Zima 2024, nr 4

Zamów

Niezawisłość sądów nie musi obchodzić obywateli? Spójrzmy, jak rozprawia się z nimi białoruska władza

Budynek Sądu Najwyższego w Warszawie. Fot. Jaime Silva / CC BY-NC-ND 2.0

Jeśli nie będzie niezależnych sądów i niezawisłych sędziów, obywatel w konfrontacji z państwem pozostanie zupełnie bezradny.

13 lipca Sąd Rejonowy w Homlu skazał 28-letnią dziennikarkę Biełsatu, Kaciarynę Andrejewą, na osiem lat pozbawienia wolności. Andrejewna przebywała w więzieniu od listopada 2019 r. – została zatrzymana za relacjonowanie demonstracji upamiętniającej młodego opozycjonistę zakatowanego przez białoruskie służby parę dni wcześniej. Wtedy skazano ją za „organizację i przygotowanie działań poważnie naruszających porządek publiczny”. Obecnie za zdradę stanu, która miała polegać na „ujawnieniu tajemnic państwowych Republiki Białorusi obcemu państwu, organizacji międzynarodowej lub zagranicznej albo ich przedstawicielom”.

Mam wrażenie, że trochę zapomnieliśmy o Białorusi. Tymczasem od trzech lat przebywają tam w więzieniach i koloniach karnych setki osób skazanych przez sądy tylko dlatego, że nie zaakceptowały sfałszowanych wyborów prezydenckich.

Dlaczego piszę o tym w tekście poświęconym likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego? Przykład Białorusi jest oczywiście skrajny, ale dobitnie pokazuje, że niezawisłość sądów nie jest jakąś sprawą czysto organizacyjną, nieistotną dla przeciętnego obywatela. Jeśli nie będzie niezależnych sądów i niezawisłych sędziów, obywatel w konfrontacji z państwem pozostanie zupełnie bezradny.

Celem postępowania dyscyplinarnego jest przeciwdziałanie negatywnym zachowaniom. Nie może ono natomiast służyć represjonowaniu sędziów krytycznie nastawionych do władzy czy wydających rozstrzygnięcia dla władzy niekorzystne

Krzysztof Jankowiak

Udostępnij tekst

A trzeba pamiętać, że zderzenie takie może nastąpić zupełnie przypadkiem – wcale nie trzeba występować z otwartym buntem przeciw władzy. Można mieć po prostu pecha i znaleźć się na drodze rządowej kolumny, można być właścicielem działki, na którą zakusy ma urzędnik państwowy. Obywatel nie może w takich i podobnych sytuacjach liczyć tylko na to, że przedstawiciel władzy będzie miał silny charakter i nie wykorzysta swoich możliwości przeciwko niemu. Musi mieć przede wszystkim możliwość zwrócenia się do sądu, który rzeczywiście będzie niezależny i w którym nikt nie będzie się obawiał jakichkolwiek represji za wydanie niekorzystnego dla władzy wyroku.

Na stanowisko sędziego może być powołany człowiek o nieskazitelnym charakterze – mówi prawo o ustroju sądów powszechnych. Cóż, charakter człowieka jest trudno mierzalny, zdarza się więc, że sędzia postępuje w sposób niegodny swego urzędu, zdarzają się nawet sytuacje, że dopuszcza się przestępstw. Stąd konieczność postępowania dyscyplinarnego. Istniało ono od początku nowoczesnego polskiego sądownictwa (od 1917 r.), a sądy dyscyplinarne bynajmniej nie odznaczały się pobłażliwością.

Celem postępowania dyscyplinarnego jest więc przeciwdziałanie negatywnym zachowaniom. Nie może ono natomiast służyć represjonowaniu sędziów krytycznie nastawionych do władzy czy wydających rozstrzygnięcia dla władzy niekorzystne. Jak wiadomo, w Polsce w ostatnich latach dokonuje się nieustających reform sądownictwa. Dotknęły one również postępowania dyscyplinarnego. Nie chodzi tylko o samo utworzenie Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym, zmian było więcej. Zobaczmy, jak znalazły one odzwierciedlenie w praktyce. 

