Jesień 2024, nr 3

Zamów

Rosja postulowana i rzeczywista. Fiasko wizji Jana Pawła II

Papież Jan Paweł II w modlitwie podczas porannej Mszy św. przed klasztorem jasnogórskim 5 czerwca 1979 r. Fot. Lech Zielaskowski / NAC

Papież Polak marzył o Rosji przywiązanej do własnej tradycji, ale wyzbytej imperialnych roszczeń i otwartej na dialog z Zachodem. Doznał rozczarowania, gdy w ojczyźnie Sołowjowa znowu wygrały tendencje nacjonalistyczne i ksenofobiczne.

Jan Paweł II jako pierwszy ze współczesnych papieży uczynił kwestię europejskiego Wschodu integralnym składnikiem swojego nauczania. Objęło ono szeroki zakres problemów dotyczących głównie Rosji i Ukrainy, związanych ze wschodnią tradycją chrześcijaństwa, dialogiem ekumenicznym oraz wizją integracji Europy.

Jedność i różnorodność

Szczególna uwaga, którą papież poświęcał europejskiemu Wschodowi, nie była bynajmniej przejawem ulegania mesjanistycznym skłonnościom, których istnienia chcieli się niekiedy u Wojtyły doszukać zachodni interpretatorzy jego pontyfikatu. Słowiańszczyzna – jej tradycja religijna, kulturalna, a nawet polityczna – pozostawała dla Jana Pawła II niezbywalną, choć często zapomnianą przez Europejczyków, częścią dziedzictwa chrześcijańskiej Europy.

Powszechnie cytuje się w tym kontekście papieską metaforę „dwóch płuc”, którymi oddychać powinien Kościół na kontynencie europejskim. Przenośnia ta, zainspirowana twórczością rosyjskiego poety i myśliciela Wiaczesława Iwanowa, stała się dla papieża bodźcem do działań, obliczonych zarówno na użytek wewnątrzkościelny, jak i na oddziaływanie znacznie szersze. Za jej pomocą Jan Paweł II starał się uświadamiać zarówno Wschodowi Europy, jak i Zachodowi, ich komplementarny charakter oraz szerzyć wiedzę o różnorodności naszego kontynentu.

Słowiańszczyzna pozostawała dla Jana Pawła II niezbywalną, choć często zapomnianą przez Europejczyków, częścią dziedzictwa chrześcijańskiej Europy

Paweł Stachowiak

Udostępnij tekst

Papieska wizja chrześcijańskiego Wschodu była formułowana nie z perspektywy politycznej, ale teologicznej i historycznej. Jan Paweł II umieszczał swoje nauczanie w ewangelicznym wezwaniu do jedności wyznawców chrześcijaństwa oraz dokumentach Vaticanum II, szczególnie deklaracji o wolności religijnej „Dignitatis humanae” i dekrecie o ekumenizmie „Unitatis redintegratio”.

Papież Wojtyła zwykle starał się zakorzenić swoje nauczanie w swoiście interpretowanej przeszłości. Nie traktował jednak historii z chłodnym obiektywizmem badacza, starającego się poznawać i komentować dzieje po to, by – zgodnie z klasyczną zasadą Leopolda von Rankego – ustalić „jak było naprawdę”. Nie wahał się dokonywać idealizacji przeszłości, nadając jej interpretację potrzebną dla uwiarygodnienia słów skierowanych do współczesnych. Nie było to jednak porzucenie obiektywizmu, raczej pojmowanie przeszłych zdarzeń w kategoriach historia magistra vitae, gdzie pełnią one rolę podobną do ewangelicznych przypowieści.

Chrześcijański Wschód Jan Paweł II postrzegał w perspektywie spuścizny Rzeczpospolitej Obojga Narodów – formacji dziejowej, która była dla niego przestrzenią szczególnego, opartego o zasady pokojowego przenikania, spotkania kultur Wschodu i Zachodu. Spojrzenie to jest niewątpliwie przykładem wspominanej powyżej idealizacji historii, papież stara się bowiem eksponować te elementy polsko-litewsko-ruskiej przeszłości, które mogą stać się wzorem dla postulowanego kształtu współczesnego dialogu.

Dawna Rzeczpospolita była dla Wojtyły modelowym przykładem właściwej separacji sfery sacrum i profanum, zapewniając poszanowanie autonomii sumienia oraz negując stosowaną wówczas szeroko zasadę cuius regio eius religio.

