzenia na pobyt w ośrodku, może takie przypadki miały miejsce. Ja nie widziałam opisywanych przejawów przemocy fizycznej ani o nich nie słyszałam. Wiele rzeczy mi się nie podobało: np. przyjmowanie do ośrodka bardzo małych chłopców w wieku przedszkolnym czy wczesnoszkolnym, odrywanie ich od rodzin. Czułość siostry Jozafaty chyba im nie wystarczała. Nie akceptowałam karania wychowanków poprzez wystawianie ich z łóżkiem na korytarz na noc. Przypuszczałam, że powodem było moczenie się nocne lub masturbacja . Przymusu praktyk religijnych nie było na pewno. Dobrze wspominam siostrę Elżbietę- kierowniczkę internatu, nauczycielkę fizyki. Sytuacja świeckich pracowników była trudna, siostry nie zawsze rozumiały nasze zobowiązania pozazawodowe. Nie płacono nadgodzin, bo „służba niewidomym…”.
Idealizm upatrywania w różnych ludziach i miejscach aniołów i nieba jest zawsze skazany na mocne zderzenie z realizmem ludzkich słabości i grzeszności. Ale czy można oczekiwać od kogoś więcej niż od siebie? Ważne, by upadek naiwnego z natury idealizmu nie przerodził się w cynizm i zaburzenie postrzegania proporcji dobra i zła. Laski do było i jest dobre miejsce.
To przecież nie o nasz, świecki idealizm chodzi, ale o fałszywą publiczną kreację zakonnic, zakonników, która nie przystaje do wizerunku rzeczywistego. Niestety, za kreacjami głoszonego kobiecego piękna i dobroci chowają się okrutne i bezwzględne osoby. Na warsztatach psychologicznych wciskają pomoc innych, a może warto aby sobą się zajęły. Nie mam tu na myśli zakonnic z Lasek.
O tyle chodzi o nasz idealizm, że nie powinniśmy się spodziewać nie wiadomo czego po innych, a zwłaszcza po sobie. 🙂 Za tym idą określone konsekwencje. np. zasada ograniczonego zaufania, ostrożność w przyjmowaniu autorytetów a priori, w niektórych przypadkach jawność i kolegialność m.in. w podejmowaniu decyzji, itd.
Jeżeli środowisko kościelne nie przestrzega zwykłych ludzkich standardów, a cóż dopiero podwyższonych, wynikających z bycia instytucją zaufania publicznego, to dlatego należy powierzać księdzu swoje osobiste sprawy, kiedy on jest niedojrzały intelektualnie duchowo i przez taki system został ukształtowany? Jeżeli mamy być tak hojni w zaufaniu dla kk, to czy nie mamy mieć oczekiwań w związku z oczywistymi choćby standardami?
@ W.ojtek
A ja się spodziewam wiele po sobie! I mam oczekiwania.Chcę, by mi ufano…, chcę być otwarta i przyjmować dobre relacje. Chcę wierzyć, że instytucja kk, jest środowiskiem ludzi prawych. W przeciwnym razie, jaki miałoby to sens?
Odwrotność, którą pan podaje, jest ścieżką do marazmu, zgodą na nicość, według mnie, zgodą na życie poza Bogiem, ale próbą działania w jego imieniu, po to, żeby tylko jakoś utrzymać się na powierzchni. Nie szkoda Panu na to życia – piękne jest….