Igor Tuleya, Paweł Juszczyszyn, Waldemar Żurek – to chyba najgłośniejsze nazwiska sędziów, przeciwko którym toczą się postępowania dyscyplinarne. Tulei zarzuca się ujawnienie tajemnicy śledztwa. Śledztwo dotyczyło posiedzenia Sejmu z grudnia 2017 r., które przeniesiono do sali kolumnowej (sala posiedzeń była okupowana) i stawianych przez opozycję zarzutów, że podczas posiedzenia nie było kworum. Sędzia Tuleya rozpoznawał zażalenie na postanowienie prokuratury o umorzeniu postępowania. Jego przewina ma polegać na tym, że uchylając postanowienie prokuratury, podał publicznie motywy swojej decyzji (odwołując się oczywiście do zgromadzonego materiału), co więcej, pozwolił dziennikarzom nagrywać swoją wypowiedź.

Wykroczenie Pawła Juszczyszyna ma natomiast polegać na tym, że w listopadzie 2019 r. nakazał szefowi Kancelarii Sejmu przedstawienie list osób popierających kandydatów na członków Krajowej Rady Sądownictwa. Władze długo odmawiały ujawnienia tych list, co tylko potęgowało obawy, że kandydaci do rady nie mieli wystarczającej liczby podpisów, tym samym poddawało w wątpliwość wszelkie nominacje sędziowskie, które przeszły przez radę. Dodajmy, że sędzia Juszczyszyn wykonywał wydany dzień wcześniej wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Waldemar Żurek był z kolei rzecznikiem Krajowej Rady Sądownictwa odwołanej przez obecną władzę, jest znany z bardzo krytycznego nastawienia wobec dokonanych zmian. Toczy się przeciwko niemu ileś postępowań dyscyplinarnych. Warto jednak zwrócić uwagę na najnowsze. Otóż, rzecznik dyscyplinarny zażądał przestawienia mu akt kilkuset spraw prowadzonych przez sędziego Żurka. Po ich przejrzeniu zarzucił mu, że w wydawanych przez niego postanowieniach były błędne daty – bo daty postanowień pokrywały się z datami posiedzeń rady. Jak zauważył sędzia Żurek, można rano być w Warszawie, a po południu w Krakowie lub odwrotnie. Przede wszystkim zaś ewentualna błędna data nie wywołuje żadnych skutków, nie sposób więc traktować jej jako przewinienia dyscyplinarnego.

Do tych trzech najbardziej znanych osób trzeba dodać całkiem spore grono sędziów, wobec których wszczęto postępowania dyscyplinarne dlatego, że – idąc konsekwentnie za orzeczeniami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – zakwestionowali status sędziów powołanych przy udziale obecnej Krajowej Rady Sądownictwa i odmówili orzekania z takimi sędziami, bądź uchylali wydane przez nich orzeczenia.

To przykłady postępowań wszczynanych przeciw sędziom, którzy w jakiś sposób nadepnęli na odcisk władzy. Chciałbym jednak w tym miejscu przywołać zupełnie inną sprawę. W 2016 r. na żądanie ministra sprawiedliwości wszczęto postępowanie przeciwko sędzi z Gorzowa Wielkopolskiego, która uchyliła areszt tymczasowy. Aresztowano bowiem niepełnosprawnego intelektualnie mężczyznę, nieumiejącego czytać ani pisać, nie przydzielając mu obrońcy, mimo że o to prosił. Co istotne, sędzia oceniła, że aresztowany nie stanowi zagrożenia.

