Jesień 2024, nr 3

Zamów

I wielki, i omylny. Jakim przywódcą był Jan Paweł II?

Debata o przywództwie Jana Pawła II. Warszawa, 6 czerwca 2022 r. Od lewej siedzą: Dominika Żukowska-Gardzińska, Zbigniew Nosowski, Adam Michnik i ks. Andrzej Szostek. Fot. Więź

Niektórych jego wypowiedzi nie rozumiałem, ale dla mnie to jest najwybitniejsza polska postać XX wieku. Będę papistą aż do grobu – mówił podczas poniedziałkowej debaty Adam Michnik. – Papież Wojtyła był przywódcą w wymiarze duchowym, natomiast popełniał błędy w zarządzaniu – powiedział Zbigniew Nosowski.

„Burzyć mury” – pod takim tytułem w poniedziałek odbyła się debata w Centrum Myśli Jana Pawła II na temat przywództwa Jana Pawła II. Wzięli w niej udział: były rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego ks. prof. Andrzej Szostek oraz redaktorzy naczelni kwartalnika „Więź” Zbigniew Nosowski i „Gazety Wyborczej” Adam Michnik. Dyskutowali o tym, jakim przywódcą był papież Wojtyła, jakie są jego zasługi, a jakie popełnił błędy.

Burzący mury

Ks. Szostek stwierdził, że Jan Paweł II jako przywódca burzył mury między wyznawcami różnych religii, przede wszystkim między chrześcijanami a Żydami. Przypomniał też jego inicjatywę z okazji jubileuszowego roku 2000, kiedy to w imieniu Kościoła katolickiego przeprosił za grzechy popełniane w imieniu Kościoła. Zdaniem etyka Jan Paweł II był „burzącym mury nienawiści, wrogości, które zakorzenione były w ludzkich sercach”.

Adam Michnik zauważył, że jeśli wypowiedzi doktrynalne papieża były „twarde”, to cały jego „język ciała” pokazywał otwartość na świat. Naczelny „Wyborczej” także odniósł się do hasła debaty „Burzyć mury”, zwracając uwagę, że owo burzenie murów przejawiało się u Jana Pawła II najpierw w szukaniu porozumienia z komunistami, później w otwarciu na świat niekatolicki i burzeniu murów międzypokoleniowych.

Natomiast Zbigniew Nosowski określił przywództwo papieża z Polski jako budowanie katolicyzmu „i – i”, czyli łączenie, a nie katolicyzmu „albo – albo”. Przypomniał swoje wrażenia z pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1979 roku, gdy to papież zwrócił się do młodzieży zgromadzonej pod kościołem św. Anny w Warszawie z pytaniem, jaką miarą mierzyć człowieka i odpowiedział: „człowieka trzeba mierzyć miarą serca”.

– Zrozumiałem wtedy, jako młody człowiek, który miał jakieś ambicje intelektualne, że do intelektu trzeba dołożyć miarę serca – wyznał naczelny „Więzi” i dodał, że właśnie z tej papieskiej wskazówki wyrosło potem jedno z jego życiowych zaangażowań: bliskość z osobami z niepełnosprawnością intelektualną.

Wielki mimo potknięć

Nawiązując do tematu przywództwa Adam Michnik mówił, że Jan Paweł II potrafił natchnąć ludzi jego pokolenia przekonaniem, że życie ma sens, jeśli się je rozumnie prowadzi. Polska według publicysty była po 1968 roku „Polską bezdomną”, nie miała swojego gospodarza. – Oczywiście był kard. Wyszyński, ale wybrany na papieża Wojtyła stał się symbolem, wokół którego Polacy się mogli skupiać i identyfikować – powiedział.

– Nie da się zrozumieć Jana Pawła II bez świadomości, że był mistykiem. Miał przekonanie mistyczne, że od Polski zaczął się koniec komunizmu – mówił Michnik. Papież według niego był bardzo sceptycznie nastawiony do Europy Zachodniej, miał wizję, że od Polski zacznie się reewangelizacja Europy. Tę wizję papież zweryfikował podczas pierwszej pielgrzymki do wolnej Polski w 1991 roku – opowiadał naczelny „Wyborczej” – gdy zobaczył wspólnotę, która jest popękana, która wcale nie chce się reewangelizować. – Wtedy przybrał bardzo ostry język, który był w niektórych momentach językiem wykluczającym, np. gdy mówił o ludziach o innej orientacji seksualnej. Czasem też słowa papieża były odbierane jako nietakt, gdy na biednej Białostocczyźnie powiedział, że trzeba bardziej być niż mieć – przypomniał Michnik.

