Jesień 2024, nr 3

Zamów

Franaszek: Nie da się z pomocą ironii wypowiedzieć wszystkiego

Andrzej Franaszek, Kraków, maj 2022. Fot. Adam Walanus / adamwalanus.pl

Czasem musimy zaryzykować, wystawić się na krytykę czy szyderstwo, ale jednak podjąć „wysoki ton” – mówi „Tygodnikowi Powszechnemu” Andrzej Franaszek.

W najnowszym „Tygodniku Powszechnym” Monika Ochędowska rozmawia z Andrzejem Franaszkiem, historykiem literatury, autorem monumentalnych biografii Czesława Miłosza i Zbigniewa Herberta. Ostatnio ukazała się jego nowa książka „Gwiazda Piołun”, zawierająca szkice o wspomnianych pisarzach oraz m.in. o Iwaszkiewiczu, Różewiczu, Gombrowiczu czy Czapskim.

„Moi bohaterowie byli świadomi przemijania i nie raz udręczeni nim. Znakiem upływu czasu, ale również po prostu przyrodzonej ułomności, było dla nich często własne ciało” – zaznacza Franaszek. „W tych życiorysach, które próbuję opisywać, bardziej jeszcze fascynują mnie chwile inne, kiedy ułomność ustępuje pola wielkości, wzniosłości. To są oczywiście bodaj niemożliwe do zrozumienia «z zewnątrz» chwile twórcze – gdy z egotycznych udręczeń rodzi się nagle linia wiersza. Ale też chwile przyjaźni, wybaczenia. Taką chwilą jest dla mnie dzień, kiedy niemłody już Miłosz ogląda w paryskim kinie «Panny z Wilka» Wajdy i widzi na ekranie starego Iwaszkiewicza. Wszystkie rozczarowania, gorycze, wrogości, które się między nimi przez lata spiętrzyły – odchodzą, zostaje bliskość i czułość. Momentalne rozpogodzenie” – dodaje.

W ocenie eseisty „ironia, choć niezwykle pomocna i błyskotliwa, wspaniale pożytkowana choćby przez Herberta – ma swoje zasadnicze ograniczenia”. „[…] nie da się z pomocą ironii wypowiedzieć wszystkiego. Czasem musimy zaryzykować, wystawić się na krytykę czy szyderstwo, ale jednak podjąć «wysoki ton»”.

„Miłosz był przekonany, iż pełne ludzkie życie jest niemożliwe bez perspektywy metafizycznej, bez tej – choćby tylko postulowanej – «podszewki świata». Tymczasem duża część z nas przestała o tej «podszewce» myśleć, wydaje się, jakby nam tej perspektywy w ogóle nie brakowało. Nie mam na myśli heroicznego ateizmu Różewicza czy Gombrowicza, ale naszą codzienną obojętność” – podkreśla Franaszek.

Wesprzyj Więź

„Nieraz myślałem, że gdybym miał okazję obcować z Miłoszem mającym lat na przykład 50, to może nie byłbym w stanie wytrzymać jego powagi, pytań o nasze zbawienie, o możliwość przebudowy świata. Pytań, które zadawał zapraszając w Berkeley gości na kolację, zamiast z nimi plotkować czy – jak to się mówi – raczyć ich anegdotami. Później zacząłem się zastanawiać, czy nie jest i tak, że nie jest to wyłącznie moja osobista ułomność, że odzwierciedla ona także fakt, iż żyjemy w czasach, gdy wielkie idee wygasły, czy też to my przestaliśmy w nie wierzyć” – zauważa historyk literatury.

Przeczytaj też: Nie sławić nicości. Starych poetów protest przeciwko śmierci

DJ

Podziel się

1
Wiadomość