Co to jest dobro, a co zło, wiemy nie dzięki Kościołowi, ale ludzkiemu sumieniu – mówi „Polityce” o. Ludwik Wiśniewski.
W ostatnim numerze tygodnika „Polityka” Joanna Podgórska rozmawia z dominikaninem o. Ludwikiem Wiśniewskim o stanie Kościoła w Polsce.
Zakonnik przyznaje, że gdy w drugiej połowie lat 90. wrócił do Polski z Rosji zaczął słyszeć z kręgów „pobożnej prawicy”, że „Okrągły Stół to wielkie kłamstwo”, a „Kościół znowu jest prześladowany”. „Muszę z przykrością powiedzieć, że minęło ponad 30 lat, a takie głosy wciąż słyszę. Mój dobry znajomy powiedział kiedyś: poczekaj, ci którzy tak myślą, wymrą. Rzeczywiście wymierają, ale ich miejsce zajmują młodzi, często jeszcze bardziej radykalni” – zaznacza.
„Ciągle słyszę, że Kościół jest nam potrzebny, bo bez niego nie będziemy wiedzieli, co to jest dobro, a co zło. Zżymam się na to. Zadaniem Kościoła jest prowadzić ludzi do zbawienia. Co to jest dobro, a co zło, wiemy nie dzięki Kościołowi, ale ludzkiemu sumieniu” – podkreśla o. Wiśniewski. „W człowieku są moce, dzięki którym sam odkrywa moralne zło i dobro. Ja wierzę, że to Pan Bóg dał je człowiekowi. Ale sumienia nie dzielą się na katolickie, muzułmańskie, żydowskie czy ateistyczne. Wszyscy mają sumienie ludzkie” – dodaje.
W ocenie duchownego dramat w Polsce „polega na tym, że od lat propaguje się u nas obraz Kościoła, który nie jest Kościołem, i obraz państwa, które nie jest państwem”; widzimy „pomieszanie sekciarskiego Kościoła z chorym państwem. Nie dopracowaliśmy się prawidłowej wizji Kościoła i państwa”.
Zdaniem dominikanina w Polsce „umiera chrześcijaństwo kulturowe i wielu ludzi odchodzi z Kościoła. Ale rodzi się chrześcijaństwo z wolności, z osobistego przekonania i z wolnego wyboru”. „Przez ostatnie wieki wychowywano katolików, także kandydatów na księży, do posłuszeństwa. Jesteś dobry, kiedy powtarzasz to, czegośmy cię nauczyli. Ale kiedy samodzielnie myślisz, to już nie jesteś dobry. Obecnie zaczynamy wychowywać ludzi do wolności” – mówi.
Czy powrót do etosu współpracy z lewicą jest jeszcze w Polsce możliwy? – pyta Podgórska. „To jest praca, której trzeba się podjąć. Nie trzeba pytać, czy powrót szacunku Kościoła do laickiej lewicy jest możliwy, skoro on jest konieczny. Nie będzie społecznego pokoju i nie będzie obywatelskiego ładu, jeśli nie będzie szacunku do inaczej myślących” – odpowiada o. Wiśniewski.
Przeczytaj też: Nie załamujmy rąk nad tym, że wiele konfesjonałów jest pustych
DJ
Gdzie o. Wiśniewski był jak Paweł M. gwałcił kobiety w duszpasterstwie i znęcał się nad nimi? Jak TP wypuścił artykuł o upadku dominikanów po raporcie komisji to nie przyjął go i nie poruszał spawy tylko oburzał się jak to można pisać o upadku dominikanów.
Dobrze by było gdyby komentarz odnosił się do omawianego wątku wywiadu.
A po co się odnosić? Jak ktoś jest dominikaninem, to powinien zaprotestować przeciwko prowadzeniu sprawy Pawła M., dostosować się do raportu komisji, a dopiero potem udzielać wywiadów i pouczać innych. Jakoś o. Mogielski i o. Biskup mieli odwagę to zrobić.
Odpowiadam na pytanie. o. Ludwika w latach 1988–1990 pracował w Krakowie, a od 1990 do 1996 w parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Sankt Petersburgu. Po powrocie z Rosji mieszkał kolejno w Ustroniu–Hermanicach (1996), Małym Cichem (1996–1998) i Szczecinie (1998–2005). Od 2005 pracuje w Lublinie.