Musimy prowadzić dialog. Zawsze, nawet gdy śmierdzi – odpowiedział papież na pytanie o dialog z Rosją, obrazowo łapiąc się za nos.
Podczas lotu powrotnego z Nur-Sułtan do Rzymu papież odpowiadał na pytania dziennikarzy, którzy towarzyszyli mu w Kazachstanie. Franciszek powrócił do rozmowy o wojnie w Ukrainie, prawie do obrony i handlu bronią. Mówił też o roli polityki i Zachodu w kryzysie wartości, który grozi wygenerowaniem populizmu. Odpowiadając na pytanie o sytuację w Niemczech, Franciszek wyjaśnił, że Kościół potrzebuje pasterzy, a nie planów duszpasterskich.
Mówiąc o swych wrażeniach z Kazachstanu, Franciszek przyznał, że do tej pory niewiele wiedział o Azji Środkowej. Wyraził uznanie dla rozwoju tego kraju, a jego stolicę określił jako miasto przyszłości.
Trudno zrozumieć dialog z państwami, które rozpoczęły wojnę, ale nie wolno nam go odrzucać. Musimy dać możliwość dialogu wszystkim, każdemu!
Rüdiger Kronthaler z niemieckiej telewizji ARD zapytał papieża, czy Ukraina powinna otrzymać broń w tym czasie wojny z Rosją. Papież stwierdził, że dla oceny moralnej ważna jest motywacja, którą kierują się dostarczający broń. Podkreślił jednak: „Bronienie się jest nie tylko zgodne z prawem, ale jest także wyrazem miłości do kraju. Ten, kto się nie broni, kto nie broni czegoś, nie kocha tego, natomiast ten, kto broni, ten kocha”. Jednocześnie postulował głębszą refleksję nad koncepcją wojny sprawiedliwej. Przypomniał inne trwające obecnie wojny. Zaznaczył, że gdyby zaprzestano produkcji broni przez rok, to można by rozwiązać problem głodu na świecie… Podkreślił, że wojna jest błędem, ale istnieje prawo do obrony, które można stosować jedynie w razie konieczności.
Sylwia Wysocka z Polskiej Agencji Prasowej zapytała Franciszka o to, czy istnieje czerwona linia, poza którą nie można już prowadzić dialogu z Moskwą. Dodała, że Rosja stosuje w Ukrainie czystą przemoc, niosąc śmierć i totalne zniszczenia. Dodała, że wielu osobom trudno zrozumieć otwartość na dialog z Moskwą. Spytała także o perspektywy papieskiej podroży do Kijowa.
W odpowiedzi usłyszała: „Odpowiem, ale wolałbym, żeby pytania dotyczyły najpierw podróży [do Kazachstanu]. Myślę, że zawsze trudno jest zrozumieć dialog z państwami, które rozpoczęły wojnę, a wydaje się, że pierwszy krok był stamtąd, z tamtej strony. Jest to trudne, ale nie wolno nam tego odrzucać, musimy dać możliwość dialogu wszystkim, każdemu! Ponieważ zawsze istnieje możliwość, że w dialogu możemy coś zmienić, a także zaproponować inny punkt widzenia, inny punkt rozważań”.
„Nie wykluczam dialogu z żadnym mocarstwem – kontynuował Franciszek – niezależnie od tego, czy jest ono w stanie wojny, czy jest agresorem… Czasami dialog musi być prowadzony w ten sposób [tu papież złapał się za nos]; jest «śmierdzący», ale musi być prowadzony. Zawsze krok do przodu, wyciągnięta ręka, zawsze! Bo przeciwnie, zamykamy jedyne rozsądne drzwi do pokoju. Czasami niektórzy nie akceptują dialogu: szkoda! Ale dialog musi być zawsze prowadzony, przynajmniej oferowany, i to jest dobre dla tych, którzy go oferują; pozwala oddychać”.
Następnie Loup Besmond de Senneville z francuskiego dziennika katolickiego „La Croix” zapytał Fracniszka o jego ocenę Zachodu, czy to prawda, że Zachód ulega degradacji moralnej. Podkreślił, że zadaje pytanie zwłaszcza w kontekście debaty na temat eutanazji toczącej się we Włoszech, ale także we Francji i Belgii.
„Zachód obrał złe drogi, pomyślcie na przykład o niesprawiedliwości społecznej” – odpowiedział papież, ukazując także Morze Śródziemne jako dziś największy cmentarz ludzkości. Wskazał na „zimę demograficzną”. Zaapelował o większą otwartość na imigrantów i podkreślił potrzebę ich integracji. „Migracja powinna być w tej chwili traktowana poważnie, bo podnosi wartość intelektualną i uczuciową Zachodu” – zaznaczył.
Przestrzegł przed zagrożeniami populizmu. „Nie wydaje mi się, żebyśmy to my ludzie Zachodu na najwyższym poziomie pomagali innym narodom, czyżbyśmy byli w lekkiej dekadencji? Być może tak, ale musimy odzyskać wartości, wartości Europy, wartości ojców założycieli, którzy założyli Unię Europejską, tych wielkich” – stwierdził. Podkreślił zarazem, że „zabijanie nie jest ludzkie… Zabijanie zostawmy bestiom” – powiedział papież.
Dziennikarze pytali następnie Franciszka o relacje Stolicy Apostolskiej z Chińską Republiką Ludową, a także czy proces przeciwko kardynałowi Zen jest pogwałceniem wolności religijnej.