Integracja w polskiej kulturze i tożsamości, tradycji Wschodu i Zachodu, pozostawała dla papieża szczególną wartością. Nie bez powodu umieścił on decyzję o wejściu Polski do struktur Unii Europejskiej w kontekście tradycji Unii Lubelskiej. Nawiązanie to – dla wielu integralnych eurosceptyków trudne do zaakceptowania – nie wynikało z przypadkowego skojarzenia, lecz z przemyślanej i spójnej koncepcji. Prawdziwa polskość to przecież dla Jana Pawła II „wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie”, zanikanie owego jagiellońskiego wymiaru konstatował on z widocznym żalem.

Godzenie światów

Istotnym elementem papieskiej myśli, mającym korzenie w dziejach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, stała się również tradycja unii brzeskiej. Konieczność pogodzenia wsparcia Rzymu dla ukraińskiej Cerkwi greckokatolickiej (wiernej mu aż do męczeństwa) z ekumenicznym imperatywem dialogu z prawosławiem wyznaczyło niełatwy szlak, którego rafy z trudem przychodziło omijać nawet słowiańskiemu papieżowi. Stanął on wobec potrzeby wyrażenia solidarności z „małą trzódką” prześladowanych w komunizmie ukraińskich unitów, mając jednocześnie świadomość jak wiele urazów, resentymentów, poczucia krzywdy narosło po ich stronie.

Cerkiew greckokatolicka stała się również z czasem głównym nośnikiem i kustoszem ukraińskiej tożsamości narodowej, przeobraziła się w „instytucję narodową” w stopniu wyższym jeszcze niż Kościół rzymski dla Polaków. Narażało to Cerkiew na nacjonalistyczne pokusy, sprzyjało również oddaleniu od myślenia w kategoriach uniwersalnych, zamykało w zaścianku swojskości i wąsko rozumianej tradycji narodowo-liturgicznej. Naturalna była w takim kontekście antyrosyjskość, antypolskość i wrogość wobec prawosławia, podsycana przez poczucie odosobnienia i kompleks „przedmurza”.

W oczach wyznawców prawosławia, szczególnie Rosjan, samo istnienie Cerkwi unickiej było jawnym dowodem prozelityzmu katolickiego i polsko-jezuickiej intrygi, mającej osłabić Rosję poprzez podważenie najistotniejszego elementu jej tożsamości.

Uległość Cerkwi rosyjskiej wobec władzy świeckiej – najpierw caratu, a później reżimu komunistycznego – doprowadziło ją do udziału w akcji bezwzględnej likwidacji struktur Kościoła greckokatolickiego i prześladowania jego wiernych na Ukrainie Zachodniej po 1944 r. Także przedstawiciele innych Kościołów Wschodu uważali potępienie tzw. uniatyzmu jako warunek sine qua non jakiegokolwiek dialogu z katolikami.

Polskość Jana Pawła II czyniła go wrażliwym na problem unii, ale stanowiła również pewne obciążenie. Papież nie podzielał negatywnej oceny tradycji polsko-litewsko-ruskiego współżycia w dawnej Rzeczpospolitej i boleśnie dotykać go musiały niektóre wypowiedzi hierarchów unickich, stawiające na równi ucisk, który cierpieli Ukraińcy w czasach carskich i komunistycznych, z tym w wiekach XVI-XVII w granicach państwa polskiego. 

Równie dotkliwe musiały być dla niego postawy, które obserwował nieraz w swojej ojczyźnie. Niektórzy przedstawiciele Kościoła w Polsce widzieli bowiem w Cerkwi greckokatolickiej przede wszystkim fundament nacjonalizmu ukraińskiego i dążyli do jej latynizacji. Siła uprzedzeń była tak wielka, że sam papież musiał ingerować w rozwiązanie sporu o byłą katedrę unicką w Przemyślu.

Niełatwe stało się znalezienie drogi pomiędzy narodowo-wyznaniowymi kompleksami Polaków, Ukraińców i Rosjan, a uniwersalną misją Kościoła, wejście na rafę było niemal nieuniknione. Jan Paweł II starał się, mówiąc o unii, podkreślać z jednej strony jej wymiar teologiczny w rozumieniu ewangelicznego ut unum sint, z drugiej zaś wiązać ją z rzeczywistością eklezjalną wieków minionych i zapowiadać poszukiwanie nowych dróg ekumenicznego porozumienia. 