Przypadek ten jest dla mnie szczególnie ważny, stawia bowiem pytanie o to, co stanie się, jeśli władza zechce kogoś aresztować, a sędzia uzna, że nie ma do tego podstaw. Czy będzie musiał się liczyć z karą dyscyplinarną? Co istotne, gorzowska sprawa nie miała żadnego wymiaru politycznego, ministra skłonił do działania utrzymany w alarmistycznym tonie artykuł w lokalnym dodatku „Gazety Wyborczej”. Nie trzeba było więc być przeciwnikiem władzy, by przedstawiciel władzy uważał, że ktoś powinien być aresztowany i domagał się postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego, który aresztu nie zastosował.

Taki jest obraz postępowań dyscyplinarnych pod rządami dotychczasowych przepisów. Co zmienia nowa ustawa, która weszła w życie 15 lipca 2022 r.? Pozytywnie należy odnotować wprowadzenie zasady, iż nie jest przewinieniem dyscyplinarnym błąd w zakresie interpretacji przepisów albo stanu faktycznego dokonany przy wydawaniu orzeczenia. Stwarza to nadzieję, że nie będzie mogła się zdarzyć ostatnia z opisanych przeze mnie sytuacji – sędzia nie będzie mógł być pociągnięty do odpowiedzialności za treść wydanego wyroku czy postanowienia. 

Nic się jednak nie zmieni w pozostałych przypadkach. Przede wszystkim nic się na pewno nie zmieni w sytuacji sędziów kwestionujących status osób powołanych przy udziale obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Wprowadzono bowiem nowe wykroczenie dyscyplinarne: „odmowę wykonywania wymiaru sprawiedliwości”. Zwrot jest niejasny i nieprecyzyjny, co samo w sobie dyskwalifikuje ten przepis. Niemniej powszechnie uważa się, że będzie służył do karania osób odmawiających orzekania z nominatami obecnej KRS.

Nowa ustawa wprowadza również zasadę, że nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego wystąpienie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z wnioskiem o rozpatrzenie pytania prejudycjalnego. Ta zmiana budzi smutne refleksje. Oczekiwała jej Komisja Europejska, nie bez powodu, bowiem pytania prejudycjalne powodowały kłopoty dla sędziów, którzy je zadawali. Zadawanie pytań próbowano nawet wpisać jako przewinienie dyscyplinarne do tzw. ustawy kagańcowej.

Jednak prawo do zadawania pytań trybunałowi europejskiemu wynika wprost z ratyfikowanych przez Polskę umów międzynarodowych, powinna być więc to sprawa oczywista. Fakt, że taką nie jest, i że trzeba wprowadzać ten zapis, jest świadectwem, jak bardzo zagrożony jest porządek demokratyczny i praworządność w Polsce. To mniej więcej tak, jakby trzeba było wpisywać, że nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego uniewinnienie oskarżonego czy przyznanie racji w jakimś sporze obywatelowi a nie państwu.

Likwidacja Izby Dyscyplinarnej nie stanowi istotnej zmiany. Na jej miejsce zostaje bowiem powołana Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Nie jest to wprawdzie tylko zmiana szyldu, jednak przyjęte rozwiązania są co najmniej kontrowersyjne. Oczywiście dobrze, że przestaje istnieć izba w dotychczasowym kształcie, złożona z osób specjalnie do niej wybranych (w istotnej części związanych z ministrem sprawiedliwości), którym przyznano nadzwyczajny status w ramach Sądu Najwyższego.

Wesprzyj Więź

Skład nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej ma być uformowany w ten sposób, że spośród wszystkich sędziów Sądu Najwyższego zostaną wylosowane 33 osoby, spośród których prezydent powoła 11 sędziów nowej izby na wspólną pięcioletnią kadencję. Można pozytywnie ocenić czynnik losowy, jednak moim zdaniem nie spełnia demokratycznych standardów uzależnienie składu izby bezpośrednio od polityka. Co więcej, Izba Odpowiedzialności Zawodowej będzie kadencyjna – po pięciu latach jej skład zostanie ustalony na nowo, w taki sam sposób. Niebezpiecznie przypomina to czasy PRL, gdy cały Sąd Najwyższy był kadencyjny, co stanowiło bardzo konkretne narzędzie nacisku – nierzadko bywało tak, że niewłaściwe z punktu widzenia władz orzeczenia były „prostowane” w ówczesnym SN. 

