Jesień 2024, nr 3

Zamów

Emigranci są szczęśliwi, że wrócili do Polski? „Z całą pewnością, są szczęśliwi, że kiedyś wyjechali”

Na Zachodzie doświadczyli kultury zaufania i międzyludzkiej życzliwości w codziennych relacjach. Dostrzegają, że dobrze byłoby je przenieść do Polski – mówi serwisowi Oko.press Rafał Cekiera, kierownik Zespołu Badań Migracyjnych w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Śląskiego.

Rafał Cekiera to doktor nauk społecznych, kierownik Zespołu Badań Migracyjnych w Instytucie Socjologii UŚ. Wraz z Justyną Kijonką i Moniką Żak opublikował właśnie książkę „Emigracja jako doświadczenie. Studium na przykładzie migrantów powrotnych do województwa śląskiego”. Na łamach Oko.press ukazał się wywiad z Rafałem Cekierą, który przeprowadził Adam Leszczyński.

„Emigranci, którzy wrócili do kraju, niejednokrotnie po powrocie przeżywają szok kulturowy” – zauważa badacz. Na Zachodzie doświadczyli „wielokulturowości, kultury zaufania, międzyludzkiej życzliwości w codziennych relacjach”. „Reemigranci dostrzegali też inną kulturę organizacji. Odkrywali, nieraz ze zdumieniem, że z urzędami nie trzeba mieć skomplikowanych przepraw, tylko można się z nimi kontaktować na zasadach partnerskich. Że w pracy nie trzeba drżeć przez szefem. (…) wielu naszych rozmówców podkreślało, że życzliwość i kultura zaufania to coś, co dobrze byłoby do Polski przenieść” – mówi socjolog.

„Nasze badania mogą ilustrować też dość oczywistą tezę – im wyższe kompetencje międzykulturowe, tym więcej dostrzega się kwestii wartych transferu do Polski. Z kolei osoby o niskich kompetencjach międzykulturowych miewają większą skłonność do niechęci względem – określanych tak właśnie – «Brytoli», «wiatraków» czy «ciapatych»” – zaznacza badacz. Mieliśmy tylko jednego respondenta, który nie dostrzegł ani jednej wartej przeniesienia do Polski cechy kraju emigracji. Był to właśnie mężczyzna, który nie znał języka i cały pobyt na emigracji spędził tylko w polskim środowisku” – dodaje.

Czy emigranci są szczęśliwi, że wrócili do Polski? „Z całą pewnością, są szczęśliwi, że kiedyś wyjechali. Zdecydowana większość badanych miała poczucie, że wyjazd był bardzo dla nich cenny, był budujący, że się sporo nauczyli, że rozszerzyła im się wyobraźnia, że pewne rzeczy, które wydawały mi się wcześniej niemożliwe, nagle okazały się możliwe. Mimo różnych niedogodności czy trudności, pozytywnie oceniali czas spędzony na emigracji” – odpowiada Cekiera.

Wesprzyj Więź

Jego zdaniem „opowieści reemigrantów można potraktować jako instruktaż działań integracyjnych”. „Oczywiście, nie da się porównywać sytuacji uciekających przed wojną uchodźców z osobami, które wyjechały sobie dorobić do Wielkiej Brytanii czy Holandii. Ale mam mocne przekonanie, że spostrzeżenia polskich reemigrantów mogą być nam obecnie bardzo przydatne. Doświadczyli oni na własnej skórze różnych trudności, wiedzą co to znaczy być w obcym kraju, co pomaga w adaptacji do nowych warunków, a co ją utrudnia. Tak często nam powtarzali, że czasem nawet bardzo drobne gesty ze strony społeczności przyjmującej kompletnie zmieniały im optykę bycia za granicą. To może być dla nas wszystkich ważna lekcja” – stwierdza kierownik Zespołu Badań Migracyjnych w Instytucie Socjologii UŚ.

DJ

Przeczytaj też: Czy potrzebny jest kościelny protektor emigracji?

Podziel się

2
Wiadomość

Ilu z nich szybko ponownie wyjechało nie mogąc znieść zatęchłgo ciepła Ojczyzny?
I ilu wyjeżdżając zamieszkało na obczyźnie tylko ciałem, a głowę nadal zostawili u siebie oglądając i oceniajac świat wg niezmiennych kryteriów Naszosci?
Sąsiadka mojej teściowej mieszka u córki w Niemczech. Gdy przyjeżdża, nie ma końca narzędziom jak tam strasznie. Aż strach wyjść z domu, wszędzie Murzyny, Araby i zboczeńcy. Nie potrafi tylko wyjaśnić dlaczego córka uparcie w tym piekle mieszka.

Bedac na saxach w latach 80, wczasie przerwy obiadowej poszlem kupi obie lemoniade, przy kasie staly trzy pnie, jedna idwracajac sie zauwazyla mnie, i zaraz prosze do przodu, pan ma teraz pauze obiadowa, musi pan zjesc, odpoczac troche, nastepne panie to samo, kaskerka do mnie, a my mamy dzis przeceniona lenoniade, poleciala szybko wymienila mi na tansza, zaoszczedzilem 0,40 DM, bylem totalnie zaskoczony, niespotykane w Polsce. Usmiechy ludzi, wcale mi nieznanych, poznalem multimilonerow, od nich nauczylem sie oszczedzac. Szacunek dla pieniadza i pracy. Duzo by pisac. Czy bym wrocil? Duzo musialoby sie w Polsce zmienic, sady, sluzba zdrowia, urzedy. Tu jestem pracodawca dla urzednika, on wie ze ja place mu pensje. Dziwne to ale prawdziwe. Urzedy sa dla ludzi a nie odwrotnie.