Stawianie sobie znaków zapytania przy tym, czego jest się śmiertelnie i poważnie pewnym, jest największym aktem odwagi – mówi reżyser teatralny Krzysztof Popiołek w podcaście Sebastiana Dudy „Pomiędzy”.
– Za profesorem Bogdanem de Barbaro wolę mówić o wrażliwości metafizycznej niż o religijności czy duchowości. To pojęcie pojemniejsze – mówi reżyser teatralny Krzysztof Popiołek, autor spektaklu „Obraz/y uczuć” w Teatrze Ludowym w Krakowie. – Kiedy rozmawiam z pokoleniem wchodzących w dorosłość dwudziestolatków na temat ich religijności i wiary, to na powierzchni dostrzegam zobojętnienie. Ale pytania metafizyczne o stosunek do skandalu śmierci nie znikają. Czy współczesna kultura może zapewnić lepszą odpowiedź na te pytania? – zastanawia się gość Sebastiana Dudy.
Gospodarz podcastu pyta Popiołka o to, jak wojna zmieniła jego postrzeganie duchowości: – Katarzyna Kasia, publicystka, po pokazie spektaklu w Teatrze Rozmaitości w Warszawie zapytała, jak możemy rozumieć słowa Jezusa o nadstawianiu drugiego policzka w sytuacji, gdy w Ukrainie ludzie walczą o swoje życie? Jaka jest dla nich alternatywa, jeśli są chrześcijanami? Czy znalazłyby się inne słowa Jezusa, które usprawiedliwiłyby obronę konieczną? Zawsze bardzo wzruszała mnie idea nadstawiania drugiego policzka. Wierzyłem, że kiedy oprawca zobaczy przed sobą nagie życie i totalną bezbronność, to skruszy jego serce. Ale kiedy widzę pokojowych protestantów na ulicach Petersburga i Moskwy, którzy są pałowani, to wszystko zaczyna się sypać – mówi reżyser.
Duda rozmawia ze swoim gościem również na temat odchodzenia od wiary i Kościoła. – Nie mam w sobie potrzeby mówić, że jestem wierzący czy niewierzący – mówił Popiołek. – Miałem w sobie głębokie doświadczenia związane z Kościołem. Spotkałem wspaniałych księży i ojców zakonnych. Ale pojawiły się fundamentalne powody, dla których przestałem uczestniczyć w życiu Kościoła. Odsunąłem się i zacząłem je obserwować, nie usuwając doświadczeń religijnych ze swojej tożsamości. Zacząłem opowiadać się po stronie poszukujących, a nie wyznawców, bo stawianie sobie znaków zapytania przy tym, czego jest się śmiertelnie i poważnie pewnym, jest największym aktem odwagi. – tłumaczył reżyser.
I dodaje: – W jednym z esejów Herta Müller pisała, że ojczyźniani ideolodzy nie rozumieją, że można kochać rzeczy, których nie da się znieść, a miłość i przesyt mogą być tym samym. Przestrzeń pomiędzy tymi pojęciami wydaje mi się jako twórcy najbardziej fascynujące.
Gość podcastu „Pomiędzy” tłumaczy, co w Kościele skłania go do buntu: – Istnieje istotny dla mnie fenomen, który nazywam wyspiarskością. Często słyszę od wierzących słowa: „ale przecież są fajni księża w Kościele. Tam na osiedlu jest taki fajny kościół, do którego możesz iść uprawiać swoją wiarę”, ale mam z nimi problem. Dostrzegam w nich niebezpieczeństwo odwracania wzroku i realizowania swojej wiary w ogródku. A moim zdaniem chrześcijaństwo jest szalenie relacyjne, nie da się go uprawiać w samotności, na uboczu, odwracając wzrok i nie patrząc na systemowe niedoskonałości. Milczenie wobec zła też jest złem. We wspólnocie Kościoła, w moim otoczeniu bliskich, gdy ktoś jest wykluczony, odbiera się mu prawa głosu, to strasznie mnie to dotyka i mam w sobie potrzebę wykonania gestu solidarności i zaznaczenia swojej niezgody – deklaruje Popiołek.
„Pomiędzy” oraz inne audycje „Więzi” można wysłuchać bezpłatnie w serwisie Więź.pl – na podcasty.wiez.pl – oraz w popularnych serwisach podcastowych.
Przeczytaj także: Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest głęboko niemoralna
Mnie podobna diagnoza prowadzi do innych wniosków. Dopóki wspólnota nie zmusza mnie do podejmowania osobistych nieetycznych wyborów, nie porzucam jej, a jeśli widzę coś niedoskonałego, staram się pomóc jej to dostrzec i zmieniać. Z zewnątrz to niemożliwe. Niektóre odejścia mogą być egocentryczne. Poszukiwać można także w Kościele, nawet na niewiarę jest w nim miejsce o ile jest to niewiara poszukująca, a nie głosząca samą siebie jak nową religię.
Pan Popiołek to ogrodnik swoich problemów. Nie będę mu przeszkadzał;)
Nadstawianie drugiego policzka to akt indywidualny. Wojna (bitwa) to akt społeczny. Dwa to porządki, których co do zasady nie trzeba mieszać. Pierwszy dotyczy sumienia a drugi jego braku.