Niech coraz większy napływ uchodźców nie wyzwala w nas ukrytych pretensji, lęków, rywalizacji o miejsca pracy, nie wzbudza poczucia niesprawiedliwości – mówi abp Wojciech Polak.
Prymas Polski i metropolita gnieźnieński abp Wojciech Polak odprawił wczoraj w kościele Matki Bożej Częstochowskiej w Orzechowie Mszę św. z okazji 50-lecia tamtejszej parafii i udzielił sakramentu bierzmowania młodzieży.
W homilii nawiązał m.in. do trwającej w Ukrainie wojny, przestrzegając przed dopatrywaniem się w niej „Bożej odpłaty”. – Jezus nie chce i nie staje po stronie tych, którzy we wszystkich nieszczęściach widzą karzący palec Boży – zaznaczył prymas.
– To nie Bóg odpowiada za nieszczęścia. Nie Bóg jest ich sprawcą. On nie jest Bogiem wojny, lecz pokoju. Nie jest Bogiem śmierci, ale życia. Nie jest Bogiem zemsty, ale przebaczenia i pojednania – stwierdził, dodając, że to „ludzie ludziom gotują taki los”. „Zacietrzewienie rosyjskiego agresora i zatwardziałość serca owocują pożogą zniszczenia i śmierci”.
– Wydaje się, jakby sumienie tych ludzi tak otępiało czy tak zostało owładnięte lękiem i strachem, że jedynym wyjściem pozostała dla nich bezmyślna agresja. Ale na tle tego wszystkiego, co się dzieje, pokusą jest także odsuwanie od siebie decyzji o własnym nawróceniu. Tragiczne wydarzenia wzywają bowiem nas samych do odpowiedzi, do przemiany, do wyjścia ku drugim, do miłości – mówił abp Polak.
Zauważył też, że jako Polacy szeroko otworzyliśmy serca i dłonie dla szukających pomocy. Obudziło się w nas współczucie i solidarność. Teraz trzeba, „aby coraz większy napływ uchodźców nie wyzwolił w nas ukrytych pretensji, lęków, rywalizacji o miejsca pracy, nie wzbudził poczucia niesprawiedliwości w dostępie do edukacji, służby zdrowia czy możliwości korzystania z pomocy społecznej”.
– Za papieżem Franciszkiem pragnę nam wszystkim przypomnieć, że w każdym z uchodźców jest obecny Jezus zmuszony, jak w czasach Heroda, do ucieczki, aby siebie ocalić, aby ocalić życie swoje i swoich bliskich – podkreślił prymas.
Przeczytaj też: W czasie wojny prawa milczą? Może kiedyś, dziś jest inaczej
KAI, DJ
Po prostu się wzruszyłem, tak pięknie powiedział. Biskupi zwykle przykładają olbrzymią wagę, by pięknie przemówić, poruszyć serca i umysły maluczkich. Czytam w wiadomościach ze wschodu, że ich bracia chrześcijanie, co prawda pomazańcy prawosławnego obrządku, modlą się już o nuklearne oczyszczenie z wszelakiego pomiotu i pogaństwa i wcale nie ukrywają kogo mają na myśli. Niby mamy tego samego Boga, miłujący dobry, wybaczający. U nas wybacza pedofilom w sutannach, tam popom zagrzewających rodaków do wojny. Ma za swoje, oj nie udał mu się ten ludzki wynalazek. Coraz częściej oglądając tych państwa, poubieranych w fikuśne wdzianka, słuchając ich wiekopomnych pouczeń, przekazujących, interpretujących nam wolę Boga, zastanawiam się, czy oni tak na poważnie , czy tylko jaja sobie z nas robią. Dzieciaczki w roku przygotowań do bierzmowania otrzymały kajeciki, gdzie ksiądz dobrodziej potwierdza obecność na mszy niedzielnej, katecheta daje świadectwo moralności no i już ekscelencja może namaścić olejami. Jak nic jaja sobie robią.