Na koniec odnotujmy, że nowa ustawa likwiduje możliwość prowadzenia postępowania mimo usprawiedliwionej nieobecności osoby obwinionej, uchyla zakaz wstrzymania postępowania do czasu aż zapozna się z nią obrońca, likwiduje zasadę dowolnego wyznaczania sądu dyscyplinarnego pierwszej instancji przez prezesa Izby Dyscyplinarnej, odbiera ministrowi sprawiedliwości prawo do powoływania dodatkowego rzecznika dyscyplinarnego dla konkretnej sprawy. Te zmiany są oczywiście pozytywne, jednak należy je traktować raczej jako likwidację patologicznych rozwiązań przyjętych w dotychczasowych przepisach.

Przeczytaj też: W sporze o Sąd Najwyższy potrzeba ludzi mostów

Podziel się

3
Wiadomość

Panie Marku2, spedzam urlopy od pewnego czasu w Polsce, w Perle polskich uzdzowisk, jakze bylem pod wrazeniem biedoty w Polsce, dzieci zebrzace przed kosciolem, ufne spojrzenia, pytalem sam siebie, dlaczego tylko do mnie podchodza? Potem ktos z USA mi to wyjasnil, siedzielismy w ogrodku piwny, kelnerka przyniosla mam piwo, dzielily nas stoliki, podnioslem piwo, stuknalem sie z nim z usmiechem na odleglosc, usmiech, nie znalem go wcale. podszedl do mnie, pan to chyba nie z Polski? Po czym pan to poznaje? No bo piereszy raz sie z tym spotkalem ze stuknalem sie z nieznajomym , no i z usmiechem. Pozniej przysiadl sie, no i mowi jestem Polakiem z USA, ja Slazakiem z Niemiec, jestem spokerem w regionalnym radiu, mowi dalej, zaproponowalem dyrektorowi sanatorium, ze bede prowadzil rano terapie slowna, proste zasady pytania, usmiechnelas sie juz dzis, podziekowales Bogu za piekny dzien? Spojrz na innego, moze potrzebuje rozmowy, czuje sie samotnyß Duzo mowil, wiadomo spiker, jjednak propozycja zostala oddalona, takie numery nie z Polakami. Kazdemu w Polsce idzie zle, how do you do, Polak zawsze skawsi mine i powie ze zle.

PS. Panie Marku, brakue mi tego na urlopach od 2017, nikt juz odemnie nic nie chce, dzieci wesole,, zajadaja sie lodami, widze ich radosc w sercu, mo i dume, moi rodzice moga mi sami lody kupic. Starsi jakby ozyli, emerytow mam na mysli. W jesieni Zycia przezywaja Babie Lato. Sloneczko zaswiecilo. Nadzieja wrocila.

Chetnie bym poczytal uzasadnienia kuriozalnych wyrokow, staruszka na pasach, kierowca bez prawa jazdy, bez przegladu, bez OC, ……………………no i takich jest bardzo duzo. Prawdziwa cnota krytyki sie nie boi.

Das letzte Hemd hat leider keine Taschen, niestety tak juz jest, Panie Marku, ostatnia koszula nie ma kieszeni. Zabieze wiec Pan z soba swoje zycie i stanie Pan przed Bogiem, on pusci Panu film zycia, bedziemy sie tylko wstydzic, obroncy nie bedzie.

