Zima 2024, nr 4

Zamów

Kajdanki, pasy i kaftany w ośrodkach resocjalizacyjno-wychowawczych? KDS apeluje do prezydenta o zawetowanie ustawy

Fot. IamFOSNA / Pixabay

Rozwiązania proponowane w ustawie stoją w sprzeczności ze współczesną wiedzą medyczną, pedagogiczną i psychologiczną, szkodząc zarówno jednostce jak i systemowi szkolnictwa i placówkom wychowawczym – czytamy w stanowisku grupy roboczej ds. dialogu w edukacji Komitetu Dialogu Społecznego Krajowej Izby Gospodarczej.

Sejm przyjął w czerwcu rządową ustawę o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, 8 lipca przekazano ją prezydentowi do podpisu. Publikujemy stanowisko grupy roboczej ds. dialogu w edukacji Komitetu Dialogu Społecznego Krajowej Izby Gospodarczej:

Wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec przyjętej przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich. Nasz głęboki niepokój budzi fakt, że ustawa ta utrwala błędne praktyki resocjalizacyjne oraz zaostrza istniejące rozwiązania prawne. W efekcie nie tylko jest rażąco niezgodna z Konwencją o Prawach Dziecka, Konwencją Praw Człowieka i Ustawą o ochronie zdrowia psychicznego, ale przede wszystkim naraża na niebezpieczeństwo zdrowie i życie małoletnich.

Rozwiązania proponowane w ustawie stoją w sprzeczności ze współczesną wiedzą medyczną, pedagogiczną i psychologiczną, szkodząc zarówno jednostce, jak i systemowi szkolnictwa i placówkom wychowawczym, czyniąc z nich instytucje karno-piętnujące, a nie edukacyjno-rozwojowe.

Nasz stanowczy sprzeciw budzą w szczególności takie zapisy ustawy jak:

1. obniżenie wieku odpowiedzialności dziecka za demoralizację do 10 lat i związaną z tym możliwość umieszczenia tak małych dzieci w ośrodku poprawczym, zwłaszcza w obliczu wydłużenia czasu odbywania kary w poprawczaku do 24 roku życia;

2. umożliwienie stosowania wobec dzieci i młodzieży w placówkach resocjalizacyjnych środków przymusu bezpośredniego, jak kajdanki, pasy bezpieczeństwa, izolatki czy kaftany bezpieczeństwa, których stosowanie nawet w szpitalach psychiatrycznych obwarowane jest szeregiem wymogów;

3. przeniesienie na wszystkich dyrektorów polskich szkół podstawowych i średnich dotychczasowych obowiązków sędziów sądów powszechnych (Art. 4 par. 4), w zakresie określania przejawów demoralizacji i czynów karalnych, a przede wszystkim stosowania kar (w ustawie nazywanych środkami wychowawczymi), do tej pory zarezerwowanych wyłącznie dla sądów, tj.: pouczenia, ostrzeżenia ustnego, ostrzeżenia na piśmie, przeproszenia pokrzywdzonego, przywrócenia stanu poprzedniego, wykonania określonych prac porządkowych na rzecz szkoły.

Wprowadzenie ustawy w proponowanym kształcie nie tylko nie wesprze młodych w resocjalizacji, ale przyczyni się do zwiększenia poziomu wykluczenia społecznego i stygmatyzacji dzieci i młodzieży w systemie edukacyjnym.

W obliczu powyższego zwracamy się do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z apelem i prośbą o zawetowanie ustawy oraz zainicjowanie konsultacji społecznych w celu wypracowania rozwiązań realnie wspierających osoby nieletnie.

Jesteśmy przekonani, że tak kluczowe zmiany w systemie instytucji wychowawczych, edukacyjnych i resocjalizacyjnych, z racji ich fundamentalnie ważnej roli w budowaniu przyjaznego państwa demokratycznego, poddane powinny być szerokiemu dialogowi społecznemu.

Z racji wyjątkowo wrażliwej materii dotyczącej dzieci i młodzieży, dialog ten uwzględniać musi wyjątkową rolę ekspertek i ekspertów. Dlatego w pełni utożsamiamy się z analizami przedstawianymi w toku prac parlamentarnych przez środowisko pedagogów resocjalizacyjnych reprezentowanych przez prof. Marka Konopczyńskiego, opinią dyrektora Instytutu Praw Dziecka im. Janusza Korczaka i byłego Rzecznika Praw Dziecka, dr. Marka Michalaka oraz stanowiskiem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN skierowanym przez prof. Agnieszkę Cybal-Michalską na ręce Prezydenta RP.

Grupa robocza ds. dialogu w edukacji KDS KIG:

Wesprzyj Więź

Bartosz Bartosik,
Magdalena Bigaj,
Tomasz Bratek,
dr Anna Buchner,
dr Konrad Ciesiołkiewicz (przewodniczący KDS KIG),
Krzysztof Kuboń,
Karol Reczkin,
Anna Tarnawska (sekretarz KDS KIG),
Małgorzata Żochowska

12 lipca 2022 r. Warszawa

Przeczytaj też: Kryształowe dziecko

Podziel się

4
Wiadomość

Ilu nauczycieli będzie miało pilnować ucznia wykonującego po lekcjach pracę społeczne? Dostaną za to płatne nadgodziny? 🙂
Jeden będzie pilnował ucznia, a trzech tego pierwszego nauczyciela przed atakami rodzicow: “Mój syn ma sprzątać? Pan nie wie kim ja jestem! Czarnek to mój znajomy, już tu nie pracujecie tuskowe śmiecie!”…..