Pomost na drodze dialogu?

Szczególnie cennym i miarodajnym wykładem papieskiej wizji miejsca i przyszłości Cerkwi greckokatolickiej był list apostolski ogłoszony na 400-lecie unii brzeskiej w 1995 r.

Stał się on okazją do podniesienia historycznych zasług grekokatolików, ale jednocześnie dyskretnego napomnienia, by w imię ukraińskiego nacjonalizmu nie zawłaszczali wspólnej dla wschodnich Słowian tradycji ruskiej oraz aby z „mądrością i dalekowzrocznością” głęboko przemyśleli swoje przyszłe zadania, które nie mogą już koncentrować się wyłącznie na obronie zagrożonej narodowo-kościelnej tradycji. Jakkolwiek było to trudne, papież Wojtyła chciał widzieć w Cerkwi greckokatolickiej pomost na drodze ekumenicznego dialogu z prawosławiem.

Dziś jest to zapewne przejaw naiwnego idealizmu i „myślenia życzeniowego”, ale Jan Paweł II naprawdę wierzył w zwycięstwo tradycji myśli rosyjskiej, którą uosabiali twórcy rosyjskiego renesansu religijno-filozoficznego: Włodzimierz Sołowjow, Sergiusz Bułgakow, Mikołaj Bierdiajew i Wiaczesław Iwanow. 

Niepoślednią rolę odegrały również osobiste kontakty Jana Pawła II z tak wybitnymi postaciami rosyjskiego życia umysłowego jak Irina Iłowajska Alberti, Aleksander Sołżenicyn i Andriej Sacharow. Jeden z największych rosyjskich myślicieli XIX stulecia – Włodzimierz Sołowjow – stał się z kolei dla Jana Pawła II inspiratorem i przemożnie wpłynął na jego postrzeganie całego chrześcijańskiego Wschodu.

Inspiracje te nabrały szczególnej mocy i intensywności w liście apostolskim „Orientale lumen” z 1995 r. Tekst ów, zawierający summę papieskiej wizji dialogu ekumenicznego ze Wschodem, był również wielkim apelem do chrześcijan Zachodu o głębsze poznanie wschodniej teologii, mistyki i tradycji monastycznej. Według słów Grzegorza Przebindy, stał się „apogeum współ-czucia i współ-rozumienia prawosławia przez papieża z Polski”.

Realizacja wielu elementów myśli Sołowjowa i jego następców zawierała się już w dorobku Vaticanum II, w pełni jednak jej recepcji i włączenia w doktrynę Kościoła rzymskiego dokonał właśnie Jan Paweł II. Papież nie obawiał się uznać, że tradycja wschodniego chrześcijaństwa przechowała i rozwinęła te elementy doktryny, liturgii i życia chrześcijańskiego, które mogą wzbogacić Zachód.

Dziś to zapewne przejaw idealizmu, ale Jan Paweł II naprawdę wierzył w zwycięstwo tradycji myśli rosyjskiej, którą uosabiali Włodzimierz Sołowjow, Sergiusz Bułgakow, Mikołaj Bierdiajew i Wiaczesław Iwanow

Paweł Stachowiak

Udostępnij tekst

„Nic dziwnego, że niektóre aspekty objawionych tajemnic czasem znajdują stosowniejsze ujęcie i lepsze naświetlenie u jednych niż u drugich, tak że trzeba powiedzieć, iż te odmienne sformułowania teologiczne nierzadko raczej się wzajem uzupełniają, niż przeciwstawiają” – pisał w „Orientale lumen”. I konstatował: „Prawdziwe zjednoczenie jest możliwe pod warunkiem pełnego poszanowania godności drugiego oraz odrzucenia tezy, jakoby całość zwyczajów i praktyk Kościoła łacińskiego była bardziej kompletna lub lepiej ukazywała pełnię poprawnej doktryny; widzimy ponadto, że zjednoczenie to winna poprzedzać świadomość komunii, która ma przenikać cały Kościół, a nie ograniczać się tylko do porozumienia zawartego na szczycie”.