Papież podkreślił trudność zrozumienia chińskiej mentalności, którą jednak trzeba szanować. „To prawda, że są rzeczy, które wydają się nam niedemokratyczne. Kardynał Zen idzie w tych dniach na proces, tak mi się wydaje. I mówi, co czuje, a widać, że są tam ograniczenia. Zamiast oceniać, staram się wspierać drogę dialogu. Wtedy w dialogu wiele rzeczy się wyjaśnia i to nie tylko dotyczących Kościoła, lecz także innych sektorów, np. rozległość Chin, gubernatorzy prowincji są różni, w Chinach są różne kultury, to jest gigant, zrozumienie Chin to jest gigantyczna rzecz. Ale nie możemy tracić cierpliwości, to wymaga wiele, ale musimy iść naprzód z dialogiem” – zaznaczył Franciszek.
Papieża pytano ponadto o sytuacją w Nikaragui i odłożone plany podroży afrykańskiej. Franciszek nie ukrywał swego niepokoju sytuacją Kościoła w tym kraju. Wyraził nadzieję na możliwość powrotu sióstr Matki Teresy. Zaznaczył, że w listopadzie planowana jest podróż do Bahrajnu, natomiast podróż do Sudanu Południowego i Demokratycznej Republiki Konga odbędzie się zapewne w lutym przyszłego roku.
Dziennikarz z Niemiec pytał wreszcie o papieską ocenę sytuacji Kościoła w jego ojczyźnie. „To, co trzeba zrobić, to przede wszystkim być konsekwentnym w swojej wierze… Kiedy Kościół, jakikolwiek by nie był, w jakimkolwiek kraju i w jakimkolwiek sektorze, myśli bardziej o pieniądzach, rozwoju, planach duszpasterskich, a nie o pracy duszpasterskiej (a idziecie tą drogą), to nie przyciąga ludzi. Kiedy dwa lata temu napisałem list do narodu niemieckiego, znaleźli się pasterze, którzy go opublikowali i rozpowszechniali osoba po osobie. Kiedy pasterz był blisko ludzi, mówił: ludzie muszą wiedzieć, co myśli papież. Uważam, że pasterze muszą iść dalej, ale jeśli stracili zapach owiec, a owce straciły zapach pasterzy, to nie idzie się dalej”.
„Czasami – mówię o wszystkich, w ogóle, nie tylko o Niemczech – ludzie myślą o tym, jak odnowić, jak uczynić duszpasterstwo bardziej nowoczesnym: to dobrze, ale zawsze musi ono być w rękach pasterza” – stwierdził Franciszek. „Nie chodzi o modernizację: oczywiście trzeba aktualizować metody, to prawda, ale jeśli brakuje serca duszpasterza, to nie ma duszpasterstwa” – powiedział papież.
KAI, ZN
Gwoli ścisłości: 1. Papież Franciszek nie powiedział, że „niewiele wiedział o Azji Środkowej”, a po prostu „nie wiedział nic oprócz muzyki Borodina”. Kompozytor Aleksandr Borodin 91883-1887) jest autorem poematu symfonicznego „W stepach Azji Środkowej”. 2. Nie tyle „Franciszek powrócił do rozmowy o wojnie w Ukrainie”, co dziennikarze, którzy pytali o dostarczanie jej broni i trudną do zrozumienia gotowość do dialogu z Rosją. Franciszek odpowiedział na obydwa pytania, ale z nutą zniecierpliwienia po słowach polskiej dziennikarki poprosił, by pytać o podróż do Kazachstanu, a o inne sprawy wtedy, gdy będzie jeszcze czas.
Co, trzeba ratować resztki reputacji, nie?
W Radiu Watykańskim szerzej omówiono kwestię dostarczania broni Ukrainie. Ocena moralna ma zdaniem Franciszka zależeć od motywacji. Np. jeżeli ktoś w ten sposób chce przedłużenia wojny, to dostawa broni jest wtedy niemoralna. Jak jezuici dostarczali królom francuskim kazuistycznych rozgrzeszeń ich grzechów, tak Franciszek SJ dostarcza Scholzowi i Macronowi alibi dla ich „ostrożności” w popieraniu Ukrainy. Słusznie ten ostatni nazwał Polskę i kraje bałtyckie podżegaczami wojennymi. Gdyby nie dostawy broni dla Ukrainy, wojna może by dawno się skończyła.
Na „zimę demograficzną” receptą ma być migracja, ale w samolocie z Filipin obrażał katolickie rodziny wielodzietne porównując je do królików. Nie mogę go słuchać, nawet jak mówi o pogodzie.
„Zaznaczył, że gdyby zaprzestano produkcji broni przez rok, to można by rozwiązać problem głodu na świecie…”
Bergoglio podał jeden przykład, ale przecież można też napiętnować banki, holdingi naftowe i setki innych firm i instytucji zarabiających miliardy.
A gdyby np. kler całego świata (z Watykanem włącznie) przeznaczył na ten cel 20% swoich rocznych dochodów, to pewnie też można by rozwiązać problem głodu na świecie. Problem kościelnych funkcjonariuszy polega na tym, że chcieliby nieustannie dyscyplinować innych, a sami wychodzą z założenia że im się po prostu należy i dlatego nigdy nie grabią od siebie, a zawsze do siebie.