Uważniej wsłuchiwałbym się w racje przeciwników surowych metod wychowawczych, gdybym usłyszał od nich propozycje postępowania trudnych sytuacjach – nie tylko „tak nie można”, ale jak można, czego sami najczęściej nie wiedzą. Np. kilka lat temu głośna była sprawa użycia przemocy przez ojca wielodzietnej rodziny wobec młodszego nastolatka, który bawił się zrzucając kamienie z wiaduktu na samochody jadące drogą szybkiego ruchu, gdy po raz czwarty nie posłuchał perswazji i nadal zabawiał się w ten sposób. Jak długo byście państwo uświadamiali metodami non-violence 13-latka, że tak nie wolno? Aż kogoś by zabił?

Przemoc (najczęściej „kontrolowana”, ale rzeczywiście czasem nie) jako metoda wychowawcza wykształciła się w czasach gdy dominowały rodziny wielodzietne, gdzie nie było czasu na poświęcanie indywidualnej uwagi każdemu dziecku z osobna i wychowanie miało charakter „zbiorowy”. W przypadku dziecka-ofiary przemocy mogło być więcej szkody niż pożytku z takich metod, ale dla całości rodziny przeważały na ogół plusy. Dziś, gdy rodziny wielodzietne nie dominują można odchodzić od tamtych metod, ale razi mnie krytykowanie etyczne rodziców, którym trudno jest zerwać z głęboko wpojonymi im, często już nie adekwatnym metodom.

Dlatego powyższe stanowisko odbieram jako pisane w duchu cancel culture. Oczywiście, to nie jest dokładanie taka sama sytuacja, bo od państwa należy wymagać więcej racjonalności niż od rodziców. Jednak okruchy takiej postawy braku odpowiedzialności – tak, braku odpowiedzialności! – znajduję w oświadczeniu. Np. w punkcie 1 krytykujecie Państwo możliwość odizolowania w ośrodku poprawczym 10-latków. Zgadzam się, że temu dziecku to w większości przypadków nie pomoże, a często może nawet pogłębić demoralizację, której dziecko nie jest winne. Ale uprawnionym jest punkt widzenia, że izolując chronimy dużo innych dzieci przed demoralizacją lub krzywdą. Chciałbym usłyszeć od Państwa pokazanie nawet w jednym akapicie alternatywnego kierunku który miałby na uwadze i dzieci specjalnej troski, ale i dzieci zagrożone przez nie demoralizacją, a nie jednostronny punkt widzenia.

O ile jednak o punkcie pierwszym czy drugim mogę dyskutować, o tyle punkt 3 oświadczenia jest dla mnie dowodem całkowitego pięknoduchostwa. Liberalne podejście do polityki karnej utrzymuje, że bardziej niż surowość kary liczy się jej szybkość i nieuchronność. Na nieuchronność państwo nie ma pełnego wpływu, ale na szybkość tak. Prawo do ferowania niskich, wręcz symbolicznych wyroków przez dyrektora szkoły znakomicie przyspiesza wymiar kary. W przypadku najsroższej z nich, czyli prac społecznych na rzecz szkoły można uwarunkować jej zastosowanie od zgody np. kuratorium, ale generalnie autorzy oświadczenia kwestionują jeden z najpoważniejszych argumentów liberalnego podejścia przeciw surowej polityce karnej. Może trafnie zarzuca się liberałom, że sami nie wierzą w swoją argumentację przeciw surowej polityce karnej, bo jak dochodzą do głosu, to rozbrajają społeczeństwo, jak w przypadku szybkości wymiaru kary. To liberałowie mnożą i spowalniają procedury karne, ku czemu owszem są istotne powody i co obniża poziom barbarii polityki karnej, ale mają zamknięte oczy na ujemne strony swojej polityki w niedojrzałym do tych standardów społeczeństwie.

Dyrektor szkoły jako najniższa instancja wymiaru sprawiedliwości dla nieletnich to kapitalny pomysł. Ale rzeczywiście, po latach pracy lewicy nad obniżeniem autorytetu rodziców i nauczycieli, na co liberałowie okazują się wrażliwi, kwestionowanie nowej roli dyrektora szkoły jest zrozumiałe.

Tak się jakoś złożyło, że połowa ludzi z którymi się spotykam to nauczyciele, pedagodzy. Przekrój wiekowy od tych na początku swej kariery do emerytów. Kiedyś nieopatrznie wdałem się w dyskusje, z pewną młodą adeptką bezstresowej pedagogiki, na temat autorytetu. Ja obstawałem przy budowaniu go poprzez konsekwencję, respekt, dystans i pewną formę strachu przed konsekwencjami na linii opiekun, wychowanek. Wychowanie jest pewną formą tresury, jak to się mówi, przy pomocy kijka i marchewki. Owa pani autorytet budowała poprzez dobre słowo, przykład, wiedzę i umiejętności. Dyskusja zmierzała w ciemne zakamarki ludzkiej duszy, wiec małżonka ją radykalnie zakończyła. Wróciliśmy do tematu gdy zostaliśmy z małżonką sami. Wywlokłem pierwszy argument, ta uczona pani, choć bardzo sympatyczna, zupełnie nie radzi sobie ze swymi dziećmi, a i w szkole ma sporo problemów z uczniami. Zaczęliśmy wyliczać ilu naszych znajomych nauczycieli, nie radzi sobie z własnymi dziećmi i skąd to się bierze. Jest ich zapewniam sporo. Dzieci to nie aniołki, wiem to po swoich i wnukach. Nie mam recepty na dobre postępowanie z dziećmi, dlatego nie udzielam rad nikomu. Mam tylko nadzieję, że mądre głowy majstrujące przy tego typu rozwiązaniach prawnych, oprócz tytułów i osiągnieć naukowych, mają osobiste doświadczenie i sukcesy, że nie są tylko teoretykami.