Jednak mimo tych potknięć „Jan Paweł II to nie był przywódca, to był meta-przywódca, on był ponad, i tak trzeba rozumieć jego niektóre wypowiedzi, które dla wielu były niezrozumiałe, także dla mnie. To co można było odczytywać na planie bieżącym, co wielu z nas, także mnie, wydawało się nietrafne, to jednak jak się patrzy z perspektywy, poza właśnie tym fragmentem o LGBT – choć oczywiście on nie użył wtedy tego sformułowania – to było przypomnienie Dekalogu. A Dekalog trzeba przypominać, bo nic mądrzejszego nie dostali ludzie od losu. Więc na niższym planie można pomyśleć, że to była pomyłka, ale na wyższym to pewna konsekwencja troski o kondycję ludzką. W tym sensie był bardziej przywódcą typu Martin Luther King niż powiedzmy Pius XII” – konkludował.

– Zastanawiałem się wielokrotnie, jak by się dziś zachował Jan Paweł II. Myślę że w fundamentalnych sprawach postąpiłby jak Franciszek, ale nie popełniałby jego gaf, miał genialne wyczucie języka – dodał.

Naczelny „Wyborczej” podkreślił, że choć Wojtyła był polskim kapłanem, filozofem, mistykiem, „w pewnym sensie mesjanistą”, to „nigdzie w jego dokumentach nie znajdzie się śladu nacjonalizmu, ani przecinka! W żadnym okresie jego życia. On był z tego wyzwolony”. – Dla mnie to jest najwybitniejsza polska postać XX wieku i to jest ostatni polski romantyk w najszlachetniejszym znaczeniu tego słowa. Dlatego będę papistą aż do grobu – zaznaczył Adam Michnik.

Z kolei ks. Szostek mówił, że „trzeba odróżnić przywództwo w sensie administracyjnym od misji przywódcy: gdy mówimy o przywódcy, to mówimy o kimś, kto porywa serca, a nie tylko prowadzi i administruje”. – Niewątpliwie Jan Paweł II porywał serca, porywał tłumy, ale nie porywał ich dla siebie, dla własnej chwały, lecz dla Chrystusa, dlatego można go nazwać dobrym przywódcą – zaznaczył etyk, uzupełniając, że „dobrym przywódcą jest ten, który zabiega o dobro wspólne”.

Zbigniew Nosowski powiedział, że papież Wojtyła był przywódcą w wymiarze duchowym, natomiast na pewno jako przywódca w wymiarze administracyjnym popełniał błędy w zarządzaniu. Prelegent przyznał: – Nauczony myślenia – również przez papieża – w kategoriach „i – i”, powiedziałbym, że Jan Paweł II był i wielki, i święty, i omylny.

Naczelny „Więzi” odniósł się do zarzutów, które są obecnie stawiane papieżowi Polakowi, jak brak interwencji w sprawie afer seksualnych związanych z założycielem Legionistów Chrystusa – Marcialem Macielem Degollado. Jego zdaniem, Jan Paweł II popełniał błąd podobnie jak wielu ludzi świętych, którzy uważają, że do zarządzania wystarczy zarządzanie przez przykład. – To jest błędne założenie, które opiera się na przekonaniu o dobrej naturze ludzkiej – wyjaśnił Zbigniew Nosowski, a Adam Michnik wtrącił: – Nie wierzę w to, że Jan Paweł II świadomie zamiatał pod dywan uczynki przestępcy. Papież był dobrym człowiekiem i wstyd było przy nim zachowywać się nieprzyzwoicie.

Odnosząc się zarzutów stawianych Janowi Pawłowi II, ks. Szostek przypomniał, że wiedza na temat nadużyć seksualnych rośnie, a wraz z nią wzrasta świadomość zła, dziś jest inna niż była 20 czy 30 lat temu. – Myślę, że papież przy całej swojej dobrej woli i świętości nie doceniał jak należy informacji, które mogły do niego dochodzić. Być może wtedy wiedza na ten temat była za mała, papież nie reagował tak stanowczo i zdecydowanie, jak potem zaczął reagować Benedykt XVI – tłumaczył.

Potrzebujemy świadków

Na pytanie prowadzącej dyskusję Dominiki Żukowskiej-Gardzińskiej, jakich przywódców potrzebuje współczesny świat, Zbigniew Nosowski odpowiedział, że dziś potrzeba przede wszystkim nie nauczycieli, a świadków.

Natomiast Adam Michnik rozszerzył to pytanie i mówił o chrześcijaństwie. – Potrzebujemy w świecie chrześcijaństwa będącego powietrzem, którym oddychają wszyscy – podkreślił. Przypomniał postać Jacka Kuronia, który miał formułę „chrześcijaństwa niewierzących”. Michnik opowiedział, że ksiądz Jan Zieja, który przeczytał kiedyś tekst Kuronia, napisał mu list: „Synku drogi, w tym co piszesz, jest więcej Ewangelii niż w niejednym kazaniu księdza katolickiego”. Naczelny „Wyborczej” przypomniał, że krąg, w którym Kuroń się obracał, był jego „powietrzem” – to był „Tygodnik Powszechny”, „Więź”, „Znak”, czy takie postacie jak Tischner, Życiński, wreszcie Wojtyła. – I tego dziś potrzebujemy – stwierdził publicysta.

