To, że w środku Europy mogą istnieć sfery, w których prawa człowieka nie obowiązują, widzieliśmy już przy okazji kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Teraz mamy okazję obserwować tę demistyfikację w skali znacznie większej.
Bez wątpienia cała ta sytuacja, której jesteśmy świadkami od dłuższego czasu, dobitnie pokazuje, że liberalne marzenie o globalnej stabilności ufundowanej na etycznej zmianie, jaka zaszła na Zachodzie po drugiej wojnie światowej, odchodzi do przeszłości.
Rosja gra wedle własnych reguł i własnych interesów – tylko one się dla niej liczą. W tym sensie zdolna jest do bardzo wielu działań przekraczających nasze rozumienie tego, co dopuszczalne politycznie i moralnie, niemniej – nie do wszystkiego. Ogranicza jej ekspansję bowiem kalkulacja – Putin robi to, co dlań w dłuższej perspektywie opłacalne, choć oczywiście pojęcie opłacalności może mieć zupełnie różne niż to mają zachodni przywódcy.
Nie jest jednak tak – i to jest druga istotna sprawa, która za sprawą rosyjskiej inwazji na Ukrainę staje nam wyraźnie przed oczami – że tylko Putin cynicznie kieruje się własnym interesem. Bynajmniej. Cała globalna polityka to właśnie podporządkowana mocarstwowemu, a zatem nacjonalistycznemu, interesowi, cyniczna, pragmatyczna gra, na rozmaite sposoby kamuflowana i przykrywana dyskursem o wartościach, demokracji i prawach człowieka. Że w gruncie rzeczy coś zupełnie innego się liczy – i że w środku Europy mogą istnieć takie sfery, w których prawa człowieka nie obowiązują, bo obowiązywać nie mogą – widzieliśmy już przy okazji kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Teraz mamy okazję obserwować tę demistyfikację w skali znacznie większej.
Gdyby hierarchia wartości była faktycznie tak ustawiona, jak jest deklarowana, reakcja Zachodu na pogwałcenie przez Putina wszelkich cywilizowanych reguł, byłaby szybka i jednoznaczna. Ultimatum zostałoby sformułowane bez żadnych wątpliwości, sankcje wdrożone bezpośrednio i bez wahania. Wydaje się, że po okresie totalnego letargu, retoryka Stanów Zjednoczonych faktycznie się zaostrza, niemniej w ogólności to, co się wokół Ukrainy dzieje, jest bardzo rozczarowujące.
Odsłania się jakaś atrofia świata, który znaliśmy czy raczej – ten świat staje się tylko wspomnieniem.
Tekst jest fragmentem audycji „Kwadrans Filozofa” w Radiu TOK FM. Tytuł od redakcji Więź.pl
Przeczytaj też: Co do papieża, kardynałów, biskupów, nie mam wątpliwości, że oni już dziś powinni być na Ukrainie. A poeci…
„ ufundowanej na etycznej zmiana, jaka zaszła na zachodzie po 2 wojnie światowej”, z kontekstu wypowiedzi wynika afirmacja, mimo tego, co już widać gołym okiem odnośnie jakości zmiany,ciekawe..mniejsza o zestawianie obrony granicy z jej naruszaniem. Tak, z takimi poglądami na dłuższą metę będziemy mogli wywieszać białe flagi.