Fragment jednego z komentarzy w GW pod artykułem:
Dzień dobry. Jestem bardzo mocno zdegustowany poziomem tego artykułu. Jest w nim bardzo wiele półprawd i kłamstw (…). Do Lasek przyszedłem we wrześniu w roku 1996. Spotkałem tam bardzo wielu świetnych pedagogów i specjalistów, od których sporo się nauczyłem (…). Dzięki temu, że wychowawcy i nauczyciele dbali o nasz rozwój całościowo cieszę się tym gdzie jestem i do czego doszedłem. Nie piszę tego jako laurki. Piszę, bo chciałbym zwrócić uwagę na to, że zarówno w Laskach jak i poza ośrodkiem warto zwracać uwagę na to co jest dobre. (…) W artykule pojawiły się głosy, że w latach 90 nie było innej alternatywy niż Laski. Otóż była. W tym czasie było już wiele ośrodków, w których osoby niewidome mogły się kształcić. O tym czy dziecko skierowane będzie do Lasek decydują rodzice. To, że jeden czy drugi z bohaterów artykułu nie bywał za często w domu to była decyzja rodziców. Nie ośrodka. Wspomniane w artykule siostry są mi dobrze znane i posądzanie ich o przemoc to wręcz kalumnie wyssane z palca. Argumenty wychowawcze są potrzebne wszędzie tam, gdzie jest edukacja i kształcenie. (…).
Kolejny komentarz:
Od rana, po przeczytaniu tego artykułu, nie mogę sobie znaleźć miejsca. Od kilku miesięcy jestem przez niezwykły los związana z Zakładem w Laskach. Poznałam osobiście siostrę Agatę i kilka innych franciszkanek, na co dzień pracujących lub mających kontakt z niewidomymi dziećmi. I nie wyobrażam sobie, aby którakolwiek z tych kobiet mogła skrzywdzić dziecko. Czy jestem aż tak naiwna ? Nie sądzę. Opowieść jest o czasach, kiedy w każdej szkole niektórzy (podkreślam niektórzy) nauczyciele, zniecierpliwieni złym zachowaniem uczniów, wykręcali ucho lub bili po rękach linijką. Teraz nie do pomyślenia! Dziś, będąc w Laskach, przypadkiem poznałam młodą kobietę, która mieszkała i uczyła się tam przez ostatnich 20 lat. Zagadnęła mnie o „dzisiejszą aferę”. Chwilę porozmawiałyśmy, a potem zaczęła płakać. Płakała, bo artykuł uznała za wielką niegodziwość, sama nigdy nie doświadczyła nic podobnego i nie zna nikogo, kto miałby takie przeżycia. A siostra Agata była przez wiele lat jej wychowawczynią. Świat się zmienia, szkoły, nauczyciele i uczniowie się zmieniają, akceptowane społecznie zachowania również. A źli ludzie bywają wszędzie. Trzeba ich piętnować i karać. Nie wolno jednak obwiniać zbiorowo całych instytucji, w których większość pracowników, obojętnie czy tych w habitach, czy bez, z poświęceniem wykonuje swoją pracę, często rozumianą jako służbę – w szkołach, szpitalach, domach dziecka, zakładach specjalnych. Mam nadzieję, że ten artykuł, w szanowanej przeze mnie gazecie, nie zrujnuje opinii Lasek, które są wyjątkowym miejscem dla niewidomych i ich bliskich.
Jak zawsze, kwestia percepcji. Też mógłbym napisać tu o swoich własnych pozytywnych doświadczeniach z biskupem Janiakiem. O jego zaangażowaniu w Caritas, o tym, jak z własnych pieniędzy wsparł remont o który prosiliśmy, albo o pięknych kazaniach. Czy to sprawia, że niesłusznie ukarano go za skandale?
Z wpisu bije taka trochę mentalność staroegipska, gdzie jedno najgorsze świństwo wystarczy przykryć dwoma dobrymi uczynkami i już jest się tym dobrym. A to tak nie działa.
Przeczytałam tekst DF, według mnie, poza wydarzeniami, jest to opowieść zbudowana narracyjne. Jestem sceptyczna do środowiska kościelnego, ale ta opowieść DF dotycząca Lasek budzi we mnie wiele wątpliwości…, czy nie jest zbudowana również na własnym ego? Dobrze, że Siostra Przełożona wydała oświadczenie, dobrze brzmi. W tej historii byłabym ostrożna z szukaniem winy tylko w Laskach.