A ks. Szostek, powołując się na Ericha Fromma, zauważył, że pytanie o przywódcę to swoista „ucieczka od wolności”. – Nie pytajmy, kto będzie przywódcą – róbmy, co do nas należy. Nie zwalniajmy się od odpowiedzialności za ten odcinek, który od nas zależy – apelował.

Wesprzyj Więź

Ponad dwugodzinną debatę zakończyły pytania do prelegentów i dyskusja.

KAI, DJ

Przeczytaj też: Abp Paetz, papież Jan Paweł II i odpowiedzialność

Podziel się

7
1
Wiadomość

„W każdej epoce inne rosną lasy” – jak śpiewał Bułat Okudżawa. Ci, którzy Jana Pawła II osobiście widzieli i znali będą do końca widzieć go oczami swoich wyobrażeń i emocji, a ci, którzy rodzili się I dorastali pod koniec Jego życia lub już po śmierci – swoich. I jedni i drudzy mają do tego prawo i nie sposób orzec, czyja opinia jest prawdziwsza. Po prostu inne elementy Jego dorobku będą dla jednych i dla drugich ważniejsze. Oceny pokoleniowe są bardzo trudno uzgadnialne.
Już nie raz wielcy ludzie i wielkie wydarzenia miały swoje Tezy i Antytezy. Do Syntezy mogło dojść, gdy dany człowiek i jego czyny już nikogo poza historykami nie obchodziły. Jak np dzisiaj powstanie styczniowe: źródło tak wielu polskich dyskusji, sporów i emocji. Któż dzisiaj kłóci się o Białych i Czerwonych?

O Białych i Czerwonych kłótnie trwają cały czas np. w sporze o decyzje o wybuchu Powstania Warszawskiego. To ten sam spór. Można zakładać, że zwolennicy wybuchu prawie w większości będą bronić czerwonych, tak jak domyślam się zwolennicy wtopienia się Polski w Unię Europejską w większości będą bronić białych. Powstanie Styczniowe poważnie wpłynęło na kształt polskości, II Rzeczpospolitą i obóz piłsudczykowski, a więc współcześnie na Prawo i Sprawiedliwość. Tak jak Czou En Lai zapytany o Rewolucję Francuską miał powiedzieć, że za wcześnie oceniać (skoro skutki trwają i nas dotyczą).

Samo spotkanie z uwagi na wypowiedzi Adama Michnika bardzo wartościowe z punktu widzenia Kościoła, czego jego główny nurt pewnie nie doceni. Mogło one mieć miejsce tylko w spotkaniu z katolikami otwartymi i za to ja jestem wam wdzięczny, bo to dobra, kościelna robota.

Rozumując tak jak Pan trudno wskazać istotne zjawisko historyczne, które nie ma dzisiaj konsekwencji, a więc nie może budzić emocji. Ale jednak młodzi ludzie, z którymi spotykam się na co dzień maja prawo do swoich ocen i często podejmują je nie odnosząc się do dawniejszych wydarzeń. Oni nie wiedzą z reguły o tym, co dziś ich kształtuje. Jako historyk nad tym ubolewam, ale rozumiem, że świat dzisiejszy mimo nawet gróźb Putina dalej nie zmusza ich do studiowania historii. Nie muszą szukać w niej, jak moje pokolenie rekompensat dla nieciekawej teraźniejszości. Może lepiej by się to nie zmieniało?

Fakt, Michnik bardzo dzisiaj odstaje od średniej czytelników GW, ale cóż, nie po raz pierwszy lokomotywa dziejów została wyprzedzona przez swoje wagony 🙂 On nadal został dzieckiem swojej epoki, patrzy na Jana Pawła II przez pryzmat lat swojej najważniejszej działalności politycznej i poglądów już nie zmieni. Młodzi go wyprzedzili, a on nie ma ochoty podążać za nimi.

Zgadzam się, że z młodzieżą tak jest, ale to niedobrze. Pociesza mnie, że z rzadka spotykam młodych ludzi którzy jednak szukają w przeszłości nauki, nawet jeśli innej niż ja odnalazłem. Więc Miasto jeszcze się broni. Pozdrawiam,

Owszem, ci którzy się interesują historią szukają często innej jej formy. Historii regionalnej, historii kultury, historii życia codziennego. Mniej interesują ich gesta czyli dzieje wielkich czynów wielkich mężów. I dobrze.
Pozdrawiam.

Pamietam artykul o. Zieby sprzed kilku lat. Dominikanin ze swada udowadnial, ze JPII byl takim gigantem, ze my, maluczcy, nigdy go nie bedziemy mogli pojac. Od tego czasu uplynelo troche wody w Wisle i nareszcie dorastamy powolutku do tego, zeby wziac pod lupe okres jego panowania w Kosciele. Ciesze sie z tego!