Marzenie niespełnione

Podążając szlakami papieskich inspiracji zauważyć można, że mogły one przyczynić się do wytworzenia spójnego obrazu słowiańskiego Wschodu, szczególnie Rosji, jako ważnego partnera ekumenicznego dialogu, a również i samej kultury europejskiej.

Jan Paweł II świadomie akcentował jeden, szczególny rys rosyjskiej tradycji intelektualnej i duchowej, odwoływał się do Rosji postulowanej. Chciał wzmocnić tę odmianę rosyjskiego prawosławia, która wywodzi się z nurtu sołowjowowskiego, w niej widział szanse na realizacje swych zamierzeń.

Jednocześnie pragnął, aby podziały i resentymenty historyczne i nacjonalistyczne nie zagrodziły drogi do dialogu. Jako Polak – świadom własnego doświadczenia, ale zarazem oporów, które jego tożsamość narodowa budzi wśród wielu wyznawców Cerkwi rosyjskiej – szczególnie pragnął udowodnić brak jakichkolwiek uprzedzeń. Jego wsparcie dla suwerennej Ukrainy przy jednoczesnym, wręcz manifestacyjnym uzewnętrznianiu podziwu dla Rosji i jej kultury, miało, jak się wydaje, ten właśnie cel: wzmocnić i pobudzić do życia Rosję Sołowjowa, Bierdiajewa, Iwanowa i o. Mienia; Rosję przywiązaną do własnej tradycji, ale jednocześnie wyzbytą imperialnych roszczeń Trzeciego Rzymu i otwartą na dialog z Zachodem.

Optymistyczna natura Jana Pawła II oraz wynikająca z głębokiej wiary ufność kazały mu wierzyć w możliwość realizacji tych zamierzeń. Musiało być zapewne dla niego wielkim rozczarowaniem, że na początku nowego tysiąclecia zarówno w łonie Cerkwi, jak i szerzej pojętym życiu publicznym Rosji, górę zaczęły brać tendencje nacjonalistyczne, ksenofobiczne, postrzegające ów wielki kraj jako odrębną od europejskiej sferę cywilizacyjną.

Wesprzyj Więź

Jan Paweł II uczynił wiele, aby przekonać Kościół i świat zachodni, że Wschód jest ich nieoddzielną cząstką. Modne dziś teorie euroazjatyzmu, inspirujące politykę Putina, sytuujące Rosję poza zasięgiem Europy, nigdy nie zostałyby zaakceptowane przez papieża Wojtyłę, był on przecież przeciwnikiem łatwego dzielenia naszego kontynentu, a szczególnie wykorzystywania do tego celu podziałów wewnątrz chrześcijaństwa.

Świadomy papieski wybór źródeł inspirujących jego nauczanie, gdy został skonfrontowany z rzeczywistością Rosji realnej, a nie postulowanej, zawiódł chyba nadzieje Jana Pawła II. Czy jednak na zawsze?

Przeczytaj też: „Wyzwolicielka” Rosja

Podziel się

2
2
Wiadomość

„Słoń a sprawa polska”. Nawyk odnoszenia prawie każdej porażki do Jana Pawła II staje się już trudny do znoszenia. „Prawie”, bo artykułu pt. „Unia Europejska postulowana i rzeczywista. Fiasko wizji Jana Pawła II” w mediach katolików otwartych nie uświadczymy. Dlaczego?

Trudne do zniesienia jest również komentowanie „obok” tematu i wypuszczanie już nie jednego, ale stada słoni. Artykuł uznaję za cenny, bo dotyczy nie tylko Jana Pawła II i jego marzeń o innej, lepszej i przyjaznej Rosji, ale złudzeń wielu środowisk nie tylko w Europie, które trwającą w latach 90. smutę uznało za pogrzebanie imperialnych rojeń o „russkim mirze”. Ktoś, kto dobrze pamięta tamte lata musi przyznać, że stosunkowo łatwo było nie dostrzegać wielu sygnałów, świadczących o odradzaniu się tej, jak widać, zbrodniczej ideologii. Dodam jeszcze, że nie uważam za trafny podtytuł artykułu. Fiasko? Tylko wtedy, jesli tego rodzaju wizje porządku kultury i duchowości europejskiej, jak Jana Pawła II, liczy się miarą dziennikarskich newsów i „bieżączką” aktualnych strategii politycznych.