Krystyna zawsze żywo reagowała na zło, na ludzką krzywdę, szukała odpowiedzi na trudne pytania egzystencjalne. Dziś 20. rocznica jej śmierci.
To było bardzo dawno temu. Wkrótce po Październiku ‘56, który wzbudził w młodym pokoleniu nadzieje na względną demokratyzację rządzonej przez komunistów od 1945 roku Polski, ale już po źle wróżącej likwidacji „Po prostu”, w lutym 1958 roku ukazał się pierwszy numer nowego miesięcznika „Więź”, pisma katolików świeckich odwołujących się do chrześcijańskiego personalizmu.
Znalazły się w nim m.in. dwa wiersze Krystyny Konarskiej-Łosiowej. Opowiadał nam potem Tadeusz Mazowiecki, że jednego z nich („Wiersz z gołębiem”) nie chciała przepuścić cenzura. Podejrzanie zabrzmiał cenzorce wers: „Uszłaś z koła warczącym wilkom” – to mogła być przecież aluzja do stalinowskich represji. „Ależ, proszę pani – udał zdumienie 30-letni naczelny nowego pisma – pamiętajmy, że autorka tego wiersza przeżyła wojnę…”.
Warto przypomnieć tamten epizod dzisiaj, kiedy mija dwudziesta rocznica śmierci Krystyny. Odeszła od nas 1 lipca 2002 roku, w wieku 92 lat.
Była od początku w redakcji „Więzi”, brała udział w środowiskowych debatach, prowadziła długi czas „Przegląd zagraniczny” relacjonujący głównie ciekawsze głosy zagranicznej prasy na temat odnowy soborowej, no i publikowała swoje wiersze. Zawsze żywo reagowała na zło w historii, na ludzką krzywdę, szukała odpowiedzi na trudne pytania egzystencjalne.
Przywołajmy choćby drugi z wierszy opublikowanych w tamtym pierwszym zeszycie „Więzi”.
Rozmowa
Rozmawiam z tobą jasnowłosym
– Lecz czy zdołamy się zrozumieć?
Ty jesteś młody. Moje włosy
Już jak o świcie srebrny strumień.
Jakże ukazać ci bezcenność
Tego, co wieczny budzi zachwyt,
Co większe od najcięższych brzemion
Przerasta los ginących światów.
Ty mówisz – nuda, mówisz – bezsens,
A ja – nie umiem wytłumaczyć.
I może tylko dla mnie wiersz ten
Jest tym – co broni od rozpaczy.
(5 X 57)
„Poezja Krystyny Konarskiej-Łosiowej – pisał w słowie wstępnym do jej ostatniego zbiorku pt. „Niepokorność” (Warszawa, 2000) wybitny literaturoznawca Jacek Łukasiewicz – zawsze była poszukiwaniem, wśród niepokojów życia, w burzliwej historii, wśród niepokojów serca i niepokoju wiary. Niepokoju rzeczywistego, sięgającego w tej poezji fundamentów. (…) Walka w życiu toczy się o najwyższą stawkę, toczy się do ostatka – i nigdy między dwoma brzegami życia nie jest ona rozegrana. O jej wyniku dowiadujemy się później”.
***
Między dwoma brzegami
jest tylko rozpacz
krzyk którego nie słychać
serce jak wahadło
coraz wyżej i wyżej
do utraty tchu.
Między dwoma brzegami
między dwiema przepaściami
między miłością
i przerażeniem
między pytaniem
i brakiem odpowiedzi.
W tomiku „Niepokorność” – z dedykacją od Autorki – z którego zaczerpnąłem powyższe dwie zwrotki, znalazłem zapomnianą, włożoną luzem, zżółkłą kartkę papieru z własnoręcznie wpisanym przez Poetkę wierszem, nigdzie jeszcze nie drukowanym, datowanym: czerwiec 2001. Z dużym prawdopodobieństwem możemy więc uznać, że był to Jej ostatni wiersz:
By coś zacząć – z czymś trzeba skończyć
dwa brzegi mostem połączyć
zdjąć sandały jak przed progiem świątyni
po tym moście przejść
jak po linie.
Krystyno! Dziękujemy Ci za Twoją obecność wśród nas, za Twoje wiersze, za Twoją przyjaźń.
Przeczytaj też: Ona już wszystko rozumie. Wspomnienie o Krystynie Konarskiej-Łosiowej