Oczywiście, że postępowanie dyscyplinarne za to, że min.sprawiedliwości nie zgadza się z orzeczeniem to skandal. Nawet w przypadku orzeczenia skandalicznego, z takich pomysłów jest więcej szkody niż pożytku. Ale Autor odwołując się do prześladowania sędziów na Białorusi stosuje zabieg, który nagminnie nadużywa Kościół, gdy podciąga prześladowania chrześcijan w trzecim świecie dla zrównania z nimi „prześladowań” w Polsce. Zgoda, że nie politycy powinni stać na szczycie sądownictwa dyscyplinarneGO (prezydent przez prawo nominacji, min.sprawiedliwości), ale nie powinni też tam stać sędziowie. To zwykła socjologia, że jest się pobłażliwszym wobec osób, z którymi coś mnie łączy. Pisze Autor, że sądownictwo dyscyplinarne nie było pobłażliwe. No to mamy inną wiedzę. Jeszcze przed 2015 moja żona weszła na nie zakodowane wówczas forum sędziów. Nonszalancja wobec spraw i lekceważenie petentów, świadków itp. było dominujące. Pamiętam szczególnie jeden przypadek, gdy sędzina sie chqaliła że q czasie ględzenia ludzi świetnie jej sie pisze qiersze. Może takich sędziów jest mniejszość, ale dominująca, presja środowiska nie mitygowała ich komentarzy, nie wstydzili sie tego. Nie wierzę że środowisko o takiej kulturze organizacyjnej i etycznej wyegzekwuje od samego siebie wysokie standardy. Gdzie są takie wypowiedzi jak sędziego w stanie spoczynku prof.Ewy Łętowskiej dla krytykapolityczna.pl sprzed 2015 w których miażdżąco oceniała sądownictwo polskie. Dziś nie słyszę sędziowskiego głosu sumienia bym mógł środowisku temu zaufać jak tego ono samo żąda dla siebie od nie-sędziów.

Panie Marku za czasow PO tak bylo, pisze o tym co widzialem, nie pisze o tym co mowia w maglu. Polacy duzo rzeczy nie widza, ja widze jeszcze komunistyczne krawezniki na ulicach, widzac je zastanawiam sie, jak mogli polscy inzynierowie wymyslec takie g…o. Politowanie mnie ogarnia. Duzo rzeczy pan nie widzi.

Marek2 — zasłużył na nr 1, bo Jarosława prześcignął w sortingu. Porachował ilośc i jakość, i do wora z gorszym sortem wpakował wszystkich co na pińcet plus się połakomili i dusze złemu za 13 emeryturę sprzedali i jeszcze za węgiel. A jak ich zapytać po co niezawisłość sędziów to odpowiadają, że po to żeby im mogli nagwizdać…

Nie tylko niezawisłość ale i domyślność sędziów powinna żywo obchodzić przezornych obywateli

77777777777777777777777777777777777777777777777777777777

Szczególnie polecam protesty w obronie niezawisłości przed gmachem sądu, tuż przed przyjściem sędziów do pracy. A nóż widelec któryś zapamięta. Dobrze jest wierzgnąć nogą policjanta, możemy wtenczas z nazwiskiem przejść do historii walki z PiSizmem. Bardzo przydać się może – publiczny udział w obronie ośmiogwiazdkowej demokracji, z wdzięcznym transparencikiem “Zostaniesz wyprowadzony za kołnierz…”.albo “Będziesz siedział, Dublerze!” . “Poczciwi a krewcy demokraci zawczasu uprzedzają wrogów : ” Będziecie skakać przez okna”.
Z takimi zasługami domyślny obywatel powinien starać się przy pomocy wszelkich środków – o znalezienie się w razie czego, przed niezawisłym ale domyślnym i także przemyślnym sędzią, spośród popieranych przez silnych chłopców z kręgu dziadersów.
Gnuśnym i przekupnym obywatelom nie pozostaje nic lepszego, niż stanąć przed “zawiślakiem” bądź dublerem, zwłaszcza pobierającym “pińcet plus”.