Jednym z imion oporu stawianego destrukcji wojny jest przeniesienie słowa przez granicę milczenia. Widzimy to teraz w Ukrainie – mówi „Kulturze Liberalnej” Krzysztof Czyżewski, redaktor serii „W obliczu wojny. Biblioteka Poezji Ukrainy”.
Fundacja „Pogranicze” we współpracy z lwowskim wydawnictwem Dżezwa publikuje dziesięć dwujęzycznych tomików z wierszami współczesnych ukraińskich poetek i poetów. Współredaktorem serii „W obliczu wojny. Biblioteka Poezji Ukrainy” jest Krzysztof Czyżewski. Rozmawia z nim w „Kulturze Liberalnej” Krzysztof Renik.
Na pytanie o to, czy wojny i konflikty sprzyjają twórczości, Czyżewski odpowiada: „Wojna to ogrom cierpień i nieszczęść. Ale właśnie wtedy pojawia potrzeba przerwania milczenia, wiara, że warto postawić słowo, postawić wiersz, nazwać; napisać z frontu choćby list, karteczkę, zanotować. […] okazuje się, że ci, którzy doświadczyli jądra ciemności, pracują ze słowem niemalże jak z oddechem, stają się częścią poezji, a ona staje się częścią ich istnienia. Jednym z imion oporu stawianego destrukcji wojny jest przeniesienie słowa przez granicę milczenia. To samo widzimy teraz, gdy patrzymy na to, co się dzieje obecnie w Ukrainie”.
Czas wojny, w ocenie praktyka idei, wytwarza potrzebę „pisania inaczej”. „Tracą na wyrazie formy umocowane w porządku świata przedwojennego, rzeczywistość stale mówi «sprawdzam» słowom, ich wiarygodności. Wojna sprawia, że pojawia się potrzeba przełamania opowieści wcześniejszej, przedwojennej. W konsekwencji naglącym staje się poszukiwanie innego języka i przewartościowanie tego, co było istotne w czasach pokoju” – czytamy.
„Czy warto dawać świadectwo wojnie, przemocy? Czy to świadectwo jest w stanie kogokolwiek czegoś nauczyć?” – pyta Krzysztof Renik. „Nie doświadczając wojny, nie zdajemy sobie sprawy, jak szalenie ważna jest opowieść, którą się wokół wojny buduje. Lęk, że ta opowieść zostanie zakłamana, zmanipulowana przez agresora, że ludzie nas nie zrozumieją – jest ogromny. Niejednokrotnie jest to ból większy aniżeli strata bliskich” – odpowiada Czyżewski.
Jego zdaniem „już sam fakt, że ta poezja powstaje, ma w sobie coś konstruktywnego, coś jak cios wymierzony nicości. Oczywiście jest bolesna, czasem brutalna. Gdy jednak przebija się przez nią światło albo ziarno ocalenia, ich moc jest spotęgowana. Dosłyszeć w niej można obawę przed «pisaniem ładnie», przed łatwą płynnością mowy, apollińską doskonałością formy. A przecież jednak jest. Ta poezja jest z nami i nas, wsłuchujących się w nią, czyni współświadkami, wprowadzając nas w ten sposób w krąg współodczuwania”.
Przeczytaj też: Krzysztof Czyżewski rozumie, jak rozmawiać na pograniczu
DJ