Ci ludzie mają prawo szukać spokoju – mówi Katolickiej Agencji Informacyjnej ks. Mieczysław Puzewicz, twórca Centrum Wolontariatu w Lublinie.
Damian Burdzań (KAI): Jak zareagował ksiądz na pierwsze informacje o inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę?
Ks. Mieczysław Puzewicz: Kiedy obudziłem się o 4:30 i otworzyłem komputer, nie byłem zaskoczony tą sytuacją, ponieważ jestem w bezpośrednim kontakcie z wieloma naszymi partnerami na Ukrainie.
Zaraz potem miałem rozmowę z księdzem kapelanem, który akurat był w swoim batalionie przy granicy z Donbasem. To była krótka rozmowa, ponieważ powiedział, że trwa już ostre natarcie i musi kończyć. Zaraz potem telefon z Żytomierza od znajomych – zaatakowane lotnisko i fabryka czołgów, wybuchy obudziły ich dosyć wcześnie.
Na razie czekamy na rozwój sytuacji, ale ponieważ była ona do przewidzenia, w Centrum Wolontariatu już w listopadzie powołaliśmy komitet, który przygotował rozwiązania logistyczne na wypadek dużego napływu uchodźców, czego należy się spodziewać już wkrótce.
W jaki sposób Centrum Wolontariatu w Lublinie będzie pomagało uciekinierom?
– Mam na myśli przede wszystkim przygotowanie miejsc noclegowych, gdzie moglibyśmy przyjąć głównie naszych partnerów, ale będziemy otwarci na różne osoby.
Mówiąc o naszych partnerach, są to ludzie w Charkowie, którzy prowadzą tam wspaniałe dzieło, hospicjum. To w tej chwili bardzo zagrożone miasto. Mamy ich również w Kijowie, Stanisławowie, Drohobyczu, Lwowie, Łucku i Odessie – to parafie lub organizacje kościelne typu Caritas albo organizacje pozarządowe. Myślę, że potrzeba nam zachować dużo spokoju, aby dobrze współpracować.
Mamy też przygotowanych wolontariuszy, ponieważ na terenie naszego województwa – przy przejściach granicznych przez Dorohusk, Zosin, Dołhobyczów i Hrebenne – są zaimprowizowane przejściowe ośrodki. Jeżeli tylko będziemy mieli sygnał z Centrum Zarządzania Kryzysowego, że potrzebni są wolontariusze, oni pojadą tam pomagać. Nastawiamy się na przyjęcie przede wszystkim naszych partnerów, ale również wszystkich innych, którzy będą w potrzebie.
Czy Centrum Wolontariatu w Lublinie planuje konwoje na Ukrainę? Jakieś wsparcie gromadzone w Polsce i wysyłane za granicę?
– Nie, w tej chwili nie ma takiej potrzeby. Też o tym myśleliśmy, ale obecnie nie planujemy nic takiego. Gdyby taka potrzeba zaistniała, to tak.
Raczej nastawiamy się na przyjęcie Ukraińców tutaj. To jest podstawowa sprawa. Z tego, co obserwuję, ataki rosyjskie dotyczą infrastruktury wojskowej, więc wydaje się, że ta pozostała część infrastruktury, tej cywilnej jest, przynajmniej na razie, bezpieczna, ale zobaczymy, jak będzie się rozwijała sytuacja [rozmowa ukazała się wczoraj, dziś rano prezydent Ukrainy ogłosił, że Rosjanie nie rozróżniają celów i atakują również budynki cywilne – przyp. Więź].
Co, księdza zdaniem, jest teraz najistotniejsze we wspieraniu Ukraińców?
– Teraz potrzeba solidarności i spokoju, żeby emocje nie podyktowały jakiś złych rozwiązań, ale żebyśmy szybko i tak, jak umiemy najlepiej, reagowali na to, co się będzie działo w najbliższych godzinach. Ci ludzie mają prawo do tego, aby szukać spokoju i będą przedostawać się z Ukrainy do naszego kraju, a wiadomo, że większość przejść znajduje się na terenie Lubelszczyzny, jak również naszej archidiecezji lubelskiej.
Jak zwykli Polacy, niezaangażowani w żaden wolontariat, mogą pomóc swoim sąsiadom?
– Myślę, że codziennie warto modlić się o pokój, ale suplikacje trzeba podwoić, bo potrzeba wielkiej modlitwy.
Druga rzecz, którą bym doradził, a sam tak robię od rana, to żeby rozmawiać z Ukraińcami, tymi w Polsce i póki działają połączenia z Ukrainą, aby dzwonić, dodawać otuchy. To jest bardzo ważne, żeby oni nie czuli się zapomniani. Każdy gest solidarności, każdy telefon, jakiś kontakt dodaje im tam na pewno sił i pewności, że nie są sami.
Rozmowa ukazała się wczoraj w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej pt. „Potrzeba solidarności i spokoju”. Obecny tytuł od redakcji Więź.pl
Przeczytaj też: Sto lat naszej samotności
A dla ks. Isakowicza-Zaleskiego nadal najważniejsze są ekshumacje i ponowne pochówki ofiar Wołynia
https://dorzeczy.pl/opinie/267553/isakowicz-zaleski-to-nie-moze-rzutowac-na-relacje-polsko-ukrainskie.html
Dzisiejszość to złuda, świat sprzed prawie 80 lat to realność….