Czy nie powinniśmy stworzyć długiego wiersza z naszych nazwisk, międzynarodowej brygady dla obrony Ukrainy, pewnie zginać, ale tym samym – wydobyć z siebie prawdziwą pieśń, prawdziwą poezję?
Przy każdym tragicznym zdarzeniu i każdej tragicznej perspektywie wraca do mnie i do wielu pytanie, co tak naprawdę może artysta. Cóż po poecie w czasie marnym – pytał Friedrich Hölderlin, ale to było pytanie o sens pisania wierszy. Ja tego sensu nie kwestionuje, tylko chciałbym więcej. Poezja sie przydaje, i ja to wiem. Chodzi o to, czy artysta nie powinien więcej…
Co do papieża, kardynałów, biskupów, nie mam wątpliwości, że oni już dziś powinni być na Ukrainie. A poeci… Simone Weil i Ernest Hemingway, przy wszystkich różnicach i motywacjach, byli na wojnie domowej w Hiszpanii. A my? Czy nie powinniśmy stworzyć długiego wiersza z naszych nazwisk, sporej międzynarodowej brygady dla obrony Ukrainy i przeciwstawienia sie Putinowi, i pewnie zginać, ale tym samym – wydobyć z siebie prawdziwą pieśń, prawdziwą poezję? Poeci polscy obok ukraińskich, amerykańscy obok polskich, włoskich, hiszpańskich, greckich.
Myślę, że powinniśmy. Mówię to poważnie. Lecz może mówię w chwili, kiedy – jak pisał Rainer Maria Rilke o wariatach – wyjęto mi z głowy te przegrody, które odgradzają myśli.
Wiem, łatwo to wyśmiać. Ale mam tę myśl, więc chcę ja wypowiedzieć. Trzymajcie sie, kochana Jaryno, kochany Danylo, kochany Jurij, Ostapie. Przepraszam, że nas tam jeszcze nie ma.
Myślę o „papierowym żołnierzyku” Okudżawy (śpiewał po polsku Młynarski)…
Raz pewien żołnierz sobie żył
odważny i zawzięty,
lecz cóż?… zabawką tylko był.
z papieru był wycięty.
Choć zmieniać świat i zwalczać zło
niezmiennie był gotowy,
lecz nad łóżeczkiem wisiał, bo
był tylko papierowy.
Pod kule chętnie by, jak w dym
szedł za was bez namowy,
i mieliśmy sto pociech z nim:
był przecież papierowy.
I nigdy mu nie zwierzał sztab
tajemnic swych wojskowych.
A czemu tak? Dlatego tak,
że był on papierowy.
Wyzywał los, w pogardzie miał
tchórzliwych maruderów,
i „Ognia! Ognia!” ciągle łkał,
choć przecież był z papieru.
Niejeden wódz już w ogniu znikł,
niejeden szeregowy…
I poszedł w ogień…
Zginął w mig – żołnierzyk papierowy.
Przeczytaj także: Ci, którzy miecza dobywają, od miecza giną
Ach ten romantyzm. Kusi, by strzelać do wroga brylantami. Baczyński, Gajcy, Saint-Exupery… A tymczasem miejscem biskupów są ich diecezje, a poetów – ich biurka, czy inne miejsca gdzie piszą. A front jest miejscem dla żołnierzy. Oby nigdy – ten front – nie zaistniał.
Chrześcijaństwo zbudowali irracjonalni szaleńcy, którzy zamiast spokojnie składać ofiary przed posągami cesarzy szli na arenę, zamiast cieszyć się życiem szli do zakonów.
Urzędnicza normalność nie zawsze pasuje do kaplanow, do biskuoow. Oni czasem mogliby jeśli nawet nie na front, to bohatersko wsiąść do tramwaju…..
romantyzm vs. pozytywizm. 🙂 Jeśli męczeństwo, to z sensem.
Notabene, kard. Dziwisz jeździł po Krakowie tramwajem.
Kiedy? Nie przypominam sobie. Natomiast przypominam sobie, że robil tak np. bp Pieronek.
Może nie musiałeś o tym wiedzieć? Z tego, co pamiętam wspominał o tym kiedyś Jarosław Gowin; w każdym razie ktoś miarodajny o tym mówił / pisał, ale nie mogę w tym momencie znaleźć źródła w necie…
Drogi kolego, jakoś nie kojarzę żeby Chrystus zakładał jakąś diecezję. Natomiast On apostołów, a po nim apostołowie „wyświęcali” konkretnych facetów na starszych w konkretnych gminach. Ale jakoś nie przypominam sobie, żeby kazali im „urzędować” w urzędach zwanych kuriami. Co nie oznacza oczywiście, że struktura i urzędy mają zniknąć. Ale jednak daje do myślenia. Poza tym w diecezji można robić nieco więcej niż realizować obowiązek rezydencji.
Czyli rozumiem, że polscy biskupi powinni jednak jechać na Ukrainę, a nie być przy powierzonych sobie wiernych w swoich diecezjach? Bo o tym jest ta dyskusja. A jak mają z nimi być, to na pewno (skądinąd) ciekawy i ważny temat.
Bronią poety jest pióro. Na froncie walczą najpierw zawodowi żołnierze, dopiero w ostateczności amatorzy. Tekst zbyt emocjonalny. No chyba że poeta to jednocześnie zawodowy żołnierz. Wtedy żołnierka ma pierwszeństwo, a tworzenie poezji w międzyczasie.
Kazimierz A może jednak nie papieże, kardynałowie … ? Właśnie ks. prof. Stanisław Niebywaniec w publikacji IPN „wystawił świadectwo” ukraińskim kapłanom grekokatolickim. Dostało się też JP II za uznanie męczeństwa kościoła grekokatolików, które należy się wyłącznie „wiarygodnym” męczennikom. Widzę, że ks. Stanisław, jego KUL i IPN rozpoczęły pracę nad pozbawieniem JP II świętości. Pewnie słusznie po tym pośpiesznym „santo subito”
O i jeszcze jedno Zasadniczą Służbę Wojskową odbywałem w czasach, gdy przysięgało się na wierność ojczyźnie i zaprzyjaźnionym bratnim armiom, szczególnie tej wschodniej. Gdy się u nas ten burdel skończył, powołano mnie ponownie pod broń, tylko na jeden dzień, specjalnie by odnowić śluby, tym razem z tak mi dopomóż Bóg, no i teraz jest ok.